Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-32

Stałam się osobą, którą zawsze chciałam być. Przynajmniej tak mi się wydawało, nie miałam czasu na nic, podpisywałam tylko kolejne kontrakty i pozowałam do kolejnych zdjęć, szłam do przodu a jednak stałam w miejscu. Miesiąc po urodzinach Stelli, dziewczyna ogłosiła, że oni również spodziewają się dziecka, a Mark urządził oficjalne przyjęcie aby przedstawić nam swoją dziewczynę, oczywiście się na nim nie pojawiłam, jednak z relacji Josh'a wynika, że do siebie idealnie pasują. No i jest jeszcze Josh... od kilku dni widziałam, że coś go męczy, gdy wreszcie wydusił z siebie te słowa byłam w takim szoku że z początku całkiem nie wiedziałam co powiedzieć.

- przecież to nonsens- zauważyłam- jakim cudem u licha?!- spytałam

- nie wiem, na prawdę tego nie przewidziałem- wyjaśnił, nie byłam zazdrosna, ani nicz tych rzeczy ale jakim chujem on mi mówi, że podoba mu się jego nowy kumpel z pracy?!

- przecież nie jesteś gejem!- podniosłam głos, bałam się, że i jego stracę

- jestem bi, przecież znasz mnie tyle lat. Jesteś na mnie zła? chciałem być fair wobec ciebie maleńka-

- spokojnie, nic mi przecież nie obiecywałeś, jestem po prostu w szoku, nic więcej- wytłumaczyłam i teraz do drzwi naszego mieszkania zaczął ktoś pukać a on poszedł otworzyć by po chwili wrócić z Niall'em.
- przeszkadzam?- spytał wchodząc do naszego salonu, więc usiadłam udając, że wcale nie odbyliśmyprzed chwilą dość ważnej rozmowy.
- stało się coś?- spytał Josh
- podobno chciałeś ze mną gadać?- spytał Niall - serio się pobieracie? - spytał patrząc to na mnie to na niego
- pobieramy się?- zdziwiłam się całkowicie
- Luke tak twierdzi- wyznał
- gadałeś z moim ojcem?!- podniosłam glos nie spodziewając się tego całkowicie
- to również mój ojciec - zauważył a ja chciałam mu wykrzyczeć prosto w twarz że to nie jest wcale jego stary, ale właśnie coś do mnie dotarło
- pokazałeś im ten papier?-
- no tak - powiedział siadając z Joshem przy stole i otwierając sobie puszki z piwem.
- więc mój starszy wie że jesteś jego synem?
- no tak, o co ci chodzi? Masz coś z głową?-
- wie że dostałeś te kartę ode mnie?- spytałam a on znowu pokiwał głową. Miałam przejebane, jak mogłam nie przewidzieć tego, że pójdzie do mojego ojca?! Jezu jaka ja jestem głupia! Zrobiło mi się słabo, więc po prostu wstałam i chciałam napić się wody, szybkim krokiem ruszyłam do kuchni, bo zimny pot zaczął spływać mi po karku. Znałam to oczucie, tak właśnie czułam się na wybiegu, chwilę przed utratą przytomności. I wcale się nie myliłam, bo nawet nie wiem kiedy osunęłam się na kuchenne kafelki.

Josh

Nagle usłyszeliśmy trzask i już wiedziałem co się stało, Hope drugi raz w tym samym tygodniu zemdlała. Polecieliśmy jak strzała do kuchni znajdując ją na podłodze
- jest nieprzytomna - zauważył bardzo spostrzegawczo jej brat a ja uniosłem dziewczynę i położyłem na sofie widząc że powoli otwiera oczy
- znowu?- powiedziała jakby od razu rozumiejąc co się stało
- jak kurwa znowu?!- warknął Niall i dziewczyna dopiero teraz przeniosła wzrok na niego
- podasz mi proszę wody z cytryną ?- poprosiła więc wstałem i podałem jej szklankę z jej ulubionym zimnym płynem . A sumie, nie wiem czy był to jej ulubiony napój, a po prostu jedyny jaki piła.
- ona zemdlała a Ty dajesz jej wodę?! Trzeba jechać do szpitala!- warknął Niall
- do jakiego szpitala? - uśmiechnęła się lekko i usiadła- która jest godzina?-
- zaraz piętnasta - powiedziałem patrząc na wielki zegar wiszący na ścianie
- przymiarki! Zabiją mnie ! Tym razem na pewno mnie zabiją!- wrzasnęła i ruszyła do łazienki, tak jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło.
- moment, a Ty Josh? Co ty robisz z tą torbą? - spytał wskazując na walizkę obok drzwi, nic nie można było przed nim ukryć.
- wyprowadza się - blondynka pojawiła się w salonie z powrotem w zupełnie innym stroju i tym razem jej włosy zostały spięte na czubku głowy.
- zerwaliście?!- Niall podniósł głos
- jest gejem- Hope mściła się na mnie ale ja nie miałem na to wpływu. Od jakiegoś czasu myślę tylko o nim.
- jakim kurwa gejem?! -
- muszę iść -powiedziała ruszając

Nie chciałam tego słuchać, kolejna osoba mnie zostawia, myślałam że układ z Joshem to idealne rozwiązanie dla naszej dwójki
- Hope poczekaj, porozmawiajmy - poprosił Josh
- nie chce, rozumiem to na prawdę, ale po prostu nie utrudniaj tego i gdy wrócę z pracy chciałabym aby mieszkanie było puste- powiedziałam
- Holi proszę Cię nie gniewaj się na mnie -
- nie gniewam. Myślałam, że pasuje Ci nasz układ. Myliłam się a teraz na prawdę muszę już iść - przyznałam i wyszłam ale nie przeszłam daleko bo już na klatce schodowej ktoś złapał mnie za nadgarstek
- przykro mi- powiedział Niall a ja delikatnie wyrwałam się z jego uścisku.
- mi nie. To jego sprawa. Na prawdę muszę już iść -
- po co udajesz twardą?-
- po co znowu się mieszasz? Gdzie masz żonę z córką ?- warknęłam a on spojrzał na mnie z jakimś niezrozumiałym bólem
- nic nie rozumiesz co?-
- czego nie rozumiem? - znowu podparłam się ściany A on od razu złapał mnie pod ramię
- znowu zemdlejsz. Jadłaś coś dzisiaj. Strasznie schudłaś przez te trzy miesiące Hope - zauważył i na prawdę nie wiem co się stało ale oparłam głowę o jego tors i przymknęłam oczy. Zaczęłam odpływać na stojąco, nie mogłam nic na to poradzić od tak dawna nie spałam dłużej niż cztery godziny na dobę a w jego ramionach od zawsze było mi tak dobrze.
Podniósł mnie delikatnie i z powrotem zaniósł do mojego mieszkania. Nie otwierałam oczu, cała siła i energia wyleciały z mojego ciała gdy tylko mnie dotknął.
- co się stało?- spytał Josh ale Niall tylko mu coś odburknął i zaniósł mnie dalej, chyba do mojej sypialni bo po chwili czułam jak kładzie mnie na czymś miękkim.
- ściągne z Ciebie tą okropną sukienkę - wyszeptał i po chwili czułam, że zostałam w samej bieliźnie- tak bardzo schudłaś. ..- poczułam jego dłoń na moim brzuchu ale nie miałam siły nawet zaprotestować
- telefon- powiedziałam cicho nie otwierając oczu- napisz do Leny, że jestem chora-
- spokojnie mała, to moja teściowa, pamiętasz?- zaśmiał się cicho i poczułam jak przykrywa mnie kołdrą.

***
- co z nią ?- spytałem gdy Niall wyszedł z jej sypialni
- jest wykończona, jak mogłeś tego nie zauważyć -
- zauważyłem. Masz mnie za idiote?! Ona mnie nie słucha. Robi to co zechce. Zawsze tak było, gadasz jakbyś jej nie znał - warknąłem
- zasnęła mi w ramionach! tylko się o mnie oparła do licha! To nie jest normalne- powiedział a ja wiedziałem że ma racje.
- muszę iść do pracy. Zostaniesz z nią ?- spytałem a on tylko pokiwał głową- musi się w końcu wyspać-

***

Otworzyłam oczy i popatrzyłam na zegarek, jakim cudem jest trzecia w nocy? Co sie stało? Zasnęłam?! Przymiarki! Nie poszłam na przymiarki, ani na spotkanie z kolesiem od mojej nowej strony internetowej, zabiją mnie! Zostanę bez pracy! Gdzie mój telefon?! Zerwałam się łóżka ale od razu zostałam pociągnięta na nie spowrotem
- czemu nie jesteś u siebie Josh?- spytalam ale gdy spojrzałam na osobę leżącą obok mnie aż zbladłam.
- co tu robisz?- spytałam z powrotem siadając
- Josh wyszedł a Ty spałaś tak twardo, że postanowiłem zostać i pilnować żeby nikt Cię nie okradł - zaśmial się
- gdzie mój telefon? Jak mogliście pozwolić mi tyle spać !? Już pewnie mnie zwolnili- wstałam w poszukiwaniu telefonu
- co ty robisz?!- warknął
- nie rozumiesz że mam kontrakty?!- warknęłam a on wstał i mocno posadził mnie na łóżku.
- każdy musi kiedyś spać - powiedział- napisałem do Leny że jesteś chora, nie stracisz żadnej pracy. Opanuj się do licha-warknął
- nie będziesz mi mówił co mam robić ! Kim u licha jesteś żeby mówić mi co mam robić ?!
- twoim bratem kretynko!
- nie jesteś moim bratem kretynie! - warknęłam i dopiero teraz zrozumiałam Co palnęłam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro