Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

Odsunęłam się od niego jak poparzona
- wybacz- powiedziałam tylko
- spokojnie, lubie jak mnie molestujesz- zaśmiał się
- pomarz sobie - udaliśmy się do szkoły gdzie odszukaliśmy nauczycielkę odpowiedzialną za przedstawienie.
Gdy wreszcie ją znaleźliśmy kobieta aż skakała z radości gdy oznajmiliśmy jej nasz pomysł.
- brakuje nam jeszcze dwóch osób- przypomniała sobie nagle. Była to kobieta w podeszłym wieku, nie była siwa ale to chyba tylko dlatego że na jej włosach leżała jakaś czerwono-różowa farba co dawało dość kiepski efekt... na prawdę jakby ktoś jej zwymiotował na włosy tęczą.
-spytamy przyjaciół- zaproponował Niall
A kobieta ponownie podskoczyła jednocześnie klaszcząc w dłonie. 

***
Wieczorem gdy moim największym marzeniem było położyć się spać wpadli do nas goście.  Wujek Matt z rodzinką, Hulk, Wujek Tom i Piter. Świetnie.  I po raz kolejny będę musiała powtarzać że nic mi nie jest. 
- nie chce schodzić- matka po raz kolejny prosiła abym wyszła z łóżka
- musisz jeść. Za pięć minut na dole Hope i bez żartów- wyszła z pokoju zostawiając mnie samą.  Nie chciałam tam schodzić, chciałam być sama.

Związałam włosy w niesfornego koka i tak po prostu zeszłam do salonu gdzie wszyscy przy wielkim stole siedzieli i jedli jakieś sałatki, które specjalnie na te okazję zrobiła matka, choć w sumie to nawet nie jestem pewna czy to ona je robiła... jej dania z reguły są nie jadalne i mogły by robić za całkiem niezłą trucizne.
- gdzie trojaczki?- spytał wujek Tom gdy usiadłam
- mają w szkole bal przebierańców- wyjaśnił ojciec. Zajęłam miejsce tuż przy Niall'u od razu zauważyłam że się przebrał, nie miał na sobie tych samych ubrań które miał w południe. Teraz założył czarną koszule i ciemno jeansowe spodnie. W tym wydaniu chyba wyglądał najlepiej
- a co u was dzieciaki?  Dalej imprezujecie?- spytał Hulk. Miał oczywiście na myśli nasze ostatnie włamanie do jego klubu... swoją drogą dalej mamy za ten wyczyn kare do odpracowania.
- teraz zajęliśmy się sztuką- wypalił Niall a ja tylko szturchnęłam go w ramię.
- sztuką?- zaciekawiła się ciotka Hana a Niall jakby nigdy nic rzucił na stół zdjęcia, które przysłał Alan. Mój ojciec aż zrobił się czerwony, a Hulk z Piterem zaczęli się głośno śmiać
- co to kurwa jest!?- warknął ojciec
- no właśnie to samo pomyślałem gdy je zobaczyłem. Mówiłem ci, że wkładasz w to za mało serca Hope! - warknął na mnie kuzyn- gramy w sztuce Romeo i Julia- wyjaśnił- na pewno wszyscy będziecie zaproszeni na premierę-
- gracie w sztuce?! - wujek Matt lekko podniósł głos. 
- całowałeś moją córkę?!- ojciec wcale nie był taki subtelny jak wujek. No tak w końcu jesteśmy rodziną
- przestań Luke- upomniała go matka.
- spokojnie wujku, gdyby nie ta sztuka to nigdy bym nawet jej nie dotknął. Bez urazy Hope - zaśmiał się Niall i oczywiście wszyscy to łykneli. Kuzyn miał to do siebie że wystarczyło by się uśmiechnął i już miał wszystkich w garści. Tak było i tym razem.
- co was nagle naszło? Nigdy nie interesowały was takie rzeczy?- spytała matka
- czyli mamy wrócić do imprezowania?- no dobra no może nie byłam dla niej zbyt miła, ale wcale nie zamierzałam być. "Wszystko przez nią" to jedno zdania wciąż kręciło się w mojej głowie i nie dawało spokoju.
-Hope grzeczniej do matki- powiedział ojciec a ja już serio miałam dosc bawienia się przy gościach w przykładną rodzinke.
- mam mówić tak grzecznie jak ty gdy się codziennie kłócicie?- spytałam
- Hope do cholery!- warknęła matka a ja odsunęłam się od stołu wstając
- siadaj i zjedz- ojciec zawsze musiał mieć ostatnie zdanie
- nie mam apetytu- powiedziałam tylko i poszłam w stronę korytarza aby nałożyć buty.
- nigdzie nie idziesz- warknął ojciec z salonu ale zaraz usłyszałam głos Tom'a
- dajcie jej trochę ochłonąć po tej akcji z bratem Zack'a. Nic dziwnego, że jest zagubiona- powiedział i tym razem nie odezwał się już nikt a ja tak po prostu wyszłam z domu.
Nie dane mi jednak było pobyć w samotności bo już po chwili szedł za mną Niall.
- odwal się - powiedziałam tylko przyspieszając. I teraz coś sobie nagle przypomniałam.
- ty kretynie!- stanęłam i odwróciłam się w jego stronę gdyż cały czas szedł za mną. 
- teraz mnie będziesz cisnąć bez powodu?- spytał unosząc jedną brew.
- masz dziewczynę! - warknęłam
- bingo geniuszu- zaśmiał się- nie od dziś,  Holi  na prawdę zaczynam się o ciebie martwić-
- jak mogłeś zgłosić się do przedstawienia ze mną mając dziewczynę! - warknęłam
- ochłoń. Powiedziałem o tym Marry-
- co? I co? Jak zareagowała?- dopytywałam
- kazała mi zrezygnować- Niall i ta jego szczerość. Szlak by to trafił.  Ona przecież go rzuci jeśli tego nie zrobi
- nie musimy brać już w tym udziału.  Rodzice już wiedzą że te zdjęcia to tylko próba więc jutro pójdziemy do tej nauczycielki-
- przestań bo jeszcze pomyśle że nie lubisz się ze mną całować- zaśmiał się
-Niall przestań- warknęłam i zaczęłam iść dalej przed siebie. Ta rozmowa  była bezsensu.

- gdzie idziesz?- spytał Niall cały czas za mną idąc a ja tak po prostu weszłam do baru obok którego właśnie przechodziliśmy całkowicie go ignorując.To chyba był jedyny bar w naszym mieście który nie należał do Hulk'a.
Od razu podeszłam do barmana i zamówiłam cztery szybkie shoty.
- upijesz się- Niall siedział już koło na wysokim barowym stołku.
- taki jest plan- powiedziałam. Dziwne, że nikt nigdy nie pyta nas o dowód.  Bo przecież na pewno banda siedemnastolatków  nie wygląda jakby miała dwadzieścia jeden lat.
- to samo- powiedział Niall do barmana. On zamierza tu zostać?  Po co?
- Niall? Może już sobie pójdziesz do dziewczyny?
- jestem tu gdzie najbardziej chce teraz być- westchnął a ja wraz z nim, na co się zaśmialiśmy.

***
Nie wiem ile było tych kolejek ale gdy wychodziliśmy z baru było już całkiem ciemno.
- spadaj do chaty- wybełkotałam
-idziesz ze mną? - spytał podpierając się o ścianę baru.
- nie nie ja idę do hotelu. Niech starzy się trochę pomartwią. Może zmądrzeją- zaśmiałam się
- do hotelu? Jakiego znowu hotelu Hope?-
- o tego- pokazałam mu palcem na budynek na przeciwko. Był to niewielki trzy gwiazdkowy hotel, ale na jedną noc, dobre i to.
- chodźmy zatem- i pociągnął mnie na drugą stronę ulicy. Nawet się nie zastanawialiśmy i od razu wzięliśmy jeden pokój.  Jesteśmy przyjaciółmi zawsze tak właśnie robiliśmy i nie widzę powodu żebyśmy musieli brać osobne pokoje.

- będziemy spać razem kochanie- zamruczał mi Niall nad uchem gdy weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy łóżko. No tak...jedno łóżko.
- nie pierwszy raz Niall- zaśmiałam się
- ale pierwszy raz tak bardzo chce cie pocałować- nawet nie wiem kiedy znalazł się tak blisko mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro