Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2-27

- mówiłeś że potrafisz zrobić te ciastka- zaśmiałam się obsypując go kolejną dawką mąki, byliśmy już cali biali, ale ani trochę nam to nie przeszkadzało.
- potrafię ale Ty jesteś beznadziejną kucharką- zaśmiał się i również obsypał mnie mąką, nie było w tym nic romantycznego, tak jak to na filmach zazwyczaj bywa, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, Hope nie miała na campusie nikogo, a mój najlepszy kumpel zaczął mnie całkowicie olewać. Rozumieliśmy się bez słów, ale tak chyba było zawsze, jeszcze za czasów nieustraszonych.
- pożałujesz- powiedziałam tylko i zaczęłam gonić go po całej kuchni z jajkiem, które zamierzałam różnic mu na głowie. Gdy w końcu go złapałam okazało się, że właściwie to on złapał mnie i bardzo dokładnie wtarł mi resztki mąki we włosy.
- nie znoszę Cię - westchnęłam próbując cały czas odepchnąć go od siebie
- sprawdźmy - powiedział nagle i złożył na moich ustach delikatny pocałunek- myślę że wciąż trochę mnie lubisz - zaśmiał się a ja lekko go popchnęłam i razem z nim wylądowałam na niezbyt miękkiej podłodze. Szybko się podniosłam póki jeszcze leżał i usiadłam na nim okrakiem i jednym płynnym ruchem rozbiłam mu jajko na środku głowy.
- nie potrafię nawet być na Ciebie zły gdy siedzisz tak na mnie - wyznał i teraz to ja nachyliłam się by go pocałować, pomimo tego że po jego twarzy zaczęło spływać jajko.
- musicie w kuchni?- do pomieszczenia wszedł Danny z Alexem a tuż za nimi wlazł Niall. Cała trójka stała i patrzyła na te dość intymną scenę. No nieźle
- co wy robicie?- spytał Danny widząc stan kuchni, a ja szybko wstałam z Josha jednak ten nie pozwolił mi się od siebie odsunąć tylko mocno przyciągnął mnie do siebie wgniatając mi również jajko we włosy.
- skąd je wziąłeś ?!- wrzasnęłam całkowicie się tego nie spodziewając
- powinniście się wykąpać, a potem ogarnąć ten syf- zauważył Alex, tylko Niall cały czas stał w tym samym miejscu i po prostu obserwował bieg wydarzeń.
- pilnujcie żeby ciastka się nie spaliły są w piekarniku- powiedział Josh - idziemy?- spytał
- nie mam tu rzeczy- zauważyłam
- dam Ci coś ale na prawde powinnaś ściągnąć to ubranie -
- tutaj?- oboje się zaśmialiśmy i poszliśmy na górę. Najpierw on poszedł pod prysznic a gdy wyszedł, weszłam ja.

Hope się kąpała a ja za ten czas poszedłem sprawdzić co z tymi ciasteczkami. W kuchni na prawde był straszny bałagan, chłopaki stali dalej w tych samych miejscach i o czymś zawzięcie dyskutowali.
- więc ? Ty i Hope?- zaczął Danny i po popatrzyli na mnie wyczekująco a ja jedynie lekko się uśmiechnąłem, nie wiedziałem do końca co mam im odpowiedzieć
- przynajmniej będę miał iść z kim na twój ślub - powiedziałem do Niall w momencie w którym do kuchni spowrotem zeszła blondynka ubrana już w moje rzeczy.
- będę już lecieć, zaraz zacznie się moja zmiana w pracy- powiedziała i podeszła składając na moim policzku delikatny pocałunek
- widzimy się jutro?- upewniła się a ja pokiwałem głową- kupię nowe spraye- uśmiechnęła się i wyszła z domu zostawiając mnie na pastwę trzech kolesi.

- jesteście razem?- spytał Niall bez ogródek a ja pokręciłem przecząco głową, a on widocznie się rozluźnił

- to po prostu seks- skłamałem, chcąc zobaczyć jak zareaguje i nawet nie wiem kiedy jego pięść znalazła się na mojej twarzy i oboje leżeliśmy na podłodze okładając się pięściami

- miałeś jej pilnować a nie zaciągnąć ją do łóżka- warknął

- za miesiąc będziesz miał żonę! nie sądzisz, że Hope też może się ustatkować!? - spytał Danny, który ściągnął chłopaka ze mnie co pozwoliło mi wstać z podłogi, zdecydowanie za często dziś na niej leżę.

- i musi akurat z nim?! - warknął Niall
- nie sypiam z nią. Po prostu spędzamy razem czas. Ochłoń stary, Danny ma rację. Wybrałeś Nicole więc daj Holi żyć! Nie uważasz, że na to zasługuje ? Że zasługuje na szczęście - Niall usiadł przy kuchennym stole a my wszyscy obok niego, tak jakby nie było przed chwilą żadnej bójki.
- nie potrafię przestać się o nią martwić, zawsze będzie mi bliska-
- martwisz się o nią czy ją kochasz?- spytałem wprost a on spojrzał na mnie jak na wariata ale nie odezwał się nawet słowem jakby analizując w głowie własne uczucia
- kochasz ją?- spytałem ponownie a on lekko pokręcił głową
- jak siostrę, którą zapewne jest. Po prostu o nią dbaj dobrze? - to nie była zwykła prośba, to była wręcz groźba. Ale znał mnie, wiedział że nie zrobię jak krzywdy.

Nie jestem pewna tego co łączyło mnie z Josh'em, czasami się całowaliśmy czy przytulaliśmy, ale tak to dalej zachowywaliśmy się tak jak przedtem. Nie czułam do niego nic więcej jak po prostu zwykłą sympatię, za to w mojej głowie bez ustannie pojawiał się obraz Niall'a. Nie mogłam się pozbyć z myśli jego uśmiechu, cudownych oczu a nawet faktu, że za miesiąc będzie już żonaty, a za kilka następnych, dzieciaty. Po mimo tego, że dostałam zaproszenie, nie miałam zamiaru iść na to wesele,choć Josh pójdzie na pewno bo został ich świadkiem. Nie mogę go za to winić, Niall to jego najlepszy kumpel i to od wielu lat.
Wiedziałam, że to ciotka Hana wymusiła na synie ślub, jest katoliczką, dla niej nie ślubne dziecko to największy wstyd jaki może spotkać rodzinę, więc Niall aby nie pozbawiać dziecka rodziny po prostu musiał zgodzić się na ślub. Chciał żeby jego potomek znał dziadków czy wujostwo.

- o czym myślisz ?- Koło mnie pojawił się Josh z tabliczką mojej ulubionej czekolady, siedziałam właśnie na ławce w parku i czekałam aż chłopak wróci ze sklepu.
- nie chcesz wiedzieć - przyznałam a on westchnął
- nie jestem nim, nigdy nie będę ale staram się być najlepszym przyjacielem na świecie- powiedział i mocno objął mnie swoim dużym ramieniem
- zwolnili mnie z pracy- przyznałam- wczoraj w nocy jakiś klient był za bardzo pijany, zaczął mnie dotykać więc mu po prostu przyłożyłam- dodałam wyjaśniając.
- mam nadzieję że mocno. Pamiętasz jak wyglądał?-
- spokojnie. Dostał już nauczkę a ja straciłam pracę - westchnęlam - muszę szybko coś znaleźć bo nie opłace akademiku-
- dam Ci kase-
- nie chce twojej kasy-
- więc sam zapłacę za twój marny pokoik -
- obiecaj że tego nie zrobisz - poprosiłam
- daj spokój, mam kasę, co to za problem- nic nie rozumiał
- nie chce twoich pieniędzy, wystarczy że przy mnie jesteś - powiedziałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- to podryw na seks?- zaśmiał się
- myślałam że mówiłeś jasno, że mnie nie chcesz, dzisiaj chyba z milion razy powtórzyłeś, że jesteśmy przyjaciółmi, co jak co, ale takie aluzje rozumiem doskonale- zaśmiałam się
- ty kretynko! To jasne że chce Cię w łóżku, nie chce tylko żeby między nami coś się zmieniło-
- na co czekasz?-
- co?
- zaproś mnie do łóżka - zaśmiałam się a on razem ze mną . Ktoś inny mógł z boku wziąć to za flirt, a my za to świetnie się razem bawiliśmy.
- to jest myśl! Zamieszkaj ze mną -
- w domu bractwa? Oszalałeś?
- i tak nie masz kasy na akademik A ja mam duże łóżko-
- on - powiedziałam wymownie
- nie wiesz? Od kilku dni mieszka z Nicole, wynajmują jakieś niewielkie mieszkanie -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro