Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-30

Dość krótki, ale długo wyczekiwany


Było tak jak mówiła Nicole, praca modelki, zwłaszcza początkującej modelki była trudna, godziny na sesji zdjęciowej żeby zrobić to jedno jedyne zdjęcie, ale byłam z tego powodu zadowolona, dostałam karnety do spa, na siłownię i basen, wszystko wreszcie zaczęło się chociaż trochę układać.

Wystartowaliśmy w wyścigach z Josh'em zajmując pierwsze miejsce i już planowaliśmy następne starty.

- banan na śniadanie?- zdziwił się Josh gdy siedzieliśmy przy stole w domu bractwa

- Lara mówi, że jest najlepszy bo ma dużo białka i długo potem nie czujesz głodu- wyrecytowałam

- Lara to suka- odparł biorąc do ust mega łyżkę płatków śniadaniowych

- wiem ale dzięki tej suce, już nie długo kupię sobie własne mieszkanie- powiedziałam - i może jakieś super ekstra zajebiście szybkie auto- zaśmialiśmy się

- zarobiłabyś na mieszkanie na samych wyścigach, jesteś genialna- przyznał

- genialnie też wychodzę na zdjęciach, widziałeś nowy bilbord w galerii? moje zdjęcie wisi w pieprzonej galerii!- uśmiechnęłam się podekscytowana i usiadłam na jego kolanach nie pozwalając mu dokończyć posiłku

- rozmawiałaś z nim?- spytał Josh, mówiąc oczywiście o Niall'u, i w ten oto sposób zjebał mi cały dotychczasowy humor- ona za miesiąc rodzi, chcieli żebyś została matką chrzestną- powiedział, a ja doskonale o tym wiedziałam od matki Nicole - Leny.

- Nicole zgodzi się żebym była matką chrzestną tylko wtedy, gdy dostanie pismo o tym że jesteśmy z nim rodzeństwem- powiedziałam

- no i ? Niall się zgodził na te testy, musisz tylko iść oddać trochę krwi, gdzie tkwi problem?- spytał a ja westchnęłam

- mam już te pismo gdzieś w papierach- wyznałam- bez jego zgody odcięłam mu trochę włosów i sama to sprawdziłam- powiedziałam

- co? gdzie ten papier? jaki był wynik?- wypytywał a ja wiedziałam, że nie mogę powiedzieć im prawdy, że muszę coś wymyślić, żeby on dalej mógł bawić się w te swoją rodzinkę.

- to mój brat- wyznałam a on mocno mnie przytulił. Poczułam się jak największa suka na świecie, ale nie miałam wyboru.

- na prawdę? ja wciąż myślałem, że jednak wcale nie jesteście spokrewnieni- wyznał a ja od razu chwile po rozmowie dzwoniłam do kolesia, który pomógł mi sfałszować szpitalny dokument. I jeszcze tego samego dnia, miałam go na biurku w domu.

- pójdziesz ze mną do ich domu?- spytałam ubierając na siebie tylko dresy, nie chciałam się stroić bez powodu, codziennie styliści malują mnie po kilkanaście razy na dobę, więc tylko kiedy mam okazję chodzę bez makijażu.

- tak, chodźmy od razu maleńka- przyznał i złapał mnie za dłoń, nie wiedziałam nawet gdzie mieszkają, wiedziałam za to że Josh regularnie odwiedza swojego przyjaciela. Josh wszedł do ich wielkiego mieszkania bez pukania, wszędzie czuć było władzę i pieniądze jakie posiadała rodzina Nicole. Szłam za nim dużym korytarzem, aż trafiliśmy do salonu gdzie Niall siedział pochylony nad laptopem a Nicole leżała oglądając jakiś babski serial. Była ogromna, ja wiem, że jest w ciąży i widywałam już kobiety w ciąży, co nie zmienia faktu, że była ogromna.

- hej- powiedział Josh i dopiero wtedy wstali zauważając nas, nie byli zaskoczeni, Josh chyba wysłał kumplowi sms'a z treścią, że się do nich wybieramy.

- już jesteście- ucieszyła się sztucznie Nicole- stało się coś, że tak nagle postanowiliście nas odwiedzić?- spytała

- chcieliście wyniki badań- przyznałam i teraz oczy wszystkich skierowane były na mnie- mam je-

- jak to? przecież moja krew też jest potrzebna - zauważył Niall denerwując się

- zrobiłam je prawie pół roku temu- przyznałam - z twoich włosów dało się odczytać kod DNA-

-Zrobiłaś to bez mojej zgody?! - krzyknął a ja niezauważalnie schowałam się za plecami Josh'a

- nie krzycz na nią, chciała dobrze- powiedział broniąc mnie a ja podałam im kartkę

- świetnie ! - Nicole aż podskoczyła gdy przeczytała że zgodność naszego DNA wynosi ponad 99%. Niall nie odzywał się nic, cały czas patrzył to na mnie to na kartkę.

- chciałam wiedzieć, nic więcej- przyznałam

- teraz oboje możecie być rodzicami chrzestymi małej- powiedziała

- małej?- spytałam cicho

- tak, to dziewczynka, brat ci nie mówił?- serce zaczęło mi tak łupać że przez chwilę bałam się że to zawał

- gratulację - powiedziałam tylko- Josh zostajesz tu? muszę jechać na sesję- przypomniałam mu

- schudłaś - powiedziała Nicole

- to prawda, twoja matka jest genialna- uśmiechnęłam się złośliwie

- przyjadę po ciebie, tylko wyślij mi wiadomość o której będziesz kończysz i błagam maleńka zjedz coś- powiedział i lekko pocałował mnie w czoło

JOSH

-maleńka?- Nicole zaśmiała się cicho i ruszyła chyba do łazienki zostawiając mnie samego z kumplem
- wiedziałeś ?- spytał wciąż trzymając w ręku papier
- nie miałem o niczym pojęcia, powiedziałbym ci-
- schudła, to na pewno zdrowe?- spytał a ja lekko uniosłem kąciki ust ku górze, nie potrafił wymazać tej dziewczyny z głowy, chociażby nie wiem jak się starał
- reklamuje bieliznę w nowym sklepie w galerii, musiała trochę zrzucić- wyrecytowałem słowa, które codziennie mówiła mi blondynka
- widziałem bilbord. Jest świetna -
- to prawda - przyznałem
- to moja siostra, na prawdę jest moją siostrą- ściszył głos znowu patrząc na kartkę
- przykro mi stary, wiem, że nie tak to wszystko miało być -
- nie chrzań, odetchnąłeś z ulgą że jest moją siostrą co?- warknął
- co Ty pieprzysz! Masz żonę i dziecko w drodze, to chyba normalne, że ona też idzie do przodu-
- akurat z tobą ?- znowu podniósł głos
- nie czaje Cię ! Nie chciałeś jej, odtrącałeś na każdym kroku! A teraz? Masz do mnie pretensje że spędzam z nią czas? Ja z nią mieszkam, narazie w domu bractwa ale planujemy kupić mieszkanie pod koniec roku-
- mieszkacie razem?- spytał spowrotem siadając
- tak, nie chciałem nic mówić pochopnie-
- kochasz ją?- spytał a ja zaprzeczyłem głową siadając obok niego
- ona mnie też nigdy nie pokocha, ale jest nam razem dobrze więc w tym trwamy- przyznałem
- skąd wiesz że Cię nie pokocha, miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie - wyznał
- ty doskonale o tym wiesz, co?- zakpiłem
zaopiekuj się nią- poprosił, choć wcale nie musiał mnie o to prosił bo i tak bym to zrobił

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro