Gdyby w Araluenie były reklamy
W sensie, takie tematycznie jak w naszym świecie xDD
Oto dwa przykłady, dwóch różnych, a jednak podobnych reklam. Miłej lektury, nie umrzyjcie od tego xD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Halt wyszedł przed dom, by zobaczyć, ile jeszcze wody zostało w beczce.
Hmm, niewiele. Trzeba wysłać Willa do rzeki...
-ŚWIEEEŻE TRUSKAWECZKI, PROSTO Z OGRODU, KUP DWA KOSZYKI A ZAPŁACISZ JEDYNIE JEDNEGO ROJALA! TYLKO DZISIAJ TAKA OKAZJA!
Halt spojrzał w prawo. Leśną drogą szła jakaś kobieta i darła się jak jakiś nadepnięty słoń.
-ŚWIEEEŻE, ŚWIEEEEŻE TRUSKAWECZKI! O, dzień dobry panu.
Nie dla każdego taki dobry - pomyślał Halt, a na głos powiedział tylko:
-Dobry.
-Idealny do kupienia koszyka truskawek, nieprawdaż? Tylko trzy pennigi! A skoro jeden, to może i dwa? Tylko dzisiaj taka okazja! Dwa koszyki za jednego rojala!
-Mhm - mruknął Halt, nawet nie słuchając.
-Widzę, że podoba się panu moja oferta - ucieszyła się kobieta. - To jak, kupuje pan dwa koszyki za jednego rojala tylko dzisiaj taka okazja?
-Mhm - mruknął znowu Halt, myśląc o górze raportów do napisania. Ehhhhh, jak mu się nie chcee...
-Doskonale! To poproszę jednego rojala (tylko dzisiaj taka okazja!).
-Co - ocknął się Halt. - Za co?
-Za dwa koszyki świeżutkich pysznych truskawek, tylko dzisiaj taka...
-Ja nic nie zamawiałem - przerwał jej Halt i poszedł do domku, szukać Willa. Woda się sama nie przyniesie.
-...okazja - dokończyła z opóźnieniem kobieta. Pufnęła coś pod nosem o niewychowanych dzikusach z lasu i poszła dalej ze swoimi świeżutkimi truskawkami, dwa koszyki za jednego rojala. Tylko dzisiaj taka okazja!
***
Morgarath przechadzał się po swojej posiadłości w Górach Deszczu i Nocy. Aaach, piękny zapach stęchłego mchu i potrawki z jelenia gotowanej przez wargala roznosił się po okolicy.
Nagle w krzakach coś zaszeleściło. Morgarath natychmiast odwrócił się w tamtym kierunku. Z krzaków wyłonił się najpierw kosz na kółkach, a za nim niski człowiek z kapeluszem na głowie.
-Dobry dzionek - odezwał się ów człowiek.
Osłupiały Morgarath odruchowo sięgnął po miecz.
-Nie nie, proszę odłożyć to niebezpieczne narzędzie, bo jeszcze mnie pan skaleczy! A do rzeczy: czy nie sądzi pan, że ostatnio niedomywa pan zębów?
-Panie, co pan... - Morgarath spojrzał na dziwnego przybysza jak Halt na lutnię Willa. Umm, to znaczy na mandolę.
-Oczywiście, że tak jest! - odpowiedział sobie dziwny człowiek. - W końcu nie kupował pan szczoteczki do zębów u mnie! - sięgnął do swojego kosza na kółkach i wyciągnął z niego szczoteczkę do zębów (kto by się spodziewał). - Nihońskie Szczoteczki Dodo jako jedyne na rynku światowym myją zęby dokładnie z każdej strony! Poza tym mają oryginalne kolory i są ekologiczne! To jeszcze nie koniec. Dzięki wyspecjalizowanym naukowcom z Nihon-ja, Szczoteczki Dodo są...
Morgarath otrząsnął się i złapał sprzedawcę za kołnierz.
-Słuchaj, ty... Jak się nazywasz kmieciu...
-Miketo... Ramata...wykrztusił Miketo Ramata.
-Idealnie, Kmiecio Mikecio - zadrwił Morgarath. - A więc panie Kmiecio Piniata, proszę łaskawie wynieść swą szanowną osobę z moich włości, albo poszczuję pana wargalami. A uwierz, nie chcesz kmieciu spotkać Oktawiusza, kiedy ten jest na diecie.
Miketo Ramata czmychnął w krzaki, zapominając o swoim koszu na kółkach.
Morgarath uśmiechnął się szyderczo.
-Bonifacy! Johnny! Oktawiusz!
Trzech wargali podbiegło do swojego pana. Morgarath wskazał im wywrócony kosz.
-Znajdźcie mi właściciela tego kosza i przydzielcie na trzyletni dyżur do obierania ziemniaków. Już!
Wargalowie jednocześnie zasalutowali, jednocześnie powąchali kosz, jednocześnie się skrzywili i (już niejednocześnie, bo Johnny potknął się o korzeń) pobiegli za niefortunnym sprzedawcą.
Zadowolony Morgarath wrócił do przechadzki po swych terenach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taaa... No trochę ponad tydzień minął, ale shhh... I tak nikt nie zauważył.
Dziękuję Blaze ( wiewiira) za wymyślenie nazwiska naszego pana Kmiecia Mikecia (sorry Alyss, ale Miketo Wymiata byłoby za bardzo...iksdedowe, nawet jak na tę książkę hehe)
Którą reklamę wolelibyście usłyszeć pod swoim oknem? Świeżutkich truskaweczek, jeden rojal za dwa koszyki (tylko dzisiaj taka okazja!), czy Nihońskich szczoteczek Dodo (najlepiej czyszczących na światowym rynku!) reklamowanych przez pana Miketo Ramata?
To wy tu sobie odpowiadajcie, a ja idę słuchać "Shut up and dance". Wpadło mi to ostatnio do głowy kurka wodna xD
Bywajcie oraz bądźcie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro