Mleczko? :o
Słysząc cudownie wypowiedziane zdanie z ust swojego właściciela, Taehyung poczuł istne ciarki na całej długości kręgosłupa. Zagryzł delikatnie swoją pełną wargę, a jego oczy wręcz zabłyszczały. O tak, kotek Jungkooka zdecydowanie chciał się napić mleczka, ale jeszcze bardziej chciał doprowadzić swojego pana do frustracji, do szaleństwa, do warczenia oraz chęci rozpieprzenia całego świata tylko i wyłącznie dla niego.
Zszedł więc grzecznie na podłogę, po raz kolejny tego dnia siadając na piętach, ale cóż, ta pozycja była po prostu seksownie skuteczna. Uśmiechnął się słodko, a potem złapał za guzik czarnych spodni, odpinając go szybko i zręcznie. To samo zrobił z rozporkiem, już po chwili zsuwając zbędny materiał z nóg Jeona. Nie omieszkał oczywiście w między czasie parę razy lubieżnie polizać wielkich, umięśnionych ud partnera. No dobrze, może raz zagryzł się w nie, jak w najlepszą czekoladę świata, ale to był tylko szczególik.
– Mrrr – mruknął cichutko, łapiąc zębami gumkę od białych bokserek pana. Bawił się nią, naciągał, ale nie robił nic konkretnego, co doprowadzało Jungkooka do istnego szału.
– Kocie, nie drażnij się ze mną... – warknął brunet, łapiąc swoją kicię za podbródek. Spojrzał w te piękne oczy, na chwilkę się w nich po prostu zatracając, a zaraz potem włożył kciuk w kącik ust chłopaczka, ciągnąc go lekko w bok. Sam nie wiedział, dlaczego tak lubił to robić. Po prostu Tae wyglądał wtedy jak taka słodka laleczka do pieprzenia, a cóż. Starszy kochał i laleczki, i pieprzenie.
Blondyn chwilkę nie reagował, wiedząc, jak Kookie lubi mu się przyglądać w takim stanie, a potem wyciągnął sobie kciuk z ust i polizał go.
– Meow – miauknął seksownie, ściągając posłusznie bokserki pana, by już go bardziej nie denerwować. W końcu mimo swojej miłości do kar, tyłek go już wystarczająco bolał. Przynajmniej na tę chwilę.
Oczom Tae ukazało się nic innego, jak twardy, stojący na baczność i wilgotny od potu penis właściciela, wręcz proszący się o uwagę jego majestatycznych warg. Kotek zwilżył więc usta najdokładniej jak mógł, po czym z delikatnością godną prawdziwej księżniczki cmoknął główkę członka, na co Jeon jęknął cicho, wywołując tym w blondynie uczucie dzikiej radości.
Taehyung uniósł swój wzrok do góry, a gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z tym bruneta, wyciągnął język na wierzch i zaczął lizać „przyjaciela" Jungkooka, jak prawdziwy kot, który dostał właśnie najsmaczniejszy smakołyk z szafki.
– Osz kurwa, tak! – Jeon odpłynął w krainę przyjemności, łapiąc praktycznie podświadomie za włosy kici, zmuszając ją tym do nieco odważniejszych ruchów. Ta oczywiście nie miała nic przeciwko, biorąc penisa starszego jak najgłębiej mogła. Różowa główka obiła się o zakończenie jego gardła, lekko drażniąc tym blondyna. Chłopak postanowił jednak nie narzekać, będąc skupionym tylko na tym, by dać swojemu właścicielowi jak najwięcej rozkoszy. Zaczął poruszać głową dość energicznie, starając się z całych sił chronić swoje zęby wargami. Z każdym ruchem czuł się coraz pewniej, z każdą sekundą ta zabawa stawała się coraz lepsza i smaczniejsza, przez co Tae się po prostu zapomniał. Nagle cały świat przestał istnieć, liczył się tylko on, Jungkook i jego pyszna męskość, która stawała się w jego mniemaniu coraz to twardsza, choć było to fizycznie niemożliwe. Kim złapał za biodra partnera, by nie stracić równowagi, a potem wsuwał sobie tę przysną przekąskę najszybciej i najgłębiej jak tylko potrafił. Jego migdałki dostawały istnej depresji, gdy początek członka ciągle się o nie obijał, ale kotek teraz o to po prostu nie dbał. Ślina zaczęła skapywać mu po brodzie, a z jego gardła zaczęły uciekać dźwięki, które mogłyby się znaleźć gdzieś pomiędzy miauczeniem, a jęczeniem. Bo Tae, mimo że nikt go teraz nie dotykał i nie pieścił, podniecał się jak szalony. Cała sytuacja nakręciła go aż nazbyt, przez co wyciągnął penisa, tylko po to, żeby oblizać go całego jak obłąkany i znowu wziąć głęboko.
– Ja pierdole, kotku... Boże, tak, właśnie tak – wysapał, zamroczony doznaniem Jungkook, jeszcze mocniej szarpiąc za gładkie, blond kosmyki. Aż sam siebie podziwiał, że przy tym wszystkim jeszcze uważał, by przypadkiem nie strącić opaski z główki chłopaka. To się ceni czy coś. – Ah...
– Meow! – Kim poprawił się na piętach, a potem zniżył się nieznacznie, powoli wkładając sobie jedno jądro pana do ust. Wiedział, że to wrażliwy rejon, więc starał się nie robić zbyt gwałtownych ruchów. Trzymał więc buźkę szeroko otwartą, obracając sobie tylko kuleczkę językiem, wypychając ją delikatnie do góry i w dół.
– Weź dwa, proszę... – Jungkook wiedział, że błaganie panu nie przystoi, ale miał to w dupie. Taehyung robiący mu loda był osobnym działem w sztuce i pięknie, podniecał bardziej niż najlepszy pornol, a jego język był wręcz święty i robił anielskie rzeczy. Każdy by tu odpłynął, a Jeon, do kurwy, był tylko człowiekiem i swoje granice miał, a ten wredny blondynek już dawno je przekroczył.
Chłopczyk miauknął słodko i tak jak nakazał pan, wziął oba jądra w swoje ciepłe usta. Wygiął główkę jeszcze mocniej, by nie zrobić Jungkookowi przypadkiem krzywdy, gdy na przykład przez nieuwagę potraktowałby wrażliwe kuleczki zębami. To było be.
Ssał je delikatnie, wkładając w gardło, w międzyczasie powolutku jeżdżąc dłonią po umięśnionym udzie mężczyzny. Nagle wpadł na iście diabelski pomysł i przeniósł swoją łapkę na członka bruneta. Był cały ciepły i lepki od jego śliny, która nawiasem mówiąc, znalazła się już chyba wszędzie. Na drągalu Jeona, na dłoniach kici, na brodzie blondynka, spływając sobie powolutku i bezczelnie po jego brodzie, wprost na szyję i skórzaną obróżkę.
Delikatne paluszki zacisnęły się na przyjemnej i śliskiej fakturze penisa, na co Jungkook zobaczył śmiesznie tańczące gwiazdki przed oczami. To było za wiele.
Wiedział, że nie jest godny tego, by tak anielska i śliczna osoba, jak jego Kocurek, właśnie robiła mu dobrze dłonią, jednocześnie mając w swoich ustach jego jądra i praktycznie się nimi dławiąc. Świadomość tego, jakiego miał teraz farta, zabijała Jeona od środka. Plugawienie tych czystych warg swoją zbereźnością było złe.
Ale cóż. Jungkook lubił być grzesznikiem, a bramy piekła nie wydawały mu się wcale takie odstraszające.
– Tae...Tae... – jęczał jak baba, ale pierdolić to. Był jebanym zwyrolem, a Kim jego fetyszem, okej?!
Kicia uśmiechnęła się bardzo delikatnie, wyciągając sobie nabrzmiałe kuleczki spomiędzy warg. Chłopak wziął głęboki oddech, ponownie spoglądając w górę.
Właśnie tego chciał. Zniszczony, splugawiony własnymi myślami, pan.
– Koniec z tym, nie żyjesz – warknął mężczyzna, łapiąc chłopaka pod pachami. Jednym ruchem go podniósł i rzucił na materac, który aż głośno zaskrzypiał.
Czas zabawy dobiegł końca, pora zerżnąć tego blondynka.
Czy ja serio napisałam cały rozdział o robieniu loda... Czy to już zwyrolstwo?
(od bety - tak, to powinno być karalne)
Wgl chcę powiedzieć, że Kukson już bardziej niż w dansie do DNA daddy być nie może :) Zabił mnie gnój.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro