13.
Tamizę Morozov budzi rano wrzask młodszej z Barnes'ów. Niezadowolona wstaje z łóżka pierw zrzucając z siebie rękę leżącego obok mężczyzny.
- Co jest Lils? Drzesz się jakby cię ze skóry obdzierali.
Czarnowłosa podnosi wzrok na drugą dziewczynę i dopiero zrozumiała o co chodzi przed Lily stał wielki ciemnobrązowy wilk, który jednak nie pokazywał żadnego wrogiego nastawienia w przeciwieństwie do samej dziewczyny, która najchętniej ukręciłaby mu łeb za przestraszenie jej. Zanim ktokolwiek zrobić jakikolwiek ruch zamiast zwierzęcia przed dziewczynami stanął wysoki przystojny brunet, któremu momentalnie Morozov rzuciła się na szyję.
- Ty cholero jedna! W końcu raczyłeś się pojawić! Po ilu? 40? 50 latach?
Tamiza zmierzyła go ostrym spojrzeniem na co mężczyzna popatrzył na nią że skruchą.
- No, sorry młoda. Musieliśmy przenieść wszystkich prawie na drugi koniec kraju, bo T.A.R.C.Z.A. zaczęła węszyć. A tak w ogóle nie jesteście tu same, prawda?
Młodsza dziewczyna popatrzyła na niego zakłopotana i podrapała się niezręcznie po szyi.
- Jakby ci to powiedzieć... - niestety zanim dokończyła przez drzwi sypialni, w której spała Morozov wyszedł Bucky. Mężczyzna rzucił się w stronę metalorękiego z warknięciem za nim to zrobił, na szczęście Tamiza chwyciła go za kołnierz bluzy jaką miał na sobie i posadziła mało delikatnie na kanapie.
- Siadaj! Gdybyście nie kojarzyli, a patrząc na minę Lily tak jest to jest Maluma, mój brat, który się zajmował tobą za gówniarza. - czarnowłosa pokazała palcem na młodą Barnes. Na co ta zrobiła jeszcze bardziej zdziwioną minę. - A więc jakie masz plany, Maluma?
- Plan jest taki, że spierniczamy do Włoch tam kumpel zajmie się nimi. Bez problemu ogarnie lewe papiery, mieszkanie, pracę. Wszystko co tylko będą chcieli.
- Czekaj, czekaj no. Jak to 'nimi' w sensie, że tylko my jedziemy - pokazała palcem na siebie i brata - nie ma mowy, nie zgadzam się.
- Ale ty nie masz nic do powiedzenia, Lils. Wy macie być bezpieczni, a my musimy się zająć stadem. Przykro mi.
Lila już otwierała usta, żeby coś powiedzieć jednak zanim to zrobiła usłyszeli tylko głuchy dźwięk zatrzaśniętych drzwi za którymi zniknął Bucky. Morozov od razu wstała i rzucając znaczące spojrzenie w stronę brata i Lily ruszyła w stronę drzwi. Liliana popatrzyła na odchodzącą czarnowłosą i spojrzała na mężczyznę siedzącego przed nią. On wiedział o czym myślała Barnes.
- Mówiłaś, że zostaniesz, Tamiza...
- Mówiłam, że będę teraz. Nie na zawsze i dobrze o tym wiedziałeś, Buck.
- Proszę, zostań ze mną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro