Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Popieprzeni

- jak to nie jedziemy?!- spytałam gdy o drugiej wreszcie spotkałam się z Issaciem pod bramą mojego domu.
- już nie pamiętasz jakie miałaś kłopoty gdy pojechaliśmy pierwszym razem?-
- nic nie rozumiesz! Ja mu wyznałam miłość! Nie mogę tu zostać, jak jutro spojrzę mu w oczy?- spytałam
- powiedziałaś mu?- zdziwił się- nie odpowiedział ci tym samym co?- spytał i mocno przyciągnął mnie do siebie obejmując ramionami.
- przykro mi mała- dodał po chwili- ale ucieczka nic nie pomoże-
- za dwa tygodnie będę pełnoletnia- zauważyłam
- dopiero za dwa tygodnie. Teraz mogę jedynie zaoferować ci nocleg, a z samego rana podrzuce cię do szkoły- powiedział
- jak ja mu spojrzę w oczy Issac?- teraz po moich policzkach popłynęły łzy
- to on jest głupcem a nie ty. Bo nie docenia miłości od takiej dziewczyny- powiedział a ja, pomimo, że były to chyba najmilsze słowa jakie w życiu słyszałam, rozpłakałam się na dobre.
- pomogę ci - powiedział po chwili
- jak? -
- jutro jest impreza u Collina. Pójdziemy na nią razem?- spytał wycierając mi łzy z policzka
-impreza ma mi pomóc? -
-po prostu mi zaufaj mała- wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na moim ręku.
- dobrze- i pojechaliśmy do niego.

***
- rozbierz się- powiedział gdy tylko przekroczyliśmy próg domu
- co takiego? -
- zerżne cię tak bardzo, że nawet przez sekundę o nim nie pomyślisz maleńka- nikt nigdy nie wywołał u mnie takich emocji samymi słowam
Zrobiłam co kazał i juz po chwili znajdowaliśmy się w jego sypialni.

***
- Holi wstawaj cały czas dzwoni twoja mama- ktoś lekko szturchnął mnie w ramię. Bolał mnie chyba każdy mięsień, Issac nie żartował z tą nocą.
- odbierz i powiedz, że jest suką- powiedziałam a on cicho się zaśmiał i podał mi telefon.
- odbierz. Na pewno się martwi- i faktycznie odebrałam siadając na łóżko
- halo?-
-Hope!? Boże! Gdzie jesteś?- spytała
- u chłopaka-
- wróć do domu- powiedziała
- wrócę jak ojciec ochłonie- i rozłączyłam się nie chcąc więcej słuchać jej trucia.

-nie idziesz dziś do szkoły- oznajmił nagle
- nie?- zdziwiłam się
- pójdziemy na zakupy-
- ty czasem nie jesteś gejem?- zaśmiałam sie
-a już zapomniałaś o naszej zajebistej nocy?- on również się zaśmiał poprawiając mi od razu humor.
- po co idziemy na zakupy? - spytałam
- to impreza przebierana kochanie a ty będziesz na niej błyszczeć- powiedział
- po co... w sensie.. on i tak nie zwróci na mnie uwagi bo bedzie zajęty jakimiś nowymi zabawkami, a ty będziesz zajęty wpatrywaniem się w Stelle- zauważyłam
- auć to mi pojechałaś- znowu się zaśmiał... no poważnie czy on musi stale się śmiać? Świat wcale nie jest piękny, nie jest kolorowy ani nawet ładny. Jaki ma powód?
- tej nocy będzie inaczej, on nie oderwie od ciebie oczu. Obiecuję maleńka- pocałował mnie w czoło tak czule, że na prawdę zaczęłam w to wierzyć.
- będzie mi ciebie brakowało jak usidli cię jakaś panna- przyznałam
- jedyna jakiej dałbym się usidlić nawet na mnie nie patrzy- przypomniał ale nawet przy tym cały czas się uśmiechał
- nie przeszkadza ci nasza relacja? No wiesz ja kocham kogoś innego i ty w sumie też, to trochę popieprzone nie?-
- my właśnie tacy jesteśmy skarbie. Popierzeni- i tym razem zaśmiałam sie nawet ja.

***

- nie włożę tego- powiedziałam gdy Issac wybrał dla mnie kostium. Wcześniej zgodziłam się żeby to zrobił ale teraz nie byłam do końca przekonana.
- miałaś mi zauwać- przypomniał a ja tylko westchnęłam i ruszyłam do przebieralni. Gdy wreszcie wcisnęłam się w strój, sama nie mogłam uwierzyć że to ja.
- kurwa- powiedział gdy wyszłam
- nie wyglądam w tym jak... no nie wiem prostytutka?-
- w stroju anioła?-
- tak zazwyczaj przebierają się plastiki na tych wszystkich filmach- zauważyłam
- to wolisz uczennice? Czy sekretarkę? - spytał- ta suknia do ziemi opina twoje ciało tak bardzo, że sam chciałbym być tym materiałem. I na prawdę zajebiście dobrze wyglądasz w bieli. Jestem genialny!- powiedział i poszedł do babki za kasą
- nie zapominij o skrzydłach aniele- krzyknął jeszcze a mi zabrakło tchu. Aniele... aniele aniele aniele... jedno słowo zaczęło odbijać się w mojej głowie niczym piłeczka kałczukowa po pokoju.
- już zapłaciłem. Impreza dopiero wieczorem. Nie ściągasz stroju?- zaśmiał się- hej? Co jest?
- nie mogę w tym iść- przyznałam i znów łza potoczyła się po moim poliku.
- czemu?
- on tak do mnie mówił. Aniele- powiedziałam.
- skarbie. Znałem Alana od liceum, nie bierz tego do siebie, ale on do wszystkich dziewczyn tak mówił. Będziesz teraz się tym przejmować? - spytał. Miał rację.

***
Issac uparł się na fryzjera i tak oto cały prawie dzień spędziliśmy na moich przygotowaniach.
- a ty masz chociaż kostium?- spytałam gdy ubierałam na siebie swój struj.
- będę twoim niewolnikiem skarbie- zaśmiał się i spojrzał na mnie- mógłbym się w tobie zakochać- spojrzałam w lustro. Dzisiaj już wcale nie przypominałam siebie, długa obcisła suknia, skrzydła na plecach, lekko podkręcone włosy i delikatny makijaż. To już nie była Hope która bez czarnych ubrań nie wychodziła z domu.
- jesteś jak z bajki- powiedział i dopiero teraz na niego spojrzałam wybuchając śmiechem.
- żartujesz?- miał na sobie krótkie spodenki, kwiecistą koszule a na szyji hawajskie kwiatki.
- wiem, że masz fantazję o mnie w roli surfera mała- powiedział i lekko ponownie pocałował mnie w czoło.
-jesteś niesamowity- znowu się zaśmiałam. Szkoda że Stella czuje coś do Josha a nie do niego. Jak go można nie kochać? No właśnie Holi? Jak?
Westchnęłam i ruszyliśmy na przyjęcie.

***
MARK

- myślicie, że przyjdzie? - spytał Niall. A my spojrzeliśmy na niego zszokowani. Odkąd dowiedzieliśmy się o ich " relacjach" wszystko się skomplikowało. Nie byliśmy już tymi samymi Nieustraszonymi co niedawno, nie potrafiliśmy ze sobą normalnie porozmawiać.
- wątpię- przyznała Stella
- pewnie jest ostro wkurzona. Jak to Hope ale w końcu jej przejdzie- powiedział Josh
- powiedziała że mnie kocha a ja ją zignorowałem i w sumie nawet wyśmiałem. Nienawidzi mnie- powiedział nagle a mi aż zabrakło powietrza.
- powiedziała że cię kocha?- Stella była w szoku jak wszyscy.
- dokładnie-
- jesteś debilem- powiedziałem
- ja jej nie kocham. Miałem kłamać? Ona jest dla mnie jak siostra, a tu nagle mówi że mnie kocha. Ciekawe jakbyś ty zareagował Mark- wnerwił się Niall.
- na pewno jej nie kochasz? Wiesz... zawsze byłeś koło niej i tak dalej- zauważył Josh
- bo jest dla mnie jak siostra. Opiekowałem się nią-
- co ty chrzanisz. Z siostrą nie ląduje się w łóżku- zauważył Josh. Miał rację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro