Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52. Angel race

Nie wiem jak on to zrobił, ale już teraz ciągnął mnie na jeden z tych wyścigów, no halo? nie zauważył, że jestem ubrana w kostium anioła czy jak? 

- nie mogę się w tym pokazać- powiedziałam a on tylko lekko się uśmiechnął i podał mi jakiś plecak, od razu go otworzyłam ale znalazłam tam jedynie miniówkę i krótki top odsłaniający praktycznie ... wszystko, poważnie to raczej po prostu czarny stanik z ćwiekami.

- nie włożę tego- powiedziałam a on wskazał mi ręką na tylne siedzenia po czym wyszedł, o proszę jaki gentlemen, kto by pomyślał? jak mam prowadzić w miniówce? w dodatku tak obcisłej? on wie jakie to nie wygodne? zacisnęłam pięści i po prostu się przebrałam by po chwili wyjść prawie nago w tłum facetów. 

*** 

Wygrałam, wiedziałam, że wygram, jednak to był tylko amatorski wyścig i zgarnęłam tylko dziesięć kawałków

- na początek dobre i to, właź muszę cię odwieść jest już druga, a przypominam ci, że niby jesteś na imprezie przebieranej - powiedział a ja tak po prostu weszłam do jego samochodu 

Nie przebrałam się z powrotem w kostium anioła, wyrzuciłam go do kubła na śmieci pod moim domem gdy tylko samochód Alan'a zniknął z pola widzenia. Nie weszłam do domu, siedziałam na jednym z trzech schodów przed nim. W co ja się wpakowałam, znowu ma mnie w garści. Nie wiem ile tak siedziałam, ale w końcu wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka 

Wiedziałam, że będę miała kłopoty, ale nie że w salonie mojego domu będzie chyba z dwadzieścia osób? ups bo to tym razem mi się nie upiecze. Szlak! mój strój ! 

Wszyscy stali i patrzyli na mnie z otwartymi ustami, nawet nieustraszeni tu byli a przecież kilka godzin temu bawili się w najlepsze na tej kretyńskiej imprezie 

- Gdzie byłaś?- mama zaczęła spokojnie a obok niej stał Tom, który pocieszająco trzymał ją za ramię, nie odpowiedziałam, co niby mam i m powiedzieć? Teraz rozejrzałam się dookoła. Balony, czerwone świece, róże... myśl Hope myśl ? 

Rocznica ! miałam przyjść razem z Nieustraszonymi na kawałek tortu o 22 i z powortem wrócić na własną imprezę, kurwa, jak mogłam o tym zapomnieć ! są tu wszyscy nasi znajomi 

- odpowiedz do cholery! - ojciec nie wytrzymał i krzyknął tak głośno że w oczach stanęły mi łzy

- nie krzycz - powiedział ciszej wujek Piter ale ojciec nic sobie z tego nie robiąc znowu zaczął 

- jak mam nie krzyczeć kiedy moja córka wraca do domu nad ranem wyglądając jak kurwa!?- i bum łzy, które starałam się trzymać, nagle popłynęły po moich policzkach. 

- gdzie byłaś?- Spytała delikatnie Stella, chcąc jakoś to załagodzić, ale ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć,  gdzie miałam być? przecież nie mogę im powiedzieć prawdy. I wtedy to zrobiłam spojrzałam na Niall'a i pożałowałam. Nie patrzył na mnie, ani na chwilę na mnie nie spojrzał a to był najgorszy cios jaki mógł mi wymierzyć. 

- dostałam propozycję lepszej imprezy- powiedziałam nagle pewna siebie 

- na ulicy? pod latarnią?- spytał ojciec a ja wytarłam oczy mokre od łez 

- gdzie miałam być? skoro nigdzie mnie nie chcą? - spytałam 

- Holi co ty mówisz? - spytał Mark a ja kontynuowałam 

- nienawidzicie mnie, wszyscy tutaj bez wyjątku, więc gdzie miałam u licha być?! siedzieć z rodzicami, którzy jak tylko mnie widzą dostają szału czy z nimi?- tu wskazałam ręką na przyjaciół- i patrzeć jak świetnie się bawią bez mnie? - 

- co ty pieprzysz Hope?! - warknął nagle Niall i podszedł do mnie

- wiesz doskonale o czym mówię! - krzyknęłam i odsunęłam się od niego 

- chodzi o Issaca? jesteś zła o to co zaszło na imprezie?- spytała 

- znowu Issac? miałaś przestać spotykać się z tym chłopakiem- warknął ojciec choć nawet nie wiedział o czy mówimy 

- nie spotykam się z nim! - krzyknęłam- nie biorę narkotyków, nie jestem nachlana i nie jestem w ciąży, o co wam chodzi tym razem?!- krzyknęłam 

zapadła cisza 

- powinniśmy już pójść- odezwała się ciotka Hana 

- bez sensu- powiedziałam- wystarczy, że ja wyjdę- powiedziałam i tak po prostu poszłam do swojego pokoju. 

Co ona wyprawia 

- przepraszamy za nią, nie wiemy co się z nią dzieje - mama Hope całkowicie się rozkleiła, w dniu rocznicy ślubu, no no Holi, postarałaś się 

- nie przepraszaj, to nie nasza wina - powiedział Luke pijąc piwo, jak gdyby cała ta sytuacja nie miała miejsca 

- pokłóciliście się?- spytała mama Niall'a a ja wraz z resztą spojrzałem na chłopaka. 

- nie - powiedział nagle za nas i po prostu nagle wyrwał i poszedł na górę do pokoju dziewczyny 

Usiadłam na łóżku głęboko oddychając, kiedy to się wreszcie skończy? Spojrzałam na zegarek, 02:57 no ładnie

Drzwi do mojego pokoju otworzyły się jak gdyby nigdy nic, nikt w tym domu nigdy nie potrafił pukać 

- przestań się nad sobą użalać- do mojego pokoju wszedł Niall 

- że co?- spytałam znowu mocno zdenerwowana 

- dostałaś kosza i już depresja? biedna mała Holi- powiedział śmiejąc się

- jesteś debilem- powiedziałam nagle podchodząc do niego 

- że co?- teraz to on zdębiał i patrzył raz na moje oczy a raz w mój dekolt, dzięki Alan. 

- a to, że wcale nie mam żadnej depresji chłopczyku, a wracam z naprawdę zajebistej imprezy, czemu wszyscy próbujecie mi zepsuć mój zajebisty humor ? - spytałam 

- co się z tobą dzieje Hope, gdzie podziała się moja przyjaciółka - spytał a ja tak po prostu wstałam, wyminęłam go i poszłam do łazienki, modląc się by gdy wyjdę już go nie było . 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro