Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. bierzesz ślub?

- że co?!- ciotka Hana aż zbladła
-dziecko ty nie masz jeszcze nawet osiemnastu lat- zauważył wujek Matt, a ja patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Co on właśnie powiedział?
- będzie wesele- Hulk aż podskoczył z radości. Całkiem zapomniał, że przed chwilą był na nas wściekły. 
-jakie wesele!? To jeszcze dziecko!- ciotka Hana była oburzona. A ja na prawdę nie mogłam wykrztusić ani słowa. 
- to moja decyzja- zauważył Niall
- rozmawiałam z nim na ten temat w klubie i obiecał jeszcze to przemyśleć- wtrąciłam wreszcie, a kuzyn spojrzał na mnie zaskoczony
- Hope ciągle ma nadzieję, że jednak wybiore ją- zaśmiał się, a ja mocno walnełam go w ramię.

***
- co powiedział?- Nieustraszeni nie mogli uwierzyć w moje słowa gdy w poniedziałkowy poranek w drodze do szkoły powiedziałam im co zaszło wczoraj.
- przecież to glupie- zaśmiał się Josh - to na pewno był kit, żeby odwrócić uwagę waszych starszych-
- dokładnie-za naszymi plecami usłyszeliśmy głos Niall'a - równie dobrze mogłem powiedzieć, że Hope jest w ciąży ale nie wiem czy Luke by się na mnie nie rzucił- dodał i usiedliśmy wszyscy na murku tuż przy naszej szkole. Okropnie kręciło mi się w głowie ale to pewnie z braku snu poprzedniej nocy. Cały czas myślałam o Alan'ie. Miałam wiele pytań a praktycznie zero odpowiedzi. Musiałam też wiedzieć czy Niall wiedział że Alan nas podgląduje i zrobił to celowo. Za dużo tego.
- Holi znowu jesteś strasznie blada- powiedział Josh
- nie jestem w ciąży, jeśli do tego bijesz - i faktycznie w głowie wirowało mi jak na karuzeli.
- i wreszcie jaką dali wam kare?-dopytywała Stella.
- musimy posprzątać jakieś stare magazyny, Hulk będzie otwierał tam nową firmę, mam podejrzenia, że będzie to jakiś sklep w stylu osiemnaście plus- zaśmiał się Niall
- zajebiście! Będziemy mieć zniżki w sex shopie!- krzyknął Josh i wszyscy znowu się zaśmialiśmy.
- a co z materiałem na naszą stronę? - spytał Mark - tym o pierwszych Nieustraszonych-
- a no właśnie.  Dziś go już skończę.  Mam zajebiste ujęcia wyspy i jachtu, te zdjęcia plus wywiad z Hulkiem to będzie hit-
- świetnie- podsumował Josh i nic więcej nie udało nam się obgadać bo z dala słychać było szkolny dzwonek.

***

A " spotkamy sie?"
Ja " nie wiem. Mam problemy przez te impreze"
A " dowiedzieli się o jachcie?"
Ja" coś w tym stylu"
A " przykro mi Aniele"
A "jesteś na mnie zła?"
Ja " myślałam że ty na mnie"
A" staram się wierzyć że moje oczy źle widziały"
Ja "dziś po szkole mam chwilę"
A "będę na pewno Aniele "

Musiałam wreszcie się z nim spotkać i wszystko omówić i wyjaśnić. Czy to będzie koniec? Nie wiem. Czy chce żeby to był koniec? Nie wiem. Kurwa.

***

- zależy mi na tobie- to były pierwsze słowa które Alan wypowiedział gdy mnie spotkał. I od razu już wiedziałam że mi również na nim w jakimś stopniu zależy.
- mi na tobie również - powiedziałam
- blada jesteś aniele. Napij się- podał mi butelkę z wodą więc napiłam się trochę by serio nie paść na środku ulicy.
- zjemy dziś kolację w restauracji? - zapytał
- kurde... teraz jakiś czas będą mnie bardzo pilnować Alan- wyjaśniłam
- rozumiem. Chciałem tylko naprawić to wszystko między nami zanim się zepsuje-
- ja też chce- powiedziałam - dobrze... pójdę na te kolację-

***

Około dwudziestej pierwszej zaczęłam schodzić po drabinie którą wcześniej podstawiłam pod swoje okno.
W sukience szło mi kiepsko ale dobrze, że chociaż buty ubrałam na płaskim obcasie.
Zeszłam nareszcie na dół i chciałam iść dalej gdyby nie jeden dziwny fakt. Ktoś stał metr ode mnie.
- co tu u licha robisz?- warknęłam jednak na tyle cicho by nikt w domu nie zauważył że wyszłam
- chciałem pogadać, patrzę a tu jakaś debilka w sukience schodzi po drabinie z trzeciego piętra- powiedział Niall- ładnie wyglądasz, ale nie byliśmy umówieni - zauważył
- śpieszę się - nie byłam zbyt miła ale nie mogłam się spóźnić bo dopiero co pogodziliśmy się z Al'em.
- wychodzisz z Alanem?- o rany
- tak Niall, wychodzę z nim
To mój chłopak-
- nie zerwaliście?- spytał a ja już wiedziałam
- celowo mnie wtedy pocałowałeś! Wiedziałeś, że on za nami idzie!- teraz to już krzyknęłam
- owszem. Ile razy mam ci powtarzać, że on jest jakis dziwny! Trzymaj się od niego zdala!-
- nie! A teraz zejdź mi z drogi! Nie chce mi sie z tobą gadać! -
- gdybyś nie chciala to byś mnie nie całowała-
- byłam pijana- skłamałam i poszłam jak najdalej od niego. Kretyn. Jak on mógł,  ja dla niego zrobiłabym wszystko a on mnie tak rani!
- Hope zaczekaj u licha!- warknął łapiąc mnie za ręce- co się z nami dzieje?- nawet się do niego nie odwróciłam
-ja już po prostu cie nie znam- powiedziałam i tak po prostu odeszłam. Tym razem nie poszedł za mną, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. Nie wiem jakby skończyła sie ta rozmowa i nie chce wiedzieć. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku miejsca w którym umówiłam się z Alanem. To mój chłopak, zależy mu na mnie, a ja jestem dla niego taka podła. Co ze mną nie tak? Powinnam teraz skupić się tylko na nim i zacząć na prawdę ignorować Niall'a. Co z niego za przyjaciel skoro celowo chce rozbić mój związek, tylko dlatego że " nielubi" Alana?

***
Restauracja była na prawdę przepiękna, przepych było czuć już od pierwszego kroku.
- podobało ci się aniele?- spytał gdy już zapłacił za naszą kolację.  - bardzo - przyznałam
- choć odwiozę cię, bo twoi rodzice serio mnie nie polubią- zaśmiał się
- chce jechać do ciebie- palnęłam zanim do końca to wszystko przemyślałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro