29. bierzesz ślub?
- że co?!- ciotka Hana aż zbladła
-dziecko ty nie masz jeszcze nawet osiemnastu lat- zauważył wujek Matt, a ja patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Co on właśnie powiedział?
- będzie wesele- Hulk aż podskoczył z radości. Całkiem zapomniał, że przed chwilą był na nas wściekły.
-jakie wesele!? To jeszcze dziecko!- ciotka Hana była oburzona. A ja na prawdę nie mogłam wykrztusić ani słowa.
- to moja decyzja- zauważył Niall
- rozmawiałam z nim na ten temat w klubie i obiecał jeszcze to przemyśleć- wtrąciłam wreszcie, a kuzyn spojrzał na mnie zaskoczony
- Hope ciągle ma nadzieję, że jednak wybiore ją- zaśmiał się, a ja mocno walnełam go w ramię.
***
- co powiedział?- Nieustraszeni nie mogli uwierzyć w moje słowa gdy w poniedziałkowy poranek w drodze do szkoły powiedziałam im co zaszło wczoraj.
- przecież to glupie- zaśmiał się Josh - to na pewno był kit, żeby odwrócić uwagę waszych starszych-
- dokładnie-za naszymi plecami usłyszeliśmy głos Niall'a - równie dobrze mogłem powiedzieć, że Hope jest w ciąży ale nie wiem czy Luke by się na mnie nie rzucił- dodał i usiedliśmy wszyscy na murku tuż przy naszej szkole. Okropnie kręciło mi się w głowie ale to pewnie z braku snu poprzedniej nocy. Cały czas myślałam o Alan'ie. Miałam wiele pytań a praktycznie zero odpowiedzi. Musiałam też wiedzieć czy Niall wiedział że Alan nas podgląduje i zrobił to celowo. Za dużo tego.
- Holi znowu jesteś strasznie blada- powiedział Josh
- nie jestem w ciąży, jeśli do tego bijesz - i faktycznie w głowie wirowało mi jak na karuzeli.
- i wreszcie jaką dali wam kare?-dopytywała Stella.
- musimy posprzątać jakieś stare magazyny, Hulk będzie otwierał tam nową firmę, mam podejrzenia, że będzie to jakiś sklep w stylu osiemnaście plus- zaśmiał się Niall
- zajebiście! Będziemy mieć zniżki w sex shopie!- krzyknął Josh i wszyscy znowu się zaśmialiśmy.
- a co z materiałem na naszą stronę? - spytał Mark - tym o pierwszych Nieustraszonych-
- a no właśnie. Dziś go już skończę. Mam zajebiste ujęcia wyspy i jachtu, te zdjęcia plus wywiad z Hulkiem to będzie hit-
- świetnie- podsumował Josh i nic więcej nie udało nam się obgadać bo z dala słychać było szkolny dzwonek.
***
A " spotkamy sie?"
Ja " nie wiem. Mam problemy przez te impreze"
A " dowiedzieli się o jachcie?"
Ja" coś w tym stylu"
A " przykro mi Aniele"
A "jesteś na mnie zła?"
Ja " myślałam że ty na mnie"
A" staram się wierzyć że moje oczy źle widziały"
Ja "dziś po szkole mam chwilę"
A "będę na pewno Aniele "
Musiałam wreszcie się z nim spotkać i wszystko omówić i wyjaśnić. Czy to będzie koniec? Nie wiem. Czy chce żeby to był koniec? Nie wiem. Kurwa.
***
- zależy mi na tobie- to były pierwsze słowa które Alan wypowiedział gdy mnie spotkał. I od razu już wiedziałam że mi również na nim w jakimś stopniu zależy.
- mi na tobie również - powiedziałam
- blada jesteś aniele. Napij się- podał mi butelkę z wodą więc napiłam się trochę by serio nie paść na środku ulicy.
- zjemy dziś kolację w restauracji? - zapytał
- kurde... teraz jakiś czas będą mnie bardzo pilnować Alan- wyjaśniłam
- rozumiem. Chciałem tylko naprawić to wszystko między nami zanim się zepsuje-
- ja też chce- powiedziałam - dobrze... pójdę na te kolację-
***
Około dwudziestej pierwszej zaczęłam schodzić po drabinie którą wcześniej podstawiłam pod swoje okno.
W sukience szło mi kiepsko ale dobrze, że chociaż buty ubrałam na płaskim obcasie.
Zeszłam nareszcie na dół i chciałam iść dalej gdyby nie jeden dziwny fakt. Ktoś stał metr ode mnie.
- co tu u licha robisz?- warknęłam jednak na tyle cicho by nikt w domu nie zauważył że wyszłam
- chciałem pogadać, patrzę a tu jakaś debilka w sukience schodzi po drabinie z trzeciego piętra- powiedział Niall- ładnie wyglądasz, ale nie byliśmy umówieni - zauważył
- śpieszę się - nie byłam zbyt miła ale nie mogłam się spóźnić bo dopiero co pogodziliśmy się z Al'em.
- wychodzisz z Alanem?- o rany
- tak Niall, wychodzę z nim
To mój chłopak-
- nie zerwaliście?- spytał a ja już wiedziałam
- celowo mnie wtedy pocałowałeś! Wiedziałeś, że on za nami idzie!- teraz to już krzyknęłam
- owszem. Ile razy mam ci powtarzać, że on jest jakis dziwny! Trzymaj się od niego zdala!-
- nie! A teraz zejdź mi z drogi! Nie chce mi sie z tobą gadać! -
- gdybyś nie chciala to byś mnie nie całowała-
- byłam pijana- skłamałam i poszłam jak najdalej od niego. Kretyn. Jak on mógł, ja dla niego zrobiłabym wszystko a on mnie tak rani!
- Hope zaczekaj u licha!- warknął łapiąc mnie za ręce- co się z nami dzieje?- nawet się do niego nie odwróciłam
-ja już po prostu cie nie znam- powiedziałam i tak po prostu odeszłam. Tym razem nie poszedł za mną, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. Nie wiem jakby skończyła sie ta rozmowa i nie chce wiedzieć. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku miejsca w którym umówiłam się z Alanem. To mój chłopak, zależy mu na mnie, a ja jestem dla niego taka podła. Co ze mną nie tak? Powinnam teraz skupić się tylko na nim i zacząć na prawdę ignorować Niall'a. Co z niego za przyjaciel skoro celowo chce rozbić mój związek, tylko dlatego że " nielubi" Alana?
***
Restauracja była na prawdę przepiękna, przepych było czuć już od pierwszego kroku.
- podobało ci się aniele?- spytał gdy już zapłacił za naszą kolację. - bardzo - przyznałam
- choć odwiozę cię, bo twoi rodzice serio mnie nie polubią- zaśmiał się
- chce jechać do ciebie- palnęłam zanim do końca to wszystko przemyślałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro