Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-2-

I stało się. Po dwóch tygodniach spotkałam go w galerii handlowej będąc na zakupach z Emily. Na szczęście mnie nie zauważył. Był zbyt zajęty wpatrywaniem się w jakąś blondynkę. Dziewczyna była bardzo szczupła, a jej długie blond włosy sięgały do talii. Mama miała racje. Zmienił się, wydoroślał, a motylki w brzuchu na jego widok wróciły. Cieszę się, że sobie kogoś znalazł, bo pasują do siebie. 

- Mamusiu, patrz jaki piękny misiu. - z krainy myśli wytrącił mnie głos córeczki, która wskazała palcem na wielkiego różowego niedźwiedzia na wystawie w sklepie z zabawkami obok, którego właśnie przechodziłyśmy. - Kupisz mi takiego?

- Emily masz tyle zabawek w domu, poza tym przyszłyśmy tu po nowe buciki. - przypomniałam.

- No dobrze, a pójdziemy później na lody? - kontynuowała.

- Pójdziemy kochanie. - uśmiechnęłam się i weszłyśmy do sklepu z dziecięcym obuwiem.

W sklepie spędziłyśmy niecałą godzinę na szukaniu idealnych budzików na przychodzącą niebawem zimę. Emily jest wybrednym dzieckiem. Nie odziedziczyła tego na pewno po mnie. Większość butów, które przymierzyła uważała za niewygodne. Zawsze mówi się, że dzieci pierwsze na co patrzą to wygląd buta, jednak moja córeczka na pierwszym planie stawiała wygodę. Nic nie mogło ją uwierać by zdecydowała się na konkretną rzecz. Wybrałyśmy czarne dziecięce boki z frędzlami i różowe balerinki, które od razu przykuły jej uwagę. 

- Idziemy już na lody? - zapytała, gdy tylko wyszłyśmy ze sklepu. 

- Możemy iść do kawiarni? Mama wypiłaby sobie może kawę. - oznajmiłam i spojrzałam na brunetkę na co ta tylko kiwnęła głową na zgodę. 

- A wiesz, że Ania ma takiego samego misia, jak ten w sklepie. - powiedziała nagle. - Też bym takiego chciała. - powiedziała smutno.

- Kochanie ostatnio chciałaś nową lalkę pamiętasz?

- To było już dawno. - zamarudziła.

- Tydzień temu. - upomniałam.

- Muszę powiedzieć dziadkowi może mi kupi. - powiedziała pod nosem na tyle bym mogła usłyszeć.

- Emi obiecuje Ci, że dostaniesz takiego na urodziny.

- Naprawdę? - zapytała i stanęła na środku galerii handlowej. 

- Naprawdę. - spojrzała na mnie, a w jej oczach znalazły się iskierki radości.

- Dziękuje mamusiu. - przytuliła się do mojej nogi.

- Chodźmy, bo zastawiamy przejście.

- Dobrze. 

I udałyśmy się do kawiarni, w której zamówiłam sobie kawę, a córeczce lody. Zajęłyśmy miejsce obok szklanej szyby. Dziewczynka rozsiadła się wygodnie na miękkim fotelu, a ja poszłam w ślad za nią. Przyglądałam się jej uważnie, a gdy spojrzała na mnie uśmiechnęłam się co odwzajemniła. Z dnia na dzień coraz bardziej przypomina mi Luka. Kelnerka przyniosła mi kawę za co podziękowałam, a z mojego telefonu wydobył się dźwięk przychodzącego wiadomości. Zaczęłam szukać urządzenia w torbie, aż dotarłam do celu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej mamy. 

Od Mamy: Przyjedziecie jutro na obiad?

- Jutro pojedziemy na obiad do babci. - oznajmiłam dziewczynkę na co ta kiwnęła uśmiechnęła się i wróciła do podziwiania ludzi za szybą. 

Do Mamy: Będziemy <3

Luke:

Od godziny chodzę krok w krok po galerii z Luizą. Jutro jedziemy na wesele do jej starszej siostry. Dziewczyna jest bardzo przejęta całą sytuacją, bo to właśnie jutro poznam większość jej rodziny. Z Luizą poznałem się na imprezie studenckiej kilka tygodni po rozstaniu z Olivią. Ciężko mi się funkcjonowało bez niej. To przy niej czułem chęć do życia. To przy niej czułem, że każdy dzień jest lepszy od poprzedniego. Oli zawsze była typem człowieka, który lubi sobie coś dopowiedzieć i tak też było tamtego wieczoru, kiedy wróciła od rodziców. Elwira przyszła wtedy tylko po to by obmówić kilka spraw związanych z studiami. Nigdy nie spojrzałem na inną kobietę inaczej będąc z nią w związku. Kochałem ją i jakaś cześć mnie nadal ma nadzieje, że gdzieś tu ułożyło jej się życie i jest szczęśliwa. Skończyłem studia i zostałem lekarzem, podobnie jak Lui. Poprawiła moje poglądy na życie po zerwaniu. Jej życie również potoczyło się podobnie tylko, że jej ex są zdradził, a ja tego nigdy bym nie zrobił. 

- A może ten? - zapytałem, gdy weszliśmy do kolejnego sklepu z garniturami.

- Nie sądzę, że moja sukienka pasuje do tego. - skrzywiła się.

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała niska blondynka.

- Potrzebujemy garnituru, który będzie pasować do tej sukienki. - Lui wyjaśniła wskazując ręką na sukienkę, którą trzymałem w ręce. 

- Myślę, że coś znajdziemy. - uśmiechnęła się przyjaźnie i podeszła do jednego z wieszaków.

Godzina minęła na dopasowywaniu, a kolejna zaś na przymierzaniu. Najlepsza część zakupów dla mnie to płatność. Nie ważne jaka cen. Ważne, że wychodzę z tego piekła.

- W końcu. - odetchnąłem, gdy znaleźliśmy się w samochodzie.

- Luke wiesz, że chce wypaść jak najlepiej przed rodziną. - powiedziała zasmucona. 

- Wiem kochanie. - odwróciłem się w stronę blondynki i ująłem jej podbródek zbliżając swoją twarz. 

Nasze wargi zetknęły się ze sobą w powolny pocałunek, gdy oderwaliśmy się od siebie dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.

- Cieszę się, że Cię mam. - powiedziała cicho.

- A też się cieszę, że mam Ciebie. - odwzajemniłem uśmiech i ponownie wbiłem się w jej czerwone od szminki wargi. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro