Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-34

Strasznie się czułam, ten dzień wykończył mnie całkowicie, planowanie rozkładu zajęć na następny tydzień zajęło nam dobre trzy godziny, była tego tona, wywiady, sesje, nawet jakiś durny teleturniej telewizyjny w którym musiałam wziąć udział bo miałam go w kontrakcie.
- przytyłaś- zauważył Jonathan, krawiec i stylista, który dopasowywał mi wł2aśnie stroje na następną sesję
- to tylko pół kilo - powiedziałam
- poprawka. To aż pół kilo! - warknęła Lena słysząc moje słowa - dziewczyno jesteśmy przed największym wydarzeniem w kraju, nie możesz zaprzepaścić naszej szansy do licha!- wiedziałam, że mówi o tygodniu mody, który odbędzie się za tydzień w stolicy i na którym mam okazję wystąpić w paru pokazach.
- wiem, przepraszam- powiedziałam spuszczając głowę w dół jak zraniony piesek- poćwicze dziś więcej niż zazwyczaj- obiecałam
- oby- powiedziała tylko i ruszyła do wyjścia - bez dobrej wagi nie osiągniesz sukcesu- dodała i już jej nie było

Wiedziałam, że przesadza, a mimo to reszta dnia spędziłam na siłowni u boku Chrissa, zawodowego trenera który pomaga modelką z firmy Leny dbać o formę.
- daj spokój laleczko, jesteś tu piątą godzinę, zaraz mi padniesz- zauważył a ja powoli zeszłam z bieżni czując że koleś ma racje.
- ktoś do Ciebie- zauważył i pokazał palcem na drzwi wejściowe. W progu stał Niall z dziwnym wyrazem twarzy, którego nie potrafiłam rozszyfrować
- ile godzin tu jesteś?- spytał - czekałem dobrą godzinę pod twoimi drzwiami-
- twoja teściowa stwierdziła, że wyglądam jak świnia- powiedziałam wprost- daj mi pięć minut skoczę pod prysznic i jestem, może wtedy wyjaśnisz mi co tu robisz - i pobiegłam.
Gdy wróciłam do sali Niall stał w tym samym miejscu w którym go zostawiłam, nie ruszył się nawet o milimetr.
- jedziemy?- spytał biorąc ode mnie moją torbę treningową
- dokąd? - nie ukrywajmy, że dziwił mnie sam fakt, że mimo godziny dwudziestej drugiej chłopak cały czas jest tu ze mną.
- do Ciebie, powinnaś coś zjeść, jesteś strasznie blada-
- dobra stop. Co ty tu robisz Niall?- spytałam nic nie rozumiejąc
- naprawiam błędy - powiedział tak po prostu wrzucając moją torbę do bagażnika bo akurat znaleźliśmy się tuż przy jego wozie.
- kosztem rodziny? Nie będę twoją kochanką ani nikim takim Niall- powiedziałam wprost
- kocham Cię - powiedział prosto w moje oczy a ja tylko pokręciłam przecząco głową
- nie rób mi tego znowu, proszę - wyszeptałam wsiadając na miejsce pasażera
- co mam zrobić ? Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła?- spytał
- czego ode mnie oczekujesz? Sam mówiłeś że nie możesz zostawić Nicole, wsadzi Cię za kratki i zabroni kontaktów z córką- przypomniałam a on mocniej zacisnął dłonie na kierownicy
- wymysle coś ale bądź mnie-
- mam być obok i patrzeć jak bawisz się w rodzinkę? Nie, dziękuję -
- więc co mam zrobić?!- warknął zatrzymując auto na jakimś parkingu
- po prostu mnie zostaw ! - ja również krzyknęłam -
- Nie potrafię, tyle lat próbuje przestać czuć do Ciebie to co czuję - wyszeptał przejeżdżając ręką po moim policzku a ja pod wpływem jego dotyku zamknęłam oczy czując się coraz bardziej śpiąca, a on lekko pchnął mnie tak bym oparła się na fotelu i ruszył a ja po prostu usnęłam.

***
Obudził mnie dźwięk mojej komórki więc podniosłam się powoli z łóżka starając się nie obudzić Niall'a śpiącego obok. Co on tu znowu robi? Namierzyłam telefon na biurku na przeciwko łóżko i szybko odebrałam
- słucham?- spojrzałam kątem oka na zegar który wskazywał na czwartą nad ranem, kto normalny dzwoni i tej porze
- Hope do licha?! Dalej nie dostałam Twojego raportu na temat tej Nowej linii ubrań a za godzinę muszę wrzucić raport na naszą stronę!- krzyknęła Lena do telefonu
- jest czwarta rano- wyszeptałam
- miałaś to zrobić wczoraj! Najpóźniej za godzinę widzę twoją opinię o tych ubraniach na moim e-mailu, ja nie żartuje Hope ! Mamy kontrakt z tą firmą a Ty reklamujesz te szmaty! Bierz się do roboty dziewczyno! - nacisnęłam czerwoną słuchawkę i najciszej jak tylko potrafiłam poszłam do kuchni z laptopem w ręku. Szybko zagotowałam cały dzban mocnej kawy i otworzyłam laptopa. Szlak! Gdzie są te sukienki? Jak mam pisać o nich recenzję skoro nawet nie wypakowałam ich z pudła?! I faktycznie w garderobie stało nie wielkie pudło z trzema dość ładnymi sukienkami. Pierwsza kwiecista opinająca się tylko na piersiach spodobała mi się najbardziej i tak właśnie napisałam w raporcie wspominając o tych z jak wspaniałego była materiału. Usypiałam przy tym laptopie ale wiedziałam że muszę to zrobić bo będę skończona.
- żartujesz sobie ? Co ty robisz ?- spytał zaspany Niall który wszedł do kuchni przecierając oczy, które nie mogły przystosować się do jasnego światła. Był taki uroczy.
- muszę to zrobić- powiedziałam gdy usiadł obok czytając to co napisałam
- straszne - powiedział biorąc do ręki jedną z sukienek.
- co Ty bredzisz? Jest śliczna-
- straszne jest to że się tak przepracowujesz- powiedział dokańczając swoją myśl - wypiłaś to sama?- zdziwił się wskazując na prawie pusty już dzbanek.
- nie był pełny - skłamałam i upiłam kolejny łyk gorzkiego napoju.
- co Ty wyprawiasz?- spytał a ja akurat wysłałam Lenie opinie na e-maila
- co?
- wracajmy do łóżka - powiedział
- nie. Wracaj do domu Niall, ja i tak mam na szóstą pierwszą sesję, muszę się szykować - westchnęłam
- co takiego? Ty chyba jesteś nienormalna?! -
- dobrze się czujesz? Ja jestem nienormalna ? Człowieku w domu czeka na Ciebie żona i dziecko a Ty siedzisz u mnie - zauważyłam
- nie możesz się tak przepracowywać Holi- pociągnął mnie za rękę tak że usiadłam mu na kolanach i nawet nie wiem kiedy a już leżał na mnie na moim kuchennym stole pozwalając mi się całkowicie rozluźnić.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro