Nie jestem zazdrosny
Już po osiemnastej na wybrzeżu było około pięćdziesięciu osób, to i tak w sumie połowa mniej niż zazwyczaj.
- skąd u licha wzięłaś jacht?- Niall stał z otwartą buzią i patrzył na gigantyczny biały pojazd.
- to będzie najlepsza impreza na świecie- krzyknął wesoło Josh. Chłopak już miał w ręku otwarte piwo, takim tempem to nie wytrzyma zbyt długo.
Spojrzałam ukradkiem na Marry, która stała przy Niall'u. Jak zwykle wyglądała na kurwe, no dobra, na ładną kurwe. Miała na sobie czerwoną obcisłą sukienkę z rękawem trzy czwarte. Dopiero teraz spojrzałam na siebie, byłam tak przejęta tą całą imprezą, że nawet chwilę nie zastanawiałam się nad swoim strojem i wzięłam z szafy pierwszą lepszą koszulę i jeansy. Przy Marry wyglądałam jak bezdomna. Brunetka jakby czytając mi w myślach uśmiechnęła się do mnie kpiąco. - Alan przyjechał- powiedziała Stella i faktycznie przed nami zaparkował samochód chłopaka. Wysiadł z auta i podszedł do nas uśmiechnięty, dopiero teraz zauważyłam, że nie przyjechał sam.
- cześć, to właśnie Issac, będzie naszym kapitanem statku- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się lekko ale nie odezwałam się nawet słowem.
Issac wydawał się na prawdę miły i chyba wpadła mu w oko nasza Stella, bo jego wzrok cały czas wędrował za brunetką, ale ona nawet tego nie zauważyła gdyż wpatrywała się w Josh'a, który odkąd przyszliśmy rozmawiał zawzięcie z jakąś rudą dziewczyną.
- to co? Wchodzimy na pokład- wesoło krzyknął Niall
***
- źle się bawisz?- Mark podszedł do mnie gdy siedziałam przy jakimś niedużym stoliku na tyłach jachtu.
- dobrze dobrze tylko byłam tak przejęta tą imprezą, że nawet sie nie przebrałam. Czuje sie jak kretynka, spójrz, zupełnie tu nie pasuje- pokazałam w stronę odpicowanych lasek
-od kiedy przeszkadzają ci takie rzeczy?- zaśmiał się- przecież ta Hope którą znam właśnie tak chodziła ubrana na imprezy- przysiadł się obok i patrzył na mnie swoim zamglonym spojrzeniem
- pomóż mi jakoś a nie dowalasz- warknęłam
-mogę ? Rany! Zawsze chciałem pobawić się w stylistę!- wesoło powiedział i wstał, bacznie obserwując mój strój.
- nie mam zbyt dużego pola do popisu...ściągnij bluzę- powiedział.
- odpada. Pod spodem mam zwykły czarny top na ramiączkach- powiedziałam wstając z krzesła
- cudnie! Lepiej być nie mogło no dawaj- no i zdjęłam bluzę. Czułam się tak... inaczej. No tak serio to chyba nigdy w miejscu publicznym nie odsłoniłam ani kawałka ramion.
- przestań się zakrywać, wyglądasz zajebiście i mam nadzieję że nie lubisz tych spodni za bardzo- powiedział wyciągając z kieszeni scyzoryk. A ja na prawde lubiłam te spodnie.
- są za krótkie. Miałam wyglądać lepiej a nie jak dziwka- warknęłam
- o nie nie nie. Ty chciałaś tu pasować i wierz mi i tak jesteś najbardziej ubraną laską na jachcie-
- dzięki - to mnie trochę uspokoiło
- rozpuść włosy- no tak, kto na imprezę robi sobie kucyka? O rany... po chwili delikatne blond fale opadły mi na plecy.
- otwieraj torebkę- nakazał więc po prostu mu ją podałam nie wiedząc o co mu chodzi a on po chwili rewizji podał mi błyszczyk do ust w delikatnym odcieniu nude.
- zaczynam się zastanawiać czy ty jesteś dziewczyną- powiedział gdy nie znalazł już więcej żadnych kosmetyków
- ja zaczynam się zastanawiać czy nie jesteś gejem- zaśmiałam się i spojrzałam na niego i nagle to dostrzegłam. Jeden cień na jego twarzy, przez ułamek sekundy
- jesteś gejem?!- podniosłam głos ale on pokiwał głową na nie i usiadł z powrotem przy stoliku.
- ile mnie znasz? Czy ja wyglądam na geja? Po za tym podoba mi się taka jedna ale to nie temat na te noc. Musisz koniecznie pokazać światu nową stylówe - wiedziałam, że celowo zmienił temat, jednak wiedziałam też że Mark'a nie można na siłę naciskać.
- nie wyglądam źle? - upewniłam się
- wyglądasz szałowo, no i nareszcie tu pasujesz- I poszliśmy na przód pokladu, to właśnie tam rozgrywała się większa część imprezy.
***
- co z twoimi spodniami Aniele?- znalazłam Alan'a w towarzystwie kilku nieznanych mi osób.
- nie lubiłam ich- skłamałam a on lekko się uśmiechnął
- zatańczymy?- spytał i nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie w tłum tańczących osób. Wcale nie miałam ochoty tańczyć, chciałam po prostu usiąść i napić się zimnego piwa.
Położyłam ręce na ramiona chłopaka i powoli chwialiśmy się na boki, nie potrafiłam tańczyć i kiedyś mu o tym wspominałam, ale teraz to on prowadził.
- jesteś taka piękna- delikatnie pogładził mój policzek. Ja piękna? On widział się w lustrze? W każdej sekundzie dnia wyglądał jak pieprzony ideał, ściągnięty z okładki gazety.
-dzięki- wyszeptałam zakłopotana. Czułam na sobie spojrzenie przyjaciół, którzy siedzieli na kanapie pod jedną ze ścian jachtu śmiejąc się z czegoś co akurat mówił Josh. Przez chwilę skrzyżowałam spojrzenie z Niall'em. Był jakiś dziwny, nieobecny... a przecież obok była Marry. O co więc chodzi tym razem?
- chcesz iść do przyjaciół? - spytał Alan składając na mojej szyji leciutkie pocałunki, aż dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Skąd wie? Widział, że się na nich gapie? Czy to aż tak oczywiste?
- nie nie tu mi jest dobrze- przy nim na prawdę często zaczynam kłamać- jedna impreza na której nie siedzę tylko z Nieustraszonymi dobrze mi zrobi- dodałam widząc że nie do końca wierzy w moje słowa. Tym razem jednak chyba uwierzył bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Jego ręce tańczyły delikatne koła na moich plecach, schodząc czasami w okolice paska od spodenek.
- mówiłem ci już jak bardzo mnie pociągasz?- zamruczał przez co omal nie jęknęłam na cale gardo.
I tak po prostu pocałował mnie namiętnie nadal kołysząc na wszystkie strony.
***
Mark
-zaraz ją przerucha na środku sali- warknął Niall a ja mimowolnie się uśmiechnąłem na widok niezadowolonej Marry.
- no no no ty serio jesteś zazdrosny o Hope- zaśmiała się Stella, a Marry wstała i tak po prostu odeszła wkurwiona.
- nie jestem zazdrosny! Zawsze traktowałem ją jak siostrę! - Niall był wściekły. I w momencie gdy wstał i chciał gdzieś odejść jacht się zatrzymał a my dotarliśmy na wyspe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro