Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Na szczęście zdążyliśmy nawet trochę czekaliśmy na dziadka. Cały czas, miałam nadzieję zobaczyć w telefonie wiadomość od Amy. Gdzie powie, że jednak przyjdzie razem ze swoim narzeczonym.

Gdy zobaczyłam dziadka, od razu ruszyłam biegiem w stronę niego. Strasznie się za nim stęskniłam. Mieszkał tak daleko, że jedynie można było się z nim telefonicznie kontaktować.

Przytuliłam staruszka bardzo mocno.

- Zobaczcie kogo moje oczy widzą. Moja ulubiona wnuczka Erin - powiedział przytulając mnie, po chwili podszedł do nas Mark i Nelly. Dziadek posłał do nich miły uśmiechem, po czym zaczął wzrokiem szukać kogoś.

- Ami nie ma? - zapytał smutnym głosem.

- Niestety nie bo miała ważną sprawę do zrobienia, ale jak będzie miała chwilę na pewno przyjedzie - powiedziałam i posłałam dziadkowi pocieszający uśmiech.

- Dobra dosyć tego smucenia - powiedział po chwili dziadek - Opowiadać co tam u was!

- Dostałam się do drużyny w gimnazjum Raimona - powiedziałam z szerokim uśmiechem, kierując się w stronę wyjścia razem z dziadkiem.

- A u mnie nic nowego - powiedział Mark, trzymając Nelly za rękę.

- A ty czemu się nie odzywasz Nelly? - zapytał dziadek.

- Nie chce przeszkadzać rodzinie w rozmowie - powiedziała uśmiechając się lekko.

- Ty też jesteś nasza rodzina - powiedzieliśmy we trójkę, przez co po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Nelly wywróciła oczami, po czym uśmiechnęła się radośnie.

- Dziadku my was podwieziemy pod dom. Odwiedzimy was dopiero wieczorem, bo musimy coś jeszcze załatwić. Nie będziesz zły? - zapytał Mark wsiadając do samochodu.

- Oczywiście, że nie - powiedział dziadek i uśmiechnął się do Marka wsiadając do samochodu.

Mark i Nelly pojechali, a ja razem z dziadkiem ruszyliśmy w stronę szpitala. Dziadek chciał odwiedzić swojego starego znajomego. A ja chciałam spędzić jak najwięcej czasu z dziadkiem.

Po kilku minutach byliśmy pod szpitalem. Jako że ja nie znałam znajomego dziadka, zostałam przed szpitalem. Nie chciało mi się wchodzić do środka, bo nie miałam po co. Usiadłam na ławce i patrzyłam na ptaszka siedzącego na drzewie. W pewnym momencie poczułam, że coś lekko uderza o moją nogę, spojrzałam na ziemię i zobaczyłam piłkę, wzięłam ja do ręki, kiedy pobiegł do mnie chłopiec.

- Dasz piłkę? - zapytał z uśmiechem, pokazując na piłkę trzymaną przeze mnie.

- Jasne, a mogę podbijać z wami - zapytałam, a ten kiwnął główką ochoczo na tak i złapał mnie za rękę. Zaczął mnie prowadzić do swoich kolegów, było ich tam w sumie trojka plus ja była czwórka. Chłopiec, który mnie przyprowadził kopnął piłkę do kolegi troszkę za mocno, ale temu udało się do piłki dobiec. I tak podawali sobie piłkę i mi aż jeden kopnął dosyć mocno, że piłka poleciała w powietrze. Mocny był to strzał jak na małego chłopca.

- Dobrze - pochwaliłam go, po czym dodałam - Pójdę po nią - dodałam i pobiegłam w stronę gdzie piłka poleciała. Nie mogłam jej znaleźć przez chwilę, aż wreszcie ją dostrzegłam. Trzymał ją chłopak o niebieskich włosach siedzący na wózku, uśmiechał się, rozmawiając z Kyousuke. Byli do siebie podobni, chociaż ten na wózku wydawał się milczy, weselszy. Podbiegłam do nich z uśmiechem.

- Cześć Kyousuke - powiedziałam do granotowo-włosego siedzącego pod drzewem. Chłopak zerknął to na Tsurugiego to na mnie i uśmiechnął się ja odwdzięczyłam gest - Cześć jestem Erin koleżanka z drużyny Tsurugiego - powiedziałam i podałam rękę chłopakowi.

- Cześć - mruknął Kyousuke nawet nie uraczył mnie swoim spojrzeniem.

- Miło ciebie poznać Erin, jestem Yuuichi - powiedział miło a granotowo-włosy, wywrócił oczami.

- Mogę piłkę? - zapytałam po chwili, pokazując na piłkę na jego kolanach.

- Jasne proszę - powiedział dając mi piłkę, przez co podziękowałam skinieniem głowy.

- Jesteście rodzeństwem? - zapytałam ciekawa, byli do siebie podobni z wyglądu, bo z charakteru nie.

- Co cię to? - odpowiedział Kyousuke patrząc się w trawę. Nie rozumiałam tego chłopaka.

- Tak jesteśmy - odpowiedział jego brat, a ja kiwnęłam głową i dodałam - Jesteście do siebie mocno podobni - powiedziałam i odbiegłam chciałam jeszcze z maluchami pograć, ale mój dziadek wyszedł z odwiedzin, więc tylko oddałam piłkę i ruszyłam z dziadkiem w stronę mojego domu.

- Dziadku a na długo zostajesz? - zapytałam patrząc na mężczyznę.

- Myślałem, żeby zostać z tydzień dwa a czemu się pytasz? - zapytał zerkając na mnie z uśmiechem.

- A przyszedłbyś na mecz w sobotę? Najpewniej nie zagram, ale było by fajnie jak byś przyszedł może udało by mi się zagrać - powiedziałam, a gdy zobaczyłam dziadka uśmiech już znałam odpowiedź.

- Oczywiście, że będę opuściłem pierwszy mecz Marka, ale nie zamierzam opuścić twojego pierwszego meczu - powiedział i mnie objął ramieniem.

- Pamiętam pierwszy mój mecz. Nie mogłem się już tego doczekać. To były czasy - powiedział rozmarzony, po czym dodał - Albo pierwszy mecz Amy, była taka podecytowana myślałem, że nie wytrzyma do rozpoczęcia meczu, co chwilę biegała tą i z powrotem. - słysząc historie dziadka byłam szczęśliwa, że mam takiego wspaniałego dziadka.

- Dziadku jesteś najlepszy - powiedziałam z uśmiechem wchodząc do domu - Już jesteśmy - krzyknęłam, zdejmując buty.

- Miło mi to słyszeć - powiedział dziadek tak samo jak ja zdejmując buty.

Potem jak zdjęliśmy buty ruszyliśmy do kuchni, w drzwiach do pomieszczenia stanęłam jak zamurowana. Przy stole w kuchni siedziała sobie Ami i w najlepsze rozmawiała z moją mamą. Patrzyłam na nią jak na kosmitkę, po czym pisnęłam uradowana i biegiem ruszyłam w jej stronę i przytuliłam ja z całej siły. Stęskniłam się za nią tak strasznie. I wreszcie ja widzę, a miała nie przyjść fajna zrobiła niespodziankę.

- Amy miałaś nie przyjść - powiedziałam przytulona do niej.

- Koleżanka powiedziała, że jednak nie potrzebuje mojej pomocy więc jestem. Axel nie mógł przyjść, jego plany niestety się nie zmieniły. - powiedziała przytulając mnie, po czym odsunęła się ode mnie i podeszła do dziadka i przytuliła jego - Stęskniłam się - mruknęła, po czym dodała - Axel chciał przyjść, ale nie mógł, ale mówił, że spróbuje odwiedzić was w najbliższym czasie - powiedziała z uśmiechem.

- To dobrze, że chociaż ty jesteś - powiedział dziadek i ja przytulił. Po chwili można było usłyszeć otwieranie drzwi, a następnie w kuchni pojawił się Mark z Nelly. Gdy chłopak zobaczył Ami uśmiechnął się szeroko, podszedł do niej i odkręcił ich wokoło własnej osi, co doprowadziło Amy, Nelly, mamę i mnie do śmiechu.

- Trzeba było, aż czekać na dziadka, żebyś nas odwiedziła - zapytał z udawanym oburzeniem, chociaż cały czas się uśmiechał.

- Przepraszam Mark nie miałam czasu - mruknęła i uśmiechnęła się przepraszająco.

Marek odszedł od niej i podszedł do mamy przywitać się z nią a do Amy podeszła Nelly i przytuliła ja.

- Powinnam się na ciebie obrazić - powiedziała Nelly, że śmiechem, przez co Amy wywróciła oczami.

- A gdzie Axel? - zapytał Mark zerkajac do salonu myśląc, że tam jest jego stary przyjaciel.

- On nie mógł przyjść - powiedziała Amy, a w jej głosie tym razem usłyszałam trochę smutku. Ciekawe, o co chodzi.

Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj tylko dzisiaj. Trochę źle sobie wszystko rozplanowałam. Sprubuje napisać dzisiaj jeszcze jeden rozdział lecz nie obiecuje.

Od razu też przepraszam jeśli w rozdziale pojawi się dwie wersje imienia Amy i Ami nie złoście się proszę.

A teraz czas na oznaczanie:
YukoUchiha5 💜💜
AnaCryMag 💙💙

Dziękuję za miłe komentarze w rozdziale w 8 ten rozdział jest dedykowany wam ❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro