2-48
Josh
- musisz się uspokoić stary- warknąłem na kumpla
- mówiła prawdę? To na prawdę są moje dzieci?- pytał sam siebie.
Dotarliśmy już razem z ich rodzicami do domu Hope. Dziewczyna chyba uciekła do siebie, bo w całym domu nigdzie jej nie było. Więc zostawiliśmy resztę i poszliśmy najciszej jak potrafiliśmy na górę.
- co ja jej niby powiem?- spytał Niall a ja już całkiem wkurwiony pociągnąłem go za sobą. Co za kretyn.
Weszliśmy za Stellą na górę,a ta lekko uchyliła drzwi pokoju Holi. Widok zapierał dech w piersi. Dziewczyna spała, a jedną ręką obejmowała maluteńką różową kuleczkę. Jeszcze chyba nigdy nie widziałem tak malutkiej istoty.
- jaka malutka- Stella w ułamku sekundy znalazła się przy jej łóżku zachwycając się bobasem, jednak na tyle cicho, by jej nie obudzić.
-jest wcześniakiem- Hope podniosła się tak by nie zbudzić tego maleństwa. Była cała zapłakana i czerwona od płaczu
- czemu nic nie powiedziałaś?- Stella mocno ją przytuliła - kochanie wszyscy byśmy ci pomogli, wspierali Cię- powiedziała i miała rację. A my byliśmy idiotami skoro nic nie zauważyliśmy
- miałem prawo wiedzieć-powiedział nagle Niall cały czas patrząc jak zahipnotyzowany na córkę
- Tak? I uwierzyłbyś mi? Nie chcesz czasem zrobić testów na ojcostwo? No wiesz, może ojcem jest Alex?!-krzyknęła nagle, jednak zaraz spowrotem zaniosła się płaczem.
-to były bliźniaki tak?- spytałem
- Tak. W Szwajcarii był jedyny ośrodek,który miał pomóc mi urodzić zdrowe dzieci...Jak widać nawalił. Ciąża była od początku zagrożona. - wyjaśniła płacząc
- nie musiałaś być w tym sama-powiedziałem I teraz to ja ją przytuliłem.
- Jak ma na imię?- spytał Niall jakby nie słysząc co ona wcześniej mu powiedziała
-Elena- odparła dziewczyna
-co? Co wy macie z tymi imionami?- zdziwiłem się ale widząc wzrok Niall'a ucichłem - żartuje przecież to piękne imię-
- Elenka- powiedział cicho Niall
- będziesz mógł oczywiście widywać się z córką, ale w granicach rozsądku - powiedziała jakby miała to ułożone w głowie od dawna
- co?- zdziwił się
- jeśli tak bardzo potrzebujesz, załatwię papier na ojcostwo-
- przecież od razu widać kogo to córka- zaśmiała się Stella
- nie potrzebuje żadnego papierka. Na serio dziwisz mi się, że mówiłem te wszystkie straszne rzeczy?! Zdradziłaś mnie!-
- gówno prawda! Chciałeś wierzyć w to, że Cię zdradziłam!- krzyknęła nagle Hope, a my spojrzeliśmy na nią zdziwieni
- co takiego?-
- nic- powiedziała jakby nagle zdała sobie sprawę co powiedziała
- nie spałaś z Alexem?- spytał Niall
-Nicole kazała mi tak powiedzieć. Nasłała go wtedy do Ciebie. Miał u niej dług, a mi zrobiła te malinki. Nie miała wyboru. Chciała zabrać ci córkę. Wiedziałam jak bardzo ją kochasz !- Hope znowu zaczęła płakać. A my byliśmy w szoku, że Nicole jest aż tak podła.
- czemu mi nic nie powiedziałaś ?!- krzyknął Niall -przecież razem byśmy dali radę! -
- teraz to coś zmieni? Zaraz urodzi wam się drugie dziecko,a ja nie zamierzam się w to mieszać. Tak jak mówiłam, ustalimy jak i kiedy będziesz mógł odwiedzać El- powiedziała a Niall po prostu wstał i patrzył na nią jak zaczarowany
- mogliśmy być razem? Cały czas mogłem Cię mieć obok!? Wystarczyło żebyś powiedziała prawdę!- warknął
- chciałam Cię chronić! Twoja żona jest psychiczna! -krzyknęła nagle Hope -idźcie już proszę-
- kocham Cię. Nigdy nie przestałem-
- nie chce litości rozumiesz?! Mamy razem dziecko, dobrze. Ale nic więcej. Zawiodłeś mnie wystarczająco dużo razy i kolejnego nie będzie. A teraz na prawdę chce zostać sama-
Płakałam bardzo dużo, jednak nie mogłam zmienić tego iż mój synek nie żyje.
Minęło kilka dni, zalatwiłam wszystkie formalności, a za resztę pieniędzy kupiłam trzy pokojowe mieszkanie pod miastem. Blog dobrze funcjonował więc nie musiałam póki co martwić się o kwestie finansowe.
No i jeszcze Niall. Codziennie pisał, Codziennie dzwonił,prosił o rozmowę. Nie chciałam z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Niw byłam na to gotowa.
- powinnaś z nim porozmawiać- zauważyła Stella gdy po raz kolejny odrzuciła jego połączenie. Przychodziła do mnie często z Richardem, było mi jakoś lżej gdy miałam ją obok.
-nie chce z nim rozmawiać-
- chcesz wychowywać El sama?- spytała wskazując na kołyskę w której spała moja córeczka.
- nie chce litości Stella, on teraz chce ze mną być tylko dlatego, że się dowiedział o dzieciach- powiedziałam smutno -nie chce z nim być. Jest jej ojcem, ale nie chce tworzyć z nim rodziny. Już nie - dodałam i wyjęłam El by nakarmić ją piersią, bo zaczęła marudzić.
- czy mi się wydaje czy my spłodziłyśmy następne pokolenie Niesutraszonych?- spytała Stella patrząc na nasze dzieci
- proszę Cię, nawet tak nie żartuj Stel- zaśmiałam się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro