55. Zagramy w gre?
- co on tu kurwa robi?! Co on do licha robi z Hope?!- warknął Niall. Widać było, że mimo wszystko nie potrafi mieć jej "gdzieś" i, że na prawdę bardzo się martwi o blondynkę.
- kiedy on to nagrał?- Stella płakała już jakieś pół godziny i powoli działało mi to na nerwy, ile do chuja można wyć?
- nie brzmiało to zbyt dobrze, nic dziwnego, że nawet nie chciała nas wysłuchać- przyznałem.
- powinniśmy powiedzieć jej rodzicom- brunetka na chwilę wytarła łzy
- nie, Luke ją zabije jeśli się dowie, że nadal ma z nim kontakt - wiedzieliśmy, że Niall ma racje, wszyscy doskonale znaliśmy jej nadopiekuńczego tatusia. Nadal siedzieliśmy u Issac'a ale reszta towarzystwa się zmyła. Surfer okazał się na prawdę spoko kolesiem, nawet Jsoh go polubił mimo, że koleś kręci się przy Stelli.
- Alan jest zdolny do wszystkiego, jeśli wrócił to znaczy, że ma w tym swój cel- wszyscy spojrzeliśmy na Issaca- Znam go prawie dziesięć lat, on nigdy nie jest bezinteresowny, Hope musi się trzymać od niego z daleka-
- jak mamy jej to powiedzieć skoro nie chce nas słuchać?- warknął Niall i wtedy jego telefon zawibrował.
- kurwa!- warknął nagle Niall gdy zobaczył kto do niego dzwoni- to matka Hope- powiedział ale nie odebrał komórki tylko schował ją do kieszeni.
-wiesz, że będziesz musiał to odebrać?- spytałem gdy telefon Niall'a zaczął dzwonić po raz drugi
- i co mam jej powiedzieć? No powiedz mi, bo ja za chuja nie wiem!- warknął
- zadzwoń do Hope- powiedział nagle Issac do Niall'a, a my spojrzeliśmy na niego zaskoczeni
- nie wiem czy może nie zauważyłeś ale ona nie będzie chciała gadać z żadnym z nas- powiedziałem spokojnie a on tylko lekko się uśmiechnął
- zgaduje, że żadne z was nie było nigdy zakochane co? Od niego odbierze- powiedział Issac I wskazał ręką na Niall'a.
- to głupie - powiedział ale mimo wszystko zaczął wystukiwać numer blondynki przełączając od razu na głośnik i już po chwili odezwał się cichy głos.
- czego jeszcze chcesz?- spytała o dziwo spokojnie a Issac tylko uśmiechnął się triumfalnie. No tak,miał rację, choć to odrobine denerwujące, że zna ją lepiej niż my.
- gdzie jesteś?- spytał Niall'a delikatnie, no tak żadne z nas nie przewidziało, że Holi odbierze.
- daleko od ciebie- przyznała
- twoja mama cały czas do mnie dzwoni Holi, oni na pewno się o ciebie martwią - przyznał
- wiem- powiedziała nagle a nas wmurowało- nie potrafię być inna wiesz? Wszystko zawalam, krok po kroku- zaśmiała się, jednak to nie był jej prawdziwy, szczery śmiech. Ten przesiąknięty był niesamowitym bólem.
- przyjadę po ciebie tylko powiedz gdzie jesteś - Niall nie odpuszczał
- podobno mnie znasz? I nie wiesz gdzie jestem? Marny z ciebie przyjaciel-
- Hope przestań się zgrywać i powiedz nam gdzie jesteś - poprosiłem nie wytrzymując
- o proszę masz mnie na głośniku. Zagramy w grę? Znajdźcie mnie - powiedziała i tak po prostu się rozłączyła.
- kurwa!- Niall krzyknął tak głośno, że bębenki nam omal nie popękały.
- będziemy w to grać?- spytał Issac- macie pomysły gdzie może być ?-
- kilka: bary, fontanna, nasza ławka w parku i plaża- bez namysłu powiedział Niall. Znał ją najlepiej z nas wszystkich
- pojadę ze Stellą na plażę- zaproponował Issac
- a ja z Josh'em sprawdzę ławkę i fontanny- powiedziałem
- więc mi zostały bary, świetnie, jeśli ktoś ją znajdzie to dzwoni do reszty- dodał Niall i się rozdzieliliśmy.
Na pewno mnie nie znajdą, mogę spokojnie napić się piwa i pójść spać, tak właśnie pomyślałam gdy Alan podwiózł mnie pod znajomy bar na przeciwko którego był znienawidzony przeze mnie hotel.
- możesz jechać do mnie aniele- powiedział a ja zebrałam w sobie resztki odwagi i pokazałam mu środkowy palec wychodząc z samochodu, na szczęście chłopak tylko się zaśmiał po czym szybko odjechał zostawiając mnie samą. Nie weszłam do baru, od razu wlazłam do tego przeklętego hotelu i zajęłam tym razem jedno osobowy pokój. Nie zdążyłam nawet zasnąć a ktoś bez ustannie walił w drzwi.
Zamarłam. Czyżby to Alan? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich te piękne granatowe spojrzenie. Szlak!
- nie strasz mnie tak nigdy więcej debilko!- warknął po czym bez pozwolenia mocno przyciągnął mnie do siebie
- Niall co ty tu robisz?- wyszeptałam delikatnie się od niego odsuwając
- zdziwiona? W sumie to doznałem nagłego olśnienia gdy przechodziłem obok hotelu no I jestem. Co ty wyrabiasz Hope?- spytał
- kładę się spać ?- zapytałam sama siebie
- pytam o Alana! Aż tak ci odbiło ? Poczułaś się aż tak zraniona?- spytał delikatnie
- z Alanem to był przypadek, szukałam was, chciałam z wami porozmawiać i nagle pojawia się on i twierdzi że wie gdzie jesteście, nie uwierzyła bym mu ale pokazał mi to nagranie - skłamałam, nie mogłam mu przecież powiedzieć o wyścigach, taka była umowa, że nikomu nie powiem.
- możesz już wracać, przed chwilą napisałam sms'a do mamy, że wrócę rano, więc nikt nie będzie już do ciebie wydzwaniał- dodałam wciąż patrząc w te jego piękne oczy, czemu to musi być akurat on? Czemu musiałam zakochać się akurat w nim?
- myślisz, że jestem tu tylko przez twoją mamę ? Aż tak słabo mnie znasz? Nie wybaczył bym sobie gdyby on ci coś zrobił - przejechał swoją ciepłą dłonią po moim policzku
- nie rób mi tego Niall- poprosiłam cicho ale on udawał, że mnie nie słyszy
- nie mogę dać ci miłości Hope, ale mogę dać ci siebie- nie rozumiałam co on do mnie mówi
- co?
-nie potrafię kochać, ale chcę żebyś była blisko, nie chce żeby ktoś inny cię dotykał czy całował Hope, jesteś moja wiesz o tym?- spytał
- nie jestem rzeczą - powiedziałam cicho ale sama sobie nie wierzyłam
- będzie nam dobrze, obiecuję, żadnych innych dziewczyn tylko już więcej nie odchodź - cierpiał albo chociaż tak dobrze udawał
- jak ty to sobie wyobrażasz?-
- normalnie, nadal będziemy przyjaciółmi a nocami będę tylko twój, a ty, tylko moja- zaschło mi w ustach, proponował mi układ, ale mówił wprost że mnie nigdy nie pokocha.
- a jeśli ci się znudze?- spytałam
- nie znudzisz, będę ci wierny, tylko już nigdy nie odchodź, proszę- i jak po takich słowach mam mu odmówić ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro