Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Co do kur...

Odruchowo wyciągam broń i mierze z niej do Zimowego. On sam wyglądał tak jakby miał się na mnie rzucić.
Staliśmy bez ruchu przez kilka sekund, gdy miałam oddać strzał poczułam jak coś tak jakby zaciska się na mojej ręce.

Szłam korytarzem. Kierowałam się na salę treningową. Zzarogu wyszedł dobrze mi znany doktor Zola, a obok niego szedł Zimowy Żołnierz. Mijając ich kiwnęłam głową w ich stronę,  a oni opowiedzieli tym samym.
Wchodząc na ale treningową zobaczyłam ćwiczące trzy grupy agentów. Idąc w stronę worka treningowego poczułam jak coś zaciska mi się na szyi.
Kurde wiem że worki są w rogu i raczej nie widać co się tu dzieje, ale żeby próbować mnie tu dusić, twój błąd. Jednym sprawnym ruchem wyciągnęłam nóż i rzuciłam nim w stronę napastnika. Nóż wbił się w jej rękę i tym sposobem pościła mnie. Dziewczyna nazywała się Liliana Barnes.

Tak zaczęła się nasza przyjaźń.

Pierwszy raz od dawien dawna Lily użyła na mnie swojej mocy. Ja wiem że to jej brat no, ale heloł jak nic nie zrobimy to nam zrobią piekło.

- Tamiza ani się waż strzelić.

Powiedziała do mnie moja przyjaciółka. Niestety nie byłam ugodową osobą.

- Lily odsuń się. Kurwa puść mnie!

Dopiero gdy moje oczy błysnęły srebrną poświatą Lily mnie puściła wiedział co może się zaraz wydarzyć

- Doba Tamiza, uspokój się nie chcemy trupów. Puściłam cię, proszę nie chcemy tu trupów.

Opuściłam i siadłam razem z nimi na kanapie.

- Dobra to co zamierzacie teraz zrobić. No bo wiecie jak y nie patrzeć to mamy w mieszkaniu Zimowego Żołnierza, osobę poszukiwaną przez co najmniej kilka państw i HYDRĘ.

Wstałam z kanapy idąc do kuchni po sok, który tam zostawiłam. Wracając zobaczyłam przez okno, że do budynku wchodzi dwóch uzbrojonych facetów.

- Lila, Bucky.

- Co?

- Mamy problem. Duży problem.

- Czy to jest...

- Tak. Okno w łazience już!

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybciej, szybciej. Gdy usłyszałam cichy trzask ramy od okna ruszyłam by otworzyć drzwi.

- Witam panów, co was tu sprowadza?

Zapytałam jakby nigdy nic, pozory trzeba stwarzać.

- Żołnierzu 777 gdzie agentka Barnes.

- Wyszła, mówiła że wróci albo później albo jutro.

- A Zimowy Żołnierz?

- Zabity. - odpowiadam bez zająknięcia.

- Idziesz z nami.

Pov. Liliana

Wyszliśmy oknem. Idąc przez las poczułam jak Bucky mnie szturcha mnie w ramię.

- O co ci chodzi?

- Lilka, czy na pewno tu powinno być tyle ludzi. Bo coś za dużo ich jest.

Na początku nie skumałam o co chodzi, lecz gdy poczułam jak strzała wbija mi się w ramię wiedziałam co się stało.

Avengers'i nas znaleźli i zaraz nas złapią. Po chwili ktoś powalił mojego brata na ziemię i poczułam, że przez utratę krwi co raz słabiej się czuję i powoli tracę przytomność. Runęłam nieprzytomna na ziemię.

Pov. Natasha Romanoff

Czytaliśmy akta, które Tony wyświetlił. Okazało się że James i Liliana Barnes to starzy znajomi Steve. Postanowiliśmy że przesłucha ich właśnie Steve.
Patrzę się w monitor na którym wyświetla się obraz z kamer. Starszy Barnes w ogóle nie odpowiada Kapitanowi, zaś ta młodsza cały czas coś powtarzała. "Czaszka, czerwony, czarne stroje, srebrne oczy, czarny wilk" te słowa Liliana powtarzała cały czas. Zastanawialiśmy się co to może znaczyć. Część słów kojarzy mi się z HYDRĄ.

Pov. Tamiza

Idę korytarzem mam mieć trening z Zimowym Żołnierzem. Gdy weszłam na salę od razu zostałam przyszpilona do ściany i oberwałam w brzuch. No nie powiem, bolało. Oddałam mu dwa razy lecz on jakby tego nie czuł. Rzucił mną o ścianę, jak szmacianą lalką. Chyba mi złamał żebro. Chyba na pewno. Żeby nie oberwać bardziej zamieniłam się w wilka i rzuciłam się w jego stronę.

Później się okazało że to był tylko test....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro