Prolog
Nazywam się Olivia Collins. A oto moja krótka historia. Mam siedemnaście lat i jestem w drugiej klasie liceum. Mój wygląd nie powala, ale jestem taka jaka jestem i nie chce się zmieniać. Mam kasztanowe włosy i brązowe oczy. Moja figura jest szczupła, a co najważniejsze mam płaski brzuch, jednak cieszę się, że dupa nie jest płaska. Po dobrych genach mamy odziedziczyła wielki cycki, których mi nie jedna dziewczyna w szkole zazdrości. Jestem przeciętną uczennicą, chodź rodzice proszą bym zaczęła się uczyć jak najlepiej, bo tak to nici z mojej kariery prawniczej. Nigdy nie zastanawiałam się tak właściwie kim bym chciała być, ponieważ to moi rodzice sobie wszystko ustalili. Mam w przyszłości przejąć ich kancelarie to jest ich celem. Chce spełnić to ich marzenie i w trzeciej klasie postanowiłam wziąć się poważnie do nauki. Obecnie jestem w związku z Lukiem Walkerem. Jest to najbardziej uroczy chłopak jakiego poznałam. Oboje od podstawówki nie zwracaliśmy na siebie uwagi, a mimo to spędziliśmy w jednej szkole osiem lat licząc gimnazjum, jednak to w liceum wszystko się zaczęło. Jest ode mnie o rok starszy. Ma ciemne jak węgiel włosy i równie tego ciemne oczy. Jest bardzo dobrze umięśniony przez ciężką prace na siłowni. Naszą historię zapoczątkował konkurs językowy. Byliśmy jednymi z lepszych uczniów w tej dziedzinie i tak też zaprezentowaliśmy szkołę w ogólnokrajowym konkursie, w którym ja zajęłam niestety drugie miejsce, a Luke pierwsze. To wtedy chłopak zaproponował mi korki. Na początku myślałam, że żartuje, ale gdy zrozumiałam, że mówi całkiem serio zgodziłam się, ale jednak na korkach się nie skończyło. Zaczął mnie podrywać, później były randki i po kilku tygodniach byliśmy razem. Po tygodniu naszego związku poznałam rodziców chłopaka, jednak oni nie byli tacy jak on. Od pierwszego spotkania mnie nie polubili. Luke trochę opuścił się w ocenach o co zostałam od razu przez jego rodziców oskarżona, ale on tłumaczył, że to wcale nie jest moja wina. Kochał mnie i stał za mną murem, a ja kochałam jego. Później przyszła kolej na mnie by przedstawić go moim rodzicom, przez których został od razu przyjęty do rodziny. Mijały dni, tygodnie, miesiące, aż nadszedł czas matury Luka. Był to dla mnie cios prosto w serce, jednak nie zrezygnowaliśmy z naszego związku. Przez ostatnie jego miesiące w mieście byliśmy nierozłączni. Później Luke wyjechał, a ja zostałam. Dostał się na wymarzone studia jego rodziców. Chcieli z niego zrobić lekarza, ponieważ była to ich tradycja. Każdy z rodziny Walkera był lekarzem. Było to przekazywane z pokolenia na pokolenie i tak zostało. Luke zawsze musiał podporządkować się rodzicom. Każde jego złe posunięcie było odcięciem go od pieniędzy. Mój ostatni rok upłynął tak jak chciałam. Zaczęłam się uczyć, a moje świadectwo pierwszy raz ujrzało czerwony pasek. Rodzice byli zadowoleni z ocen i wyników z matury, a ja cieszyłam się ich szczęściem. Z Lukiem widywaliśmy się w każdej wolnej chwili, a nie było tego za wiele, ale przetrwaliśmy. Gdy dostałam się na studia niedaleko uczelni chłopaka oboje byliśmy w niebie. Ukończyliśmy szkołę bez przyjaciół, ale mieliśmy siebie i kilku dobrych znajomych. Życie przez przyjaciół jest możliwe, gdy jest ktoś kogo kochasz. Przeprowadziłam się do niego, jednak po pierwszym roku moich studiów zaczęły się sprzeczki. Pewnego dnia oznajmiłam mu, że jadę na weekend do rodziców. Chciałam się wyżalić mamię. Potrzebowałam się wygadać, a mamę traktowałam jak przyjaciółkę. Tego dnia dopadły mnie mdłości. Czułam się fatalnie, ale mimo tego pojechałam pierwszym pociągiem jaki był. Mama od razu wykryła, że jest coś nie tak ze mną i kazała zrobić test ciążowy, jednak ją wyśmiałam. Po wielu namowach zrobiłam i zdałam go pozytywnie. Przez pierwsze chwile wpatrywałam się w kawałek plastiku i płakała. Sama nie wiem czy ze szczęścia czy ze smutku. Ryczałam jak najęta, a rodzice mnie uspakajali. Opowiedziałam mamie to co leżało mi na sercu. Rodzicielka uznała, że to dziecko jest darem od Boga i powinniśmy przestać sobie skakać do gardeł. Wszystko miało się ułożyć. Następnego dnia nie wytrzymała. Chciałam, żeby Luke wiedział. Nie chciałam przed nim tajemnic. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i wróciłam, jednak pożałowałam tego co tam zastałam. Gdy tylko weszłam do mieszkania zastałam go w towarzystwie jego koleżanki ze studiów, z którą go nie jednokrotnie widziałam. Od razu łzy napłynęły mi do oczu. Spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodzinnego domu. Nie zdołał mnie zatrzymać zwykłymi przeprosinami. Rodzicom też zrobiłam niespodziankę swoim powrotem ze łzami i walizką. Przez pierwsze dwa dni dali mi spokój. Później sama zaczęłam gadać, aż w domu pojawił się on. Nie chciałam z nim gadać, ale tata oznajmił mnie, że siedział pod domem przez dwa dni od rana do wieczora postanowiłam załatwić to raz na zawsze. Przyszedł jak zawsze na przeprosiny z wielkim bukietem róż, jednak dziś już to nie zadziałało. Wymyśliłam historię, że również mam kogoś. Oczywiście, że nie uwierzył. Po tygodniu nieobecności wróciłam na studnia. Rodzice wynajęli mi mieszkanie niedaleko uczelni. Codziennie po zajęciach przed budynkiem spotykałam Luka z kwiatami, jednak nie potrafiłam mu wybaczyć. Pewnego dnia poprosiłam kolegę z roku by udawał mojego chłopaka. Z początku nie był chętny do tego czynu, ale zgodził się. Oczywiście nie powiedziałam mu prawdy co do relacji z Lukiem. Po prostu wymyśliłam jakąś historyjkę, w którą uwierzył. Tego dnia oczy Luka nie błagały o przebaczenie. Był wściekły. Widziałam w jego oczach, że chce zamordować chłopaka, jednak szybko przypomniałam mu, że komisariat nie daleko. Od tego czasu zostawił mnie w spokoju, aż do dziś. Dziś mam dwadzieścia pięć lat. On jest wielkim lekarzem, a ja prawnikiem z czteroletnią córeczką, którą dzięki pomocy rodziców wychowuje. Ja studiowała, a oni się nią opiekowali. Przez Luka straciłam zaufanie do płci przeciwnej, a co za tym idzie jestem samotną matką, ale nie narzekam. Cieszę się, że poznałam Luka. Cieszę się, że mam Emily.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro