Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20.

Postanowiliśmy, że wynajmiemy dom ciotki Bridget. Mieliśmy się tam wprowadzić niedługo po wyjeździe moich rodziców. Do ich przyjazdu zostały trzy dni. Będzie to też dzień moich urodzin, ale wiem, że nie będzie żadnej imprezy. Melanie jedzie przecież na domek letniskowy z resztą ekipy. Udało mi się namówić Caluma aby jechał razem z nimi. Jednak tylko na jedną noc. W sobotę pod wieczór miał przyjechać i poznać moją mamę.

Dzisiaj wstałam zadziwiająco późno. Raczej nie zdarza mi się zaspać, a jednak. Biegiem się umyłam i zrobiłam delikatny makijaż. Nałożyłam na siebie czarną sukienkę a do tego wzięłam czarną ramoneskę. Na nogi założyłam niewysokie szpilki. Musiałam wyglądać przecież elegancko.

Do pracy wyszłam chwilę przed 7. Napewno się spóźnię. Szłam najszybciej jak to możliwe, jednak szpilki mi też nie ułatwiały tego zadania. Gdy stałam na przejściu dla pieszych usłyszałam jak ktoś woła moje imię.

Zabijcie mnie.

Głos dochodził z zielonego samochodu. Za kierownicą siedział Jack.

Kurwa nie teraz.

-Podwieźć Cię?- wychylił się zza szyby.

-Odpierdol się- i ruszyłam przed siebie, bo zapaliło się zielone światło.

Kurwa czy ten człowiek nie mógłby już dać mi spokoju?

Do pracy spóźniłam się zaledwie siedem minut. Szybko wbiegłam do swojego pokoju. Taylor siedziała przy swoim biurku i popatrzyła się na mnie.

-Ducha zobaczyłaś?- zaśmiała się.

-Spóźniłam się- wyjaśniłam.

-Nic się nie stało. O 13 mam spotkanie z taką jedną firmą, chcesz iść?- usiadłam do swojego biurka i popatrzyłam się na nią.

-Czyli już oficjalnie jestem dobrym pracownikiem?- zapytałam o to, bo wcześniej nie zabierała mnie na te spotkania.

-Tak, Hannah. Naprawdę szybko to ogarnęłaś.

Poczułam się dumna z siebie. Cholera, moje życie ostatnio tak bardzo się układało. Mam koło siebie dobrego mężczyznę, mamy zamieszkać razem z moją i jego przyjaciółką, w pracy idzie mi dobrze. Narazie jedynym utrudnieniem jest Jack. Ale go jakoś się pozbędę.

-Miło to słyszeć. Pewnie, że z Tobą pójdę- włączyłam komputer i zabrałam się za pracę.

Czas jak zawsze minął mi bardzo szybko.

O 12:30 zeszłam na jakieś ciasto i kawę. Chyba ostatnio pije za dużo kawy.

Zamówiłam szarlotkę i napój. Szybko odebrałam te rzeczy i usiadłam do stolika. Chwilę siedziałam sama, ale zobaczyłam jak do mnie idą William i Calum. Jeszcze dzisiaj ich nie widziałam, więc się ucieszyłam.

-Cześć żółwiku- uśmiechnął się do mnie blondyn co od razu odwzajemniłam.

-Cześć- speszyłam się- hej William- zwróciłam się do szefa. Chyba miał zły humor.

-Hej Hann, przepraszam, ale muszę iść. Odprowadzałem tylko Caluma. Jestem spóźniony na spotkanie- machnął zabawnie rękoma.

-Rozumiem- i za chwilę zniknął.

Spojrzałam się na mojego chłopaka, który dzisiaj wyglądał niesamowicie.

-Co Ty dzisiaj tak dobrze wyglądasz?- zapytałam.

-Mam dobrą wiadomość- usiadł bliżej mnie.

-Twój były dzisiaj wylądował w pace- powiedział trochę ciszej.

Matko boska.

-Jak to?- zdziwiłam się.

-A no widzisz. Dowiedziałem się czym się tutaj zajmuje. Chciał zrobić krzywdę jednej koleżance Luke'a, więc się na nim zemścił. Grozi mu 20 lat- widziałam, że to bardzo cieszyło chłopaka.

Mnie jednak martwiła jedna rzecz. Jeśli ludzie z Londynu wiedzą, że miał ze mną kontakt... Możliwe, że będą chcieli mnie z powrotem ściągnąć na wyścigi.

Gdy weszłam w związek z Jackiem zaczęłam też się ścigać. Nie powiem, dużo wygrywałam. Wciągnął mnie w ten biznes. Można powiedzieć, że przejęłam go po nim. Nie mógł jednocześnie się ścigać i handlować. To było dla niego już zbyt niebezpieczne. Jak zaczęło się między nami psuć musiałam z tego zrezygnować. Jednocześnie zrozumiałam, że to jest za duże ryzyko. Więc jeśli tylko szatyn jakimś cudem się dowie, że ktoś z mojego otoczenia miał coś wspólnego z jego zamknięciem - będę miała przejebane. Jego ludzie są zdolni do wszystkiego, o czym już miałam okazję się przekonać.

-To dobrze- wypaliłam. Nie chciałam, żeby się dowiedział o tym. Chociaż i tak będę musiała mu powiedzieć.



_________



Wyszłam z pracy i od razu poczułam piękny zapach. Na przeciwko biurowca stał foodtruck. Miałam ochotę na frytki, więc od razu podeszłam je zamówić. Długo nie musiałam czekać. Po około pięciu minutach ruszyłam z jedzeniem w stronę domu. Zajadałam i zastanawiałam się, czy Jack się dowie. Cholera.

Gdy weszłam do mieszkania od razu słyszałam muzykę. Zauważyłam Melanie, która robiła coś w kuchni i śpiewała.

-Co Ty taki dobry humor masz?- zaśmiałam się.

Stała w kuchni w za dużej koszulce Liama, która zasłaniała jej tyłek, a nic na nogach nie miała. Wyglądała uroczo.

-Skończyłam dziś wcześniej- powiedziała zadowolona.

-O komu dobrze. Idę się przebrać i zaraz do Ciebie przyjdę- poszłam do siebie.

Nałożyłam czarną koszulkę i fioletowe sportowe leginsy. Odpisałam na wiadomość Caluma, aby był u mnie koło 17 i wróciłam do kuchni. Usiadłam przy wyspie i obserwowałam swoją przyjaciółkę.

-Luke wkopał Jacka i poszedł siedzieć- powiedziałam jej prosto z mostu.

Dziewczyna chyba przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Odwróciła się w moją stronę ze zdziwioną miną.

-Kurwa- powiedziała cicho- ja pierdole. On nie wie co zrobił- widać było, że jest przerażona.

-Trzeba chyba powiedzieć im prawdę- sama nie wiedziałam, czy tak będzie lepiej.

-Nie wiem... To w sumie od Ciebie zależy. Ja nie miałam z nim wiele wspólnego, ale możesz na mnie liczyć- usiadła na przeciwko mnie.

-Najbardziej się boję, że będą chcieli abym wróciła do wyścigów- powiedziałam zaniepokojonym głosem.

-Domyślam się. Pamiętam co się działo jak przestałaś jeździć...

-Albo naślą kogoś na nich- wypaliłam.

-Cholera Hannah chyba musisz pogadać z Calumem- patrzyła na mnie smutno.

-Chyba tak...

Później zmieniłyśmy temat na ich wypad i na przyjazd mojej mamy. Nie rozmawiałyśmy długo, bo chciałam jeszcze poleżeć i odpocząć trochę przed przyjazdem mojego chłopaka. Chyba czeka nas długa rozmowa.

Równo o siedemnastej słyszałam pukanie do drzwi. Tak szybko jak mogłam podeszłam do nich i otworzyłam. Calum był ubrany w czarne dresy. Wyglądał seksownie.

-Hej- przywitałam się z nim szybkim buziakiem w usta.

Chłopak od razu skierował się do kuchni, ale nikogo w niej nie było, więc poszedł do mojego pokoju. Jednak na korytarzu zderzył się z Melanie, z czego zaczęłam się śmiać.

-O hej- powiedziała Mel- spieszę się, więc nie będę Cię teraz za to wyzywać. Wychodzę, paa!- szybko nałożyła buty i opuściła dom.

Ja dalej nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Razem z chłopakiem poszliśmy do mojego pokoju i od razu położyliśmy się na łóżko.

Miałam dzisiaj ochotę na niego. Melanie wyszła z domu, więc nikt nam nie przeszkodzi, a chyba najwyższa pora to zrobić.

Zaczęłam ręką jeździć po jego ramieniu, a jego wzrok od razu skierował się na mnie.

-Nawet w tej ogromnej koszulce wyglądasz niesamowicie seksownie- skomentował mój ubiór.

-Tak?- uśmiechnęłam się i usiadłam na nim- Ty w tym dresie też wyglądasz gorąco.

Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego ręce od razu znalazły się na mojej talii. Ja za to złapałam jego twarz a drugą ręką opierałam się, aby nie upaść na niego. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej gorący. Nasze języki toczyły ze sobą teraz walkę o dominację.
W pewnym momencie Calum jednym ruchem przerzucił mnie tak, że teraz to on był nade mną.

-Dzisiaj już mi nie uciekniesz- wyszeptał.

-Nigdy nie uciekałam- lekko się zaśmiałam.

-Uciekałaś- stwierdził i przyssał się do mojej szyi.

To było tak przyjemne, że miałam gęsią skórkę. Jego mokre pocałunki sprawiały mi tyle przyjemności...
Wplątałam ręce w jego włosy, od czasu do czasu lekko je pociągając. Powoli chłopak zaczął zdejmować moją koszulkę, ale teraz się nie wstydziłam. Gdy już to zrobił popatrzył na moje piersi przez dłuższą chwilę.

-Kurwa Hannah- po tych słowach wrócił do całowania mojej szyi i zjeżdżał coraz niżej.

Czułam, że chcę go tu i teraz. Moje ręce znalazły się na jego karku i szybko przyciągnęłam go bliżej siebie. Nie byłam mu dłużna i teraz ja zdjęłam jego bluzę, pod którą nic nie miał. Patrzyłam na jego wyrzeźbiony brzuch, i mały tatuaż na żebrach. Wyglądał jak milion dolarów. Pocałował mnie jeszcze raz, i wziął się za rozpinanie mojego stanika. Zajęło mu to kilka sekund i już całował moje cycki. Było tak wspaniale, że mogłabym tak cały czas. Żałuję, że tyle na to czekałam.

Po kilku chwilach zdjął mi spodnie a od razu po tym zrobił to samo ze swoimi. Teraz to ja usiadłam na niego i zaczęłam go całować z taką namiętnością, jak on mnie. Zabrakło nam w końcu tlenu więc trochę spokojniej zjechałam pocałunkami w dół. Gdy doszłam do gumki jego bokserek zaczął coś mówić.

-Hann, nie- usiadł- chcę w Ciebie wejść, a nie się bawić.

Szybkim ruchem pozbyłam się jego bokserek. Przeżyłam lekki szok, gdy zobaczyłam jego penisa. Był ogromny. Zaczęłam go delikatnie dotykać i chciałam go jeszcze bardziej podkręcić.

-Czemu od razu chciałbyś we mnie wchodzić co?- moje ruchy stawały się coraz szybsze.

-Jesteś tak seksowna, że nie wytrzymam.

Nagle to on był nade mną. Zaczął mnie znowu całować, jednocześnie dotykać mojej cipki. Zaczęłam się wiercić, co zauważył. Jednym ruchem zdjął moje majki i po chwili poczułam jego palca w sobie. Cholera.

-Też bym już chciała Ciebie poczuć- wyszeptałam patrząc mu w oczy, a on patrzył prosto w moje.

Długo nie musiałam czekać. Chłopak na początku delikatnie wsadził mi swojego wielkiego członka. Przysięgam, bardzo odczułam, jaki jest wielki.

-Podoba Ci się to?- całował moją szyję.

-Bardzo Calum- powiedziałam zgodnie z prawdą, a on zaczął przyspieszać swoje ruchy.

Gdy zaczęłam jęczeć, już wiedziałam. Pierwszy raz będę miała przy nim orgazm. Jeszcze nigdy nie miałam.

Coraz mocniej wbijałam swoje paznokcie w jego plecy. Musiało go to boleć, ale teraz to nie grało roli. Zarówno i ja i on byliśmy już blisko.

-Dojdź we mnie- powiedziałam mu, a on właśnie tak zrobił.

Niedługo potem chłopak opadł bez sił obok mnie. Wziął kilka głębszych oddechów i przytulił mnie do siebie.

-Jesteś taka wspaniała Hannah. Nie wierzę, że jestem takim szczęściarzem- pocałował mój policzek.

-Nie. To Ty jesteś cudowny- uśmiechnęłam się.

-Podobało Ci się?

-Bardzo. Powtórzymy to?- zażartowałam.

-Daj mi pięć minut- zadziornie się uśmiechnął.

Tego się nie spodziewałam.

-Dasz radę?- odwróciłam się w jego stronę.

-Skarbie, z Tobą napewno- pocałował mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro