2-39
Przeczytałam już około miliona stron w Internecie i na żadnej nie pisali nic o urodzeniu dziecka poza macicznie, po prostu się nie da. Trzeba usunąć ciąże jak najszybciej bo i tak nie rozwija się prawidłowo i może zabić matkę. Mało pocieszające. Nie chciałam mieć teraz dzieci, ale nie chciałam ich także zabijać, a teraz w zasadzie nie mam wyjścia.
Na forach plotkarskich już pisali o moim pobycie w szpitalu, nie które wpisy były miłe ale większość mówiła o tym że się zaćpałam lub inne gorsze rzeczy.
Josh siedział razem ze mną na szpitalnym korytarzu i czekał aż lekarz zaprosi nas do środka. Niall też tu był, ale zniknął gdzieś z moimi rodzicami.
- nie obwiniaj się - powiedział Josh mocno mnie przytulając
- nie chciałam dziecka - przyznałam- ale ten zabieg...To ponad moje siły. Jeśli m chcesz nie musisz tu ze mną być. Chciałam żebyś wiedział bo w sumie to było by twoje dziecko- wyznałam
- nie możesz go uratować, lekarz mówi że ono już nie jest zdrowe bo rozwija się nie odpowiednio. Musisz się zgodzić na zabieg -
- wiem- westchnęłam - jednak lubisz facetów?-
- aż dziwne nie? Może dlatego nigdy nikogo nie pokochałem. Matka mówi że wiedziała od zawsze i czekała aż to zrozumiem- zaśmiał się lekko - a Ty i Niall?-
- to chyba jeszcze za wcześnie żeby mówić o Nas. Na razie jestem po prostu ja i on z rodziną. Nie mogę im się mieszać, nawet jeśli on twierdzi że mnie kocha - zauważyłam
- to na pewno prawda. Dobrze że wreszcie to zrozumiał, wiesz jak ciężko było z nim wytrzymać ten rok gdy wyjechałaś? Cały czas o tobie gadał - zaśmiał się a ja razem z nim.
- Co u Mark'a?- spytałam wiedząc że mają całkiem dobry kontakt
- musisz wreszcie poznać te Samante, jest nią zachwycony, no i Stella chce zrobić przyjęcie dla dziecka - powiedział, no tak... Stella jest w ciąży.
- babyshower- poprawiłam go a on tylko przytaknął
- zapraszam do sali- powiedział lekarz a ja pociągnęłam Josha za sobą bojąc się wejść tam sama.
- teraz podłączymy Cię do kroplówki a za godzinę zabierzemy Cię na sale operacyjną- powiedział lekarz i mało delikatnie wbił mi w rękę wenflon.
- boisz się ?- spytał Josh siadajac na łóżku obok mnie
- nie do końca, po prostu czuję się jakby to było przeze mnie, nie chciałam dziecka a teraz muszę je usunąć-
- nie mów tak mała - wyszeptał i mocno objął moją dłoń, gdy do pomieszczenia wszedł Niall
- serio? Już Ci się znudziło gejowanie? - zadrwił Niall a moje tętno od razu upiornie podskoczyło
- co Ty wygadujesz debilu?! Ona za chwilę będzie miała operację a Ty wyskakujesz z jakimiś scenami zazdrości?!'
- ma rację, przepraszam kochanie- powiedział Niall podchodząc do mojego łóżka
- nie chce żebyście się kłócili, nie dziś- powiedziałam a w moich oczach Znowu pojawiły się łzy, jebana beksa! Wyzywałam się w myślach ale to nic nie dało bo rozwyłam się już całkiem.
- zapewniam Panią, że wszystko będzie w porządku, musi Pani podpisać te papiery i już Panią zabieram na blok- powiedziała pielęgniarka wręczając mi tonę papierów.
***
- wszystko będzie dobrze - powtarzała w kółko mama mocno ściskając mi dłoń, nawet ojciec wydawał się tym wszystkim bardzo przejęty.
- zaraz będzie po wszystkim i wrócisz do pracy- zaśmiał się Josh
- o ile jeszcze ją mam - spojrzałam wymownie na Niall'a. I pozwoliłam się zawieść na blok trzymając cały czas rękę na brzuchu.
Gdy kilka godzin później ocknęłam się spowrotem w łóżku, obok mnie był tylko Niall, czytał jakąś książkę, a ja byłam zaskoczona, bo nigdy wcześniej nie widziałam żeby czytał coś tak grubego.
- co to?- spytałam
- obudziłaś się - podbiegł do mnie w ułamku sekundy
- co czytasz?- spytałam ponownie
- pielęgniarka mi to dała bo zadawałem chyba za dużo pytań - powiedział i podał mi książkę
" ciąża pozamaciczna- fakty i mity"
- muszę powiadomić lekarza że się obudziłaś - zauważył
- musisz iść do córki, na pewno tęskni, ile tu siedzisz?- spytałam
- jak tylko dowiem się że nic Ci nie grozi- wyszeptał lekko całując mnie w czoło. Wszystko poszło tak, jak zaplanowali lekarze, żadnych komplikacji, szybka akcja i po ciąży nie było nawet śladu. W sumie to był ślad, kolejny trwały ślad w mojej głowie .
Wróciłam do swojego trybu życia o wiele szybciej niż się spodziewałam, Lena zagroziła, że zerwie ze mną kontakty, a kim ja będę bez nich? rzuciłam studia, mam marny kontakt z rodzicami, co miałabym wtedy robić?
- czy to prawda, że musiała usunąć pani ciążę?- spytała dziennikarka która przeprowadzała ze mną wywiad, w jakiejś mało ekskluzywnej restauracji
- miało nie być pytań prywatnych, chce pani żebym stąd wyszła? zależy Pani na pracy Pani Rebeco? co powie pański szef, gdy dowie się, że praktycznie obraziła mnie Pani takimi pytaniami?- spytałam twardo, nie lubiłam dziennikarzy, z reguły mówili i robili to co chcieli.
- przepraszam bardzo- zaczęła ale jej przerwałam
- Byłam w ciąży pozamacicznej, którą musiałam przerwać. Tyle Pani może napisać- jestem zdecydowanie za miękka- ale jeszcze jedno pytanie odnośnie mojej strefy prywatnej i przysięgam że jeszcze dziś zadzwonię do firmy w której pracujesz- uśmiechnęłam się lekko a ona kontynuowała wywiad pytając o pogłoski odnośnie linii perfum którą mam wypromować.
Westchnęłam głośno siadając na kanapie we własnym mieszkaniu, bez Josh'a było tu za cicho. Chciałam wstać i ruszyć do łazienki ale w tej chwii do moich drzwi zaczął dzwonić dzwonek . Otworzyłam i zobaczyłam dziwną scenę. Niall stał z wielką walizką u boku i nosidełkiem z małym aniołkiem.
- co się stało? - spytałam
- przyznałem że cię kocham, kazała mi spierdalać i zabierać bachora- powiedział- możemy wejść?- spytał a ja przepuściłam ich w drzwiach- możemy tu zostać póki nie znajdziemy własnego mieszkania?- spytał a ja znowu pokiwałam głową - jesteś zła? czemu nic nie mówisz?- spytał ściągając małej Emmie kurteczkę tak, by jej nie obudzić.
- jestem po prostu w szoku- powiedziałam i zaczęłam składać kurteczkę którą on mi podał
- położę ją w gościnnym- powiedział biorąc córkę na ręce
- nie, czekaj- powiedziałam- chodź - poszedł za mną na górę po schodach do sypialni Josha, no w sumie teraz to był tylko kolejny pusty pokój, ale koło wielkiego łóżka stało drugie, dużo mniejsze
- co to? kiedy kupiłaś to łóżeczko? - spytał a ja wzruszyłam ramionami i pokazałam mu aby ją tam ułożył i wyszłam nie mogąc na to patrzeć.
- jutro poszukam dla nas mieszkania- powiedział gdy zszedł spowrotem do salonu
- nie przeszkadzacie mi, to mieszkanie jest dla mnie duże - powiedziałam
- nie chce litości Hope, potrafię zadbać o siebie i córkę- powiedział
- podobno mnie kochasz-
- kocham- zauważył
- więc nie chcesz ze mną mieszkać?- spytałam
- chce, najbardziej na całym świecie, ale ja mam dziecko-
- ja... może się nie znam na dzieciach, ale przecież wszystko mi pokażesz- wyszeptałam - będę dobrą ciocią- powiedziałam
- chciałbym żebyś była jej mamą - powiedział -
- wiem, ja też bym chciała, jednak Emma ma mamę, a ja będę najlepszą ciocią i przyjaciółką na świecie- powiedziałam i mocno go przytuliłam - kocham cię, ją też pokocham- powiedziałam a on wpił się mocno w moje usta
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro