Rozdział 16.
Calum Smith - człowiek, który nigdy nie miał dziewczyny zapytał mnie czy nią zostanę. Aż ciężko uwierzyć. Zgodziłam się, bo coś między nami jest. Dawno nie czułam tego czegoś, o ile kiedykolwiek to czułam. Był troskliwy, kochany i niesamowicie przystojny. Pasowaliśmy do siebie. W jego towarzystwie nie czułam żadnego dyskomfortu, tak jak byśmy znali się od zawsze.
Sama nie mogłam zrozumieć jak w takim krótkim czasie człowiek może na mnie zadziałać. Zawsze było u mnie ciężko z uczuciami a tutaj proszę.
Dzisiaj był piątek. W pracy dzień minął dziwnie szybko i dobrze. Razem z Taylor zyskaliśmy masę nowych klientów przez co szef był mega zadowolony.
Do domu wróciłam chwilę po 15. Dziś nie zachodziłyśmy z Melanie do McDonald's, bo odebrał nas Liam. Razem z przyjaciółką miałyśmy się na spokojnie ogarnąć a później wyjść razem z chłopakami.
Jako, że ja kąpałam się z rana od razu poszłam do swojego pokoju aby się pomalować. Zrobiłam mocniejszy makijaż i na usta nałożyłam pierwszy raz od dawna czerwoną szminkę. Na siebie włożyłam białe obcisłe spodnie z dziurami na kolanach a na górę szary top. Do tego dołożyłam jeansową kurtkę, bo dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych. Włosy pofalowałam.
Jak byłam gotowa poszłam do kuchni, w której malowała się moja przyjaciółka. Czasami robiła to właśnie tutaj. Nie wiem dlaczego.
-Chłopaki będą o 18 i mamy jechać coś zjeść z jeszcze jakimiś ich kolegami- powiedziała jak tylko weszłam.
-Jakimi kolegami?- zdziwiłam się.
-Sama nie wiem- zaśmiała się.
-Okej?- to dziwne.
Było jeszcze sporo czasu więc odpaliłam telewizję. Jednak nie było nic ciekawego a ja dostałam wiadomość.
Calum: będzie z nami jeszcze Ashton i Luke.. stwierdzili że muszą was poznać🙄
Do Calum: powiedziałeś już wszystkim znajomym, że masz dziewczynę?haha
Calum: tylko Liamowi i dla Luke'a... Ale chyba już wiadomości poszły dalej
Calum: ahhh no i dla taty
Do Calum: szybki jesteś😄
Calum: mam czym to się chwalę 😘
Do Calum: już nie przesadzaaaj
Calum: kociee już wyjeżdżamy😺
Do Calum: dobra KOCIE to my zaraz wychodzimy
Calum: kocie ci nie odpowiada?
Calum: mogę mówić rybko, skarbie, kochacie, myszko, żółwiku...
Do Calum: żółwiku?hahahah
Calum: tak. Wychodźcie już, żółwiku😘
I tak jak napisał tak zrobiłyśmy. Po dwóch minutach zobaczyłam samochód Caluma. Pokazałam go dla Melanie, aby wiedziała, że to oni. Ruszyłyśmy w jego stronę a Liam od razu przesiadł się do tyłu i usiadł tam razem z nią. Ja siedziałam z przodu przy MOIM blondynie.
-Hej- przywitałam się a on wychylił się w moją stronę, by mnie pocałować.
-Pięknie wyglądasz- uśmiechnął się.
-Dziękuję.
Przywitałam się też z Liamem i ruszyliśmy. Z tego co się dowiedziałam jedziemy do Dominos.
Na miejscu byliśmy po około 10 minutach. Jako, że mieszkamy w centrum wszędzie było blisko.
Wysiadłam z samochodu i poprawiłam spodnie. Zaraz po mnie wysiadła reszta. Calum od razu znalazł się blisko mnie. Ruszyliśmy do restauracji.
Gdy tylko weszliśmy chłopcy zauważyli swoich kolegów. Pokazali nam ich a mnie aż przytkało. Siedziało tam dwóch przystojniaków, z czego jeden był tak piękny.. był to blondyn z kolczykami i tatuażami. Nie wiem co miał w sobie, ale bardzo wpadł mi w oko.
Tylko wizualnie, bo przecież czułam coś do Caluma. Nie mogę się dłużej zachwycać jego kolegą, to nie w porządku.
Od razu do nich usiedliśmy. Chłopcy nas z nimi zapoznali.
-Nie wiem co Ty w nim widzisz- powiedział do mnie Luke, ten z kolczykami. Zaśmiałam się.
-Spierdalaj- fuknął do niego Cal, ale nie było to złowrogie.
-Się nie denerwuj, bo Ci żyłka pęknie- dalej prowokował.
-Luke, poważnie?- powiedział zrezygnowany Calum.
-Oni tak całe życie- wtrącił się Liam.
Śmiałam się z tej sytuacji. Było widać, że się lubili a to tylko drażnienie się. Zamówiliśmy jedzenie i wzięliśmy po piwie. Oprócz mojego blondyna, bo on kierował.
-To co, jakaś impreza?- spytał Ashton, a wszyscy odpowiedzieli potwierdzająco. Oprócz mnie.
-Nie daj się prosić- Luke zrobił maślane oczy.
-Dobra, ale ja długo nie zostaję- odpowiedziałam w końcu. Chwilę mi zajęło przemyślenie tego.
-Możemy po imprezie iść do mnie- szepnęłam cicho do Caluma.
Od razu zaświeciły mu się oczy, i pokiwał twierdząco głową. Wiedziałam, że się zgodzi.
Poszłam do toalety, która była na lewo od naszego stolika. Załatwiłam tam swoje potrzeby i wróciłam do reszty. Głośno się z czegoś śmiali.
-Co się tak cieszycie?- zapytałam siadając na moje miejsce.
-Luke właśnie chciał poderwać kelnerkę, ale dała mu kosza- wytłumaczyła mi Melanie. Zaczęłam się śmiać razem z nimi.
-Ohh, Luke- pomachałam głową.
-No co? Nie wie, co straciła- wytłumaczył a ja wybuchłam jeszcze większym śmiechem.
Polubiłam ich. Ashtona także. Byli śmieszni.
Siedzieliśmy w Dominos jakoś do 19. Po tym postanowiliśmy udać się do klubu. Pojechałam razem z Calumem, Melanie i Liamem. Tamci mieli jechać taksówką i mieliśmy spotkać się przy wejściu . W samochodzie dowiedziałam się, że moja przyjaciółka jak zwykle śpi u swojego chłopaka. Jak tak dalej pójdzie to niedługo zamieszkają razem.
W klubie od razu poszliśmy wszyscy do baru. Usiadłam na wysokim krześle a blondyn ustał za mną i położył ręce na moich nogach. To było świetne uczucie.
-Każdy się na Ciebie gapi- powiedział tak, abym usłyszała.
-To nie jest ważne- odpowiedziałam.
-Skopałbym im dupy- zaśmiał się a ja razem z nim. Był uroczy.
Wzięłam swojego drinka i obróciłam się w stronę chłopaka. Od razu jego ręce ścianęły moje uda.
-Zawsze byłeś taki zazdrosny?- zapytałam. Spojrzał na mnie dokładnie lustrując moją twarz.
-O Ciebie?- przegryzł wargę- tak.
Uśmiechnęłam się i dałam mu szybkiego buziaka w czoło. Może to nie miejsce na takie słodkie buziaczki.
Złapałam go za rękę i poprowadziłam na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć, cały czas się dotykając. Bez przerwy go obserwowałam, był tak idealny. Jego brązowe włosy były dzisiaj lekko zaczesane do tyłu, co bardzo mi się podobało.
W pewnym momencie usłyszałam swoje imię i od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Na początku nie mogłam się zorientować kto mnie woła, ale gdy już wiedziałam - zamarłam. Moje serce na chwilę stanęło w miejscu. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Przede mną stał chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. Blizna w brwi dodawała mu brutalności. I bez tego wyglądał jak typowy zły chłopiec. Ubrany był w czarną koszulkę i tego samego koloru spodnie. Zawsze był ubrany w ten kolor. Taki już był.
-Co Ty- zatrzymałam się na chwilę- do chuja tutaj robisz?
Calum patrzył się na mnie i zastanawiał się zapewne kto to jest. Był równie zdziwiony jak ja.
-Przyszedłem się pobawić, co miałbym robić w klubie?- zaśmiał się- ale Ciebie się tutaj nie spodziewałem.
No nic dziwnego. Jak mieszkaliśmy w Londynie i byliśmy w związku nie wiedzieliśmy, że wyjedziemy.
-Tak samo jak ja Ciebie- w tym momencie Calum złapał mnie za rękę przypominając, że też tutaj jest.
Jack najwyraźniej to zauważył i od razu mu się przedstawił.
-Może pójdziemy na drinka?- zapytał Cal.
Cholera.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro