Rozdział 6.
Wspominałam już kiedyś, że nienawidzę poniedziałków? To właśnie wspominam.
Wstałam z łóżka równo o piątej rano. Musiałam dzisiaj wstać trochę wcześniej niż zazwyczaj. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki, zawsze chodzę do łazienki przed Melanie, a dziś musiałam się wykąpać z rana, bo wieczorem nie chciało mi się. Wzięłam szybką kąpiel i ubrałam się w beżowe eleganckie spodnie i koszulę. Zrobiłam lekki makijaż i wysuszyłam włosy. Dzisiaj postanowiłam zostawić je rozpuszczone.
-Jebany poniedziałek- usłyszałam gdy tylko wyszłam z łazienki. Melanie siedziała przy wysepce i mieszała swoją kawę.
-Też tak myślę- zaśmiałam się cicho.
-Dobra lecę się ogarnąć- powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.
Wyciągnęłam z lodówki swój ulubiony czekoladowy serek i usiadłam na kanapie. Włączyłam na chwilę telewizję, aby nie siedzieć w ciszy. Gdy zjadłam wzięłam do ręki swój telefon.
Mama: może odwiedzimy Cię z Austinem?
Oczywiście! Ucieszyłam się na tę wiadomość.
Do Mama: pewnie, kiedy?:)
Mama: no nie szybko, ale może za miesiąc się uda
Do Mama: dobra, zdzwonimy się po pracy.
Po kilkunastu minutach już byłyśmy w drodze do pracy. Dziś akurat nie było aż tak ciepło, ale na szczęście miałam marynarkę. Melanie za to nie miała nic do okrycia się, więc cały czas narzekała na chłód.
Rozeszłyśmy się pod budynkiem gdzie pracuje blondynka. Za chwilę już byłam u siebie. Przywitałam się z recepcją i poszłam do windy. Razem ze mną było jeszcze dwóch eleganckich mężczyzn. Wcześniej ich nie widziałam. Gdy weszłam do swojego pomieszczenia zauważyłam, że Williama jeszcze nie ma. Usiadłam więc do biurka i zaczęłam przeglądać papiery.
Przyszedł po około 30 minutach.
-Cześć Hannah, jak weekend?- miał zdecydowanie dobry humor.
-Hej, całkiem dobrze. A u Ciebie?
-Byłem z żoną na małym wyjeździe, ale cieszę się, że już wróciłem- zaśmiał się. Chyba coś w ich związku było nie tak. W odpowiedzi też się zaśmiałam.
-Calum Cię nie męczy?- wiedziałam, że prędzej czy później coś o nim wspomni.
-Niee, jest miły- uśmiechnęłam się na wspomnienie o naszym spotkaniu.
-Gdyby coś było nie tak, wiesz do kogo przyjść- puścił mi oczko i zniknął w swoim gabinecie.
Wróciłam do swoich obowiązków.
______
Za chwilę kończyłam pracę, więc jak zawsze zaczęłam sprzątać swoje stanowisko. Umyłam jeszcze szklanki po herbacie, którą wypiłam razem z szefem. Nałożyłam swoją marynarkę i już chciałam iść pożegnać się z Willem, ale ten akurat przyszedł do mnie.
-Hannah, w piątek chyba zorganizuje imprezę dla pracowników, przyjdziesz?
Impreza dla pracowników? Jasne.
-Pewnie. O której?- uśmiechnęłam się.
-O 17, ale spokojnie. Puszczę Cię do domu wcześniej, abyś zdążyła się przyszykować. Dłużej Cię nie zatrzymuje, zmykaj do domu.
-Świetnie, miłego dnia William- powiedziałam na odchodne i wyszłam.
Jeśli to ma być impreza dla pracowników, to napewno będzie na niej Calum. Dobrze się składa. I będę miała w końcu okazję ubrać sukienkę, która kupiłam.
Niedługo później byłam już w McDonald's razem z przyjaciółką. Opowiadałyśmy sobie jak dzień w pracy i piłyśmy kawę. W firmie Melanie dziś przyszła nowa dziewczyna, z którą ta się zakolegowała.
-Musimy spotkać się w trójkę- podsumowała.
-Masz rację. W ogóle zapomniałam Ci powiedzieć, za jakiś miesiąc mama przyjedzie nas odwiedzić- uśmiechnęłam się a blondynka zrobiła to samo.
-Fajnie będzie, twoja mama jest świetna.
Wiem.
Jeszcze gdy byłyśmy w restauracji dostałam SMSa.
Calum: jak mija poniedziałek?
Do Calum: a nie najgorzej. A Tobie?
Calum: zaspałem do pracy🙈 co robisz wieczorem?
Do Calum: odpoczywam haha a co?
Calum: może gdzieś wyjdziemy?
Do Calum: jestem za. To co o 17?
Calum: przyjadę po Ciebie 😇
Nic więcej już nie odpisałam. Miałam lekko ponad godzinkę aby być gotowa. Szybko wróciłyśmy do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Na dzisiejszy wieczór wybrałam jasne jeansy i czarną koszulkę z logiem jakiegoś zespołu. Szczerze to nawet nie wiedziałam czyja jest. Może Melanie?
Zadzwoniłam do mamy i dogadałam z nią szczegóły ich przyjazdu do nas. Przeglądałam swój telefon jeszcze przez jakiś czas, gdy do pokoju weszła moja przyjaciółka. Była ubrana cała na czarno.
-Żałobe masz?- zaśmiałam się.
-Idę się spotkać z Liamem- uśmiechnęła się szczerze.
-To dobrze.
-Może zaczniemy chodzić na podwójne randki, jak kiedyś z Rickiem i Tomem?- rozbawiło mnie jej porównanie.
Gdy miałyśmy po 16 lat zaczęłyśmy spotykać się z parą bliźniaków. To był niewypał. Chociaż Tom często do mnie pisze.
-Jesteś walnięta- podsumowałam.
Zrobiła śmieszną minę i wyszła. Niedługo później i ja zbierałam się do wyjścia. Poprawiłam włosy i popryskałam się ulubionymi perfumami. Wzięłam do torebki wszystko co potrzebne. Nałożyłam buty i równo o 17 byłam na zewnątrz.
Widziałam jak Calum podjeżdża swoją czarną audi. Też będę musiała kupić sobie jakiś samochód. Po coś robiłam te prawko.
Nie czekałam aż wysiądzie tylko od razu usiadłam na miejscu obok niego.
-Hej- uśmiechnął się do mnie.
-Hejka- odpowiedziałam i zapięłam pasy- to co robimy?
-Zabiorę Cię gdzieś, a później zobaczymy.
-Dobra- wsłuchałam się w muzykę, która leciała w radiu.
Po kilku minutach staliśmy pod jakimś bardzo wysokim budynkiem. Nie wiem co było w środku, ale wolałam nie pytać. Zobaczymy, co wymyślił.
Weszliśmy do środka. Chłopak zapłacił za coś mężczyźnie przy windzie i za chwilę wjeżdżaliśmy na górę. Wybrał ostatnie piętro.
Gdy wyszliśmy z windy moim oczom okazał się punkt widokowy. Wszystko było oszklone, więc widok był przepiękny. Niedługo będzie zachodzić słońce, więc musimy tu chwilę zostać. Widok był cudny. Wielki Nowy Jork wygląda niesamowicie z góry. Nie mogłam od tego oderwać wzroku, i cieszyłam się, że zabrał mnie właśnie tutaj. Sama na to bym nie wpadła.
-Jesteś tutaj od niedawna, więc pomyślałem, że pokaże ci Nowy Jork z góry- objął mnie ramieniem.
-Dziękuję Calum. To jest przepiękne- uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiałam.
Punktujesz.
-Nie ma za co- wciąż nie zabrał ode mnie ręki. Nie przeszkadzała mi ona.
-Pomyślałem, że może pójdziemy do mnie? Mogę zrobić kolację.
-Dobrze- musiałam się zgodzić- a twój tata?
-Nie ma go, wróci późno- wytłumaczył.
Jeszcze lepiej. Staliśmy tam do momentu, gdy słońce powoli schodziło w dół. To było naprawdę cudowne przeżycie.
___
-Może opowiesz mi o sobie coś więcej?- spytał, gdy byliśmy w jego pokoju.
Ja siedziałam na wielkiej pufie, a on na swoim łóżku.
-Nie wiem co ciekawego mogłabym Ci opowiedzieć. Całe życie mieszkałam w Londynie. Gdy miałam 10 lat moi rodzice się rozwiedli. Ojca w sumie dobrze nie znałam, bo całe życie był w delegacji. Mama jest świetną matką i świetną osobą. Od 5 klasy przyjaźnie się z Melanie. Miałyśmy jeszcze kiedyś jedną przyjaciółkę, ale niestety zmarła na raka- chłopak posmutniał- około dwa miesiące przed przeprowadzką tutaj zerwałam z chłopakiem, z którym byłam koło roku. Lubił bajerować inne dziewczyny. Po tym musiałam się czymś zająć, więc zrobiłam kurs i nauczyłam się robić rzęsy. Chciałabym kiedyś otworzyć swój biznes. Kocham jeździć samochodami i kiedyś lubiłam malować, ale przez krytykę innych przestałam- zrobiłam chwilę przerwy- to chyba tyle.
-Dość sporo- zaśmiał się- jesteś silną babką.
-Nauczyłam się nie okazywać ludziom słabości, szkoda tylko, że tak późno. Teraz Ty coś opowiedz.
Głośno wciągnął powietrze i za chwilę zaczął mówić.
-Kiedyś mieszkałem w Anglii- o proszę!- ale rodzice postanowili zrobić biznes tutaj i jak widać się udało. Przeprowadziliśmy się gdy miałem 12 lat, więc musiałem znaleźć sobie nowych przyjaciół. Szybko tutaj wyrobiłem sobie opinię fuckboya, w sumie nie wiem dlaczego. Zaliczyłem tutaj może z 5 lasek. Ale przyzwyczaiłem się do tego. Poznałem Liama, który wciągnął mnie w gorsze towarzystwo. Tak- przerwał- mogłaś o tym nie wiedzieć. Jednak po czasie się ogarnęliśmy. Nie poszedłem na studia, bo tata zawsze chciał, żebym pracował u nich. Zawsze miałem z nim dobry kontakt. Gdy matka go zdradziła zostaliśmy sami, ale szybko poznał Jennifer. Nie jest zła, ale też szczególnie za nią nie przepadam. I tez kocham jeździć samochodami. No i czasem coś gram na gitarze. Chyba starczy- uśmiechnął się.
Cieszyłam się, że zaczęliśmy się poznawać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro