Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

przydupas

Rany chyba dziesięć razy usuwałam ten rozdział i pisałam od nowa ale w końcu jest ;)

Tak jak myślałam wyścig był, jakby to ując? łatwy i nudny.  Prowadziliśmy już po pierwszym okrążeniu.

***
Po wszystkim gdy wzięłam swoją dolę i już miałam wrócić do domu zobaczyłam ich. Byli tu, ale na szczęście mnie nie widzieli. Brali udział w wyścigu? - wiesz, jednak nie chce żebyś ruchała się z kimś innym- za moimi plecami usłyszałam znajomy głos. I tak jak myślałam stał tam Issac.
- serio?- byłam w szoku. Przecież mówił że nienawidzi tego miejsca.
- nie podoba mi się, że wsiadłaś z tym przydupasem do samochodu- powiedział wprost a ja tylko się zaśmiałam, był mega uroczy gdy starał się przyznać do winy.
- ma na imię Nathaniel-
- no mówię, że przydupas- zaśmialiśmy się oboje i właśnie wtedy przed nami stanęli Nieustraszeni.
- no no teraz nagle lubisz się ścigać?- zadrwił Niall
- może zawsze lubiłam tylko nie z tobą? -
- przestańcie już. To był na prawdę dobry wyścig Hope- powiedział Mark lekko się uśmiechając
- czego chcecie?- spytałam wprost
- wracaj do domu. Twoja matka znowu dręczy moich starszych- warknął Niall i już po chwili nie było go widać. Prawie zapomniałam jak ciemne potrafiło być jego spojrzenie gdy był wkurzony i jak zagryza prawy policzek by nie powiedzieć czegoś, czego później by żałował.

- możemy pogadać Hope? Tylko we dwoje?- spytał nagle Mark a ja lekko pokiwałam głową i odeszliśmy na pobocze drogi na której jeszcze przed chwilą odbywał się wyścig.
- o co chodzi?- spytałam a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- o co chodzi? Jeszcze pytasz o co chodzi Holi? W czym problem? Zmieniłaś się maleńka, ktoś ci coś zrobił?  Chodzi o Alana? O Issaca? O twoich starszych?  - nie no on tak serio?
- nie chce mi się o tym gadać- powiedziałam i gdy chciałam go wyminąć on mocno zatrzymał mnie łapiąc za mój nadgarstek.
- czemu krzywdzisz tyle osób? Nie widzisz, że wszyscy się o ciebie martwią? Czemu nam to robisz?- że co!
- ja wam?!- podniosłam głos
- a niby nie? Ile lat się przyjaźnimy a ty teraz zaczęłaś odgrywać jakąś rozkapryszoną księżniczkę- powiedział i tym dobił ostatniego gwoździa do mojego serca i łzy poleciały po moich policzkach. 
- mała?- koło nas stanęli wszyscy Nieustraszeni i skąd u licha wziął się tu znowu Niall i gdzie do diabła jest Issac!

- odwalcie się! - warknęłam, ale moje oczy odmawiały posłuszeństwa i calkowie zalały się łzami.
- Hope...-zaczął Niall
-  muszę pić, wtedy nie myślę o Alanie, o moich starszych, o tych prochach i próbie gwałtu- wyszeptałam
- to głupie tak nigdy nie zapomnisz- Stella znowu zaczęła od tych swoich mądrości. 
- ważne, że pomaga-
- na jak długo? - spytała Stella a ja na prawdę miałam ochotę jej przywalić.
- o co chodzi tak na prawdę? - spytał Josh
- serio? Chcecie wiedzieć serio o co chodzi? Jestem ostatnią kretynką! O to chodzi! Chodzę z kolesiem który mówi wprost że kocha moją przyjaciółkę, rozdziewiczył mnie gostek który ma dziewczynę i ją kocha, a mój były chciał tylko zemsty na mojej matce która zabiła mu brata a no i jeszcze nafaszerował mnie jakimś gównem przez, które nie mogę nawet spokojnie myśleć.  Mało skomplikowane?!- spytałam dalej rycząc i dopiero teraz podszedł do nas Issac i lekko objął mnie ramieniem.
- odwioze cię- powiedział. Szlak. Czyżby wszystko słyszał? 

***
- jesteś zły- zauważyłam w samochodzie
- masz rację.  Musimy to skończyć ta nasza relacja jest chora- powiedział ale nawet na mnie nie spojrzał- zasługujesz na coś lepszego niż seks raz na jakiś czas- dodał gdy już staliśmy pod moim domem.
- świetnie teraz jeszcze to- westchnęłam
- nigdy nie zrobisz kroku do przodu do póki mie zrozumiesz że tkwisz w friendzone- powiedziałam
- ja go nie kocham- powiedziałam ale ten tylko lekko się uśmiechnął
- dowidzienia- powiedział cichutko a ja wyszlam z samochodu. Było już całkiem ciemno ale wiedziałam że rodzice nie śpią

- nie wejdziesz?- usłyszałam za sobą głos od którego ciarki przeszły po całej długości moich pleców.
- co tu robisz Marry? -
- mogę wiedzieć czemu znowu Niall pieprzy tylko o tobie kurwo?! Było już tak dobrze ślad po Hope powoli zanikał a teraz co? Znowu biedna Hope ma jakieś kłopoty! Miałaś się kurwa od niego odjebać!- eh i jeszcze jej mi dziś brakowało serio? Kto pisze te durne opowiadanie?

- przecież ja nawet z nimi nie przebywam! Jest tak jak chciałaś, omijam go szerokim łukiem psycholko!- warknęłam
- nic nie jest tak jak chciałam! Spałaś z nim?-zapytała nagle a ja jak ostatnia idiotka nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa. 
- oszalałaś!- warknęłam po chwili - to mój kuzyn- dodałam
- usuń stronę Nieustraszonych z sieci- powiedziała a ja byłam bliska zamordowania jej o to pod drzwiami mojego domu.
- że co?-
- przecież masz ich w dupie!  Cała szkoła trąbi o tym, że Hope odeszła od Nieustraszonych- powiedziała
- wcale nie odeszłam- warknęłam
- a powinnaś bo...- nie wytrzymałam i złapałam za jej ramiona i mocno przycisnęłam do ściany
- bo co?!- krzyknęłam- no słucham co mi zrobisz gdy nie usunę tej strony?! Gdy nie odejdę z Nieustraszonych? Wiesz laluniu komu grozisz?!-
- nie zależy ci na jego szczęściu?- spytała
- tobie powinno zależeć kretynko, to twój chłopak! - warknęłam
- proszę cię myślisz że mi zależy? Zależy mi na rozgłosie, a odkąd z nim chodzę znają mnie wszyscy i jeszcze moja cudowna strona internetowa-
- ty prowadzisz gazetkę szkolną?! Ty suko! - zamachnęłam sie i już chciałam ją uderzyć gdy usłyszałam
- Hope nie...- Niall stał za nami o pół kroku.
- Niall...- wyszeptałam puszczając Marry a ona od razu do niego podbiegła
- Dobrze że jesteś kochanie, to jest jakaś psychopatka-
- idź do domu Marry- powiedział. Znałam ten ton, był wściekły. 
- co?
- wynoś się zanim zrobię ci krzywdę- powiedział spokojnie. Widziałam jednak jak zaciska dłonie w pięści by jej nie uderzyć. Słyszał,  on wszystko słyszał. 
- kochanie ale... to nie prawda... ona mnie do tego zmusiła, nie znasz jej to żmija, ona mi kazała tak powiedzieć -
- wystarczy!- podniosłam głos- spierdalaj do domu, nawet ja go nie powstrzymam jeśli zostaniesz tu dłużej-i na całe szczęście mnie posłuchała i odeszła w ciemność.  Patrzyłam na przyjaciela nie do końca wiedząc co powiedzieć, ale jednak chyba powinnam coś powiedzieć nie?
- przykro mi- zaczęłam a on podszedł ten jeden krok który nas dzielił i mocno położył swoje usta na moich. I czemu miałam te chujowe wrażenie że nasze usta powinny zostać w tym położeniu już na zawsze..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro