9
Na szczęście zdążyliśmy nawet trochę czekaliśmy na dziadka. Cały czas, miałam nadzieję zobaczyć w telefonie wiadomość od Amy. Gdzie powie, że jednak przyjdzie razem ze swoim narzeczonym.
Gdy zobaczyłam dziadka, od razu ruszyłam biegiem w stronę niego. Strasznie się za nim stęskniłam. Mieszkał tak daleko, że jedynie można było się z nim telefonicznie kontaktować.
Przytuliłam staruszka bardzo mocno.
- Zobaczcie kogo moje oczy widzą. Moja ulubiona wnuczka Erin - powiedział przytulając mnie, po chwili podszedł do nas Mark i Nelly. Dziadek posłał do nich miły uśmiechem, po czym zaczął wzrokiem szukać kogoś.
- Ami nie ma? - zapytał smutnym głosem.
- Niestety nie bo miała ważną sprawę do zrobienia, ale jak będzie miała chwilę na pewno przyjedzie - powiedziałam i posłałam dziadkowi pocieszający uśmiech.
- Dobra dosyć tego smucenia - powiedział po chwili dziadek - Opowiadać co tam u was!
- Dostałam się do drużyny w gimnazjum Raimona - powiedziałam z szerokim uśmiechem, kierując się w stronę wyjścia razem z dziadkiem.
- A u mnie nic nowego - powiedział Mark, trzymając Nelly za rękę.
- A ty czemu się nie odzywasz Nelly? - zapytał dziadek.
- Nie chce przeszkadzać rodzinie w rozmowie - powiedziała uśmiechając się lekko.
- Ty też jesteś nasza rodzina - powiedzieliśmy we trójkę, przez co po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Nelly wywróciła oczami, po czym uśmiechnęła się radośnie.
- Dziadku my was podwieziemy pod dom. Odwiedzimy was dopiero wieczorem, bo musimy coś jeszcze załatwić. Nie będziesz zły? - zapytał Mark wsiadając do samochodu.
- Oczywiście, że nie - powiedział dziadek i uśmiechnął się do Marka wsiadając do samochodu.
♡
Mark i Nelly pojechali, a ja razem z dziadkiem ruszyliśmy w stronę szpitala. Dziadek chciał odwiedzić swojego starego znajomego. A ja chciałam spędzić jak najwięcej czasu z dziadkiem.
Po kilku minutach byliśmy pod szpitalem. Jako że ja nie znałam znajomego dziadka, zostałam przed szpitalem. Nie chciało mi się wchodzić do środka, bo nie miałam po co. Usiadłam na ławce i patrzyłam na ptaszka siedzącego na drzewie. W pewnym momencie poczułam, że coś lekko uderza o moją nogę, spojrzałam na ziemię i zobaczyłam piłkę, wzięłam ja do ręki, kiedy pobiegł do mnie chłopiec.
- Dasz piłkę? - zapytał z uśmiechem, pokazując na piłkę trzymaną przeze mnie.
- Jasne, a mogę podbijać z wami - zapytałam, a ten kiwnął główką ochoczo na tak i złapał mnie za rękę. Zaczął mnie prowadzić do swoich kolegów, było ich tam w sumie trojka plus ja była czwórka. Chłopiec, który mnie przyprowadził kopnął piłkę do kolegi troszkę za mocno, ale temu udało się do piłki dobiec. I tak podawali sobie piłkę i mi aż jeden kopnął dosyć mocno, że piłka poleciała w powietrze. Mocny był to strzał jak na małego chłopca.
- Dobrze - pochwaliłam go, po czym dodałam - Pójdę po nią - dodałam i pobiegłam w stronę gdzie piłka poleciała. Nie mogłam jej znaleźć przez chwilę, aż wreszcie ją dostrzegłam. Trzymał ją chłopak o niebieskich włosach siedzący na wózku, uśmiechał się, rozmawiając z Kyousuke. Byli do siebie podobni, chociaż ten na wózku wydawał się milczy, weselszy. Podbiegłam do nich z uśmiechem.
- Cześć Kyousuke - powiedziałam do granotowo-włosego siedzącego pod drzewem. Chłopak zerknął to na Tsurugiego to na mnie i uśmiechnął się ja odwdzięczyłam gest - Cześć jestem Erin koleżanka z drużyny Tsurugiego - powiedziałam i podałam rękę chłopakowi.
- Cześć - mruknął Kyousuke nawet nie uraczył mnie swoim spojrzeniem.
- Miło ciebie poznać Erin, jestem Yuuichi - powiedział miło a granotowo-włosy, wywrócił oczami.
- Mogę piłkę? - zapytałam po chwili, pokazując na piłkę na jego kolanach.
- Jasne proszę - powiedział dając mi piłkę, przez co podziękowałam skinieniem głowy.
- Jesteście rodzeństwem? - zapytałam ciekawa, byli do siebie podobni z wyglądu, bo z charakteru nie.
- Co cię to? - odpowiedział Kyousuke patrząc się w trawę. Nie rozumiałam tego chłopaka.
- Tak jesteśmy - odpowiedział jego brat, a ja kiwnęłam głową i dodałam - Jesteście do siebie mocno podobni - powiedziałam i odbiegłam chciałam jeszcze z maluchami pograć, ale mój dziadek wyszedł z odwiedzin, więc tylko oddałam piłkę i ruszyłam z dziadkiem w stronę mojego domu.
- Dziadku a na długo zostajesz? - zapytałam patrząc na mężczyznę.
- Myślałem, żeby zostać z tydzień dwa a czemu się pytasz? - zapytał zerkając na mnie z uśmiechem.
- A przyszedłbyś na mecz w sobotę? Najpewniej nie zagram, ale było by fajnie jak byś przyszedł może udało by mi się zagrać - powiedziałam, a gdy zobaczyłam dziadka uśmiech już znałam odpowiedź.
- Oczywiście, że będę opuściłem pierwszy mecz Marka, ale nie zamierzam opuścić twojego pierwszego meczu - powiedział i mnie objął ramieniem.
- Pamiętam pierwszy mój mecz. Nie mogłem się już tego doczekać. To były czasy - powiedział rozmarzony, po czym dodał - Albo pierwszy mecz Amy, była taka podecytowana myślałem, że nie wytrzyma do rozpoczęcia meczu, co chwilę biegała tą i z powrotem. - słysząc historie dziadka byłam szczęśliwa, że mam takiego wspaniałego dziadka.
- Dziadku jesteś najlepszy - powiedziałam z uśmiechem wchodząc do domu - Już jesteśmy - krzyknęłam, zdejmując buty.
- Miło mi to słyszeć - powiedział dziadek tak samo jak ja zdejmując buty.
Potem jak zdjęliśmy buty ruszyliśmy do kuchni, w drzwiach do pomieszczenia stanęłam jak zamurowana. Przy stole w kuchni siedziała sobie Ami i w najlepsze rozmawiała z moją mamą. Patrzyłam na nią jak na kosmitkę, po czym pisnęłam uradowana i biegiem ruszyłam w jej stronę i przytuliłam ja z całej siły. Stęskniłam się za nią tak strasznie. I wreszcie ja widzę, a miała nie przyjść fajna zrobiła niespodziankę.
- Amy miałaś nie przyjść - powiedziałam przytulona do niej.
- Koleżanka powiedziała, że jednak nie potrzebuje mojej pomocy więc jestem. Axel nie mógł przyjść, jego plany niestety się nie zmieniły. - powiedziała przytulając mnie, po czym odsunęła się ode mnie i podeszła do dziadka i przytuliła jego - Stęskniłam się - mruknęła, po czym dodała - Axel chciał przyjść, ale nie mógł, ale mówił, że spróbuje odwiedzić was w najbliższym czasie - powiedziała z uśmiechem.
- To dobrze, że chociaż ty jesteś - powiedział dziadek i ja przytulił. Po chwili można było usłyszeć otwieranie drzwi, a następnie w kuchni pojawił się Mark z Nelly. Gdy chłopak zobaczył Ami uśmiechnął się szeroko, podszedł do niej i odkręcił ich wokoło własnej osi, co doprowadziło Amy, Nelly, mamę i mnie do śmiechu.
- Trzeba było, aż czekać na dziadka, żebyś nas odwiedziła - zapytał z udawanym oburzeniem, chociaż cały czas się uśmiechał.
- Przepraszam Mark nie miałam czasu - mruknęła i uśmiechnęła się przepraszająco.
Marek odszedł od niej i podszedł do mamy przywitać się z nią a do Amy podeszła Nelly i przytuliła ja.
- Powinnam się na ciebie obrazić - powiedziała Nelly, że śmiechem, przez co Amy wywróciła oczami.
- A gdzie Axel? - zapytał Mark zerkajac do salonu myśląc, że tam jest jego stary przyjaciel.
- On nie mógł przyjść - powiedziała Amy, a w jej głosie tym razem usłyszałam trochę smutku. Ciekawe, o co chodzi.
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj tylko dzisiaj. Trochę źle sobie wszystko rozplanowałam. Sprubuje napisać dzisiaj jeszcze jeden rozdział lecz nie obiecuje.
Od razu też przepraszam jeśli w rozdziale pojawi się dwie wersje imienia Amy i Ami nie złoście się proszę.
A teraz czas na oznaczanie:
YukoUchiha5 💜💜
AnaCryMag 💙💙
Dziękuję za miłe komentarze w rozdziale w 8 ten rozdział jest dedykowany wam ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro