Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16.

Calum Smith - człowiek, który nigdy nie miał dziewczyny zapytał mnie czy nią zostanę. Aż ciężko uwierzyć. Zgodziłam się, bo coś między nami jest. Dawno nie czułam tego czegoś, o ile kiedykolwiek to czułam. Był troskliwy, kochany i niesamowicie przystojny. Pasowaliśmy do siebie. W jego towarzystwie nie czułam żadnego dyskomfortu, tak jak byśmy znali się od zawsze.

Sama nie mogłam zrozumieć jak w takim krótkim czasie człowiek może na mnie zadziałać. Zawsze było u mnie ciężko z uczuciami a tutaj proszę.

Dzisiaj był piątek. W pracy dzień minął dziwnie szybko i dobrze. Razem z Taylor zyskaliśmy masę nowych klientów przez co szef był mega zadowolony.

Do domu wróciłam chwilę po 15. Dziś nie zachodziłyśmy z Melanie do McDonald's, bo odebrał nas Liam. Razem z przyjaciółką miałyśmy się na spokojnie ogarnąć a później wyjść razem z chłopakami.

Jako, że ja kąpałam się z rana od razu poszłam do swojego pokoju aby się pomalować. Zrobiłam mocniejszy makijaż i na usta nałożyłam pierwszy raz od dawna czerwoną szminkę. Na siebie włożyłam białe obcisłe spodnie z dziurami na kolanach a na górę szary top. Do tego dołożyłam jeansową kurtkę, bo dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych. Włosy pofalowałam.

Jak byłam gotowa poszłam do kuchni, w której malowała się moja przyjaciółka. Czasami robiła to właśnie tutaj. Nie wiem dlaczego.

-Chłopaki będą o 18 i mamy jechać coś zjeść z jeszcze jakimiś ich kolegami- powiedziała jak tylko weszłam.

-Jakimi kolegami?- zdziwiłam się.

-Sama nie wiem- zaśmiała się.

-Okej?- to dziwne.

Było jeszcze sporo czasu więc odpaliłam telewizję. Jednak nie było nic ciekawego a ja dostałam wiadomość.

Calum: będzie z nami jeszcze Ashton i Luke.. stwierdzili że muszą was poznać🙄

Do Calum: powiedziałeś już wszystkim znajomym, że masz dziewczynę?haha

Calum: tylko Liamowi i dla Luke'a... Ale chyba już wiadomości poszły dalej

Calum: ahhh no i dla taty

Do Calum: szybki jesteś😄

Calum: mam czym to się chwalę 😘

Do Calum: już nie przesadzaaaj

Calum: kociee już wyjeżdżamy😺

Do Calum: dobra KOCIE to my zaraz wychodzimy

Calum: kocie ci nie odpowiada?

Calum: mogę mówić rybko, skarbie, kochacie, myszko, żółwiku...

Do Calum: żółwiku?hahahah

Calum: tak. Wychodźcie już, żółwiku😘

I tak jak napisał tak zrobiłyśmy. Po dwóch minutach zobaczyłam samochód Caluma. Pokazałam go dla Melanie, aby wiedziała, że to oni. Ruszyłyśmy w jego stronę a Liam od razu przesiadł się do tyłu i usiadł tam razem z nią. Ja siedziałam z przodu przy MOIM blondynie.

-Hej- przywitałam się a on wychylił się w moją stronę, by mnie pocałować.

-Pięknie wyglądasz- uśmiechnął się.

-Dziękuję.

Przywitałam się też z Liamem i ruszyliśmy. Z tego co się dowiedziałam jedziemy do Dominos.
Na miejscu byliśmy po około 10 minutach. Jako, że mieszkamy w centrum wszędzie było blisko.

Wysiadłam z samochodu i poprawiłam spodnie. Zaraz po mnie wysiadła reszta. Calum od razu znalazł się blisko mnie. Ruszyliśmy do restauracji.

Gdy tylko weszliśmy chłopcy zauważyli swoich kolegów. Pokazali nam ich a mnie aż przytkało. Siedziało tam dwóch przystojniaków, z czego jeden był tak piękny.. był to blondyn z kolczykami i tatuażami. Nie wiem co miał w sobie, ale bardzo wpadł mi w oko.

Tylko wizualnie, bo przecież czułam coś do Caluma. Nie mogę się dłużej zachwycać jego kolegą, to nie w porządku.

Od razu do nich usiedliśmy. Chłopcy nas z nimi zapoznali.

-Nie wiem co Ty w nim widzisz- powiedział do mnie Luke, ten z kolczykami. Zaśmiałam się.

-Spierdalaj- fuknął do niego Cal, ale nie było to złowrogie.

-Się nie denerwuj, bo Ci żyłka pęknie- dalej prowokował.

-Luke, poważnie?- powiedział zrezygnowany Calum.

-Oni tak całe życie- wtrącił się Liam.

Śmiałam się z tej sytuacji. Było widać, że się lubili a to tylko drażnienie się. Zamówiliśmy jedzenie i wzięliśmy po piwie. Oprócz mojego blondyna, bo on kierował.

-To co, jakaś impreza?- spytał Ashton, a wszyscy odpowiedzieli potwierdzająco. Oprócz mnie.

-Nie daj się prosić- Luke zrobił maślane oczy.

-Dobra, ale ja długo nie zostaję- odpowiedziałam w końcu. Chwilę mi zajęło przemyślenie tego.

-Możemy po imprezie iść do mnie- szepnęłam cicho do Caluma.

Od razu zaświeciły mu się oczy, i pokiwał twierdząco głową. Wiedziałam, że się zgodzi.

Poszłam do toalety, która była na lewo od naszego stolika. Załatwiłam tam swoje potrzeby i wróciłam do reszty. Głośno się z czegoś śmiali.

-Co się tak cieszycie?- zapytałam siadając na moje miejsce.

-Luke właśnie chciał poderwać kelnerkę, ale dała mu kosza- wytłumaczyła mi Melanie. Zaczęłam się śmiać razem z nimi.

-Ohh, Luke- pomachałam głową.

-No co? Nie wie, co straciła- wytłumaczył a ja wybuchłam jeszcze większym śmiechem.

Polubiłam ich. Ashtona także. Byli śmieszni.

Siedzieliśmy w Dominos jakoś do 19. Po tym postanowiliśmy udać się do klubu. Pojechałam razem z Calumem, Melanie i Liamem. Tamci mieli jechać taksówką i mieliśmy spotkać się przy wejściu . W samochodzie dowiedziałam się, że moja przyjaciółka jak zwykle śpi u swojego chłopaka. Jak tak dalej pójdzie to niedługo zamieszkają razem.

W klubie od razu poszliśmy wszyscy do baru. Usiadłam na wysokim krześle a blondyn ustał za mną i położył ręce na moich nogach. To było świetne uczucie.

-Każdy się na Ciebie gapi- powiedział tak, abym usłyszała.

-To nie jest ważne- odpowiedziałam.

-Skopałbym im dupy- zaśmiał się a ja razem z nim. Był uroczy.

Wzięłam swojego drinka i obróciłam się w stronę chłopaka. Od razu jego ręce ścianęły moje uda.

-Zawsze byłeś taki zazdrosny?- zapytałam. Spojrzał na mnie dokładnie lustrując moją twarz.

-O Ciebie?- przegryzł wargę- tak.

Uśmiechnęłam się i dałam mu szybkiego buziaka w czoło. Może to nie miejsce na takie słodkie buziaczki.
Złapałam go za rękę i poprowadziłam na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć, cały czas się dotykając. Bez przerwy go obserwowałam, był tak idealny. Jego brązowe włosy były dzisiaj lekko zaczesane do tyłu, co bardzo mi się podobało.

W pewnym momencie usłyszałam swoje imię i od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Na początku nie mogłam się zorientować kto mnie woła, ale gdy już wiedziałam - zamarłam. Moje serce na chwilę stanęło w miejscu. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Przede mną stał chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. Blizna w brwi dodawała mu brutalności. I bez tego wyglądał jak typowy zły chłopiec. Ubrany był w czarną koszulkę i tego samego koloru spodnie. Zawsze był ubrany w ten kolor. Taki już był.

-Co Ty- zatrzymałam się na chwilę- do chuja tutaj robisz?

Calum patrzył się na mnie i zastanawiał się zapewne kto to jest. Był równie zdziwiony jak ja.

-Przyszedłem się pobawić, co miałbym robić w klubie?- zaśmiał się- ale Ciebie się tutaj nie spodziewałem.

No nic dziwnego. Jak mieszkaliśmy w Londynie i byliśmy w związku nie wiedzieliśmy, że wyjedziemy.

-Tak samo jak ja Ciebie- w tym momencie Calum złapał mnie za rękę przypominając, że też tutaj jest.

Jack najwyraźniej to zauważył i od razu mu się przedstawił.

-Może pójdziemy na drinka?- zapytał Cal.

Cholera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro