zdrady
Nawet nie wiem jak mam zacząć rozmowę z mamą. Czemu ojciec jej to robi? Czemu robi to nam wszystkim?
Nazajutrz jak tylko wstałam postanowiłam, że muszę jak najszybciej z nią porozmawiać, chociaż ja powinnam być z nią szczera... i na prawdę już miałam jej to powiedzieć gdy do kuchni weszły trojaczki.
- Hope, twoi przyjaciele już czekają przed bramą, pośpiesz się bo znów spóźnicie się do szkoły- matka była jakaś nieobecna i dużo chłodniejsza niż zwykle. Siedziała przy stole kuchennym, w jednej ręce miała kubek z kawą a w drugiej telefon
Zerknęłam przez jej ramię by zobaczyć co ją tak zaciekawiło. Był tam sms od ojca.
" nie czekaj na mnie, przenocuje u Hulka. Muszę zostać dłużej w pracy"
- drań- warknęłam, a matka aż podskoczyła nie spodziewając sie, że za nią stoje
- dzieci idźcie umyć zęby- powiedziała matka a oni ruszyli do łazienki.
- kto zatem jest draniem?- spytała mama a ja usiadłam obok niej. Czemu ja muszę jej to mówić?
- wczoraj miałam randkę z takim jednym kolesiem- musiałam jakoś zacząć
- skrzywdził cie?-
- jezu mamo, daj mi skończyć, to i tak jest trudne- warknęłam znowu
- co takiego?
- widziałam ojca, był pijany i szedł pod rękę z nową sekretarką- powiedziałam, a ona upuściła na podłogę kubek po kawie. Serio, całe szczęście, że był pusty bo pewnie to ja musiałabym to sprzątać.
-jesteś pewna? Może się pomyliłaś?- w jej oczach pojawiły się łzy, a ja od razu zadzwoniłam po wujka Tom'a.
Tylko on i jego mąż mogli tu teraz pomóc.
***
Reszte dnia odtrącałam od siebie myśl o ojcu, Nieustraszeni byli o dziwo bardzo milczący za co byłam im bardzo wdzięczna. Nie chciałam teraz o tym gadać, póki co ta sprawa była zbyt bolesna. Na wszystkich lekcjach zastanawiałam się czy powinnam zaprosić Alana na deskę. On uważa Nieustraszonych za straszne dzieci a mi trochę przeszkadza fakt, że facet z którym się spotykam nie lubi moich przyjaciół, ale wiem też że gdy posiedzi z nimi dłużej wcale nie zmieni zdania. Trzeba przyznać, że chłopcy umysłowo są jeszcze w wieku przedszkolnym, a Stella odkąd sypia z Josh'em też stała się bardziej wyluzowana.
"Chcesz pójść dziś na wybrzeże? Nieustraszeni wskakują dziś na deski, byłoby fajnie gdybyś przyszedł
Xoxo
Napisałam i wcale nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
" jestem w pracy prawie do północny Aniele"
Kiedys robiliśmy to znacznie częściej. Surfing sprawiał nam tyle radości, że aż trudno uwierzyć jak łatwo z tego zrezygnowaliśmy. Na plaży podzieliliśmy się w pary, nie dlatego że chcieliśmy tylko po prostu to wyszło samo z siebie. Nie chciałam iść koło Marry więc razem z Markiem szłam za nią i Niall'em. A za nami szeptali sobie do uszu Stella i Josh.
- dajesz rade?- spytał Mark
- póki co nie słyszę jej pisku więc jest dobrze- zaśmialiśmy się oboje i akurat doszliśmy do naszego miejsca.
- Też będziesz Surfować?- Stella jak gdyby nigdy nic spytała Marry. W sumie mnie też ciekawiło czy ona to potrafi.
- nie nie, ja tylko popatrze- zaśmiała się. No tak nie mogła przecież zmoczyć włosów.
- więc posiedze z tobą- powiedział Niall, że co? Przecież on kochał deske! I to był kego pomysł
- stary! Przecież ty uwielbiasz deskę! - warknął Josh
- idź misiu, chwilę mogę posiedzieć sama- i znowu się zaczyna te misiowanie.
- Hope znowu bedziesz pływać w ubraniu?- zaśmiała sie Stella a ja spojrzałam na swoje krótkie spodenki i top. O co im chodzi? Przecież tak jest wygodniej
- oj no nie każdy ma idealne ciało- skomentowała Marry. Giń!
W ubraniu czuje się po prostu bardziej komfortowo, ale dziś komfort mnie już nie obchodzi. Złapałam za dół mojej piankowej koszulki i pociągnęłam ją do góry całkowicie ściagając. Pod spodem zawsze mam na sobie zwykły czarny strój kąpielowy. Dopiero teraz zauważyłam że wszyscy się na mnie gapią.
- Marry, myślę jednak, że ona ma idealne ciało- powiedział Josh jak zahipnotyzowany a Stella zazdrosna lekko szturchnęła chłopaka w ramię.
- gdybyś powiedziała że będziesz tak wyglądać to byłbym wcześniej- za moim plecami stał Alan
- jesteś- podeszłam do niego a on lekko pocałował mnie w usta
- miałem zaległe chorobowe i bardzo się cieszę, że je wykorzystałem. Wyglądasz prześlicznie-
- to prawda-wszyscy spojrzeliśmy na Niall'a, który wyglądał jakby sam był zaskoczony że to wyszło z jego ust.
- kolego, bo pomyśle, że podrywasz moją dziewczynę- zaśmiał się Al, jednak i tak mocniej objął mnie ramieniem.
***
- niezła taktyka spadania- powiedział Niall podpływając do mnie na swojej desce. I faktycznie miałam wrażenie jakby wszystkie fale się dziś na mnie uwzięły.
- nie pierdol, sam przed chwilą nurkowałeś- naburmuszyłam się
- spójrz, nasi partnerzy dogadują się lepiej od nas- i faktycznie na brzegu plaży siedział Alan a koło niego Marry. Cały czas o czymś dyskutowali, całkowicie o nas zapominając. Stella z Josh'em już wyszli z wody i poszli na lody do budki nie daleko plaży a Mark po prostu położył się na desce... teraz gdy na niego spojrzałam zrozumiałam że on śpi.
- to chyba dobrze, że się dogadują?-
- jakim cudem znam cię tyle lat a nie wiedziałem, że masz ciało niczym króliczek playboya? - spytał zmieniając temat a ja tylko zasłoniłam się rękoma. I teraz ze sto metrów od nas wyłoniła się olbrzymia fala.
- jest moja!- krzyknał i obydwoje wskoczyliśmy na deski. Oboje bardzo szybko złapaliśmy te fale, była na prawdę wielka, chyba pierwszy raz w życiu udało mi się taką dosiąść. Deska cała aż się trzęsła a mnie telepało na wszystkie strony. Niall płynął obok i uśmiechał się zwycięsko. Chyba zdawał sobie sprawę że ledwo stoje na desce. Nawet nie poczułam kiedy a już byłam pod wodą.
Mark
Ze snu wybudziły mnie krzyki Niall'a a gdy otworzyłem oczy ujrzałem jak chłopak wyciąga Hope z wody i kładzie na swojej desce. Nim zdążyłem do nich podpłynąć to Hope już siedziała na desce krztusząc się połkniętą wodą. Niall uratował ją robiąc jej sztuczne oddychanie. I nie trzeba było widzieć miny Marry żeby wiedzieć jak bardzo jest wściekła.
-co się stało?- spytałam Nialla i Mark'a gdy wreszcie udało mi się uspokoić kaszel.
- fala cię pochłonęła, Niall cię uratował- powiedział Mark a ja spojrzałam na przyjaciela, w tym samym momencie co on na mnie.
Co było dalej? Nie mam pojęcia, opadłam na deske spowrotem tracąc przytomność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro