zgwałciłeś mnie
- do mnie? Jesteś pewna? nie chcę żebyś miała problemy aniele- jezu on jest taki słodki. Zupełnie inny niż Niall. Kurwa! Znowu o nim myślę!
- jedźmy już- powiedziałam patrząc w te jego piękne niebieskie spojrzenie. Może oni na serio mają rację i ja go kocham? To jest dobre pytanie. Kocham Alan'a?
- o czym myślisz? - spytał skupiając się na prowadzeniu pojazdu. Zaśmiałam się cicho.
- powinnam cię przeprosić- zaczęłam- za tę całą sytuację na wyspie- dodałam
- wierze ci Hope- powiedział- wiem, że to twoj kuzyn i w życiu nigdy byś na niego nie spojrzała ale przysięgam że jeśli ten kutas jeszcze raz cię dotknie to go zabije- dodał a ja byłam w szoku że uniósł się aż tak.
- nie dotknie zapewniam cię- powiedziałam spokojnie
- posłuchaj Hope. Gdzie mam cię odwieść? Jeśli wejdziesz ze mną do mieszkania to nie będę potrafił nad sobą zapanować. Nie kiedy wyglądasz tak bajecznie- wyznał a mi momentalnie zrobiło się gorąco.
- nie chce abyś nad sobą panował - wyznałam i tym razem nawet przez chwile się nie wahałam.
***
Gdy rano otworzyłam oczy, zupełnie nie wiedziałam gdzie się znajduje. Powoli zaczęły do mnie powracać wydarzenia z nocy... nie chciałam ... prosiłam żeby przestał ale on miał rację. Nie potrafił się opanować.
- wstałaś już- wszedł do pokoju w samym ręczniku a na jego twarzy widniał uśmiech.
- zgwałciłeś mnie- wybuchnęłam nagle nawet sama się tego nie spodziewając
- daj spokój aniele, sama jesteś sobie winna. Przecież cię uprzedzałem- znowu się zaśmiał - jesteś chory! Chce do domu! Wszyscy się o tym dowiedzą- bardzo mądrze Holi. Grozisz chłopakowi który w każdej chwili może zrobić ci krzywdę.
- i co im powiesz? Że sama chciałaś? Że o mi się sama do łóżka? Może przy okazji powiemy wszystkim o twoich uczuciach do kuzyna? -
- że co?- głos mi drżał. Wszystko mnie bolało, chciałam po prostu zaszyć się w swoim pokoju i płakać.
- spójrz- powiedział i wyciągnął coś z szuflady rzucając mi pod nogi. Po podłodze porozsypywały się zdjęcia z wyspy. On zrobił nam ich tone! Niall łapie mnie za rękę . Przutula, całuje.
- teraz już rozumiesz? Ubieraj się, odwioze cię do domu- warknął. Kim on jest? Kim jest człowiek którego do wczoraj nazywałam chłopakiem?
Weszłam do jego samochodu ale nie usiadłam obok niego. Zajęłam miejsce z tyłu.
- nigdy cię nawet nie lubiłem- zaczął a ja nie chciałam tego słuchać
- chodziło tylko o seks?
- nie. Chodziło o gwałt, chodziło o narkotyki. Chodziło o to aby twoja matka dostała kare za własne grzechy- warknął . Wyglądał teraz jak diabeł
- jakie narkotyki? Co ma do tego moja matka?- teraz już zaczęłam płakać
- nawet jesteś do niej podobna tylko ciebie dużo łatwiej było złamać- zaśmiał się- ta suka Jula zabiła mi brata, możesz ją o to spytać. Nie miałem nikogo, matka po jego śmierci popełniła samobójstwo a wiesz jak ciężko jest siedmiolatkowi w domu dziecka? Już wtedy wiedziałem że się zemszczę- powiedział
- ona nikogo nie zabiła-
- spytaj ją- powiedział- tak to właśnie jest. Nieustraszeni myślą że naprawdę są nieustraszonymi- zaśmiał się.- twoja mama, twój ojciec, Matt, Hulk i Piter też byli Nieustraszonymi wiesz? A spójrz na nich teraz? -
Nie to nie może być przecież prawda...
- odkąd cię poznałem wiedziałem że to na tobie się zemszczę. Jesteś jej małą kopią, powoli rozsypywałem cały świat Julii. Odnalazłem Ane, byłą narzeczoną Luke'a, a ukochanej córeczce od czterech miesięcy dosypuje do napoji zabójczy narkotyk. To dlatego tak często kręci ci się w głowie. Jesteś już od niego uzależniona, najkochańsze dziecko Juli i Luka jest ćpunką. To nawet zabawne- zaśmiał się. A mi powoli brakowało łez
- koniec przedstawienia. Wynoś się - warknął stojąc pod moim domem. Więc wysiadłam a on jak gdyby nigdy nic odjechał
*** Jula
Przysięgam, że wyśle ją do jakiejś żeńskiej szkoły , daleko od domu. Może wtedy nauczy się odrobiny szacunku. Gdzie ona się znowu podziewa? Jak można tak po prostu uciec z domu w środku nocy? Gdzie ona ma głowę?! Przecież mogłoby jej się coś stać.
- mamo! Tata wrócił- wrzasnęła Carolyn. Póki co chociaż z moją drugą córką nie mam jakiś problemów. Gdzie popełniłam błąd? Miała za dużo wolności? Za dużo luzu? Ledwo co wczoraj dostała od nas karę a dziś już ucieka?
- Jula? Co się dzieje?- Luke wszedł do salonu. On zawsze od razu wiedział gdy działo się coś złego.
- teraz nagle wiesz gdzie masz dom?- warknęłam
- nie zaczynaj. Sama mnie wyrzuciłaś- zauważył
- dziwisz mi się? Serio? Trzeba jechać do Matta po naszą córkę-
- co takiego? Pozwoliłaś jej wyjść!?- wrzasnął
- nie pozwoliłam-
***
Do domu Hany i Matt'a nie było na szczęście daleko więc już po chwili byliśmy na miejscu. Już po przekroczeniu progu wiedziałam że coś jest nie tak. Matt był bardzo zdziwiony na nasz widok. Za bardzo.
- jest tu nasza córka? - spytał Luke bez ogródek.
- a powinna być? - spytała Hana słysząc naszą rozmowę z kuchni.
- a Niall?- spytałam
- jeszcze nie wstał- powiedziała matka chłopca
- a jest na pewno w domu?- spytał Luke a oni spojrzeli na siebie po czym pobiegli od razu do jego pokoju i już po chwili wrócili razem z zaspanym chłopakiem.
- o co chodzi? - wymamrotał
- gdzie jest Hope?- Spytałam a Niall tak bardzo zbladł że miałam najgorsze przeczucia. Gdzie do cholery jest moja córeczka?
- nie wróciła? - spytał. Więc wiedział, że w nocy wychodziła
- byliście gdzieś w nocy? - spytał Matt a Niall tylko pokręcił przecząco głową.
- około dwudziestej pierwszej miała randkę- powiedział chłopak i widziałam jak jego dłonie zaciskają się w pięści. Martwił się o nią tak samo jak my.
- randkę? Z kim? Gdzie?-Luke od razu na niego naskoczył
- wiem tylko tyle- powiedział
- wracajmy do domu. Może już wróciła ale tym razem nie będę się z nią cackał- warknął Luke.
- mogę jechać z wami?- spytał Niall a ja się zgodziłam bo wiedziałam że on też się o nią martwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro