Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.

Właśnie wyszłam z rozmowy o pracę.

Jutro zaczynam!

Mój szef William ma 46 lat i okazał się być bardzo miłym i wyluzowanym człowiekiem. Powiedział mi jakie będą moje obowiązki i jak mam się ubierać do pracy. Dostałam 250$ aby kupić sobie kilka ubrań co było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Pierwszą umowę podpisałam na rok, dzięki czemu czuje się dużo spokojniejsza.

Po wyjściu z wysokiego budynku udałam się w stronę centrum. Musiałam iść wypić kawę, a później zrobię te zakupy.

Oczywiście jak kawa to z McDonald's. Miałam tam jakieś 10 minut pieszo. Pogoda dopisywała, więc to był przyjemny spacer. Postanowiłam zadzwonić do mamy, aby się pochwalić.

-Mamo!- od razu odebrała- mam tę prace!- wykrzyczałam zadowolona.

-Gratuluję! Teraz już wchodzisz w te swoje dorosłe życie. Na ile podpisałaś umowę?

-Na rok.

-Super! Jak szef?

-Miły i sympatyczny. Nie jest źle.

-Świetnie, nawet nie wiesz jak się cieszę. Jednak jestem w pracy więc zdzwonimy się później. Kocham paa- pożegnała się i po sekundzie rozłączyła.

Szłam szeroko uśmiechnięta. Dawno nie było u mnie tak dobrze, jak teraz. Oby Melanie poszło tak samo dobrze.

Gdy doszłam do miejsca docelowego od razu zamówiłam kawę, a do tego wzięłam ciastko. Potrzebuje trochę cukru. Usiadłam jak zawsze przy oknie i już po chwili moje zamówienie było do odebrania. Przeglądałam swój telefon i powoli piłam kawę. Przecież miałam dużo czasu. Dostałam wiadomość od Melanie. Czyli już wstała.

Melanie: jak było?

Do Melanie: mam tę robotę! Dostałam 250 dolców na ciuchy do pracy więc będę trochę później:*

Melanie: brawo stara! Pogadamy jak wrócisz xx

Niedługo później byłam już na deptaku, w poszukiwaniu sklepu z eleganckimi ciuchami. Znalezienie go zajęło mi z pięć minut. Weszłam do środka i od razu zaczęłam przeglądać.

-Może w czymś pomóc?- zapytała mnie ekspedientka. Wyglądała dość młodo. Miała czarne włosy i była ubrana w czarne obcisłe spodnie i różową koszule.

-Muszę kupić kilka ubrań do pracy- wytłumaczyłam.

-Już pomagam- uśmiechnęła się i zabrała się za poszukiwania.

Po 10 minutach dostałam masę ciuchów na wieszakach, aby iść i je przymierzyć. Było to kilka par czarnych, białych i beżowych eleganckich spodni oraz kilka koszul w różnych kolorach.

Wybrałam po kilka z każdego rodzaju. Do tego dobrałam dwie marynarki i jedną sukienkę w razie czego. Zapłaciłam za to trochę więcej niż 250, ale to nic. I tak musiałabym kupić te ciuszki.

Wyszłam zadowolona ze sklepu i ruszyłam w stronę domu. Postanowiłam pójść jednak do sklepu i kupić pierś z kurczaka, bo ktoś musiał zrobić dziś obiad i padło na mnie. Gdy byłam już w środku zauważyłam znanego mi chłopaka. Calum.

Już chciałam się przywitać, ale zauważyłam jak wita się z jakąś dziewczyną buziakiem. Dobra, jednak się zawrócę.  Sama nie wiem co o nim teraz myśleć, więc chyba wolę nie myśleć. Szybko wzięłam to, po co przyszłam i ruszyłam do kasy.

_______

Byłyśmy już po obiedzie z Melanie i leżałyśmy na kanapie w salonie. Dziewczyna ściągneła Tindera i jarała się wszystkimi poznanymi na nim chłopakami.

-A co z Liamem?- zapytałam nagle.

-To jeszcze nic poważnego, więc warto rozważyć każdą opcje- zaczęła się śmiać a ja do niej dołączyłam.

Razem z nią patrzyłam na tych wszystkich chłopaków i oceniałyśmy ich. Byli tutaj chyba sami przystojniacy. Nagle jednak usłyszałyśmy dźwięk z mojego telefonu.

Calum: jestem niedaleko, może się spotkamy?

Przeczytałam to i sama nie wiedziałam. Nie chciałam się z nim widzieć, więc mu nie odpisałam.

-Dlaczego mu nie odpiszesz?- spytała blondynka.

-A wiesz, widziałam go dziś jak dawał buziaka jakiejś dziewczynie. Nie chcę się mieszać- wytłumaczyłam spokojnie.

-A to fiut. Na koncercie mówił, że mu się podobasz.

-Najwyraźniej nie tylko ja- zaśmiałam się. I wróciłyśmy do poprzedniej czynności.

Nie wiem ile tak leżałyśmy, ale stwierdziłam, że już dość. Wstałam i się rozciągnęłam. Kilka moich kości głośno strzeliło. Nie miałam nic do roboty, przecież nie znam tutaj nikogo oprócz tych dwóch chłopaków.

-Może gdzieś wyjdziemy?- zapytałam Melanie

-Pewnie, tylko gdzie?

-Możemy iść wypić piwko, za to że dostałam pracę- posłałam jej uśmiech.

-Przekonałaś mnie- wstała z łóżka- lecę się przebrać.

Już po około 20 minutach siedziałyśmy w niewielkim barze, który był około dwie minutki od naszego mieszkania.

Usiadłyśmy przy wysepce i zamówiłyśmy napoje.

-Tamci są fajni- Melanie ukradkiem wskazała na dwóch chłopaków, którzy siedzieli dwa miejsca od nas.

Było to dwóch blondynów. Jeden szczególnie wpadł mi w oko. Był wyższy od tamtego i miał tatuaż na ręce.

-Spójrz się jeszcze raz a jestem pewna, że podejdą- zaśmiała się.

I tak właśnie się stało. Ten fajniejszy zauważył, że na nich patrzę i za chwilę znaleźli się obok nas.

-Co tak mnie obserwujesz?- dosiadł się po mojej prawej stronie.

A raz się żyje.

-Jest na co, to sobie patrzę- zaśmiałam się głośno. Nie wiem skąd u mnie tyle odwagi.

-Matthew, miło mi- posłał mi szczery uśmiech.

Uśmiechaj się tak więcej.

-Hannah, mi też miło.

-Co robicie w barze przy poniedziałku?- śmiał się.

-Właśnie wyszłyśmy uczcić moją nową pracę- powiedziałam dumnie.

-Oh, gratulacje.

-Dziękuje, a wy co tutaj robicie?

-Właśnie wróciliśmy z delegacji i trzeba się odstresować- wytłumaczył.

Nie rozmawialiśmy z nimi jakoś wyjątkowo długo. Jednak był poniedziałek, a jutro musimy obie wstać z rana. Umówiłyśmy się z nimi na piątek.

Matthew był bardzo miły. Nie wiem co miał w sobie, ale bardzo mi się spodobał.

Gdy się żegnaliśmy zauważyłam, że ma jeszcze malutki tatuaż za uchem. Była to rękawica bokserska czy jakoś tak. Dziwne miejsce sobie na to wybrał.

-Staaaara- przeciągnęła Melanie- ten Justin to taki świetny koleś.

-Staaaara- zrobiłam jak ona- ten Matt to taki świetny koleś.

Obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Byłyśmy szczęśliwe, i to jest najważniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro