Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ale nie gryź

Kotek wiedział, że przeklinając, zdenerwował pana. Owszem, w ich normalnej, partnerskiej relacji zapewne sam Jungkook  poprzeklinałby na pracodawcę Taehyunga, jednak jeśli już chodzi o te bardziej intymne chwile, kicia wiedziała, że nie ma prawa głosu, a tym bardziej do pyskowania.

I blondyn do dzisiaj nie wiedział, co w tym takiego było, ale kochał to całym sobą, ponieważ owa uległość doprowadzała go do szaleństwa spowodowanego niesamowitym podnieceniem.

Podnieceniem tak mocnym i przytłaczającym, że nawet w momencie, gdy wypiął się najładniej jak potrafił, unosząc tyłeczek wysoko , na co brunet mruknął z zadowolenia, a potem przyłożył kotu w tę nieskazitelną skórę drewnianą łopatką wysmarowaną olejkiem, Tae jęknął szczęśliwy i jedyne co zrobił, to uniósł się jeszcze bardziej, by dostać więcej i więcej...

... więcej kary, więcej dominacji swojego właściciela, więcej bólu i więcej niesamowitego zapachu lepkiej mazi.

Mężczyźni byli do tego przyzwyczajeni, zawsze podczas ich zabaw wstępowały w nich bardzo dziwne instynkty, osobliwe i czasem lekko przerażające ( w kontekście do tego, do czego zdolni byli), lecz mimo tego przyzwyczajenia, za każdym razem czuli się zaskoczeni tą kontrola ich ciał przez jakąś dziką podświadomość, za każdym razem potrafili się z tego cieszyć w ten sam sposób, za każdym razem Jungkook nie mógł się nadziwić, jak piękny i kochany jest jego zwierzaczek i za każdym razem Tae mruczał i miauczał z tą sama zaciętością i chęcią do wszystkiego.

- Grzeczny kocurek – powiedział zadowolony i już pochłonięty myślami o tym, jak dziś będzie pieprzył swoją kicię Jungkook, po czym jeszcze raz z niemałą siłą uderzył w pośladek kochanka drewnianą łopatką, która przy owym uderzeniu wydała z siebie charakterystyczny dźwięk dzwoneczka. – Najpiękniejszy.

- Meowww – miauknął przeciągle Tae, kładąc swoją mordkę na poduszce, by być jeszcze bardziej wypiętym i ślicznym dla swojego pana.

Straszy spojrzał na swoje działo w postaci lepkiego i czerwonego tyłeczka blondyna, a potem stwierdził, że zdecydowanie się dzisiaj nie postarał, po czym przyłożył chłopakowi jeszcze z trzy razy własną dłonią z całej siły.

Efekt?

Idealnie czerwona pupcia, z ślicznym ogonkiem w środku.

Perfekcyjnie.

- Mniam – mruknął zadowolony, całując jeden i drugi pośladek, a potem brutalnie złapał kochanka za uda i obrócił go tak, że ten leżał na plecach, patrząc się swoimi ślicznymi oczkami na niego.
Znów perfekcyjnie.

- Czego kicia chce?

Kotek burknął coś tylko cichutko pod nosem, po czym uniósł się do siadu, a zaraz potem usiadł na swoich piętach. Z jednej strony nie była to dobra decyzja, bo tyłek piekł go niemiłosiernie, więc ta pozycja tak trochę ssała jak on zaraz, z drugiej zaś wiedział, że w niej wyglądał bardzo dobrze.

Popatrzył z wyrzutem na pana, który dalej stał za pudełkiem i zagryzł się na  końcu jego koszuli, ciągnąc w swoją stronę.

-Wrrr – syknął „groźnie" blondynek, by pokazać, jak bardzo jego partner przegina i jak już dawno powinien być razem z nim w pudełku.

- Nie ma mowy. Jak ja tam wejdę, to rozpieprzymy to pudełko – wytłumaczył poważnie Jungkook, bo nie po to zapierdalał z tym kartonem w samolocie, a potem specjalnie ściągał Yoonagasa z dostawczakiem na lotnisko, żeby teraz to pudło nie przeżyło chociaż tygodnia.

Był napalony, ale priorytety jeszcze istniały!

Kot spojrzał na niego z takim żalem, że serce bruneta prawie pękło, ale nie mógł mu teraz ulec. Okej, wiedział, że Tae, jak zobaczy to cacuszko, nie będzie chciał z niego wychodzić przez tydzień, ale musiał przecierpieć dłuższą chwilę dla swojego i jego nowego domku, dobra.

Mężczyźni mierzyli się spojrzeniami przez parę minut, bo każdy na upartego chciał postawić na swoim, jednak gdy Jungkook uznał, że przypomni kochankowi, kto jest tym na górze i warknął przez zęby, kicia zrezygnowana „pokuliła ogonek" i uniosła rączki wysoko w górę w geście poddania.

I to był znowu ten cholerny, nienormalny moment, gdy przegrana przyniosła Taehyngowi zbyt wiele satysfakcji.

- Meow.

- No! Tak ma być, grzeczny kociak – powiedział zadowolony właściciel i schylił się, by mocno złapać Tae pod pachami i unieść, by potem chłopak otulił go swoimi nogami w pasie i zarzucił ręce na jego szyję.

Jeon uwielbiał tę pozycję, bo w jakimś kontekście czuł, że wtedy blondyn jest absolutnie jego i tylko jego. Słodki, przytulony, pragnący opieki swojego pana.

A on najbardziej na całym świecie chciał właśnie się swoim partnerem opiekować i chronić go przed wszystkim co złe.

Czasami i przed nim samym.

- Mrrr – Kotek mruknął uroczo, miziając policzkiem ten Kookiego, a zaraz potem silniejszy położył go na miękkim materacu łóżka.

To był ten moment.

Mężczyźni jak na zawołanie przyszpilili się mocno do swoich ust, całując się tak, jakby jutra, a tam jutra, wieczoru nie było!
Każdy z nich chciał dosłownie pochłonąć drugiego, a w owy pocałunek włożyć całą swoją miłość, zachłanność i żądzę.

I, cholera, to było to.

Jungkook szybko zjechał ustami na szyję Tae, zdobiąc ją malinkami i śladami własnych zębów. W końcu lubił znaczyć swoje maleństwo, które było tylko i wyłącznie jego i wszyscy powinni zawsze o tym wiedzieć. Brunet był pewien, że jeżeli ktoś by choć tknął jego kotka, to zdanie „morderstwo w bardzo brutalny sposób" nabrałoby o wiele głębszego i kreatywniejszego znaczenia.

Starszy zatrzymał się oczywiście na skórzanej obroży, która podważył palcem wskazującym i lekko pociągnął w tył, co jednak wystarczyło, by kotkowi zabrakło tchu i to dosłownie. Trzymał tak, aż nie zrobił mocno krwistego śladu na obojczyku zwierzaczka, a gdy już puścił, Tae od razu poczuł szybki napływ adrenaliny, która nakręciła go nie dość, że prędko, to jeszcze skutecznie, bo chłopaczek od razu zaczął rozpinać koszulę pana.

Z każdym odkrytym skrawkiem skóry penis Taehyunga stawał się coraz bardziej twardy, ale trudno się dziwić. Tae był bowiem fetyszystą również estetycznym, kochał umięśnione torsy, przyodziane pięknymi, kolorowymi, jaskrawymi i rozmytymi tatuażami, więc Jungkook po prostu musiał zostać jego ideałem, wszak brunet był chodzącym ABS'em i kolorowanką w jednym. Całą jego klatkę piersiową zdobiły „rysunki" motyli, szkieletów i ślicznych, orientalnych wzorów. Blondyn zwłaszcza kochał tatuaż, o którym wiedział tylko on, czyli malutki kontur głowy kotka na pachwinie. Nie pasował do niczego na ciele Jeona, ale to można było pominąć.

- Moew- miauknął zauroczony kociak, a zaraz potem ściągnął koszulę z ramion mężczyzny i zaczał powolutku cmokać każdy tatuaż osobno, całkiem „przypadkiem" zagryzając się na krótko na sutkach pana. Wiedział, że ten - mimo swojego sadyzmu- lubił poczuć czasem coś konkretniejszego, ale nigdy by się po prostu do tego nie przyznał. I nie musiał. Taehyung znał go za dobrze, więc z premedytacją oraz radością wykorzystywał każdy możliwy czuły punkt właściciela. Od gryzienia sutków zaczął, a na lizaniu niczym prawdziwy „kot" podbrzusza skończył.

No prawie,

- A może kotek napije się mleczka? A w zamian pan pobawi się knebelkiem?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro