Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-38

Leki chyba zaczęły działać, bo póki co nikt nie wspominał, o tym, że potrzebuje nerki. Miałam już dwie rozmowy z Panią psycholog, która na szczęście wykluczyła u mnie anoreksje czy inne tego typu zaburzenia. Wytłumaczyłam ojcu czemu załatwiłam lewe papiery, niby to rozumiał ale dalej miał te swoją obrażoną minę.
- Niall będzie potrzebował prawnika- powiedziałam do matki a ona tylko pokiwała głową
- wiem, już dzwoniłam do wujka, obiecał przelecieć jak najszybciej kochanie, ale już odpoczywaj- poprosiła więc spowrotem położyłam się na mało wygodnym łóżku, nie dane mi jednak było zasnąć, bo po chwili do sali wszedł lekarz.
- znalazł się dawca, niespokrewniony, ale idealnie pasuje do Pani wyników - powiedział- musi Pani wyjść - powiedział do mojej matki a ta bez słowa sprzeciwu opuściła salę, wiedząc że jestem pełnoletnia
- o co chodzi? To będę miała przeszczep?
- przeszczep jak najbardziej jest wskazany, bo chociaż leki trochę poprawiły kondycję nerki, to nie wiem ile ona dalej pociągnie - poinformował
- no więc co to za problem skoro jest już dawca? Wiem, że są małe szanse by nerka po raz kolejny się przyjęła, ale przecież nie mam wyjścia - zauważyłam
- nie o to chodzi, chodzi o dawce, zazwyczaj są oni anonimowi, jednak gdy dawca ma sądowy zakaz zbliżania się to musimy Panią o tym poinformować -
- sądowy zakaz?- wstrzymałam oddech- on tu jest? Jest w szpitalu?-
- tak przechodzi badania na innym piętrze - powiedział
- proszę mnie do niego zaprowadzić -
- jest Pani pewna?
- tak- wsiadłam na ten cholerny wózek i zaprowadził mnie do sali. Tak jak myślałam na łóżku, podobnym do tego na którym ja leżałam, leżał Alan.
- wrócę za dziesięć minut- poinformował lekarz i wyszedł a ja po prostu siedziałam na tym wózku i patrzyłam na niego a on na mnie
- co Ty tu robisz? Mieliśmy już nigdy się nie spotkać ! - warknęłam a on wstał z łóżka i podszedł do mnie
- umierasz- zauważył
- przeżyje ! Znajdzie się inny dawca! Nic od Ciebie nie chce! -
- wiesz ile szukali dla Ciebie nerki poprzednim razem? Twoi rodzice nie byli wtedy razem, twój ojciec nawet nie wiedział że jest twoim ojcem. Gdyby nie on, już wtedy byłabyś martwa. Masz rzadką grupę krwi i bardzo ciężko znaleźć dawce który będzie tak do Ciebie pasował -
- wolę umrzeć niż być ci coś winna - powiedziałam
- To ja jestem Ci coś winny. To przeze mnie tyle się nacierpiałaś, pozwól mi pomóc - powiedział a ja czułam jak do moich oczu napływają łzy
- lekarz mi powiedział że tu jesteś - do sali wszedł Niall i od razu stanął przede mną w geście obronnym, widząc mojego rozmówcę
- co tu robisz?! Życie ci nie miłe ?! - warknął Niall
- pobij mnie dzieciaku, a twoja dziewczyna nie dożyję następnych urodzin- powiedział Alan odsuwając się dwa kroki w tył
- o czym on mówi?-
- o tym, że Hope jest do mnie idealnie dopasowana - zaśmiał się Alan
- co on gada Holi?!-
- może oddać mi nerke- wyszeptałam a po moim policzku powoli popłynęła łza
- czemu? Czemu chcesz to zrobić ?- spytał Niall zachowując powagę i spokój
- jestem jej to winny-
- teraz Cię kurwa na wyrzuty wzięło psycholu!- Niall w błyskawicznym tempie znalazł się obok niego i złapał za jego koszule mocno dociskając go do ściany
- ona może nie mieć innego wyjścia - powiedział Alan, a Niall puścił go wiedząc, że ten ma rację.
- wychodzimy stąd - powiedział i poprowadził mój wózek w stronę mojej sali.

- będziemy tak milczeć?- spytał nadal podniesionym tonem
- umrę bez tej nerki- jakby to dopiero do mnie dotarło- nie chce jego nerki! - rozpłakałam się po raz kolejny dzisiejszego dnia a on mocno mnie przytulił i pomógł wrócić do łóżka
- odda ci te cholerną nerke i już nigdy więcej go nie zobaczymy - powiedział i wyglądał jakby na prawdę w to wierzył
- a moi rodzice? Przecież jak mój ojciec się dowie -
- no to się nie dowie, dawca jest anonimowy i tyle, maleńka? Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział lekko całując mnie w czoło
- tyle lat o tym marzyłam a gdy wreszcie możesz być mój, ja mogę umrzeć - zaśmiałam się sztucznie z tej ironii ale on wziął mój podbródek i zmusił abym na niego spojrzała
- chyba zawsze Cię kochałem, jeszcze za czasów szkolnych, gdy wyznałaś mi miłość z początku byłem w szoku, jak taka wspaniała dziewczyna może kochać takiego idiote? Zwłaszcza że znałaś mnie od dziecka, znałaś wszystkie moje sekrety, nawet te mroczne. Z czasem zrozumiałem że ja też czuję do Ciebie coś więcej , ale nie potrafiłem się do tego przyznać- powiedział - gdy wyjechałaś nie było dnia abym o tobie nie myślał, mimo że myślałem że jesteś moją siostrą. My chyba byliśmy sobie pisali już od narodzin, tylko nie potrafiliśmy tego zrozumieć - z wrażenia miałam otwartą buzię
- kocham Cię - wypaliłam a on tylko się uśmiechnął
- wiem to od kilku lat, ja Ciebie też- powiedział i w tej pięknej chwili zadzwonił jego telefon

- o co chodzi? Co? Co z nią ? Ile gorączki? Dałaś syrop? Zaraz będę - rozłączył się a ja wiedziałam doskonale co powie
- idź - powiedziałam za niego- i napisz czy z małą w porządku - dodałam
- jesteś wspaniała - zauważył i wybiegł z sali by jak najszybciej znaleźć się u chorego dziecka. Jego dziecka.

Wieczorem do sali wszedł lekarz dając mi wszystkie papiery potrzebne do przeszczepu nerki, trochę tego było, musiałam chyba z tysiąc razy złożyć swój podpis, a tak na serio to aż dwanaście.
Rano miałam zapaść w sen trwający kilka godzin ale musiałam podpisać też papiery, że wiem o możliwości zgonu. Mało pocieszające, ale musiałam zaufać lekarzą. Przecież już raz to zrobili . Rodzice byli bardziej przerażeni ode mnie, a ja na prawdę byłam w strasznej kondycji. Nie napisałam do Niall'a o porannej operacji, nie chciałam aby przychodził i tyle godzin czekał albo Co gorsza przyszedł rano się pożegnać. Wolę żeby siedział w tym czasie z chorą córką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro