Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

- Moi drodzy, witamy w naszych skromnych progach!

Troje Avengers'ów zostało wprowadzonych na wielką łąkę znajdującą się w środku lasu. Natasha razem z Clintem zostali zabrani do jednego z drewnianych domów, tam mieli się nimi zająć zmiennokształtni. Steve, dalej trzymany przez czarnowłosego, patrzył z lekkim obrzydzeniem na wszystko dookoła niego.

- Dobra, siadaj pan i słuchaj. Sprawa wygląda tak, że szybko nie opuścicie tego terenu. Rozdzielimy was do trzech różnych domów, gdzie będą was pilnować. W związku z tym nawet nie myślcie o ucieczce.

W momencie zakończenia słów Tamizy z domu, który sytuował się najbliżej nich wyszła Natasha wraz z trzema kobietami. Na szyi rudowłosej widniała metalowa obroża, dzięki której ani ona ani żaden z superbohaterów, którzy również owy sprzęt dostaną, nie uciekną.
Z kolejnego domku wyszedł Barton z dwoma kobietami i mężczyzną i już czarnowłosa  wiedziała, że ta czwórka się dogada.

- No, a ty Rogers wylądujesz... - rozejrzała się po domkach - ... będziesz u chłopaków.

Pociągnęłam go za ramię i ruszyłam w stronę dużego domku. Po wejściu do salonu zastał nas widok trzech rozwalonych facetów leżących na kanapie. No leżących... Zależy którzy jeden leżał, a dwóch... miało ręce tam gdzie, dla Steve'a, nie powinno ich być.

- Przygotuj się Rogers, to jest normalne.

- Przecież to chore!

- Chore to jest twoja mina, to jest w 100% normalne. Było, jest i będzie, także jeszcze zmienisz zdanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro