Rozdział 2.
Rano obudziłam się bez kaca, co jest dosyć dziwne. Wczoraj odcięło mnie kompletnie i nic nie pamiętam.
Teraz siedziałam przy wyspie kuchennej i czekałam aż moja przyjaciółka wyjdzie z łazienki. Miałyśmy iść za chwilę do sklepu, aby zrobić większe zakupy do domu. Przecież nie miałyśmy tutaj nic oprócz wody w kranie i jakiejś flaszki z wczoraj, którą znalazłam w swoim pokoju.
-Nie mam zamiaru nawet ogarniać dzisiaj tych włosów- powiedziała Melanie wychodząc z łazienki.
Jej średniej długości blond włosy były niechlujnie związane. Dużo kosmyków wypadało z tego kucyka, ale wyglądało to dosyć uroczo. Moje włosy wyglądały identycznie jak jej.
Weszłam do łazienki i postanowiłam wziąć szybki prysznic. Nawet nie umyłam włosów. Zajęło mi to około 20 minut łącznie z innymi czynnościami porannej toalety. Ubrałam się w szare dresy i tego samego koloru bluzę. Mało mnie obchodziło, czy jest ciepło czy zimno. Wzięłam to co wpadło mi do ręki.
Wzięłam ze sobą plecak i wyszłyśmy z domu.
-Stara, wydarzyło się wczoraj coś złego?- zapytałam.
-Tak. Ty się mnie pytaj- zaczęła się śmiać. No tak, ona też nieźle się bawiła- ale odezwał się do mnie Liam.
Liam?
-Kto?- spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
-To ty już tego też nie pamiętasz? Koło 23 dosiadł się do nas Liam z Calumem. Nawet coś się zadziało między tobą Calem.
Matko boska. No tak, nie mogę się normalnie zachować.
-Dobra, nie opowiadaj. Nie chcę o tym wiedzieć- powiedziałam dość stanowczym tonem.
Minęła chwila i już byłyśmy w sklepie. Wzięłyśmy podstawowe rzeczy jak mąka, cukier, sól itd. Później oczywiście coś typu płatki, cukierki chrupki..
Za zakupy zapłaciłyśmy na pół, bo taka była umowa. Skapowałyśmy wszystko w plecaki i kilka papierowych toreb. No może jakoś to doniesiemy.
-Nie wiem czemu się uparłaś, żeby zrobić całe zakupy na raz. Nie doniesiemy tego!- i w tym momencie ktoś mi przerwał.
-Hej, możemy wam pomóc- uśmiechnął się do mnie jakiś blondyn. Od razu zauważyłam, że to ten sam chłopak, który stał przed knajpką. Był naprawdę przystojny i dobrze zbudowany. Wczoraj widziałam, że ma dużo tatuaży, co uwielbiam.
-Matko Calum spadacie nam z nieba!- moja przyjaciółką od razu oddała im torby. Ja po chwili zrobiłam to samo i podziękowałam im. Już wiedziałam, że to chłopcy z wczorajszego wieczoru, ale wolałam się nie odzywać.
-Robicie coś dzisiaj?- zapytał Liam. Wiedziałam, że blondynka będzie chciała się z nimi spotkać.
-Nic specjalnego, a co?- odpowiedziała.
Spiorunowałam ją spojrzeniem i pokazałam na mój strój, dając jej do zrozumienia że najpierw musimy się trochę doprowadzić do ładu.
-Jest dzisiaj koncert kawałek za miastem- wytłumaczył jej.
-Ja dziś odpadam- powiedziałam szybko. Melanie miała chyba inne plany.
-A ja akurat chętnie- uśmiechnęła się do niego zalotnie.
Czyli podoba jej się. Teraz rozumiem.
Po chwili znaleźliśmy się w naszym mieszkaniu. Chłopacy odłożyli zakupy na wyspę kuchenną a ja jeszcze raz im podziękowałam. Gdyby nie oni to chyba byśmy musiały robić z 5 przystanków.
-Możecie zostać tutaj, a ja lecę się pomalować na koncert!- zaproponowała im.
Tak, pięknie. Czyli teraz mam siedzieć z prawie obcymi mi, mega przystojnymi, chłopakami sama w salonie?
-Jeśli to nie będzie problem- uśmiechnął się do mnie Calum.
Chyba mu się podobam.
-Możecie zostać- posłałam mu łagodny uśmiech.
Usiedli na kanapie a ja zaczęłam rozpakowywać zakupy. Było tego dość sporo.
-Może pomogę?- zaoferował się blondyn. Od razu powiedziałam mu co gdzie ma włożyć. Jak już chcę, to niech pomoże.
-Czemu nie chcesz iść na koncert?- powiedział troszkę ciszej gdy znaleźliśmy się obok siebie.
-Jakoś nie mam humoru po wczorajszym wieczorze- wytłumaczyłam mu a on się lekko skrzywił.
-Zrobiłem coś nie tak?
A żebym ja wiedziała...
-Wiesz, niewiele pamiętam. Jednak myślę, że nie- walnęłam go w ramię. Sama nie wiem czemu.
-Hmm..- przeciągnął- może wyjdziemy dzisiaj gdzieś na obiad i Ci opowiem- uśmiechnął się zadziornie.
Zaczyna mi się tu coś nie podobać. Strasznie go coś pcha do mnie. Jeśli myśli, że mnie przeleci to jest w błędzie.
-Myślę, że nie poruchasz- wypaliłam. Od razu przybyłam sobie facepalma. Chłopak za to się zaśmiał.
-Serio tak o mnie myślisz?
Nie odpowiedziałam. Wróciłam do swojego zajęcia. On też nie dodał nic więcej a jego mina zrobiła się teraz obojętna.
Może i tak nie myślę, ale sprawiał takie wrażenie okej?
Gdy skończyłam wszystko rozpakowywać i wyrzuciłam torby usiadłam na kanapie. Liam włączył jakiś serial w tv więc oglądaliśmy.
Spojrzałam ukradkiem na Caluma, ale ten wciąż miał obojętna minę i wpatrywał się w ekran telewizora.
Minęło chyba z 10 minut gdy ze swojego pokoju wyszła Melanie. Teraz wyglądała dużo lepiej. Ubrana była w czarne spodnie i brązowy przylegający top. Do tego miała czarną rozpiętą bluzę.
-Jestem gotowa- uśmiechnęła się do nas.
-Pięknie. Możemy iść- Liam od razu podszedł do niej i coś szepnął jej na ucho.
Wczoraj musiało coś między nimi być.
Wszyscy ruszyli aby nałożyć buty.
-Będę pisać jak coś, do później- przyjaciółka dała mi buziaka.
-Dobra, miłej zabawy- uśmiechnęłam się do niej.
-Do zobaczenia- powiedział Liam.
-Pa- dosyć smutnym tonem odparł Calum.
Serio będzie teraz zły dlatego że mu nie odpowiedziałam? Ehh..
Zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do kuchni. Akurat zadzwoniła moja mama więc porozmawiałam z nią około dziesięciu minut. Była zadowolona, że tak bardzo mi się tutaj podoba, ale pusto w domu.
Gdy skończyłam z nią rozmawiać zaczęłam rozmyślać o Calumie. Może jednak podobałam mu się po prostu i nie myślał tylko o tym, by mnie przelecieć? W sumie był miły..
Nie myśląc dłużej wzięłam telefon i napisałam do Melanie z prośbą o jego numer telefonu. Może da się to odkręcić?
Zaczęłam robić obiad. Dziś na szybko spaghetti carbonara. Zdążyłam tylko pokroić boczek a już dostałam SMS'a. Szybko więc wpisałam numer i napisałam
Do Calum: okej, słabo że Ci nie odpowiedziałam. Może obiad u mnie?🥺
Od Calum: jestem w drodze na koncert, innym razem.
Ajć.
Na co w sumie miałam nadzieję? Że przybiegnie z powrotem do mnie po tym? Głupia...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro