Rozdział 13.
Impreza trwała do 2 w nocy. Mimo tego, że całowałam się z Calumem na parkiecie, nikt tego nie zauważył. Pofarciło się nam. Potem chłopak odwiózł mnie do domu i poinformował, że przyjedzie po mnie w niedzielę rano. Dzięki czemu miałam całą sobotę aby odespać i porozmawiać o wszystkim z mamą i Melanie. Oczywiście, dla mamy narazie nie wspomniałam o blondynie.
Moja przyjaciółka za to była wniebowzięta, że tak dobrze idzie nam z Calumem. Ona za to już była w szczęśliwym związku. Nie powiem, szybko im to poszło, ale czemu nie? Skoro są szczęśliwi jest w porządku.
W sobotę wieczorem spakowałam moje rzeczy na wyjazd do Filadelfii, aby w niedzielę już tylko odpoczywać w spokoju. I poszłam spać dość wcześnie, bo o 11 miałam być już na dole.
Wstałam o 9 rano i jak zawsze poszłam się wykąpać w gorącej wodzie. To mnie bardzo odprężało. Zrobiłam lekki makijaż a włosy spięłam w wysoką kitkę. Nałożyłam na siebie szare podarte jeansy i białą koszulkę która opinała moje ciało. Do tego w razie czego zabrałam czarną, rozpinaną bluzę. Dzisiaj na luzie. Nie tak elegancko jak w tygodniu.
Wyszłam z domu i jak zawsze już widziałam samochód chłopaka. Podeszłam do niego a on wysiadł, aby się przywitać.
-Hej- przytulił mnie do siebie i dał mi buziaka.
-Heej- przeciągnęłam i za chwilę znalazłam się na moim miejscu- gdzie mnie zabierasz?- zapytałam.
-Mówiłaś, że lubisz jeździć samochodami nie?- spojrzał na mnie zadziornie.
-Tak- potwierdziłam.
-No to się przekonamy, kto jest lepszym kierowcą- na jego buźkę wdarł się zadziorny uśmieszek.
-Błagam, Calum- zaśmiałam się- chcesz przegrać z dziewczyną?
-Właśnie to w Tobie lubię. Jesteś cholernie pewna siebie, a przy tym taka zadziorna.
Czułam jak się zarumieniłam. Nie każdy zwraca uwagę na takie rzeczy, a już napewno nie mówi o tym tako.
Nie odpowiedziałam. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Widziałam już masę sportowych samochodów i kilka tras. Wiedziałam, że zaraz wsiądę do jednego z nich, co cholernie mnie ekscytowało. Kochałam szybkie samochody.
-Więc co jeśli wygram?- podeszłam do niego, gdy wysiadłam.
-A co chcesz?- zaśmiał się.
-Gotujesz mi przez tydzień- powiedziałam stanowczo.
-A jeśli ja wygram?
-Co byś chciał?
-Zostaniesz dziś u mnie na noc- powiedział figlarnie, na co przewróciłam oczami.
-Niech będzie.
I ruszyliśmy w kierunku jakiegoś mężczyzny. Podejrzewam, że zarządzał tym miejscem.
Przywitaliśmy się z nim a on od razu wskazał nam które samochody mamy wziąć i dał nam kluczyki, oraz kilka wskazówek co do jazdy.
Po dwóch minutach znalazłam się w moim czerwonym samochodzie. Od razu poczułam, jak skacze mi adrenalina. Gdy odpaliłam go i usłyszałam ryk silnika, o matko. Byłam w domu.
Wyjechałam we wskazane miejsce tuż obok Caluma. Ustawiłam się przed linią i czekałam na znak od mężczyzny, na start. Moje ręce mimowolnie zaczęły się pocić na kierownicy. Myślałam teraz tylko o tym, aby wygrać.
Zaczęło się odliczanie. 3, 2, 1 i oboje ruszyliśmy z piskiem opon. Od razu wyprzedziłam blondyna i byłam spory kawałek przed nim. W pierwszy zakręt wjechałam bokiem, co napewno widział, bo widziałam go w lusterku. Byłam z siebie zadowolona. Cały czas szło mi dobrze, aż przy ostatnim zakręcie za bardzo zawiało mnie w prawą stronę. Wtedy chłopak wykorzystał okazję i mnie wyprzedził. Dodałam gazu do dechy, jednak linię końcową to on przekroczył jako pierwszy.
Przegrałam! Nie wierzę! Chyba muszę szybko zainwestować w samochód, bo dawno nie jeździłam.
Zatrzymałam się i nie dowierzałam. Zauważyłam, że już kierują nas do wyjazdu, więc jechałam tak jak nam kazali.
-Nie wierzę!- krzyknęłam gdy tylko wysiadłam z samochodu- miałeś ogromnego farta!
-Spokojnie- zaśmiał się- to nie jest gra o wszystko. Chociaż zaskoczyłaś mnie. Dawno nie widziałem, żeby jakaś dziewczyna tak pięknie wchodziła bokiem w zakręty- zaśmiał się.
Podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Ale to Ty wygrałeś- udawałam oburzoną.
-Wygrał lepszy- poklepał się w klatkę piersiową.
Głupek.
-Spadaj- parknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Wiedziałam, że idzie za mną.
-Nie obrażaj się, hej!- złapał mnie za rękę.
Jak tylko odwróciłam się w jego stronę podniósł mnie. Tego się nie spodziewałam. Właśnie Calum niósł mnie w stylu panny młodej.
-Nie obrażam się- zaśmiałam się.
-To czemu sobie poszłaś?
-A nie wiem- odpowiedziałam. On dalej mnie niósł- gdzie mnie niesiesz?
-Idziemy coś zjeść, niedaleko jest mała restauracja.
-Mogę iść sama- potrzepałam jego włosy.
-Racja- postawił mnie na ziemię. Jednak zanim mnie puścił złączył nasze usta. To był jeden z tych delikatnych pocałunków.
Tak właściwie to nie wiem kim dla siebie jesteśmy, ale chyba nie będę pytać. Narazie jest dobrze tak, jak jest.
Po kilku minutach doszliśmy do tej restauracji. Rzeczywiście była mała. Usiedliśmy w środku przy trochę bardziej "schowanym" stoliku. Zamówiliśmy sobie obiad i po minucie dostaliśmy napoje.
-Naprawdę świetnie Ci dzisiaj poszło. Nie spodziewałem się tego- mówił szczerze. Widziałam to.
-To jeszcze nic specjalnego- zaśmiałam się.
-Gdzie się tego nauczyłaś?- na to pytanie cała zesztywniałam. Nie chciałam mu o tym mówić.
-Jeździłam dużo ze znajomymi. Na takich torach, czasami na różnych zlotach- wyjaśniłam.
-Niesamowite, naprawdę. To co będziemy dzisiaj robić?- zapytał.
-Wygrałeś, więc zostaje u Ciebie na noc- przecież to oczywiste.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz- zmieszał się.
-Zostanę- uśmiechnęłam się do niego a on złapał moją rękę na stole. Uroczo.
-Cieszę się. Mamy jeszcze dużo czasu więc może jakiś spacer?
-Dla mnie jak najbardziej- zgodziłam się.
Calum wyglądał tak dobrze, że cały czas nie wierzyłam, że ktoś taki może zwrócić na mnie uwagę. To niemożliwe. A jednak. Nie mogłam nie na niego napatrzeć i nacieszyć tą chwilą mimo że, i tak dziś spędzę z nim cały dzień i noc. Nie znamy się długo a naprawdę jeszcze nikt nie zawrócił mi w głowie jak on.
-Smacznego- powiedziała kelnerka gdy odchodziła od naszego stolika.
Od razu zabraliśmy się za jedzenie.
_______
Byliśmy już w pokoju Caluma. Był ogromny, tak jak przystało na bogatych ludzi. Nie oszukujmy się, mieli kupę kasy.
Leżeliśmy w jego łóżku i oglądaliśmy horror na laptopie.
-Mogłabyś częściej do mnie przychodzić- powiedział nagle a jego ręka znalazła się w moich włosach.
-Tak?- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. Patrzył mi prosto w oczy tymi swoimi zielonymi tęczówkami. Były piękne.
-Zdecydowanie- zaśmiał się.
-Nie wiem czy na to zasługujesz- odwróciłam się w jego stronę, nie spuszczając z niego wzroku.
-Staram się przecież- oburzył się lekko.
-Widzę- stwierdziłam- ale czy to wystarczy?
-Co masz na myśli?- zmarszczył czoło.
-Wiesz Calum. Zazwyczaj pary zostają u siebie na noc. My nie jesteśmy parą- powiedziałam a chłopak jakby na chwilę się wyłączył. Myślał o czymś intensywnie.
-Mówiłem Ci, nigdy nie byłem w związku. Jednak Ty nie jesteś moją no... "Zabawką". Chciałbym dać Ci tyle miłości, ile tylko byłabyś w stanie udźwignąć, ale daj mi czas. Daj mi czas na oswojenie się z moimi uczuciami. Pierwszy raz moje serce zabiło do kogoś mocniej, a ja nigdy tego nie czułem- to co powiedział sprawiło, że miałam ochotę płakać.
To było tak słodkie... Wiedziałam, że jest że mną szczery. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę w ciszy, obserwując każdy jego najmniejszy ruch.
-Dam Ci tyle czasu ile będziesz potrzebował- uśmiechnęłam się.
Calum od razu wpił się moje usta. Jednak ten pocałunek był namiętny. Wręcz wulgarny. Nasze języki jakby toczyły ze sobą wojnę. Mimo to, i tak było przyjemne. Zawsze jest przyjemne, kiedy jego usta są na moich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro