Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8.

Niestety choroba Melanie przeszła na mnie. Całą środę spałam, bo ciężko mi było złapać kontakt ze światem. Wiedziałam, że szef będzie niezadowolony. Jednak gdy zadzwoniłam do niego wczoraj nie wyczułam złości. Kazał mi za to iść do lekarza, abym miała cokolwiek zapłacone za dni w domu. Wczoraj nie dałam rady tego zrobić, więc dzisiaj już muszę. Znalazłam lekarza, który był jakieś dwadzieścia minut drogi pieszo od domu.

Przysięgam, że nie miałam siły na jakiekolwiek ogarnięcie się. Jedyne co zrobiłam to wzięłam szybki prysznic aby lekarz nie wybiegł z gabinetu. Ubrałam szary dres i o godzinie dziesiątej wyszłam z domu. Było mi bardzo słabo, do tego miałam okropny kaszel, przez który inni mogliby pomyśleć, że mam jakąś poważniejszą chorobę. Czułam, że mogę zemdleć. Jeszcze wczoraj nic nie zjadłam co dodatkowo pogarszało moją sytuację.

Szybko weszłam do jakiejś piekarni i wzięłam pierwszą lepszą bułkę. Oczywiście, zjadłam ją po drodze. Chciałam jak najszybciej to załatwić. Weszłam do przychodni w której była tylko jedna kobieta. Przywitałam się z nią i usiadłam na fotelu.

-Pani McRae?- przyszła jakaś kobieta i jak podejrzewam chodziło o tą panią przede mną.

-Tak to ja. Jednak chciałabym ustąpić miejsca dla tej Pani. Ja i tak idę tylko chwilę porozmawiać z lekarzem, nic poważnego- uśmiechnęła się do mnie szczerze.

Nie wiedziałam jak mam jej podziękować. Jako, że jest w podobnym wieku wymyśliłam coś na szybko.

-Tak bardzo Ci dziękuję. Proszę daj mi swój numer telefonu. Jak tylko wyzdrowieje odwdzięczę się- podałam jej swój telefon.

Dziewczyna z przyjemnością wpisała mi swój numer zapisując go "Mc od lekarza".

-Do zobaczenia. I jeszcze raz dziękuję.

-Nie ma za co, naprawdę- zaśmiała się.

Weszłam do gabinetu lekarza. Po krótkim wywiadzie sprawdził mi gardło, osłuchał mnie i przypisał mi antybiotyk. Kazał mi zostać w domu do wtorku. Nie chciałam się sprzeciwiać, wiem że przyda mi się to, chociaż to nieodpowiedni moment. Nie chciałam przecież wylecieć z pracy.

Podziękowałam lekarzowi i wyszłam. Zwolnienie z pracy miało zostać wysłane elektronicznie więc nie musiałam zachodzić do biura. Postanowiłam zadzwonić do Williama.

-Cześć- zaczęłam niepewnie- dostałam zwolnienie do wtorku. Jeśli tylko będziesz czegoś pilnie potrzebował to odzywaj się.

-Hannah. Spokojnie. Słyszę, że jesteś chora. Odpocznij i nie martw się pracą.

-Nie jesteś zły, że wzięłam wolne jak niedawno dopiero zaczęłam pracę?- zapytałam. Nie znałam jeszcze nikogo, kto by miał tak dobrego szefa.

-W żadnym wypadku!- zaśmiał się.- Jedyne czego potrzebuje to twojego podpisu na kilku dokumentach, które muszę oddać w poniedziałek. Poproszę Caluma to podrzuci Ci, abyś tylko podpisała okej?- no i tu mnie zagiął.

-Wiesz co, nie zadręczaj tym Caluma. Nie mam daleko do pracy, więc przyjdę w poniedziałek i podpisze- musiałam się jakoś z tego wywinąć.

-Niech będzie. O ile będziesz na siłach. Wracaj do zdrowia i dużo odpocznij.

-Dobrze, dziękuję za wszystko. Jesteś wspaniałym szefem- uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Nie przesadzaj. Do zobaczenia Hann- rozłączył się.

Od kiedy szef mówi do mnie Hann? Cóż, może to i dobrze. Naprawdę William mnie zaskakuje. Sama czasami nie dowierzam, że tak mi się dobrze wszystko układa w życiu. W końcu to o tym marzyłam. Stany, dobra praca, przyjaciółka obok mnie...

Szłam rozmyślając o tym, jak rzeczywiście do tego doszło. To była dość spontaniczna decyzja z wyjazdem. Jak widać - niczego nie żałuję.

Gdy wróciłam do domu byłam zmęczona tym spacerem do lekarza. Jednak gorączka robi swoje. Do tego ten kaszel. Postanowiłam się zdrzemnąć.

______

Obudziłam się około 17. Słyszałam, że Melanie już jest w domu, więc poszłam do kuchni.

-Jak się czujesz stara?- od razu na mnie spojrzała.

Siedziała przy wyspie kuchennej i jadła jakieś danie w kubku. W ręce trzymała telefon do którego się uśmiechała, zanim mnie zauważyła.

-Kiepsko. Muszę jeszcze iść po leki, bo nie kupiłam ich jak wracałam- wytłumaczyłam.

-Daj receptę. Zaraz będę wychodzić więc mogę Ci je kupić- posłała mi ciepły uśmiech.

-Dziękuję- poszłam do swojego pokoju i przyniosłam jej karteczkę z nazwą leku- gdzie wychodzisz?- zapytałam.

-Idę z Liamem na krótki spacer- pomachała zabawnie brwiami- coraz lepiej się dogadujemy.

-To dobrze. Jaki on jest?- naprawdę byłam ciekawa.

-Tajemniczy. Nie chce mi narazie chyba za dużo mówić. Omija trochę temat swojej znajomości z Justinem. Zauważyłam, że ma go w znajomych i spytałam go o to. On powiedział tylko, że to zbyt skomplikowane, żebym teraz się o tym dowiedziała. Poza tym to jest strasznie uczuciowy i mega kochany. Serio jeszcze nie spotkałam takiego chłopaka- uśmiechała się od ucha do ucha.

Już wiedziałam, że coś z tego będzie. Melanie zazwyczaj tak nie mówi o chłopakach. A mnie to bardzo cieszyło, że jest szczęśliwa.

-Ciekawe o co chodzi z tym Justinem, ale poza tym to cieszę się- zaśmiałam się lekko.

-Ja też. Będę już wychodzić. Chcesz coś jeszcze ze sklepu? Może ja zrobię kolację?

-Lepiej przynieś mi coś z McDonald's- odpowiedziałam wesoło.

Może i ledwo żyję, ale maka zjem zawsze

-Dobra, do później- powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Znowu zostałam sama w domu. To chyba dobra okazja na odpalenie laptopa i pogrania trochę w The Sims 4.
Poszłam do swojego pokoju, wzięłam komputer do łóżka i od razu do odpaliłam. Przeszkodził mi w tym mój telefon, który zaczął wibrować. Dzwonił mój szef.

-Przepraszam, że dzwonię, ale muszę Ci powiedzieć. Impreza, którą mieliśmy organizować w piątek będzie jednak za tydzień- wyczułam jak się uśmiecha- więc będziesz mogła się pobawić razem z całą naszą załogą- zażartował.

Świetnie. Z całą załogą i Calumem.

-Super, cieszę się. A czemu jednak w przyszły piątek?

-Wybraliśmy jednak inne miejsce. To będzie taki wielki ogród z namiotem. Sama zobaczysz, będzie świetnie. A akurat nie mieli na ten piątek terminu- wyjaśnił.

-Wspaniale.

-Już więcej Cię będę dzwonił, miłego wieczoru- i od razu się rozłączył.

Zazwyczaj tak robił. Nie czekał na odpowiedź. Konkretny facet.

Wróciłam do wcześniejszej czynności.

Grałam w simsy może z dwie godziny, aż do powrotu Melanie. Wróciła z całą torbą jedzenia i kazała mi odpalić jakiś film.

Tak właśnie minął wieczór. Jadłyśmy fastfoody i oglądałyśmy komedie romantyczne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro