Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

W samolocie wszyscy pasażerowie spali, oprócz jednej osoby. Dziewczyna o brązowych włosach i malinowych ustach, ubrana w niebieską sukienkę, siedziała w pierwszej klasie i obserwowała widok za oknem. Alison naturalnie próbowała się zdrzemnąć, lecz sen nie przychodził. Dziewczyna czuła jakiś niepokój, co uniemożliwiało jej zaśnięcie.

-Może coś pani podać?-Zaproponowała stewardessa, uśmiechając się do Alison.

-Nie, dziękuję-Odpowiedziała dziewczyna, posyłając lekki uśmiech i wracając do obserwacji krajobrazów.

Obserwowała krajobrazy przez następną godzinę, aż samolot niespodziewanie wpadł w silne turbulencje, które obudziły wszystkich pasażerów.

-Co się dzieje?!-Krzyczeli pasażerowie, na co obsługa próbowała ich uspokoić.

-Rozbijemy się!-Znów ktoś krzyknął, na co Alison przewróciła oczami.

-Proszę państwa o spokój, zaraz wylecimy ze strefy turbulencji-Kapitan próbował uspokoić pasażerów, co niestety nie podziałało.

Ludzie panikowali jeszcze przez 5 minut, aż samolot opuścił strefę turbulencji.

-W Londynie wylądujemy za 5 minut-Odezwała się główna stewardessa.

Po 30 minutach Alison kierowała się ze swoją walizką w stronę wyjścia z lotniska.

Na zewnątrz rozejrzała się, lecz nigdzie nie widziała swojej mamy, ani nikogo znajomego.

Dziewczyna westchnęła, po czym zajrzała do portfela. Miała przy sobie tylko 50 funtów, co na szczęście starczy na taksówkę do domu i nie będzie musiała szukać bankomatu.

-Dokąd?-Zapytał straszy pan, który wsadził jej walizkę do bagażnika i po chwili usiadł na miejscu kierowcy.

-Croydon, 63 Fairfield Path-Powiedziała Alison, wyciągając komórkę.

Alison próbowała napisać do mamy, lecz miała jakieś problemy z kartą sim.

*O co chodzi?-Zastanawiała się dziewczyna.

Po godzinie, gdzie prawie przez 20 minut stali w Londyńskich korkach, dojechali przed duży ceglany dom.

Kierowca wypakował walizkę dziewczyny, pobrał opłatę i pożegnał się, ruszając w drogę powrotną do Londynu.

Alison zdziwiona że w żadnym oknie nie pali się światło, ruszyła w stronę drzwi, lecz tam czekała ją niemiła niespodzianka.

Zajęcie nieruchomości w postępowaniu egzekucyjnym

Głosił napis na kartce, przypiętej do głównych drzwi.

*Co ja mam teraz robić?-Zastanawiała się dziewczyna.

Aktualnie była bez grosza,a do domu wejść nie mogła.

-Spokojnie, Alison-Próbowała się sama uspokoić.

*Wypłacę gotówkę z bankomatu, a później pojadę do hotelu-Postanowiła.

Po 10 minutach  stała przed bankomatem, który zamiast wypłacić jej pieniądze, po prostu zeżarł jej kartę kredytową.

-NIE!!-Krzyknęła załamana, na co ludzie zaczęli jej się dziwnie przyglądać.

*Co robić? Co robić?-Zastanawiała się poddenerwowana.

Z magii skorzystać nie mogła, gdyż miała dopiero 16 lat, a w Anglii nie miała żadnej rodziny.

*Żadnej?-Zapytała jej podświadomość.

*Żadnej!-Warknęła Alison w myślach.

*A ciotka Katherine?-Odezwała się znów jej podświadomość.

*Prędzej zamieszkam pod mostem!-Znów warknęła w myślach Alison.

*To jest druga możliwość do wyboru-Odezwała się jej podświadomość.

Ciotka Katherine była starą panną po 60, jedyną siostrą jej ojca. Kobieta już na ślubie rodziców Alison zrzekła się jakiegokolwiek pokrewieństwa ze swoim bratem, uważając że wybrał nieodpowiednią kobietę. Od czasu ślubu nie miała jakiegokolwiek kontaktu z rodziną swojego brata, a Alison dowiedziała się o jej istnieniu z albumu rodzinnego.

Załamana dziewczyna ociągając się, ruszyła w stronę telefonu.

Wrzuciła swoje ostatnie pieniądze i czekała na połączenie.

-Biuro numerów-Odpowiedział kobiecy głos w słuchawce.

-Poproszę numer Katherine Winter-Poprosiła Alison.

-Miasto?-Zapytał głos w słuchawce.

-Londyn-Odpowiedziała Alison.

-Chodzi o Lady Katherine Alexandre Winter?-Zapytał głos w słuchawce.

-Tak-Odpowiedziała Alison.

-Połączyć, czy podać numer?-Zapytała kobieta.

-Połączyć-Odpowiedziała Alison, przełykając ślinę.

Po kilku sygnałach, Alison usłyszała męski głos w słuchawce:

-Rezydencja Lady Katherine Winter.

-Mówi Alison Winter, chciałabym rozmawiać z ciotkę-Odpowiedziała Alison.

-Panienka Alison?-Zdziwił się męski głos, po czym zapewnił że już przekazuje słuchawkę.

-Alison?-Odezwała się jakaś kobieta w słuchawce, brzmiała jakby miała ponad 70 lat.

-Tak-Odpowiedziała dziewczyna.

Alison wyjaśniła ciotce że została bez pieniędzy i dachu nad głową, aż do powrotu do szkoły we Wrześniu, a ta zgodziła się ją odebrać i dać dach nad głową, na czas wakacji.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro