2-34
Strasznie się czułam, ten dzień wykończył mnie całkowicie, planowanie rozkładu zajęć na następny tydzień zajęło nam dobre trzy godziny, była tego tona, wywiady, sesje, nawet jakiś durny teleturniej telewizyjny w którym musiałam wziąć udział bo miałam go w kontrakcie.
- przytyłaś- zauważył Jonathan, krawiec i stylista, który dopasowywał mi wł2aśnie stroje na następną sesję
- to tylko pół kilo - powiedziałam
- poprawka. To aż pół kilo! - warknęła Lena słysząc moje słowa - dziewczyno jesteśmy przed największym wydarzeniem w kraju, nie możesz zaprzepaścić naszej szansy do licha!- wiedziałam, że mówi o tygodniu mody, który odbędzie się za tydzień w stolicy i na którym mam okazję wystąpić w paru pokazach.
- wiem, przepraszam- powiedziałam spuszczając głowę w dół jak zraniony piesek- poćwicze dziś więcej niż zazwyczaj- obiecałam
- oby- powiedziała tylko i ruszyła do wyjścia - bez dobrej wagi nie osiągniesz sukcesu- dodała i już jej nie było
Wiedziałam, że przesadza, a mimo to reszta dnia spędziłam na siłowni u boku Chrissa, zawodowego trenera który pomaga modelką z firmy Leny dbać o formę.
- daj spokój laleczko, jesteś tu piątą godzinę, zaraz mi padniesz- zauważył a ja powoli zeszłam z bieżni czując że koleś ma racje.
- ktoś do Ciebie- zauważył i pokazał palcem na drzwi wejściowe. W progu stał Niall z dziwnym wyrazem twarzy, którego nie potrafiłam rozszyfrować
- ile godzin tu jesteś?- spytał - czekałem dobrą godzinę pod twoimi drzwiami-
- twoja teściowa stwierdziła, że wyglądam jak świnia- powiedziałam wprost- daj mi pięć minut skoczę pod prysznic i jestem, może wtedy wyjaśnisz mi co tu robisz - i pobiegłam.
Gdy wróciłam do sali Niall stał w tym samym miejscu w którym go zostawiłam, nie ruszył się nawet o milimetr.
- jedziemy?- spytał biorąc ode mnie moją torbę treningową
- dokąd? - nie ukrywajmy, że dziwił mnie sam fakt, że mimo godziny dwudziestej drugiej chłopak cały czas jest tu ze mną.
- do Ciebie, powinnaś coś zjeść, jesteś strasznie blada-
- dobra stop. Co ty tu robisz Niall?- spytałam nic nie rozumiejąc
- naprawiam błędy - powiedział tak po prostu wrzucając moją torbę do bagażnika bo akurat znaleźliśmy się tuż przy jego wozie.
- kosztem rodziny? Nie będę twoją kochanką ani nikim takim Niall- powiedziałam wprost
- kocham Cię - powiedział prosto w moje oczy a ja tylko pokręciłam przecząco głową
- nie rób mi tego znowu, proszę - wyszeptałam wsiadając na miejsce pasażera
- co mam zrobić ? Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła?- spytał
- czego ode mnie oczekujesz? Sam mówiłeś że nie możesz zostawić Nicole, wsadzi Cię za kratki i zabroni kontaktów z córką- przypomniałam a on mocniej zacisnął dłonie na kierownicy
- wymysle coś ale bądź mnie-
- mam być obok i patrzeć jak bawisz się w rodzinkę? Nie, dziękuję -
- więc co mam zrobić?!- warknął zatrzymując auto na jakimś parkingu
- po prostu mnie zostaw ! - ja również krzyknęłam -
- Nie potrafię, tyle lat próbuje przestać czuć do Ciebie to co czuję - wyszeptał przejeżdżając ręką po moim policzku a ja pod wpływem jego dotyku zamknęłam oczy czując się coraz bardziej śpiąca, a on lekko pchnął mnie tak bym oparła się na fotelu i ruszył a ja po prostu usnęłam.
***
Obudził mnie dźwięk mojej komórki więc podniosłam się powoli z łóżka starając się nie obudzić Niall'a śpiącego obok. Co on tu znowu robi? Namierzyłam telefon na biurku na przeciwko łóżko i szybko odebrałam
- słucham?- spojrzałam kątem oka na zegar który wskazywał na czwartą nad ranem, kto normalny dzwoni i tej porze
- Hope do licha?! Dalej nie dostałam Twojego raportu na temat tej Nowej linii ubrań a za godzinę muszę wrzucić raport na naszą stronę!- krzyknęła Lena do telefonu
- jest czwarta rano- wyszeptałam
- miałaś to zrobić wczoraj! Najpóźniej za godzinę widzę twoją opinię o tych ubraniach na moim e-mailu, ja nie żartuje Hope ! Mamy kontrakt z tą firmą a Ty reklamujesz te szmaty! Bierz się do roboty dziewczyno! - nacisnęłam czerwoną słuchawkę i najciszej jak tylko potrafiłam poszłam do kuchni z laptopem w ręku. Szybko zagotowałam cały dzban mocnej kawy i otworzyłam laptopa. Szlak! Gdzie są te sukienki? Jak mam pisać o nich recenzję skoro nawet nie wypakowałam ich z pudła?! I faktycznie w garderobie stało nie wielkie pudło z trzema dość ładnymi sukienkami. Pierwsza kwiecista opinająca się tylko na piersiach spodobała mi się najbardziej i tak właśnie napisałam w raporcie wspominając o tych z jak wspaniałego była materiału. Usypiałam przy tym laptopie ale wiedziałam że muszę to zrobić bo będę skończona.
- żartujesz sobie ? Co ty robisz ?- spytał zaspany Niall który wszedł do kuchni przecierając oczy, które nie mogły przystosować się do jasnego światła. Był taki uroczy.
- muszę to zrobić- powiedziałam gdy usiadł obok czytając to co napisałam
- straszne - powiedział biorąc do ręki jedną z sukienek.
- co Ty bredzisz? Jest śliczna-
- straszne jest to że się tak przepracowujesz- powiedział dokańczając swoją myśl - wypiłaś to sama?- zdziwił się wskazując na prawie pusty już dzbanek.
- nie był pełny - skłamałam i upiłam kolejny łyk gorzkiego napoju.
- co Ty wyprawiasz?- spytał a ja akurat wysłałam Lenie opinie na e-maila
- co?
- wracajmy do łóżka - powiedział
- nie. Wracaj do domu Niall, ja i tak mam na szóstą pierwszą sesję, muszę się szykować - westchnęłam
- co takiego? Ty chyba jesteś nienormalna?! -
- dobrze się czujesz? Ja jestem nienormalna ? Człowieku w domu czeka na Ciebie żona i dziecko a Ty siedzisz u mnie - zauważyłam
- nie możesz się tak przepracowywać Holi- pociągnął mnie za rękę tak że usiadłam mu na kolanach i nawet nie wiem kiedy a już leżał na mnie na moim kuchennym stole pozwalając mi się całkowicie rozluźnić.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro