2-18
- pójdę już - powiedziałam gdy wyszłam z łazienki i spotkałam Niall'a w salonie ich bractwa.
- i tak będziemy musieli o tym pogadać - zauważył
- po co? Stało się i już - przyznałam bo nie rozumiałam do licha o czym on chce gadać
- dziś o osiemnastej pod twoim akademikiem. No nie patrz tak, nauczę Cię prowadzić - wyjaśnił a ja czułam jak zaczynam się pocić
-to nie jest dobry pomysł- przyznałam
- znasz lepszy?- spytał a do salonu weszła Nicole dając mu soczystego buziaka w usta
- Hope Co tu robisz tak wcześnie? - zdziwiła się jędza
- spałam u Josh'a. Lecę bo spóźnię się na zajęcia - skłamałam całkowicie. I w jednej i w drugiej sprawie, nie miałam dziś wcale zajęć ale wzięłam popołudniowa zmianę w barze. Przyda mi się kilka gorszy więcej przed weselem.
***
Maks z Phill'em już całkiem przestali się odzywać ale nie byłam na nich zła, wiedziałam jakim koczowniczym życiem żyją, jeśli kiedyś zapragną mnie odwiedzić to znajdą sposób żeby mnie znaleźć, a ja to uszanuje. Dzisiaj na szczęście ruchu w barze nie było praktycznie wcale, więc dobre osiem godzin po prostu się nudziłam, latając ze szmatką i wycierając czyste stoliki. Próbowałam nie myśleć o nocy z Niall'em, o jego ustach, o jego oczach czy jego dłoniach na moim ciele, ale ciągle miałam przed oczami te sytuację.
***
- wsiadaj- powiedział Niall gdy podjechał po mnie o szóstej pod akademik, a ja bez dyskusji zajęłam miejsce pasażera. Jechaliśmy w ciszy, ale nie potrafiłam dłużej jej znieść więc zadałam najgłupsze pytanie z możliwych
- co powiedziałeś Nicole?- głos mi zadrżał choć usilnie próbowałam nie okazywać słabości
- nie powiedziałem jej nic o naszej nocy , jeśli o to ci chodzi maleńka- powiedział tak oschle że zastanawiałam się po co właściwie wsiadłam z nim do wozu?
- chodzi mi teraz. Co powiedziałeś jej teraz -
- nie spowiadam jej się z każdej minuty mojego życia Hope, napisałem że mam plany na popołudnie a ona to uszanowała- wyjaśnił a ja pokiwałam głową rozumiejąc ale tak na prawdę nie rozumiałam wcale
- nie przeszkadza Ci to? Ten luźny związek? Przecież ona w tej chwili może robić to z innym- zauważyłam a on lekko się uśmiechnął
- tak jak ja robiłem to wczoraj z tobą hm?- odbił sprytnie piłeczkę
- na tym polega luźny związek Hope, zero spin czy akcji zazdrości- wytłumaczył i nagle zatrzymał się na poboczu jakiejś polany i obydwoje wyszliśmy z auta.
- wejdź tam- powiedział wskazując na drzwi z których wyszedł on. Na miejsce kierowcy ale ja tylk pokręciłam głową na "nie"
- przecież po to tu przyjechaliśmy, ściśnij pośladki i tam wejdź- powiedział otwierając mi nawet drzwi- cały czas będę obok Holi- pomału usiadłam na to przeklęte miejsce zastanawiając się nad sensem tej fobii
Nie powinnam czasem bać się ogólnie wejść do wozu? Przecież ja wtedy nie siedziałam za kółkiem to wszystko działo się na tylnich siedzeniach. I to wystarczyło by mój mózg zaczął przypominać mi wszystkie obrazy z tamtego dnia
- wyjdź - Niall praktycznie wyniósł mnie z wozu a ja nie za bardzo wiedziałam dlaczego dopóki on nie wskazał mi palcem na moje usta. usta wtedy to poczułam , krew. Przegryzałam wargę tak mocno że poleciała krew. Cała się trzęsłam
- mówiłam Ci że nic z tego nie będzie, nie dam rady Niall- powiedziałam na jednym wdechu, zdecydowanie za szybko
- to było pierwsze podejście - zauważył
- drugiego nie będzie -
- chce żebyś zamknęła oczy-powiedział a ja bez wahania już stałam obok niego z zamknięty. Ufałam mu bezgranicznie a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Prowadził mnie za rękę i po chwili już siedziałam na czymś niewiarygodnie miękkim. Gdy uchyliłam oczy zauważyłam że siedzę za kierownicą tyle że na jego kolanach. Usmiechnęłam się delikatnie
- ze mną nic Ci nie grozi- wyszeptał tuż przy moim uchu, a ja doskonale wiedziałam, że ma rację.
- co my robimy?- spytałam gdy jego dłoń znowu delikatnie zaczęła sunąć po moim udzie, a ja poczułam jego męskość wbijającą się w mój pośladek.
- mam przestać ?- spytał całując mnie po ramieniu a ja przymknęłam oczy oddając się rozkoszy, wszystko było by dobrze gdyby nie telefon Niall'a który zaczął dzwonić
- odbierz - powiedziałam cicho wstając z jego kolan i siadając na miejscu pasażera
- Nicole? Co się stało? Co takiego? Ale teraz? Jestem za miastem to zajmie z dziesięć minut- nie rozumiałam nic z tej rozmowy ale wiedziałam że to koniec dzisiejszej nauki, spojrzałam na niego wymownie gdy ten skończył rozmawiać
- jakiś koleś był dla niej nie miły- westchnął Niall odpalając wóz
- rozumiem przecież, nie musisz mi się tłumaczyć - zauważyłam
- z kim idziesz na wesele?- spytał sprawnie zmieniając temat
- chyba po prostu z Mark'iem, rozmawialiśmy o tym dwa miesiące temu, ale może znalazł inną kandydatkę- zamyśliłam się- odwieziesz mnie pod bar?- spytałam tak po prostu nie ukrywając, że nadal tam pracuje
- mama nie przelała ci pieniędzy?- spytał a ja spojrzałam na niego zaskoczona
- skąd o tym wiesz? - podniosłam głos- gadałeś z moimi starszymi!?-
- uspokój się, tak pojechałem z nimi porozmawiać, to nie jest normalne, że pracujesz w klubie nocnym- powiedział
- czemu wciąż wtrącasz się w moje życie? zatrzymaj się, dalej pójdę pieszo- powiedziałam
- nie będziesz tam pracować u licha! - warknął
- dość ! nie jestem twoją dziewczyną Niall! zainteresuj się tym co robi Nicole w wolnym czasie a od mojego życia się odwal- powiedziałam i wyszłam z samochodu, bo akurat dojechaliśmy pod żeński akademik. Do pracy nie miałam wcale aż tak daleko więc po prostu od razu tam ruszyłam
- zaczekaj - powiedział Niall doganiając mnie na chodniku- martwię się to chyba normalne-
- nie, to nie jest normalne, nie wiem czy jesteś moim bratem czy kochankiem czy przyjacielem, ta cała relacja jest strasznie popierzona, więc zrób łaskawie te testy, a do tego czasu po prostu mnie unikaj- powiedziałam i odeszłam nim zdążył powiedzieć cokolwiek innego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro