Rozdział 18.
Nie spotkałam się z Jackiem do tej pory, co mnie cieszyło. Obawiałam się tego spotkania.
Cały tydzień chodziłam do pracy a wieczorami spotykałam się z Calumem. Któregoś dnia poznałam jego siostrę Michelle. Złapałam z nią bardzo dobry kontakt. Była niską brunetką z przesłodką urodą.
Dzisiaj miałam wyjść z nią i Melanie na zakupy. Dostałam pierwszą wypłatę, więc trzeba te pieniądze wydać. Oczywiście trochę dolarów wysłałam dla rodziców mimo, że gwarantowali, że dają sobie radę. W takim razie niech idą za to na jakąś randkę.
Z biura wyszłam jak zawsze o piętnastej. Od razu ruszyłam do domu, że względu na to, że moja przyjaciółka skończyła dzisiaj wcześniej pracę. Pogoda była dzisiaj idealna na wyjście. Zaczynał się weekend a ludzie na zewnątrz wyglądali na bardziej zadowolonych niż w tygodniu. Ja też byłam.
Po moim krótkim spacerze szybko poszłam wziąć prysznic. Rano nie zdążyłam tego zrobić, bo bym się spóźniła do pracy. Po wyjściu ubrałam na siebie jeansy i granatowy top, który znalazłam w szafie. Dawno go nie nosiłam.
Pamiętam, że Jack bardzo go lubił.
Ubrana wyszłam z łazienki i zauważyłam Melanie z Liamem w salonie. Poszłam do nich.
-Hej Liam- przywitałam się z nim.
-Cześć Hannah. Co u Ciebie?- uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko dobrze, w końcu idziemy na damskie zakupy nie?- spojrzałam na blondynkę i puściłam jej oczko a ta się zaśmiała.
-No wiem. Może później spotkamy się wszyscy razem? Luke nas zapraszał.
Spojrzałam na Melanie, która kręciła głową na tak.
-Jeśli reszta się zgodzi to jak najbardziej. Idę się pomalować, bo za chwilę będzie Michelle- wyjaśniłam i zniknęłam.
Nie robiłam mocnego makijażu, nie było na to czasu. Podkreśliłam brwi i wytuszowałam rzęsy. Włosy spięłam w dość niechlujnego koka. Gdy byłam gotowa zabrałam swoją czarną torebkę i wyszłam z pokoju.
-Ruszajmy- uśmiechnęłam się do przyjaciółki i otworzyłam drzwi.
_______
Po wspaniałych zakupach z dziewczynami, które bardzo się polubiły, pojechaliśmy do Luke'a. Droga zajęła nam kilkanascie minut, bo nie mieszkał w centrum.
Jego dom był dość skromny jak na to, ile ma pieniędzy. Był bogaty, czego się dowiedziałam od Michelle. Kiedyś byli razem, ale teraz są wyłącznie przyjaciółmi. Weszliśmy do środka i od razu usłyszałam znajome mi głosy. Skierowaliśmy się do salonu i wtedy moje serce prawie wypadło.
Na jednym z foteli siedział pieprzony Jack. Wiedziałam, że nie będzie chciał dać mi spokoju, ale to już za dużo. Byłam tak zdenerwowana, że ledwo panowałam nad sobą.
-Hannah?- usłyszałam głos Caluma.
Po chwili znalazł się obok mnie. Jego ręce od razu znalazły się na mojej talii. Spojrzałam w jego zielone piękne oczy i się troszkę uspokoiłam.
-Coś nie tak?- zapytał.
-Wiesz, dziwnie mi jak on tutaj jest..
-To Luke go zaprosił. Ponoć się znają od jakiegoś czasu. Jeśli chcesz możemy wyjść- pocałował mnie. Jego pocałunek już w ogóle mnie uspokoił.
-Jest okej- powiedziałam i złapałam go za rękę, aby poprowadzić nas na kanapę.
Przywitałam się ze wszystkimi krótkim 'cześć' i usiadłam obok swojej przyjaciółki, a ta od razu spiorunowała mnie spojrzeniem. Doskonale wiedziałam, że chodzi jej o szatyna.
-Też nie jestem zadowolona- wyszeptałam tak, aby tylko ona to usłyszała.
-Skąd się znacie?- zapytał mnie Luke.
Kurwa.
-Jeszcze z Londynu. Stare czasy- zaśmiałam się niespokojnie. Chciałam jak najszybciej zbyć ten temat.
Na moje szczęście już nikt nic nie pytał.
Siedzieliśmy na początku chwilę w salonie. Po jakimś czasie Luke zaprosił nas do swojego ogrodu. Od razu tam poszliśmy. Usiadłam na kanapie z Melanie i Liamem.
Tak. Pogodzili się. Musiałam trochę wytłumaczyć dla przyjaciółki, aby z nim się nie rozstawała. Teraz już nic nie stanie im na przeszkodzie.
Każdy wygodnie się rozsiadł a właściciel domu puścił muzykę. Wzięliśmy sobie po drinku i każdy zaczął rozmawiać z każdym na różne tematy.
Najciekawszym tematem był teraz dla nich wyjazd. W przyszły weekend wyjeżdżają na domek letniskowy. Wszyscy oprócz mnie i Caluma. Chociaż jeszcze staram się go namówić, aby jechał. Nie musi odpuszczać sobie takiego wyjazdu tylko dlatego, że ja nie mogę jechać. Jest uparty, że musi razem ze mną przywitać mamę.
-A Ty Jack, jedziesz?- zapytała go Melanie.
-Nie mogę- spojrzał na mnie. Dziwny jest.- w niedzielę jadę do Londynu- wyjaśnił.
-Nadrobimy to w wakacje. Wtedy już wszyscy muszą jechać- wskazał na nas Ashton.
-Zgadzam się. Chociaż nie wiem czy Calum dostanie urlop- spojrzałam na niego. Siedział na fotelu obok mnie a jego ręka była cały czas na mojej.
-Spokojnie- zaśmiał się- pojedziemy napewno.
-Ktoś jeszcze jedzie kogo nie znam?
-Jedzie jeszcze John i Cindy. Poznałabyś ich, ale studiują- wytłumaczył mi Luke.
-Rozumiem. Jak już będziecie na miejscu musicie do nas zadzwonić i pokazać ten domek- uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut. Zachciało mi się do toalety, więc oznajmiłam dla blondyna, że zaraz wrócę i ruszyłam w kierunku łazienki. Szybko ją znalazłam i weszłam do środka. Jednak nie mogłam zamknąć drzwi, bo ktoś wepchnął się do środka. Moje serce zaczęło walić jak szalone. Nie wiedziałam, co się zaraz stanie.
-Mówiłem, że Cie znajdę- Jack pchnął mnie na ścianę i szczelnie mnie do niej przycisnął.
Nie mogłam nic zrobić. Nawet nie próbowałam go od siebie odpychać, bo wiem, że nie dam rady.
-Czego chcesz?- zapytałam z nadzieją, że za chwilę to się skończy.
-Widzę, jak na mnie reagujesz. Chyba nie wszystko między nami zakończone co?- przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Jego nos prawie już dotykał mojego.
-Skończone- po tych słowach usłyszeliśmy pukanie drzwi i głos Caluma.
Jack od razu położył rękę na moich ustach, abym nie mogła nic powiedzieć.
-Powiedz, że za chwilę wychodzisz- wyszeptał.
-Za chwilkę wychodzę!- krzyknęłam tak, jak mi kazał.
-Ustanę za drzwiami, a ty wyjdziesz jakby nigdy nic okej?- odsunął się ode mnie.
-Okej- odpowiedziałam cicho.
Wiedziałam, że to będzie najlepsza opcja. Lepiej żeby Calum nie dowiedział się co się stało. Nie potrzebuję tutaj kłótni albo co gorsza bójek.
Szybko poprawiłam się w lustrze i starałam się opanować mój oddech. Gdy już mniej więcej wrócił do normy zrobiliśmy tak jak powiedział wcześniej. Chłopak ustał za drzwiami a ja szybko je otworzyłam i wyszłam. Calum stał niedaleko. Podeszłam do niego i spojrzałam na niego krzywo.
-Co się stało, że po mnie przyszedłeś?- zaśmiałam się.
-Twój były wyszedł chwilę za Tobą, więc chciałem sprawdzić co się dzieje. Nie widziałaś go?
-Nie- zaśmiałam się- zazdrośniku- potargałam jego włosy.
-Nie może mi Ciebie zabrać. Jesteś moja- ucałował moje czoło.
Jesteś moja.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro