Mój nowy domek!
Chce powiedzieć, że pisząc tego fika sama się jaram.
Jestem jebanym fetyszystą, zwyrolem, jezu.
Pamiętajcie, że ten fetysz, jak i fik bd bardzo słodziutkie i mimo, że są w kategorii BDSM, to nie liczcie na coś "ostrego". Jeśli chcecie coś mocnego, to zróbcie sobie wizytę u reiczel
Wgl to mimo mojej nienawiści do niej, to czasem ma fajne żarty. ^
A teraz zapraszam
Jeon aż wstrzymał oddech, gdy zobaczył, jak jego najpiękniejszy, w pełni rasowy kot pada na kolana i na czworakach, powolutku człapie ku jego osobie. Ilość podniecenia, jaką właśnie przeżywał, była porównywalna z ilością słonej wody na świecie, gdyż dosłownie płonął jak pochodnia, a w jego żyłach płynęła mu wrząca lawa oraz chęć wzięcia Taehyunga tu i teraz.
Ogień. To słowo najlepiej opisywałoby to, co nim wtedy kierowało.
Ostatkami siły rozsądku powstrzymał się przed rozpieprzeniem się na milion małych kawałeczków, bo umówmy się, tak się zazwyczaj działo, gdy jego śliczny chłopiec zamieniał się w seksownego kota.
I kurwa, brunet musiałby być debilem, gdyby kiedykolwiek miało mu się to znudzić.
Zagryzł wargę, by choć trochę odwrócić swoje zbereźne i zamglone żądzą myśli na inny tor, ale oczywiście, wyszło jak zawsze.
Starszy powoli kucnął, a potem leciutko zaczął miziać blondyna za uchem, na co tamten ochoczo mruknął i jeszcze mocniej docisnął główkę do dłoni Jungkooka.
Kurwa. Mać. Dlaczego?!
Dlaczego jego słodki Taeś był taki perfekcyjny? Ideał, moi państwo, ideał to jedyne słowo, które mogło udawać, że nadaje się do opisania tej jebanej perfekcji.
Ciało, natura, charakter, umysł, dusza, serce, emocje Taehyunga.
Tego wszystkiego Jeon pożądał i pragnął, a to pragnienie tylko zatracało go coraz to głębiej w miłość, ale i w jego ciemne instynkty, które właśnie w takich chwilach miały ochotę rozszarpać wszystkie jego komórki, rozpierdolić tkanki, po prostu to wszystko rozjebać i pozostawić z biednego bruneta tylko plamę cholernej fascynacji swoim maleństwem.
A on to uwielbiał.
– Taki śliczny kotek... Pan ma dla ciebie prezent – mruknął, siląc się na opanowany ton, choć całe jego ciało zdradzało zatracenie; dłonie mu się trzęsły, w gardle panowała Sahara na sterydach, a źrenice pewnie już zapchały swoją czernią całą powierzchnię tęczówek.
Tae od razu uniósł dłonie do góry, układając swoje łapki tak, jak robią kotki gdy proszą o coś swoich właścicieli i lekko otworzył usta, patrząc z żywym zafascynowaniem na swojego pana.
Ten wstał szybko i poszedł do ich sypialni, by wszystko przygotować.
No, może nie zrobił tego tak żwawo, jakbyście chcieli - stojący penis jednak dość mocno utrudniał.
Tae postanowił nie marnować czasu, by zrobić z siebie już na pewno i na sto procent żywego zwierzaczka. Pognał do swojej garderoby, ściągając z siebie po drodze całe zbędne odzienie, czyli wszystko poza skórzaną obróżką. Uśmiechnął się do lustra i oblizał usta. Matko, jak on się cieszył! Adrenalina w nim tak buzowała, że aż nie mógł wybrać, jakim kociakiem dzisiaj będzie. Niby Jungkook założył mu czarną obróżkę, ale w sumie jeszcze nigdy się nie obraził, gdy Kim wybierał sobie inną odsłonę zwierzątka, niż mu sugerował.
Blondyn spojrzał na wszystkie swoje kreacje, lustrując je bardzo uważnie, by na pewno wybrać odpowiednią. W końcu czasu na przebieranie i poprawki nie będzie, to musiał być strzał w dziesiątkę.
Zagryzł swoją pełną wargę i w końcu postanowił; dzisiaj będzie zbereźny i niegrzeczny.
Prędko sięgnął po swoje body, które nawiasem mówiąc chyba jednak tak nazywać się nie powinno, bo składało się tylko z kilku czarnych, naciągniętych pasków i jednego metalowego okręgu, który już po chwili przyozdobił środek klatki piersiowej blondyna.
Na głowę chłopak założył czarne, koronkowe uszka, a na dłonie puchate, tego samego koloru łapki.
Teraz czas na gwóźdź programu!
I to prawie dosłownie.
Kim chwycił swój metalowy plug, do którego była przyczepiona piękna, ciemna lisia kita, dodatkowo pokryta diamencikami i cieniutkim, srebrnym łańcuszkiem.
Taehyung szalenie ją kochał, więc z należytą czcią wysmarował metalową końcówkę mocno nawilżającym lubrykantem, a potem wypiął się z gracją i włożył sobie owy przedmiot w miejsce, które Jungkook lubił nazywać bramami piekła, bo na raj było zbyt dobre.
Cały komplet ślicznych ciuszków podsumowały wełniane zakolanówki i dokładnie wtedy też usłyszał magiczne „Taehyung, chodź do pana!".
Więcej mu nie było trzeba.
Blondyn znów padł na kolana i na czworakach, w pełni seksownie, zaczął przemieszać się po puchatym dywanie.
– Meow! – miauknął ślicznie i już po chwili był przed drzwiami do sypialni.
Ale no kurde, oburzył się!
Drzwi były zamknięte!
Nie na klucz, ale żaden kotek przecież nie będzie otwierać drzwi, szanujmy się.
Dlatego też oburzony kocur zaczął drapać i walić w drewno, które dzieliło go od jego pana.
– Ahh, przepraszam skarbie! – Jungkook miał ochotę się samemu zabić, bo już wiedział co oznacza zniewaga jego kici.
Nic dobrego, moi drodzy.
Pospiesznie otworzył drzwi, ale niestety, za wolno!
Blondyn fuknął pod noskiem i zarzucił swoją lśniącą grzywką, po czym wszedł do pomieszczenia, totalnie ignorując swojego pana i usiadł przy łóżku, emanując wkurwem.
– Aish, przepraszam śliczny, zapomniałem się – powiedział Jeon z prawdziwą skruchą, ale na szczęście, gdyby to nie starczyło, miał jeszcze asa w zanadrzu. – Spójrz w lewo, to prezent dla ciebie.
I cały świat mógłby się wymordować, a Kim i tak w tamtej chwili byłby w siódmym niebie.
PUEDŁKO!
I to w końcu nie byle jakie!
Nie zrozumcie blondyna źle, on naprawdę doceniał każdy karton jaki przynosił Kookie, w który choć trochę się mieścił. Lubił je, czuł się w nich bezpiecznie, jednak przez wzgląd na jego głupie zabawy i temperament, kryjówki szybko się niszczyły i Tae było smutno.
Jednak nie tym razem!
Otóż Jeon w końcu się postarał i dał mu najprawdziwsze pudełko po lodówce, lub jakiejś ogromnej szafie! W każdym razie było tak wielkie, że zajmowało pół sypialni! (Nie zajmowało, ale cii, Tae się ekscytował!)
– Meowww! – pisnął przeciągle i szybko poczłapał do swojego nowego domku, wpierw obwąchując wszystko z należytą uwagą, a potem... A potem hop i już stamtąd dziś nie wychodzi!
Jungkook zaśmiał się na tak urocze zachowanie, a zaraz potem wziął do swojej dłoni drewnianą, płaską łopatkę, ozdobioną czerwoną wstążką z dzwoneczkiem - nawet jeśli w tym momencie jego kicia go rozczulała, nie zmieniało to faktu, że kara się należy.
Włożył połowę przedmiotu do porcelanowej miseczki z olejkiem różanym i zostawił na chwilkę, by odpowiednio nim przesiąkła.
W tym czasie musiał zorganizować sobie małą wojnę, ale była ona niestety bądź stety konieczna.
Ponieważ on chciał wyścielić nowe pudełko Tae od środka cieplutką pościelą i puchatą poduchą, a Kim miał to w dupie, jak i swój plug, skoro on chciał się bawić.
Efekt był taki, że jakkolwiek Jeon nie próbował rozłożyć materiału, by był przynajmniej minimalnie równo, Taehyung gryzł go po palcach, wieszał mu się na szyi albo drapał pościel na tyle mocno, że wylatywała z dłoni Kookiego.
I może każdy inny normalny człowiek by się wkurwił, ale nie - Jeon czuł tylko, jak jego penis przygotowuje się do jakiegoś jebanego wybuchu, tak mocno podniecała go cała ta sytuacja.
Jak już wspominał - ogień.
Kocia natura Tae idealnie współgrała z jego ciemną norą w głowie, co razem tworzyło pyszną, ciepłą mieszankę, w której oboje kochali się zatracać, coraz to częściej i mocniej.
Gdy brunetowi w końcu udało się rozłożyć pościel i poduszkę, pocałował Kima w czubek głowy, a potem się wyprostował i wyjął łopatkę z miseczki.
– Dobrze koteczku, a teraz porozmawiamy sobie o tym, jak bardzo brzydko się dzisiaj zachowałeś – mruknął władczo, na co kotek od razu zbladł i spuścił głowę, by pokazać, jak bardzo mu wstyd.
– Meow – miauknął z rezygnacją, co tylko bardziej nakręcało jego i tak już do granic możliwości podjaranego pana.
– O tak malutki, miaucz. Ale pierw się wypnij, śliczny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro