Rozdział 15.
Wczorajszy wieczór spędziłam z Matthewem. Chciałam się zemścić i właśnie to zrobiłam. Jednak sprawy poszły za daleko. Nie wiedziałam jak to się stało, ale Matt tak mnie oczarował, że wylądowałam z nim w łóżku. Co najgorsze - podobało mi się to. Był dobry w te klocki. Wróciłam od niego wieczorem i poszłam spać wcześniej niż zazwyczaj. Dlatego wstałam też dużo wcześniej.
Równo o 4 podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Ustałam przed lustrem i patrząc w swoje odbicie zaczęłam zastanawiać się co ja najlepszego zrobiłam. Nagle w jednym momencie moje życie się trochę posypało. Ale nic nie może przecież wiecznie trwać. A było zbyt pięknie by to mogło być prawdziwe.
Nie żałowałam tego co zrobiłam. Może tylko trochę tego, że wysłałam snapa dla Caluma z pokoju Matthewa. Wiedziałam, że rozpozna te miejsce. Wyszłam na idiotkę. Trudno. On wyszedł gorzej.
Jak zawsze wzięłam kąpiel, jednak dziś nie miałam ochoty na leżenie w wannie, więc nie trwała tak długo. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam mocniejszy makijaż, aby nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ubrałam najładniejsze ubrania (przynajmniej moim zdaniem) były to beżowe spodnie z długim stanem i biała koszula, która odsłaniała trochę biustu. Gdy byłam gotowa wciąż było wcześnie, więc postanowiłam przygotować śniadanie dla mnie i Melanie.
Nie powiedziałam jej co się stało. Jak wróciłam do domu nie było jej, a później zasnęłam.
-Co tak wcześnie?- spojrzała na mnie gdy wyszła z pokoju.
-Nie mogłam spać. Zrobię śniadanie- uśmiechnęłam się do niej.
-Oookej?- zniknęła za drzwiami łazienki.
Zrobiłam jajecznicę, tosty i kawę. Nie trwało to długo, więc idealnie jak skończyłam przyszła do kuchni moja przyjaciółka.
-Co tam?- zapytała.
-A wiesz, nic specjalnego. Calum okazał się chujem a ja przespałam się z Mattem- sztucznie się uśmiechnęłam.
Dziewczyna zadławiła się kawałkiem tosta i spojrzała na mnie w szoku.
-Co powiedziałaś?- chyba nie mogła uwierzyć.
-To co słyszałaś- zaśmiałam się- pieprzyć Caluma.
-Ale co, czemu, jak?- dalej miała szeroko otwarte oczy.
-Pieprzył tą dziewczynę, z którą teraz pracuje w czasie kiedy już kręcił ze mną.
-Jebany...- przerwała na chwilę- ale kurwa z Matthewem?!
-Akurat on pierwszy przyszedł mi na myśl. A Ty nigdy nikogo nie przeleciałaś jak było Ci źle?- zaśmiałam się
-Żeby to raz- też się zaśmiała- ale stara, odjebałaś. Chociaż, jebać to. Raz się żyje- podeszła do mnie aby się przytulić. Od razu się w nią wtuliłam. Potrzebowałam tego.
Ona nie zadawała zbędnych pytań. Nie oceniała. Co bym nie zrobiła - ona będzie mnie wspierać.
-Ale no, zaskoczyłaś mnie- stwierdziła.
-Ja też jestem w szoku. Jedz i się szykuj, bo nie zdążymy- pogoniłam ją.
Właśnie tak zrobiła.
Wyszłyśmy z domu i kierowałyśmy się w stronę pracy. Po drodze rozmawiałyśmy o tym, co robiłam z Mattem. Oprócz tego, że się pieprzyliśmy, to już wiedziała. Opowiedziałam jej wszystko i zdążymłyśmy się z tego pośmiać.
Do biura weszłam równo o 7. Szybko poszłam do mojego pokoju w którym była już Taylor.
-Hej- przywitała się- wszystko okej?- nie miałam zamiaru być na nią zła. Skąd mogła wiedzieć..
-Tak tak- uśmiechnęłam się- co dzisiaj w planach?
-Musimy stworzyć Instagrama dla naszych hoteli- wyjaśniła.
-Bierzmy się do roboty- powiedziałam wesoło.
I tak właśnie wdałam się w rytm pracy. Zanim się obejrzałam była 12. Czas minął bardzo szybko, co mnie cieszyło. Podobała mi się ta posada. Taylor spytała czy nie pójdziemy razem na lunch, więc się zgodziłam. Wiedziałam, że nie będzie zadawać zbędnych pytać co do blondyna.
Usiadłyśmy w tej mini restauracji i zaczęłyśmy jeść. Wtedy zauważyłam Caluma, który kłócił się z ojcem na holu. Zdziwiło mnie to, bo przecież są w dobrych relacjach. Teraz jednak, mało mnie to obchodziło. Nie chcę o nim myśleć. Jednak jestem kobietą, więc obserwowałam ich ukradkiem. Blondyn był w normalnych ciuchach co mogło wskazywać tylko na to, że nie był dziś w pracy. Po sprzeczce wyszedł z budynku, a William poszedł w inną stronę.
-Idę dzisiaj na randkę z tamtym gościem- wyrwało mnie to z moich obserwacji. Od razu spojrzałam w miejsce, gdzie wskazała.
Stał tam Dylan, którego poznałam na imprezie. Nawet go polubiłam.
-Dobry wybór- zaśmiałam się.
-Prawda? Jest mega przystojny- i zaczęła mi opowiadać o tym, jaki to nie jest wspaniały.
_____
Razem z Melanie wyszłyśmy na miasto po pracy. Zrobiłyśmy sobie małe zakupy. Gdy wróciłyśmy było chwilę przed 18. Miał do niej przyjść Liam, więc ulotniłam się do swojego pokoju.
Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Jak zwykle. Później włączyłam muzykę i postanowiłam poukładać w szafie. Ostatnio zrobił się tam niezły bałagan.
Po kilku minutach zauważyłam, że dzwonił mój telefon. William. Serio? O 18? Niechętnie odebrałam.
-Cześć. Przepraszam, że dzwonię po pracy, ale wiesz może gdzie jest Calum?- był zmartwiony.
-Nie wiem, a co się stało?
-Wrocił w środku nocy pijany, nie przyszedł do pracy a później znowu wyszedł i nie można się do niego dodzwonić. Myślałem, że może Ty coś wiesz...
-Jeśli się dowiem to dam Ci znać.
-Dobra, do jutra- rozłączył się.
Oh, czyżby Calum rozpaczał? Ha ha.
Jednak było szkoda mi jego taty. Może też po części miałam wyrzuty sumienia, że zamiast z nim porozmawiać dać wyjaśnić poleciałam do Matta? Dobra, przyznaje się. To było głupie.
Postanowiłam do niego napisać, ale tylko dlatego, że szkoda mi jego taty. Wcale tu nie chodzi o moje uczucia. Odblokowałam go i napisałam.
Do Calum: gdzie jesteś?
Na odpowiedź musiałam poczekać prawie 20 minut..
Calum: tam, gdzie wczoraj byłaś Ty xxx
Świetnie kurwa.
Calum: a co?
Do Calum: nie wiem, twój tata się martwi.
Calum: ohh, chodzi Ci tylko o niego. A nie masz przypadkiem wyrzutów sumienia przez to co wczoraj zrobiłaś?
O Ty kutasie.
Do Calum: oh, nie masz wyrzutów sumienia że pieprzyłeś Taylor kiedy mi mówiłeś jak to Twoje serce do mnie mocniej zabiło? Pierdol się, Calum:)
Calum: mam cholerne wyrzuty sumienia, ale prosiła mnie o to i szantażowała, że Ci o wszystkim powie. Musiałem to zrobić. To był jedyny raz. Jednak widzę, że nie chciałaś mnie słuchać i poleciałaś do Matta, świetnie Hannah. Myślałem, że jesteś inna
Do Calum: śmieszny jesteś. Nie składaj teraz wszystkiego na nią. A z Matthewem, wyszło jak wyszło nie muszę ci się z tego tłumaczyć.
Calum: przepraszam
Przepraszam? Żarty sobie robi?
Do Calum: słucham?
Calum: otwórz
I w tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Kurwa.
Wstałam szybko z łóżka i spojrzałam na swoją piżamę. Byłam w samych stringach i dużej koszulce. Jebać. Szybko poszłam do drzwi krzycząc po drodze, że to ja otworzę. Lepiej żeby nie widział mnie Liam w tym stroju.
Otworzyłam drzwi. Stał w nich Calum, to oczywiste. Był pijany. Było czuć od niego od razu alkohol.
-Wchodź. Do mojego pokoju- wpuściłam go.
Nie wiem dlaczego to robię. Cholera kurwa jasna. Ten chłopak mi tak zawrócił w głowie. Jeszcze zrobił mi taki syf, ja mu też i co teraz...
Dość prostym krokiem wszedł przede mną. Zamknęłam za nami drzwi i usiadłam na łóżku.
-Więc?- zapytałam.
Chłopak patrzył się na mnie przez dłuższą chwilę. Zaczął do mnie powoli podchodzić. Gdy był już wystarczająco blisko złapał moją twarz w dłonie i kucnął, by być na mojej wysokości.
-Nigdy więcej tego kurwa nie rób- po tych słowach gwałtownie złączył nasze usta.
Byłam w szoku. Przez pierwsze kilka sekund nie odwzajemniłam tego pocałunku. Po chwili się poddałam i pogłębiam go. Całowaliśmy się tak, jak jeszcze nigdy. Zachłannie i z uczuciami.
W tym momencie nie myślałam o tym, co robię.
Chłopak delikatnie pchnął mnie na łóżko i znalazł się nade mną.
-Czekaj- zatrzymałam go- ile razy spałeś z nią odkąd mnie poznałeś?
-Raz. Jak byłaś chora. Kurwa Hannah zapomnijmy o tym co się stało. O mnie i o Tobie, dobrze?
-Dobrze- odpowiedziałam a on znowu złączył nasze usta.
Pocałunek był chyba jeszcze bardziej namiętny niż wcześniej. Nie wiem czy to możliwe. Chłopak dotykał mnie cały czas po talii. Pocałunkami zszedł do mojej szyki, co sprawiało mi wielką przyjemność. Jego mokre pocałunki sprawiały, że byłam coraz bardziej podniecona, co nie wróżyło nic dobrego.
-Wyglądasz tak cholernie seksownie w samej bieliżnie i koszulce- wyszeptał.
-Calum- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Proszę, pozwól mi- spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś pijany.
-Już nie jestem- zaśmiał się, a jego ręce powoli zaczęły podnosić moją koszulkę do góry.
-Nie- zerwałam się na proste nogi.
-Zawsze to robisz..- był zły.
-Nie teraz, Liam jest u Melanie- wyjaśniłam i się zaśmiałam.
Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
Wierzyłam w to, że spał z nią raz. Nie wiem, jakieś głosy w głowie mi powiedziały, że nie okłamuje mnie co do tego. Sama nie byłam lepsza i jeśli po tym dalej mnie chciał to... Kurwa chyba się w nim zakochałam? Dam mu szansę. Najwyżej później będę cierpieć.
-Hannah- wstał i podszedł do mnie- wiem, że dużo się wydarzyło. Teraz jednak wiem to napewno.
-Nie żartuj sobie- przerwałam mu. Byłam pewna, że zaraz powie coś głupiego.
-Hannah Green, zostaniesz moją dziewczyną?- o mało nie upadłam.
Dosłownie. Byłam w tak wielkim szoku...
-Calum ja..- zatrzymałam się na chwilę- zostanę- powiedziałam a on od razu mnie przyciągnął do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro