Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-48

Josh

- musisz się uspokoić stary- warknąłem na kumpla
- mówiła prawdę? To na prawdę moje dzieci?- pytał sam siebie.

Dotarliśmy już razem z ich rodzicami do domu Hope. Dziewczyna chyba uciekła do siebie, bo w całym domu nigdzie jej nie było. Więc zostawiliśmy resztę i poszliśmy najciszej jak potrafiliśmy na górę.
- co ja jej niby powiem?- spytał Niall a ja już całkiem wkurwiony pociągnąłem go za sobą. Co za kretyn.
Weszliśmy za Stellą na górę,a ta lekko uchyliła drzwi pokoju Holi. Widok zapierał dech w piersi. Dziewczyna spała, a jedną ręką obejmowała maluteńką różową kuleczkę. Jeszcze chyba nigdy nie widziałem tak malutkiej istoty.
- jaka malutka- Stella w ułamku sekundy znalazła się przy jej łóżku zachwycając się bobasem, jednak na tyle cicho, by jej nie obudzić.
-jest wcześniakiem- Hope podniosła się tak by nie zbudzić tego maleństwa. Była cała zapłakana i czerwona od płaczu
- czemu nic nie powiedziałaś?- Stella mocno ją przytuliła - kochanie wszyscy byśmy ci pomogli, wspierali Cię- powiedziała i miała rację. A my byliśmy idiotami skoro nic nie zauważyliśmy
- miałem prawo wiedzieć-powiedział nagle Niall cały czas patrząc jak zahipnotyzowany na córkę
- Tak? I uwierzyłbyś mi? Nie chcesz czasem zrobić testów na ojcostwo? No wiesz, może ojcem jest Alex?!-krzyknęła nagle, jednak zaraz spowrotem zaniosła się płaczem.
-to były bliźniaki tak?- spytałem
- Tak. W Szwajcarii był jedyny ośrodek,który miał pomóc mi urodzić zdrowe dzieci...Jak widać nawalił. Ciąża była od początku zagrożona. - wyjaśniła płacząc
- nie musiałaś być w tym sama-powiedziałem I teraz to ja ją przytuliłem.
- Jak ma na imię?- spytał Niall jakby nie słysząc co ona wcześniej mu powiedziała
-Elena- odparła dziewczyna
-co? Co wy macie z tymi imionami?- zdziwiłem się ale widząc wzrok Niall'a ucichłem - żartuje przecież to piękne imię-
- Elenka- powiedział cicho Niall
- będziesz mógł oczywiście widywać się z córką, ale w granicach rozsądku - powiedziała jakby miała to ułożone w głowie od dawna
- co?- zdziwił się
- jeśli tak bardzo potrzebujesz, załatwię papier na ojcostwo-
- przecież od razu widać kogo to córka- zaśmiała się Stella

- nie potrzebuje żadnego papierka. Na serio dziwisz mi się, że mówiłem te wszystkie straszne rzeczy?! Zdradziłaś mnie!-
- gówno prawda! Chciałeś wierzyć w to, że Cię zdradziłam!- krzyknęła nagle Hope, a my spojrzeliśmy na nią zdziwieni
- co takiego?-
- nic- powiedziała jakby nagle zdała sobie sprawę co powiedziała
- nie spałaś z Alexem?- spytał Niall
-Nicole kazała mi tak powiedzieć. Nasłała go wtedy do Ciebie. Miał u niej dług, a mi zrobiła te malinki. Nie miała wyboru. Chciała zabrać ci córkę. Wiedziałam jak bardzo ją kochasz !- Hope znowu zaczęła płakać. A my byliśmy w szoku, że Nicole jest tak podła.

- czemu mi nic nie powiedziałaś ?!- krzyknął Niall -przecież razem byśmy dali radę! -
- teraz to coś zmieni? Zaraz urodzi wam się drugie dziecko,a ja nie zamierzam się w to mieszać. Tak jak mówiłam, ustalimy jak i kiedy będziesz mógł odwiedzać El- powiedziała a Niall po prostu wstał i patrzył na nią jak zaczarowany
- mogliśmy być razem? Cały czas mogłem Cię mieć obok!? Wystarczyło żebyś powiedziała prawdę!- warknął
- chciałam Cię chronić! Twoja żona jest psychiczna! -krzyknęła nagle Hope -idźcie już proszę-
- kocham Cię. Nigdy nie przestałem-
- nie chce litości rozumiesz?! Mamy razem dziecko, dobrze. Ale nic więcej. Zawiodłeś mnie wystarczająco dużo razy i kolejnego nie będzie. A teraz na prawdę chce zostać sama-

Płakałam bardzo dużo, jednak nie mogłam zmienić tego iż mój synek nie żyje.
Minęło kilka dni, zalatwiłam wszystkie formalności, a za resztę pieniędzy kupiłam trzy pokojowe mieszkanie pod miastem. Blog dobrze funcjonował więc nie musiałam póki co martwić się o kwestie finansowe.
No i jeszcze Niall. Codziennie pisał, Codziennie dzwonił,prosił o rozmowę. Nie chciałam z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Niw byłam na to gotowa.

- powinnaś z nim porozmawiać- zauważyła Stella gdy po raz kolejny odrzuciła jego połączenie. Przychodziła do mnie często z Richardem, było mi jakoś lżej gdy miałam ją obok.
-nie chce z nim rozmawiać-
- chcesz wychowywać El sama?- spytała wskazując na kołyskę w której spała moja córeczka.
- nie chce litości Stella, on teraz chce ze mną być tylko dlatego, że się dowiedział o dzieciach- powiedziałam smutno -nie chce z nim być. Jest jej ojcem, ale nie chce tworzyć z nim rodziny. Już nie - dodałam i wyjęłam El by nakarmić ją piersią, bo zaczęła marudzić.

- czy mi się wydaje czy my spłodziłyśmy następne pokolenie Niesutraszonych?- spytała Stella patrząc na nasze dzieci
- proszę Cię, nawet tak nie żartuj Stel- zaśmiałam się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro