Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21.

Piątek. Najlepszy dzień tygodnia co?

Też tak uważam.

Wyszłam z pracy i od razu wsiadłam do samochodu Caluma. Przywitałam się z nim soczystym buziakiem, po czym ruszyliśmy. Jechaliśmy właśnie zobaczyć samochód, który chciała sprzedać jakaś kobieta. Nie był to jakiś super samochód, ale i nie najgorszy. Audi a6 c6 w sedanie. W dodatku w szarym kolorze, który po prostu kochałam na samochodach.

Wszystko w samochodzie było tak jak w ogłoszeniu. Przejechaliśmy się kawałek, żeby zobaczyć czy będzie dla mnie pasował. I oczywiście pasował.

Po krótkim namyśle kupiłam go. Połowę zapłaciłam ja, a drugą połowę Calum. Umówiliśmy się, że na następną wypłatę od razu mu oddam. Niestety z lokaty mało mi zostało, więc nie mogłam kupić go za swoje. Nie czułam się z tym faktem najlepiej, ale musiałam czymś dojeżdżać. Szczególnie, kiedy już się wprowadzimy do domu Bridget.

-Jesteś zadowolona?- przytulił mnie chłopak, kiedy zostaliśmy już sami.

-Bardzo. Jeszcze raz dziękuję Calum- pocałowałam go w policzek.

-Mam propozycję. W zamian jutro odbierz mnie z domku.

-Nie ma problemu- spojrzałam na samochód- to co, jedziemy?

-Zostało mi mało czasu, więc ja już będę uciekał- zesmutniał. Mi też bylo trochę smutno.

W końcu każdy wieczór spędzamy razem.

-Doobrze- przeciągnęłam.

-Widzimy się jutro skarbie. Będę tęsknił, wiesz?- pocałował czubek mojej głowy a ja się bardziej w niego wtuliłam.

-Wiem. Ja też będę za Tobą tęsknić- staliśmy chwilę nieruchomo.

-To jutro o 17?

-Jutro o 17- potwierdziłam.

Chłopak złączył jeszcze nasze usta w krótkim pocałunku. Później wsiadł do swojego samochodu a ja w końcu do SWOJEGO. Odjechałam z parkingu i niedługo później byłam już na parkingu podziemnym w moim bloku.

Zaparkowałam samochód i wróciłam do domu, w którym jak myślałam już nikogo nie było. Melanie już pojechała. Miałam wolny wieczór, więc postanowiłam go poświęcić dla siebie.

Nalałam gorącej wody do wanny i puściłam głośno muzykę. Upewniłam się, że zamknęłam drzwi na klucz i wzięłam czyste ubrania.

Położyłam się w wannie pełnej parującej wody i relaksowałam się chwilą. Narazie wszystko jest dobrze. Czy to tylko cisza przed burzą? Wolałam o tym nie myśleć. Zastanawiałam się jak powiedzieć dla Caluma o wyścigach? Że też robiłam w przeszłości coś nielegalnego? Myślę, że będzie w szoku, ale nie będzie zły. Ja okazałam mu dużo zrozumienia, więc mam nadzieję na to samo z jego strony. Przeglądałam swój telefon gdy dostałam wiadomość od mamy.

Mama: tak się cieszę, że to już jutro!

Uśmiechnęłam się do telefonu i szybko jej odpisałam.

Do Mama: ja też się cieszę☺️ o 15 będę na lotnisku!

Mama: dobrze. Nie mogę się doczekać:)

Byłam szczęśliwa, że moja rodzicielka przyjedzie i zobaczy jak dobrze sobie radzę. I pozna mojego chłopaka. Może nie jesteśmy razem długo, ale on naprawdę jest wyjątkowy. A do tego tak niewyobrażalnie przystojny.

Odłożyłam telefon i zaczęłam się myć. Po około dwudziestu minutach wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Sięgnęłam do koszyczka, w którym mieliśmy z Melanie różne kosmetyki. Wyciągnęłam z niego jedną maseczkę w płachcie i od razu nałożyłam ją na twarz. Całe ciało nasmarowałam balsamem o zapachu kokosu. Odczekałam kilka minut i gdy zdjęłam maskę wyrwałam kilka pojedynczych włosków z brwi, aby wyglądały jeszcze lepiej. Nie mówię, że mam jakieś super brwi, ale nie potrzebowałam spędzać przy nich dużo czasu, by wyglądały idealnie.

Ubrałam na siebie moją białą koszulkę na ramiączkach i czarne krótkie spodenki po czym wyszłam z łazienki. Postanowiłam zebrać ciuchy i zrobić pranie. Gdy je wstawiłam przyszła pora poleżeć na kanapie i odpalić telewizję. Wtedy dostałam kolejnego SMSa. I kolejnego. Zdziwił mnie taki nagły zasyp wiadomości.

Calum: nudno tu bez Ciebie

Calum: proponują mi drinka ale kurde nie wiem

Calum: dobra, napije się bo nie dadzą mi żyć

Calum: tęsknię

Melanie: boże ten twój fagas to taki nudny, on chyba bez ciebie już żyć nie umie

Zaśmiałam się do telefonu.

Do Calum: pij tylko z umiarem

Do Melanie: a mnie akurat to cieszy hahahah

Wróciłam do oglądania jakiegoś serialu. Była dopiero 18 więc miałam jeszcze sporo czasu przed pójściem spać. Może powinnam gdzieś wyjść? W sumie czemu miałabym siedzieć cały piątkowy wieczór sama w domu? Postanowiłam napisać do Sophie. Szybko dostałam odpowiedź, że akurat szykuje się na wyjście na drinka. Napisała że idzie z kolegą, ale oczywiście jestem mile widziana.

Odpisałam, aby w takim razie spotkać się na jednego drinka i dłużej nie będę ich męczyć.

Zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Ubrałam czarną koszulkę, którą wsadziłam w tego samego koloru spodnie. Na górę zarzuciłam jeansową krótką kurteczkę.

W korytarzu nałożyłam czarne Conversy i już byłam gotowa do wyjścia z domu.

Droga do baru, w którym miałam się z nimi spotkać zajęła mi około dziesięciu minut. Zaczęłam się na nimi rozglądać i zobaczyłam blondynkę przy barze. Od razu ruszyłam w ich stronę.

Zdążyłam się przyjrzeć chłopakowi, z którym siedziała. Był to wysoki brunet. Nie był jakoś mocno umięśniony, ale też nie chudy. Taki zwyczajny chłopak. Nawet przystojny.

-Hejka- powiedziałam wesoło.

-Hej maleńka- Sophie ucałowała mój policzek- to jest Nathan- wskazała na niego.

Przedstawiliśmy się sobie i usiadłam obok dziewczyny. Rozmawialiśmy o tym co u nas.

Dowiedziałam się, że Nathan jest fotografem i poznali się na jednej z sesji. Byli tylko przyjaciółmi. Szkoda, bo pasowaliby do siebie.

-A gdzie Twój chłoptaś?- zapytała blondynka.

Któregoś razu rozmawiałam z nią przez telefon i opowiedziałam jej trochę o Calumie.

-Nasi znajomi zorganizowali wyjazd, na który nie mogłam jechać, ale go jakoś wygoniłam- zaśmiałam się.

-Czasem dobrze wyjść bez chłopa- upiła kolejny łyk drinka.

-Hej hej, wypraszam sobie- wtrącił się Nath.

-Oj przecież nie chodzi o Ciebie- walnęła go lekko w ramię.

-A tak właściwie, może zatańczymy?- chłopak spojrzał na nas obydwie.

Po chwili zastanowienia zgodziłam się z nimi zatańczyć. Ruszyliśmy na parkiet i ruszaliśmy się w rytm muzyki.

Później wypiłam z nimi jeszcze dwa drinki i postanowiłam, że już pora wracać do domu. Poinformowałam ich, że muszę już iść i się z nimi pożegnałam.

Gdy wyszłam z baru poczułam chłód. Pogoda lubi się zmieniać. Ruszyłam dość szybkim krokiem do domu i wtedy usłyszałam dźwięk dobiegający z mojej kieszeni.

Mama: skarbie...

Przeczytałam to i od razu poczułam jak zalewa mnie fala gorąca. Coś musiało się stać.

Zadzwoniłam do niej i już po dwóch sygnałach odebrała.

-Co się stało?- od razu zapytałam.

-Hannah.. mieliśmy wypadek w drodze na lotnisko- powiedziała, a ja mogłam wyczuć, że płacze.

Kurwa no nie.

-Austin... Austin aktualnie jest na bloku operacyjnym.

-Mamo! Tak mi przykro- nie wiedziałam co innego mogę powiedzieć.

-Nie przejmuj się kochana. Dam sobie radę. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie- pocieszała się.

-Co to za wypadek?

-Tir wjechał w nas od strony kierowcy- szlochała.

-Mamo ja przylecę- powiedziałam szybko.

Potrzebowała mnie teraz.

-Niee- przeciągnęła- nie przyjeżdżaj. Dam radę.

-Mamo jak tylko będzie coś nie tak, jeden telefon i jestem- powiedziałam spokojnie.

Kurwa mać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro