Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

No cóż to ja Abelard i nie wytrzymam z Bobem i jego gadaniem.Pomogłem mu wybrać konia dla Willa i jak najszybciej tylko mogłem zwiałem na pastwisko.Bob z trudem  odprowadził mnie wieczorem do stajni.
-Nie muszę cię wiązać chyba nie uciekniesz?
Parsknąłem co w obecnej sytuacji oznaczało oczywiście że jak mi się będzie chciało to ucieknę ale on chyba to odebrał inaczej.Wreszcie sobie poszedł.Koń obok mnie spał droga czysta. Wyszyłem z boksu zrobiłem dwa kroki stępem nagle stanąłem jak słup soli.
-Mamo!?
Siwa klacz odwróciła się zdziwiona na te słowa.
-Ooo Abuś ty już na emeryturze?
Zgromiłem ją morderczym spojrzeniem czasami zamieniam się w swojego pana.
-Nie
-To co ty tu Abuśu robisz?
Westchnąłem
-Mamo jestem tu bo Halt ma ucznia za kilka dni tu przybędzie
-To ty jesteś jego koniem?!
Nie wytrzymałem
-MAMO!
Mama popatrzyła na mnie wesoło.
-Dobra, dobra miłej nocy.
Przekłusowałem przez całą stajnie.Taaak to będzie szczególnie miła noc,otworzyłem drzwiczki stajni,zaskrzypiały one głośno i przeciągle w stajni uczyniło się zamieszanie,usłyszałem skrzypnięcie kolejnych drzwi tym razem dochodził one od strony domu Boba.Słysząc to puściłem się galopem,taak uciekałem,uwielbiałem ten wiatr w grzywie kocham te siłę która wiązała się z niebezpieczeństwem tej misji jaką jest ucieczka.Nie wiedziałem, że wkrótce te siłę związaną z niebezpieczeństwem będę musiał właśnie na to  wykorzystać....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro