Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

Budząc się, dostrzegłam za oknami ciemność. Wciąż trwa noc. Od jakiegoś czasu już nie śpię, a zastanawiam się nad tym, jak to będzie. 

- Czemu mi nie przeczytałeś niektórych fragmentów z książki? - zapytałam.

- Jakich na przykład? - zapytał. Odsunęłam się kawałek i spojrzałam na niego. Lekkie światło lampki oświetlało jedną stronę twarzy Kyle, a przy okazji wciąż mogłam dostrzec jego włosy, które wciąż były w nieładzie.

- Na przykład o... więzi? O niektórych fragmentach na ten temat. - odparłam, patrząc na niego. Podniósł się do pozycji siedzącej, a kołdra opadła niżej odsłaniając jego umięśniony tors.

- Adel, w tych czasach trudno nam znaleźć przeznaczoną. - odpowiedział mi, lecz po chwili kontynuował. - Połowa albo nie żyje albo... po prostu zakochujemy się w nie tej osobie. Dzisiejszy świat jest trudny. My mamy władzę nad wami, a to, że człowiek jest przeznaczony jednemu z nas zdarza się raz na milion, a może i nawet na miliard. - patrzył na mnie i czekał chyba na moją reakcję, lecz ja tylko odpowiedziałam kiwnięciem głową. - A dlaczego okłamałaś mnie z tym, że nie potrafisz czytać? - popatrzył wprost w moje oczy i lekko się uśmiechnął.

- Bo chciałam żebyś mi poczytał. W ten sposób spędziłam jakoś miło czas. W moim dawnym życiu spędzałam dużo czasu sama mimo że miałam rodzinę. - spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się skrawkiem kołdry. Nagle przypomniała mi się moja rodzina, która nie żyje.

- Yhm. - odparł. Poczułam jak jego palce podnoszą mój podbródek do góry, a gdy spotkałam się twarzą w twarz z nim i zagłębiłam się w jego oczach, poczułam po raz setny bezpieczeństwo.

- Czy to dziwne, że czuję się przy tobie bezpiecznie? Od początku nie byłeś taki jak inny. Od początku czułam, że mogę ci zaufać. - powiedziałam mu prawdę. Tak się przy nim czułam. Milczał chwilę, wpatrując się w moją twarz, w moje oczy, schodząc wzrokiem na usta, a potem znów na oczy.

- Nie Adel. Czuję coś podobnego. - odparł z lekkim uśmiechem.

***  

Nie słyszałam kiedy wyszedł, ale budząc się w łóżku i czując jeszcze jego męski zapach, wiedziałam, że muszę udawać jakby nic się nie stało. Ale jak mam udawać skoro będę spędzać z nim dużo czasu? Będzie ciężko. 

Wiem również, że mam coraz mniej dni wolności. Zacznie się piekło u boku tej okropnej bestii. Muszę wykorzystać jakoś te trzy dni, ale jak? Muszę poradzić się Kyle. 

Nagle usłyszałam szybki chód po schodach. Spanikowałam, ponieważ nie miałam niczego na sobie. Co jeśli to Deborah? Albo Bernadette? W pośpiechu odkryłam się, założyłam wczorajsze ubrania leżące na ziemi i wskoczyłam znów pod kołderkę, jeszcze szybko przeczesując palcami włosy. Serce waliło mi jak oszalałe ze stresu i strachu. 

Chody ucichły, a ten ktoś zapukał trzy razy. Wstałam powoli i zbliżyłam się do drzwi, chwytając po chwili klamkę i po paru sekundach, przekręcając ją. Za drzwiami stała uśmiechnięta Bernadette.

- Dzień dobry! Nie zastałam cię w pokoju Alfy, więc stwierdziłam, że możesz być w pokoju Luny. Co ty tu w ogóle robisz? - odparła i weszła do pokoju. Obawiałam się, ponieważ łóżko było totalnie w nieładzie, tak samo jak ja.

- Przyszłam po sweterek, nie mogłam go znaleźć i musiałam tu zasnąć. - odparłam, czując piekące policzki ze stresu. Na szczęście nie zapytała się o łóżko. Uwierzyła albo i nie, lecz o nic więcej nie pytała. 

- Okey. - odparła prawie szeptem. - Słuchaj, Kyle jest zawalony pracą, ma jakieś papierkowe sprawy do załatwienia, bo niedługo wraca Alfa. Ja dzisiaj też nie będę mieć czasu. - dodała, patrząc już na mnie normalnie. -  A ja cię proszę, wyjdź wreszcie z tych czterech ścian. Pochodź po domu, rozejrzyj się. Nikt cię nie skrzywdzi, a jeśli będziesz miała problem to zapytaj kogoś. - uśmiechnęła się. - Jesteś Luną, bądź wreszcie nią na poważnie. - jej wypowiedź mnie zaskoczyła. Mam władze? Ja? Taki marny człowiek jak ja? Niemożliwe.

Gdy Bern chciała zaciągnąć mnie na dół, na śniadanie, odmówiłam. Nie miałam apetytu, a po drugie nie chciałam się wszystkim pokazywać. Bałam się wyjść, a jeszcze bardziej bałam się po tej sytuacji ze mną i Kylem. Zaczęły zżerać mnie wyrzuty sumienia i tak wiem, że mogłam odmówić, ale Kyle na mnie jakoś dziwnie wpływa. Przy nim inaczej myślę, inaczej się czuję, tak jakby ten świat dla mnie nie istniał, a tylko on. Niestety jest jeszcze ta bestia – Alfa. 

Przesiedziałam sporo czasu w pokoju, ale w końcu postanowiłam z niego wyjść. Najpierw poszłam do pokoju tej bestii, od pewnego czasu także mojego. Umyłam się, przebrałam i usiadłam na łóżku. Skoro tu mieszkam to może powinnam poznać w końcu ten dom troszkę bliżej?

Wstałam na równe nogi i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi, następnie wyszłam z niego, po cichu zamykając je za sobą. Korytarz był pusty, ale się nie dziwię. To teren Alfy i raczej nie sądzę, żeby ktoś odważył się po nim chodzić. Zeszłam schodami piętro niżej i rozglądałam się po ścianach oraz drzwiach. Zauważyłam dużo ciemnych kolorów, a przede wszystkim drzwi. Dookoła panowała grobowa cisza, co jakiś czas było słychać szmer. Usłyszałam muzykę, dobiegającą z jednych drzwi na samym końcu. Niepewnie podeszłam do nich i chwyciłam za klamkę. Szarpałam ją chwilę, lecz na marne. Odpuściłam. Za rogiem dostrzegłam schody schodzące tylko w dół. Niepewnie stąpałam kroczek, po kroczu. Doszłam na sam parter. Ten dom jest dziwnie skonstruowany – pomyślałam. Wokół to samo, co wcześniej. Drzwi, ciemne ściany i co jakiś czas stary obraz. Stanęłam przed jednymi drzwiami i chwyciłam klamkę. Chciałam zobaczyć, co jest w innych pokojach.

- W czymś pomóc, Luno? - wystraszył mnie męski głos tuż za mną. Szybkim ruchem odwróciłam się w stronę mężczyzny. Nie znałam go.

- Nie... - odparłam prawie szeptem. Uśmiechnęłam się niepewnie i ominęłam go. Co jakiś czas obracałam się, czy wciąż tam stoi. I tak - był, stał i patrzył na mnie przy tych drzwiach. Ja pospiesznie szłam przed siebie. Znów kogoś zauważyłam przed sobą. Ta osoba kierowała się na wprost mnie, ale wyminęła mnie. Był to chyba Eric. Patrzył na mnie złowrogo, nie wiedząc czemu. Dowiedział się? Niby skąd? Popadam chyba w paranoję. Schowałam się za rogiem i oparłam plecami o ścianę. Moje serce waliło jak oszalałe. Po co ja w ogóle wychodziłam?

Zamknęłam na chwilę oczy, a po paru sekundach, gdy się uspokoiłam, otworzyłam je i spojrzałam czy nikogo nie ma. Dziwi mnie to, że jest tu tyle bestii, a na korytarzu wcale ich nie widać. Wszędzie cicho i mrocznie. To mnie przeraża. 

Odepchnęłam się lekko od ściany i skierowałam w lewą stronę. Może gdzieś dojdę – stwierdziłam. Najprawdopodobniej się zgubiłam, ale co się dziwić? Ten dom jest jak labirynt. Idąc patrzyłam chwilami na stopy, ale gdy podniosłam głowę, w pewnym momencie dostrzegłam masywne drzwi ze srebrną literą A. To miejsce Alfy! Pamiętam, że mi nie wolno tu wchodzić. Ale ciekawość zachęcała mnie, abym tam zerknęła. 

Rozglądnęłam się czy nikt nie idzie, na szczęście było czysto. Podeszłam i chwyciłam za klamkę, a potem pociągnęłam ją w dół. Drzwi, o dziwo były otwarte. Nie zdążyłam zauważyć dużo rzeczy, bo pomieszczenie było ciemne jak noc. Usłyszałam czyjeś głosy oraz szybki chód, spanikowana weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi za sobą. Zamknęłam oczy, zacisnęłam usta w wąską linię i modliłam się, aby nikt tu nie wszedł. Na szczęście przeszli, więc mogłam odetchnąć z ulgą. Czułam się tu jakby był ze mną Alfa, czułam złą aurę. Bałam się tu zostać mimo że chciałam, ale ktoś mnie mógł tu przyłapać. Postanowiłam, że tu wrócę kiedyś, ale jak na razie mam dość wrażeń jak na jeden dzień. Otworzyłam po cichu drzwi, wyjrzałam czy nikogo nie ma i wyszłam, zamykając je jak najciszej. Szłam po cichu, ale nagle usłyszałam szelest tuż za sobą. Przestraszona szybko się odwróciłam, ale niczego nie dostrzegałam oprócz małego światła gdzieś na końcu. Odwróciłam się i szłam przed siebie tym razem szybszym krokiem. Znów ten szelest. Odwróciłam się, ale niczego nie dostrzegłam. Ale gdy miałam zamiar obrócić się w swoją stronę, ktoś mocno uderzył mnie w głowę. Czułam tylko jak upadam na ziemię, potem jak ktoś mnie podnosi i niesie. Nagle czuję się senna i po prostu zasypiam.






Hejka!❤️
Od razu mówię, że nie miałam na ten rozdział pomysłu i dlatego być może wyszedł taki ciulowy. Przepraszam😇
*
Chciałam wam powiedzieć, że jeśli nie podoba się wam sposób w jaki pisze moje opowiadanie albo nie odpowiada wam mój pomysł to może nie czytajcie go, po prostu.👌
*
Serdecznie chciałabym wam podziękować za 12k wyświetleń, bo dla mnie to już jakiś sukces! Dziękuje!💗
**
Jeśli lubicie tajemnice, akcje i dobre opowiadanie to polecam wam
"I'm watching you"
autorstwa czekoladaks 

Te opowiadanko zawiera dużo tajemnic i zagadek, które nie łatwo odgadnąć.
**

Do następnego!💕
AMC
Pozdrawiam!♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro