Epilog
Sześć tygodni później.
Aimra zostawała w tyle i była tego boleśnie świadoma. Nalig z Akceinem jechali paręnaście metrów przed nią, a Gilan... Cóż. Gilana nawet nie mogła dostrzec. Poklepała Rangera po szyi, uśmiechając się pod nosem. Przypomniał jej się Makary, od którego dostała tego konia. Dziwny chłopak, ale wiele dla niej zrobił. Byłaby nawet skłonna przyznać, że jest miły. Zaśmiała się głucho. Miły. Makary miał obsesję na punkcie dobrych manier i kultury, a ona ledwo przyznała, że jest miły. Zaraz jednak zrzedła jej dobra mina. Makary przypomniał jej o Katanie. Ona też miała świra na punkcie taktownego zachowania. Przed oczami stanął jej obraz eleganckiej kobiety w białej szacie – lady Anabell, byłej mentorki dziewczyny. Aimra doskonale pamiętała wyraz twarzy kobiety, gdy ta usłyszała straszną wiadomość. Najpierw niedowierzanie, później szok, a na końcu przerażenie. Mimo, że upłynęło już kilka dni od ich spotkania, Aimra jak żywo widziała łzy, które stanęły starszej kurierce w oczach.
Potrząsnęła głową.
– Skup się na teraźniejszości, Aimra – mruknęła pod nosem. Ostatnio nabrała tendencji do gadania do siebie.
Ścisnęła łydkami boki konia i przyspieszyła do kłusa. Miarowo zaczęła przybliżać się do Naliga i Akceina.
Właśnie, Nalig. Przypłynął z nimi do Araluenu i mieli nadzieję, że znajdzie mieszkanie w rezydencji rodziny Akceina. Sam Akcein początkowo nie był przekonany do tego pomysłu, ale później machnął ręką na napięte stosunki z rodziną i pozbył się wątpliwości.
Po chwili Aimra dogoniła przyjaciół. Obrócili w jej stronę głowy, a Akcein zawołał z uśmiechem:
– Słychać, jak za tobą łopocze ta twoja sukienka.
Na policzki Aimry wstąpiły rumieńce gniewu. Akurat ten temat mógł sobie darować.
– Powtarzam: to nie jest sukienka, tylko tunika. Tunika. I wcale za mną nie łopocze – dodała, zwalniając konia.
– Teraz już nie – zgodził się z nią Nalig. – Ale wcześniej tak było.
– Założę się, że wyglądałaś bardzo dostojnie – oznajmił śmiertelnie poważnie Akcein. Aimra mogła się założyć, że najchętniej tarzałby się ze śmiechu.
Obrzuciła go morderczym spojrzeniem, które oczywiście na niego nie działało. W takich chwilach, naprawdę żałowała, że chłopak jest ślepy. Wszelkie zabójcze miny kompletnie go nie obchodziły, a walnąć taką osobę byłoby, jak zaatakować niewinnego zza pleców. Czyli niehonorowo. A ona zachowywała się tak tylko w konieczności. Oczywiście.
– Wyglądała iście królewsko – potwierdził Nalig. On naturalnie mógł oberwać zabójczym spojrzeniem, ale jakimś cudem był na nie odporny. – Wręcz czułem ten autorytet promieniujący od niej niczym światło od słońca.
Aimra sapnęła głośno, wiedząc, że to nie umknie Akceinowi, nawet jeśli ten byłby całkowicie pochłonięty gwizdaniem jakiejś głupiej piosenki, czy też innymi bezsensownymi, a jednak zajmującymi uwagę, rzeczami.
– Coś dobrze się bawicie, panowie – zauważyła. W odpowiedzi usłyszała teatralnie ciche chichoty. Przewróciła oczami. No oczywiście, że musieli się śmiać.
Właściwie sama tunika była niczego sobie. Fioletowa z delikatnymi haftami tego samego koloru. Materiał szeleścił przy każdym ruchu dziewczyny, co niektórzy pewnie postrzegaliby za plus. Ale nie Aimra. No i te bufiaste rękawy. W oczach Aimry ogromne bufki. Bufy. Dziewczyna czuła się odstawiona, jak nigdy i wciąż usilnie próbowała sobie przypomnieć, kto ją przekonał do założenia takiego stroju. Szczęśliwie dla owej osoby, nie potrafiła dokładnie odtworzyć wydarzeń z tego ranka.
– Hej, zaraz będziemy! – zawołał Nalig.
Aimra uniosła głowę. Rzeczywiście, przed nimi znajdował się średniej wielkości dworek, a przez otwartą bramę mogła dostrzec czekające na ich przyjazd osoby.
– Przyspieszamy? – zapytała.
Akcein wydał z siebie dźwięk, jakby się czymś zadławił, a Aimra mogłaby przysiąc, że to był źle tłumiony wybuch śmiechu. Zapewne chodziło o tą całą tunikę.
– Pewnie – odparł podejrzanie naturalnym głosem Nalig. Nie było to zbyt prawdopodobne, ale dziewczynie wydawało się, że jej towarzysze wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.
– Jedźmy już – mruknęła i popędziła konia do galopu. Akcein z Naligiem zrobili to samo.
Dziewczyna posłała ukradkowe spojrzenie szatynowi. Już zdążył się przyzwyczaić do życia bez wzroku i większość rzeczy wykonywał płynnie, jak zawsze. Podziwiała go, że nie miał oporów przed galopem na koniu kierowanym tylko i wyłącznie na słuch. Chłopak miał bardzo wyczulone zmysły.
Wjechali przez bramę i zatrzymali konie. Najpierw zszedł z konia Akcein. Stanął obok Arcosa, nie kierując głowy w konkretne miejsce. Aimra wiedziała, że dopóki zgromadzeni się nie odezwą, chłopak będzie mógł tylko zgadywać kto i gdzie stoi.
Następnie zsiedli Nalig z Aimrą. Podczas zsuwania się z siodła, tunika dziewczyny zahaczyła o jedną ze sprzączek i Aimra musiała chwilę poświęcić, by ją wyplątać bez zniszczenia materiału. Oczywiście czuła rozbawienie obserwującego ją Naliga.
– A więc wróciłeś – spośród zgromadzonych osób wyłonił się bogato odziany mężczyzna – synu.
Akcein skierował się w jego stronę i pochylił głowę.
– Tak, ojcze.
W tym momencie jedna z kobiet nie wytrzymała. Wyrwała się do przodu i mocno objęła chłopaka. Za nią wyszedł muskularny młodzieniec, opierający rękę na rękojeści miecza.
– Akcein, tak się martwiłam. – Kobieta zamknęła oczy. – Zwiadowca Gilan wszystko mi opowiedział. Nigdy więcej tak nie rób, synu.
Aimra nie miała pojęcia, czego Akcein miał nie robić, ale była pewna, że imię Gilana kobieta wypowiedziała z trudem powstrzymując się od zgrzytania zębami.
Akcein nic nie mówił. Odczekał, aż kobieta się odsunie, a potem uniósł głowę i powiedział:
– Chciałem wam przedstawić Aimrę i Naliga. To moi przyjaciele. Przebyliśmy razem naprawdę długą podróż.
Na te słowa kobieta – która musiała być jego matką – natychmiast się zreflektowała i klasnęła w dłonie.
– Masz rację. Chodźcie, odświeżycie się, a porozmawiamy przy posiłku.
Aimra z Naligiem podeszli do Akceina. Chłopak uprzejmie ujął ją pod ramię i razem ruszyli przed siebie. Cała trójka wiedziała, że nie był to wyraz kultury osobistej – nikt rozsądny nie ważył się oferować pomocy Aimrze w tak błahej sprawie z własnej woli. Chodziło o to, by dziewczyna mogła poprowadzić Akceina przez długie korytarze. Pewnie, chłopak znał ten dwór, jak własną kieszeń, ale podczas jego nieobecności mogło się tu wiele zmienić. Wpadanie na co drugi mebel nie byłoby najlepszym zachowaniem, gdy próbujesz przekonać rodzinę, że jesteś bardzo odpowiedzialną osobą. W tym kontekście o wiele lepiej wygląda zaproponowanie damie pomocnej ręki. Nawet, jeśli to ta dama podaje pomocną rękę tobie.
Szli prowadzeni przez gospodarzy, a gdy Aimra spojrzała na twarze przyjaciół, pomyślała, że ma naprawdę wielkie szczęście. Po tych wszystkich kłodach, które kładł jej pod nogi los, może wreszcie wszystko zaczęło wychodzić na prostą.
Akcein chyba wyczuł jej myśli, bo obdarzył ją szerokim uśmiechem.
– Nie było jeszcze wielkiej awantury – zauważył. Według Aimry mógł na tym zakończyć swoją myśl, ale oczywiście musiał jeszcze coś dodać:
– Jestem pewien, że to przez tą twoją sukienkę.
Nalig nieudolnie skrył uśmiech rozbawienia. Aimra uniosła głowę i spojrzała wyniośle na Akceina.
– To jest tunika, panie żartownisiu. I całkiem dobrze się w niej czuję.
O dziwo było to prawdą. I to nie tylko odnośnie tuniki.
*******************************************
I tym oto epilogiem zakończmy tą historię. Zostawiam wam wątki do własnego rozbudowania, historię, którą sami możecie dokończyć. Postacie, które - jak mam nadzieję - będą z wami jeszcze przez długi czas.
Mam nadzieję, że spędziliście miłe chwilę z tym opowiadaniem. Powiem szczerze: to moja pierwsza książka i teraz - po długim czasie odkąd zaczęłam ją pisać - widzę mnóstwo popełnionych błędów. Ale spokojnie! Wiecie, co to oznacza? Że kolejne moje prace, które będziecie czytać, będą tylko lepsze! Myślę, że więcej na ten temat napiszę w następnej części.
Sprawa wygląda tak: za niedługo wstawię tą część ze statystykami i ciekawostkami. A następnie...
*chwila napięcia*
*wszyscy czekają*
*a mi się bardzo przyjemnie wciska "enter"*
*dobra, nie męczę was dłużej*
Drugą część wywiadu z bohaterami! Stwierdziłam, że ta książka nie może być poszkodowana. W końcu "Mów mi Misha" ma już dwa wywiady, a jeszcze się nie skończyła;)
Tu jest miejsce na wasze pytanka do bohaterów (wszystkich, nawet tych epizodycznych. Najwyżej będę musiała trochę ruszyć głową i przypomnieć sobie, co to za postać. A właśnie! Może zrobimy taki mini challange? Kto da pytanie do postaci, której nie pamiętam? Co wy na to? Oczywiście nie zmuszam, ale byłoby zabawnie^^) ------------------------------>
Chyba, że chcecie pokazać, że jesteście buntowniczy. W takim wypadku pytania zadajcie gdziekolwiek. Może znajdę.
Może ja zadam pierwsze pytanie. Do Katany: jak to jest być martwą? Odpowiedź poznacie za jakiś czas, a teraz: pozdrowionka!
WildAntka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro