Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4 | Potrzebuje przerwy.

Ink o mało nie dostał zawału, kiedy ujrzał Errora w swoim Anty-Voidzie.

- Error!? Co ty tu robisz?! - zawołał całkowicie zdziwiony.

- Stoję - odezwał się uśmiechając. Artystę już całkiem zatkało.

- Po co tu stoisz? - poprawił się. Czarny szkielet nie miał przecież powodu, aby się tu pojawić! Nawet gdyby chciał stąd zniszczyć wymiary nie udało by mu się. Error dobrze o tym wie, bo kilka razy próbował. Jego nitki i koście przechodziły przez kartki nic im nie robiąc. Nawet blastery nie zadziałały. Zglicht'owany potwór westchnął, najwyraźniej zbierając myśli.

- Ch-chodzi o-o to... Z-naczy s-się... - kolejny głęboki wdech -Potrzebuje przerwy Ink.

- Co masz na myśli? - spytał malarz całkowicie nie wiedząc jak na to zareagować.

- M-am d-dosyć na-szych ciągłych walk. Cz-czy ty do cho**ry wi-esz j-jak ciężko us-usunąć t-twoją fa-rbe z ub-brania?! D-o teg-go t-twoje ci-ciągłe gatki o m-mocy przy-jaźni... Uch... Ch-chyba naog-glądał-łeś s-się za dużo My Little Pony.

- Ej! To nie ja wchodzę to każdego AU i robię tam rozróbę tylko po to, bo coś sobie ubzdurałem - Ink chwycił za pędzel, a Error przygotował linki. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczodoły.

- Ech, cz-emu n-nawet pog-gadać nie mo-żemy b-bez kłótni - oboje uspokoili się.

- Nie wiem, to ty zacząłeś - Error chciał powiedzieć jakąś zgryźliwą uwagę, ale powstrzymał się.

- Zr-robimy tak. P-przez tydzień j-ja n-ie nisz-czę żadnego AU. T-ty ża-adnego nie two-orzysz - chyba Error ma naprawdę dość. W sumie Ink też. Cały czas musi pilnować, czy żaden wymiar nie jest atakowany przez tego zglicht'owanego potwora. W takim wypadku mógłby trochę odsapnąć. A może nawet uda się przekonać Errora, aby na zawsze zaniechał chęci zniszczenia wszystkiego co się porusza?

- Okej. Ale stawiam warunek.

- Słucham.

- Nikogo nie zabijesz, chyba że w samoobronie - czarny szkielet przez chwilę się zawahał.

- ...Dobra - wyciągnął rękę. Artysta uścisnął. Error szybko schował ją w kieszeni. Zapanowała cisza, co jakiś czas przerywana przez szelest wiszących kartek, leniwie poruszających się w przód i tył.

- Eee... To ja już sobie pójdę... - czarny szkielet powoli wycofał się do portalu, którego jeszcze przed chwilą nie było. Kiedy przejście się zamknęło Ink zaczął piskać z podekscytowania.

-No nie sie wierze. Wprost nie wierze! - Artysta niewyobrażalnie cieszył się z porozumienia z Errorem. Może teraz zostaną przyjaciółmi? Ink nie był taki podekscytowany aż od czasu... W sumie on sam nie wie od kiedy. Nawet zwymiotowanie tuszem nie popsuło mu humoru. Musi natychmiast poinformować o tym Dreama. Wziął w ręce pędzel i namalował przejście. Nagle usłyszał dziwny szelest. Odwrócił się. Tylko kartki. Wzruszył ramionami. Pewnie mu się zdawało. Wskoczył do portalu jakim była granatowa plama.

Pojawił się w Outertale. Dziwne. Nie chciał tutaj trafić, tylko do domu Dreama. Spojrzał na Brooma przyglądając mu się podejrzliwie.

- Czyżby to była twoja sprawka? No nie ładnie - gada do pędzla. Całkowicie to normalne. Co nie? Ink chciał spróbować jeszcze raz się przenieść, kiedy zobaczył w oddali jakąś postać stojącął na skraju. Postać była niska, zapewne to Sans. Ale czekaj. To na pewno nie był Outer, ponieważ jest u Blueberry'ego w Underswap. A więc kto to jest?

---------------------

Wow, tym razem pisałam rozdział z cztery razy. Na początku miało to być z perspektywy Errora, ale w końcu wszyło na Inka. Spokojnie, perspektywa Errora w następnym rozdziale. A więc kim jest tajemnicza postać (zapewne domyślacie się lub was zaskoczę), czemu pędzel Inka nawalił i najważniejsze: co Outer robił u Bluberry'ego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro