Popieprzeni
- jak to nie jedziemy?!- spytałam gdy o drugiej wreszcie spotkałam się z Issaciem pod bramą mojego domu.
- już nie pamiętasz jakie miałaś kłopoty gdy pojechaliśmy pierwszym razem?-
- nic nie rozumiesz! Ja mu wyznałam miłość! Nie mogę tu zostać, jak jutro spojrzę mu w oczy?- spytałam
- powiedziałaś mu?- zdziwił się- nie odpowiedział ci tym samym co?- spytał i mocno przyciągnął mnie do siebie obejmując ramionami.
- przykro mi mała- dodał po chwili- ale ucieczka nic nie pomoże-
- za dwa tygodnie będę pełnoletnia- zauważyłam
- dopiero za dwa tygodnie. Teraz mogę jedynie zaoferować ci nocleg, a z samego rana podrzuce cię do szkoły- powiedział
- jak ja mu spojrzę w oczy Issac?- teraz po moich policzkach popłynęły łzy
- to on jest głupcem a nie ty. Bo nie docenia miłości od takiej dziewczyny- powiedział a ja, pomimo, że były to chyba najmilsze słowa jakie w życiu słyszałam, rozpłakałam się na dobre.
- pomogę ci - powiedział po chwili
- jak? -
- jutro jest impreza u Collina. Pójdziemy na nią razem?- spytał wycierając mi łzy z policzka
-impreza ma mi pomóc? -
-po prostu mi zaufaj mała- wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na moim ręku.
- dobrze- i pojechaliśmy do niego.
***
- rozbierz się- powiedział gdy tylko przekroczyliśmy próg domu
- co takiego? -
- zerżne cię tak bardzo, że nawet przez sekundę o nim nie pomyślisz maleńka- nikt nigdy nie wywołał u mnie takich emocji samymi słowam
Zrobiłam co kazał i juz po chwili znajdowaliśmy się w jego sypialni.
***
- Holi wstawaj cały czas dzwoni twoja mama- ktoś lekko szturchnął mnie w ramię. Bolał mnie chyba każdy mięsień, Issac nie żartował z tą nocą.
- odbierz i powiedz, że jest suką- powiedziałam a on cicho się zaśmiał i podał mi telefon.
- odbierz. Na pewno się martwi- i faktycznie odebrałam siadając na łóżko
- halo?-
-Hope!? Boże! Gdzie jesteś?- spytała
- u chłopaka-
- wróć do domu- powiedziała
- wrócę jak ojciec ochłonie- i rozłączyłam się nie chcąc więcej słuchać jej trucia.
-nie idziesz dziś do szkoły- oznajmił nagle
- nie?- zdziwiłam się
- pójdziemy na zakupy-
- ty czasem nie jesteś gejem?- zaśmiałam sie
-a już zapomniałaś o naszej zajebistej nocy?- on również się zaśmiał poprawiając mi od razu humor.
- po co idziemy na zakupy? - spytałam
- to impreza przebierana kochanie a ty będziesz na niej błyszczeć- powiedział
- po co... w sensie.. on i tak nie zwróci na mnie uwagi bo bedzie zajęty jakimiś nowymi zabawkami, a ty będziesz zajęty wpatrywaniem się w Stelle- zauważyłam
- auć to mi pojechałaś- znowu się zaśmiał... no poważnie czy on musi stale się śmiać? Świat wcale nie jest piękny, nie jest kolorowy ani nawet ładny. Jaki ma powód?
- tej nocy będzie inaczej, on nie oderwie od ciebie oczu. Obiecuję maleńka- pocałował mnie w czoło tak czule, że na prawdę zaczęłam w to wierzyć.
- będzie mi ciebie brakowało jak usidli cię jakaś panna- przyznałam
- jedyna jakiej dałbym się usidlić nawet na mnie nie patrzy- przypomniał ale nawet przy tym cały czas się uśmiechał
- nie przeszkadza ci nasza relacja? No wiesz ja kocham kogoś innego i ty w sumie też, to trochę popieprzone nie?-
- my właśnie tacy jesteśmy skarbie. Popierzeni- i tym razem zaśmiałam sie nawet ja.
***
- nie włożę tego- powiedziałam gdy Issac wybrał dla mnie kostium. Wcześniej zgodziłam się żeby to zrobił ale teraz nie byłam do końca przekonana.
- miałaś mi zauwać- przypomniał a ja tylko westchnęłam i ruszyłam do przebieralni. Gdy wreszcie wcisnęłam się w strój, sama nie mogłam uwierzyć że to ja.
- kurwa- powiedział gdy wyszłam
- nie wyglądam w tym jak... no nie wiem prostytutka?-
- w stroju anioła?-
- tak zazwyczaj przebierają się plastiki na tych wszystkich filmach- zauważyłam
- to wolisz uczennice? Czy sekretarkę? - spytał- ta suknia do ziemi opina twoje ciało tak bardzo, że sam chciałbym być tym materiałem. I na prawdę zajebiście dobrze wyglądasz w bieli. Jestem genialny!- powiedział i poszedł do babki za kasą
- nie zapominij o skrzydłach aniele- krzyknął jeszcze a mi zabrakło tchu. Aniele... aniele aniele aniele... jedno słowo zaczęło odbijać się w mojej głowie niczym piłeczka kałczukowa po pokoju.
- już zapłaciłem. Impreza dopiero wieczorem. Nie ściągasz stroju?- zaśmiał się- hej? Co jest?
- nie mogę w tym iść- przyznałam i znów łza potoczyła się po moim poliku.
- czemu?
- on tak do mnie mówił. Aniele- powiedziałam.
- skarbie. Znałem Alana od liceum, nie bierz tego do siebie, ale on do wszystkich dziewczyn tak mówił. Będziesz teraz się tym przejmować? - spytał. Miał rację.
***
Issac uparł się na fryzjera i tak oto cały prawie dzień spędziliśmy na moich przygotowaniach.
- a ty masz chociaż kostium?- spytałam gdy ubierałam na siebie swój struj.
- będę twoim niewolnikiem skarbie- zaśmiał się i spojrzał na mnie- mógłbym się w tobie zakochać- spojrzałam w lustro. Dzisiaj już wcale nie przypominałam siebie, długa obcisła suknia, skrzydła na plecach, lekko podkręcone włosy i delikatny makijaż. To już nie była Hope która bez czarnych ubrań nie wychodziła z domu.
- jesteś jak z bajki- powiedział i dopiero teraz na niego spojrzałam wybuchając śmiechem.
- żartujesz?- miał na sobie krótkie spodenki, kwiecistą koszule a na szyji hawajskie kwiatki.
- wiem, że masz fantazję o mnie w roli surfera mała- powiedział i lekko ponownie pocałował mnie w czoło.
-jesteś niesamowity- znowu się zaśmiałam. Szkoda że Stella czuje coś do Josha a nie do niego. Jak go można nie kochać? No właśnie Holi? Jak?
Westchnęłam i ruszyliśmy na przyjęcie.
***
MARK
- myślicie, że przyjdzie? - spytał Niall. A my spojrzeliśmy na niego zszokowani. Odkąd dowiedzieliśmy się o ich " relacjach" wszystko się skomplikowało. Nie byliśmy już tymi samymi Nieustraszonymi co niedawno, nie potrafiliśmy ze sobą normalnie porozmawiać.
- wątpię- przyznała Stella
- pewnie jest ostro wkurzona. Jak to Hope ale w końcu jej przejdzie- powiedział Josh
- powiedziała że mnie kocha a ja ją zignorowałem i w sumie nawet wyśmiałem. Nienawidzi mnie- powiedział nagle a mi aż zabrakło powietrza.
- powiedziała że cię kocha?- Stella była w szoku jak wszyscy.
- dokładnie-
- jesteś debilem- powiedziałem
- ja jej nie kocham. Miałem kłamać? Ona jest dla mnie jak siostra, a tu nagle mówi że mnie kocha. Ciekawe jakbyś ty zareagował Mark- wnerwił się Niall.
- na pewno jej nie kochasz? Wiesz... zawsze byłeś koło niej i tak dalej- zauważył Josh
- bo jest dla mnie jak siostra. Opiekowałem się nią-
- co ty chrzanisz. Z siostrą nie ląduje się w łóżku- zauważył Josh. Miał rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro