Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ZODIAK BONUSOWY II

💜Z kim się pocałowałaś i jak to wyglądało?💜

UWAGA:   F L U F F   S O   H A R D


💜Wodnik💜
Mélovin (Ukraina)

Poranek był lekko pochmurny, ale zapowiadał się ciepły dzień. Nie miałaś jednak czasu, aby się zachwycać nad nowym dniem, z racji tego, że musiałaś się szykować. Od kilku tygodni umawiałaś się z Mélovinem, i mogłaś śmiało powiedzieć, że coś chyba jest pomiędzy wami. Dzisiaj chłopak zabierał Cię na małą wycieczkę. Szybko założyłaś chabrową sukienkę do kolan i z rękawem 3/4. Do tego założyłaś sandały i wzięłaś się za nakładanie makijażu. Nie zajęło Ci to wszystko dużo czasu i już po chwili byłaś gotowa na spotkanie z Kostją. Ten się zjawił po Ciebie punktualnie późnym popołudniem i po przywitaniu ruszyliście w drogę. Chcieliście przejść się do parku, a potem wybrać się na podróż po obrzeżach miasta, gdzie górowały pagórki i były liczne łąki. Dzień się zrobił naprawdę ładny i postanowiliście urządzić piknik. Chętnie na to przystałaś i już po chwili Ty i chłopak rozkładaliście koc. Nie mogło oczywiście zabraknąć lemoniady i smakołyków. Po długim czasie objadania się zaczęło się robić ciemno, ale żadne z Was nie miało ochoty wracać do domu. Na niebie zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy. Oparłaś się delikatnie o ramię Kostji. Nie było chłodno, ale chłopak i tak Cię objął ramieniem. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Ten chłopak był po prostu cudowny.

- [T.I.]... Nie chcę wracać, ale chyba już powinniśmy - głos chłopaka przerwał przyjemną ciszę. Pokiwałaś na to głową, choć to była jedna z ostatnich rzeczy na jaką miałaś ochotę. Podniosłaś się przyjmując rękę chłopaka, i zaczęłaś składać koc. Obrociłaś się, żeby schować naczynia do kosza, kiedy poczułaś coś na sobie. Chłopak owinął Cię kocem i czułaś się, jakbyś była w kokonie. Ze śmiechem obrociłaś się przodem do chłopaka, ale śmiech zamarł Ci na ustach, kiedy zobaczyłaś, jak blisko Ciebie stoi. Był wyższy od Ciebie o głowę, więc musiałaś spojrzeć mocno do góry, żeby zobaczyć jego oczy. Kostja patrzył tylko na Ciebie, na przemian na usta i w Twoje oczy. Nieświadomie musiałaś mu dać nieme pozwolenie, bo już po chwili jego usta znalazły Twoje wargi. Poczułaś się, jakby to był pierwszy pocałunek. W jego ramionach czułaś się idealnie, więc od razu oddałaś pocałunek. Po dłuższej chwili oderwaliście się od siebie. Mél patrzył na Ciebie z nieśmiałym, lekko zdenerwowanym uśmiechem. Uśmiechnęłaś się szeroko, a wtedy on zrobił to samo. Nie wiedząc czemu, oboje się roześmialiście. Czułaś, że od tej pory wszytko będzie inaczej.

💜Ryby💜
Mélovin (Ukraina)

Deszcz bębnił lekko w szyby, kiedy Ty szukałaś w szafce swojego aparatu. Byłaś początkującym fotografem. Wszyscy powtarzali Ci, że masz naprawdę dobre oko, więc przyszedł Ci do głowy pomysł, żeby bardziej się wyćwiczyć w robieniu zdjęć. Chciałaś wykorzystać okazję i zrobić sesję w mieście i w lesie w czasie deszczu. Po znalezieniu niezbędnych sprzętów, założyłaś kurtkę i buty, żeby po chwili wyjść na dwór. Lubiłaś deszcz, więc nawet nie wzięłaś parasolki. Szybkim krokiem ruszyłaś w upatrzoną sobie stronę, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Na krótkim moście nad rzeką rozłożyłaś pod folią ochronną cały sprzęt i rozejrzałaś się w poszukiwaniu idealnego krajobrazu na zdjęcia, kiedy nagle usłyszałaś czyjś głos.

- [T.I.] [T.N.]! Nie wierzę, że Cię spotykam!

Obejrzałaś się za siebie, żeby zobaczyć właściciela głosu i od razu go poznałaś. Był to Kostja, twój kolega z licealnej klasy, w którym się podkochiwałaś. Po liceum Wasze drogi się rozeszły, by teraz, po 2 latach, znowu się spotkać. Z szerokim uśmiechem obrociłaś się w stronę chłopaka.

- Cześć, Kostja. Co słychać? - uśmiechnęłaś się, jakbyście stali w sklepie spożywczym, a nie na ciemnym moście w ulewie.

- Wszystko w porządku, tylko zastanawiam się, co Ty... A, no tak. Fotografujesz zawsze w takich warunkach?

- Skąd, po prostu tak mnie naszła ochota - roześmiałaś się. Blond - czarnowłosy spojrzał z lekkim niepokojem na Ciebie.

- Na pewno nie chcesz żadnej parasolki ani nic?

- Nie, naprawdę lubię deszcz. Ale dziękuję, to miło z Twojej strony.

Chłopak postanowił zostać przy Tobie jeszcze chwilę. Poprosiłaś go o popilnowanie aparatu, żebyś mogła się rozejrzeć trochę dalej bez przenoszenia sprzętu. Nagle usłyszałaś dźwięk migawki i obrociłaś się zdziwiona. Chłopak wzruszył ramionami.

- Tak tylko próbuję. Pięknie wyglądasz.

Z lekkim uśmiechem wróciłaś do niego, by za chwilę zobaczyć na ekranie kilka zdjęć przedstawiających Ciebie w deszczu. Lekko się zaczerwieniłaś.

- Dziękuję, Kostja. Masz też oko do artystycznych zdjęć - przyznałaś, po czym dla zabawy obrociłaś aparat i zrobiłaś zdjęcie Kostji.

Już po chwili obydwoje goniliście się po moście i lasku, co jakiś pstrykając zdjęcia. Miałaś już całą sesję, a chłopak nadal był w posiadaniu urządzenia, więc ze śmiechem próbowałaś mu je odebrać. On tylko obrócił aparat obiektywem w Waszą stronę i zrobił kilka zdjęć. Na ostatnim nagle nachylił się i pocałował Cię w policzek. Później okazało się, że wyszło ono niesamowicie uroczo.

Chłopak po zrobieniu zdjęć odwrócił się w Twoją stronę i wyciągnął rękę ze sprzętem. Kiedy go odbierałaś, Wasze dłonie zetknęły się, a kiedy już miałaś aparat w ręku, chłopak nagle nachylił się i złożył na Twoich ustach pocałunek. Bardziej romantycznej sceny niż całowanie się w deszczu z Kostją, wieczorem, na oświetlonym moście, nie mogłaś sobie wyobrazić.

💜Baran💜
Mélovin (Ukraina)

Wieczór powoli zapadał, a lampy na ulicy rozświetlały się. Włączyłaś kulki ledowe, które były rozwieszone wokół przytulnego gniazdka z koców i poduszek w salonie przed telewizorem. Spotykałaś się z Kostją od kilku miesięcy i z radością mogłaś powiedzieć, że byliście coraz bliżej siebie. Dzisiaj zaprosiłaś chłopaka do siebie, na mały wieczór filmowy. Nie wiedziałaś, co będziecie oglądać, liczyłaś na Kostję. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Wstałaś szybko z kanapy i pobiegłaś otworzyć. Kostja zjawił się kilka minut przed czasem. Otwarłaś drzwi i przytuliłaś go na powitanie. Chłopak przyniósł kwiaty dla Ciebie i paczkę chipsów na wieczór. Zaprosiłaś go do środka, a sama pospieszyłaś do kuchni po miskę na przekąskę. Wieczór mijał Wam w miłej atmosferze. Kostja wybrał film "Szklana pułapka", a Ty na to przystałaś. Film się skończył już dawno temu, była prawie północ, ale żadne z Was nie kwapiło się do rozstania się. Nagle rozległ się grzmot i lunął deszcz. Zaproponowałaś wobec tego Kostji pozostanie na noc, ale chłopak nie chciał Ci sprawiać kłopotu. W końcu zmusiłaś go do wzięcia starej parasolki Twojego brata, którą kiedyś pożyczyłaś. Lekko poczochrałaś blond - czarne włosy chłopaka.

- Uważaj na siebie, Kostja. Na pewno nic Ci się nie stanie?

Chłopak szeroko uśmiechnął się, i lekko objął Cię ramionami.

- Jesteś przeurocza, jak się o mnie martwisz.

Pacnęłaś go w ramię i lekko popchnęłaś w stronę drzwi, jednak cały czas się śmiejąc. Chłopak zaparł się tak, że nie mogłaś go przesunąć. Dla żartów jednak próbowałaś to zrobić. Nagle on puścił się, a Ty całą siłą poleciałaś na niego i niechcący oboje wpadliście na drzwi. Byłaś przytulona do klatki piersiowej Kostji, a on mocno obejmował Cię ramionami w pasie. Zrobiłaś się mocno czerwona.

- Przepraszam - wydukałaś, i chciałaś się odsunąć, ale szybko zorientowałaś się, że chłopak wcale nie ma zamiaru Ci na to pozwolić. Zdjął jedną rękę z Twojej talii i przeniósł ją na Twój policzek. Nachylił się do Ciebie, by po chwili złączyć Wasze usta w pocałunku. Zostaliście tak pod drzwiami długo, ale w tym momencie Kostja zepsuł magiczną chwilę.

- Czy Twoja oferta zostania na noc jest jeszcze aktualna?

Roześmiałaś się, stając na palcach, żeby pocałować Kostję w policzek. Dla takiego chłopaka jak Kostja, jest aktualna zawsze.

💜Byk💜
Mélovin (Ukraina)

Dzień był bardzo ciepły, ale wietrzny, a Ty nie mogłaś doczekać się popołudnia. Jak tylko wstałaś z łóżka, poszłaś wybrać ubrania na dzisiejszy dzień z garderoby. Wybrałaś szarą, krótką bluzę, czarne rurki i Twoje ulubione trampki. Dzisiaj Ty i chłopak, którego poznałaś pewnego ranka w trakcie picia Twojej ulubionej kawy, szliście do wesołego miasteczka. Od dziecka uwielbiałaś wszelkie karuzele i huśtawki. Nigdy także nie należałaś do osób cierpliwych, więc spoglądając na zegar, marzyłaś, by przyspieszył chociaż dwukrotnie. Nie dość że Cię czekał cudowny dzień, to jeszcze w takim towarzystwie. Musiałaś przyznać, że chłopak Cię zainteresował. Nalałaś sobie mleka do miski z płatkami i wzięłaś do ręki telefon. Przejrzałaś social media i popisałaś ze swoją przyjaciółką. Pozostało Ci do spotkania ponad 2 godziny, więc postanowiłaś przejść się na miasto. W końcu godzina 15 nadeszła i zaczęłaś się szykować. Punktualnie usłyszałaś dzwonek do drzwi. Przywitałaś się z Kostją i wsiadłaś do jego czarnego, sportowego auta. Wesołe miasteczko było ulokowane kilkanaście kilometrów od Twojego miejsca zamieszkania.

Wysiadłaś na parkingu i już z daleka zobaczyłaś barwne światła, pędzące karuzele, słyszałaś krzyki ludzi, śmiech dzieci i czułaś popcorn z watą cukrową. Odczucia te jeszcze bardziej uczyniły Cię szczęśliwą. Cały wieczór Ty i Kostja bawiliście się jak małe dzieci, mieliście także ciekawy układ. Osoba, która pierwsza miała mieć dość lub miało być niedobrze, kupowała drugiej osobę wielkiego pluszaka i popcorn. Czułaś się pewniej niż Mélovin i Twoje przeczucie nie oszukało Cię - chłopak leciał chwilę później do samochodu zanieść ogromnego, miękkiego misia. Zlitowałaś się jednak nad nim i podzieliłaś pysznym popcornem. Siedzieliście na ławce przez chwilę, żeby Kostja mógł dalej jeździć na karuzelach. Chłopak wyciągnął Cię jednak do domu strachów, cwaniak pewnie myślał, że będziesz się tulić do jego ramienia. I będąc szczerym, wcale się nie pomylił.

Na koniec waszej ciekawej wycieczki Kostja postanowił zabrać Cię na diabelski młyn. Niebo już pociemniało i tylko gdzieniegdzie świecące punkciki z okien domów na mieście rozświetlały okolicę. Wiał przyjemny wiaterek. Koło w najwyższym punkcie na chwilę zatrzymało się, tak jak zawsze. Przyglądałaś się z zapartym tchem cudownemu widokowi, kiedy kątem oka zauważyłaś, że chłopak się w Ciebie wpatruje. Spojrzałaś na niego.
- Mam coś na twarzy, czy co?
- Nie, skąd. Po prostu... Wyglądasz pięknie. Jesteś piękna.
Lekko zaczerwieniłaś się. Musiałaś przyznać, że coraz bardziej byłaś zakochana w tym chłopaku. Zanim zdążyłaś zorientować się w sytuacji, jego twarz była kilka milimetrów od Twojej. Jego wargi delikatnie musnęły Twoje usta, niepewne, czy nie masz nic przeciwko temu. Ty oczywiście nie miałaś. Całowaliście się w tle cudownej panoramy.

💜Bliźnięta💜
Mélovin (Ukraina)

Zanim słońce zdążyło w ogóle wstać, dzień już zrobił się gorący. Obudził Cię szum oceanu i skrzeczenie mew. Ty i chłopak, z którym od jakiegoś czasu się umawiałaś, Kostja, wyjechaliście na urlop na Malibu, gdzie wynajęliście śliczny domek. Miał ogromne, panoramiczne okna i duży ogród. Do plaży mieliście tylko kilkaset metrów.
Z rana mieliście się na nią wybrać i spędzić cały dzień. Założyłaś pod szorty i koszulkę od Kostji, którą Ci wczoraj pożyczył, kostium kąpielowy i ruszyłaś na plażę. Chłopak wybrał się tam już wcześniej, i miał rozłożył parasol i ręcznik. Usiłowałaś nie przyglądać się bardzo klatce piersiowej chłopaka, albo przynajmniej robić to subtelnie.

Z daleka pomachaliście do siebie. Ulokowałaś się na kocu i rozłożyłaś jedzenie. Kostja głosował za zamówieniem pizzy, ale Ty zaopononowałaś, żeby dopiero na wieczór. Wahałaś się pomiędzy najedzeniem się a wskoczeniem do wody. Ostatecznie pokusa wygrała i razem z Kostją wcinaliście żelki, chipsy, frytki, kurczaczki i shake'i. Potem pełni położyliście się koło siebie i opowiadaliście sobie nawzajem historie ze swojego życia. Nie zdawałaś sobie sprawy, kiedy zasnęłaś. Obudziłaś się po kilku godzinach, na szczęście nie spaliście się na słońcu, bo wcześniej wysmarowaliście się kremem. Poczułaś gorąco na talii. Po chwili rozeznania się w sytuacji zorientowałaś się, że przytula Cię Kostja, cały czas śpiący. Delikatnie wysunęłaś się spod jego ręki i pobiegłaś w stronę wody. Nie miałaś wyjścia, piasek był tak gorący, że aż parzył. Stojąc w wodzie po kolana, nasmarowałaś się jeszcze raz. Potem z radością zanurkowałaś w wodę. Fale były dosyć duże i przyjemnie unosiły Cię na sobie. Zanurkowałaś, żeby wyłowić śliczną muszlę z dna. Pod wodą było super. Kiedy wypłynęłaś na powierzchnię, usłyszałaś, że ktoś Cię woła.
- [T.I.], jesteś tam? - wszędzie poznałabyś ten głos. Szybko zaczęłaś płynąć do brzegu i z daleka machać Kostji. Chłopak zdecydowanie się rozluźnił, widząc Cię całą i zdrową. Od razu podbiegł do Ciebie i, mu Twojemu zdziwieniu, złapał Cię w ramiona.

- Kostja, co Ty... ? - wyjąkałaś, kiedy chłopak mocniej objął Cię i schował twarz w Twoich włosach.

- Bałem się, że coś Ci się stało.

- W porządku, po prostu poszłam popływać.

- Nie rób mi tego więcej, dobrze? - poprosił chłopak, a Ty, zanim zdążyłaś coś na to odpowiedzieć, pochylił się i pocałował Cię. Przyjemnie smakował czekoladą i słońcem. W końcu oderwał się od Ciebie. Nagle złapał Cię jak pannę młodą, na co pisnęłaś, a on wrzucił Cię do wody. Spędziliście resztę dnia cudownie.

💜Rak💜
Mélovin (Ukraina)

Już od rana znajdowałaś się w Twoim ulubionym miejscu na całym świecie - w stajni. Twoimi ulubionymi zwierzętami są konie i kochasz spędzać z nimi czas. Często dajesz również korepetycje z jazdy innym, w tym Kostji - chłopakowi w Twoim wieku, w którym byłaś zakochana - choć nie dopuszczałaś do siebie tej myśli. Tego dnia ponownie mieliście się spotkać, a Kostja przełożył je na późną godzinę - 19. Tobie jednak to nie przeszkadzało, bo chciałaś pokazać chłopakowi pewne miejsce - śliczną polanę koło strumienia, gdzie wspaniale widać gwiazdy. Odkryłaś to miejsce podczas jednej z Twoich licznych przejażajdżek.

Cały dzień spędziłaś na jeździe konnej i uczeniu grupy dziewczyn, które chciały się nauczyć jeździć. W końcu nadeszła owa godzina, a Ty z radością przywitałaś Kostję. Przez chwilę zajmował się swoim ulubionym koniem, Tornado, czesząc jego grzywę i dając mu kostki cukru i marchewki. Następnie ramię w ramię ruszyliście na przejażdżkę wokół średniej wielkości lasku sosnowego. Kostja zdradził Ci, że musi się nauczyć idealnie jeździć stępem, bo będzie to w pocztówce na Eurowizji. Już od dawna wiedziałaś o  występie chłopaka na międzykrajowej imprezie i gorąco mu kibicowałaś. Po kilku godzinach jazdy poprosiłaś, zbierając całą swoją odwagę, żeby pojechał za Tobą. Na koniach w tamto miejsce dotarliście w około dwadzieścia minut.

Jako że wybiła już godzina dwudziesta druga, gwiazdy były widoczne wprost idealnie. Chłopak na koniu zatrzymał się i z zachwytem spojrzał w niebo. Wiedziałaś jak ma wyglądać na Eurowizji, ale mimo wszystko nie mogłaś się na patrzeć na jego diametralną zmianę za każdym razem. Ma scenie jest mroczny, zimny i przystojny, a na lekcjach z Tobą staje się zwykłym, uroczym chłopakiem. Cicho zaśmiałaś się pod nosem z własnego szczęścia.

- [T.I.], tu jest po prostu pięknie. Bajecznie. Dziękuję, że mnie tu zabrałaś.

Zeskoczył z konia i podszedł do Ciebie, podając rękę. Dołączyłaś do niego na ziemi. Kiedy tylko Twoje stopy dotknęły podłoża poczułaś usta Mélovina na swoich wargach. Całowaliście się bardzo długo w świetle gwiazd, a Ty pragnęłaś zostać w rej magicznej chwili na zawsze.

💜Lew💜
Mélovin (Ukraina)

Leżałaś na łóżku, zastanawiając się co jeszcze możesz zrobić, żeby nie umrzeć z nudów. Nie przychodziło Ci zupełnie nic do głowy, a był to dopiero środek dnia. Pogoda niezbyt dopisywała, więc nie bardzo miałaś ochotę wyjść na dwór. Kwiecień był w ogóle chłodny, więc wszystko co miałaś zrobić w domu, miałaś załatwione. Nagle Ci wpadł do głowy genialny pomysł. Wstałaś z łóżka, kiedy nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu. Twój przyjaciel, Kostja, próbował się z Tobą najwyraźniej skontaktować. Szybko wstałaś i odebrałaś.

- [T.I.], cześć! Co robisz?
- Nic, Kostja, zupełnie nic i się nudzę - burknęłaś.
- To świetnie, za chwilę będę.
- Czekaj, co...?

Usłyszałaś dźwięk rozłączanego połączenia i westchnęłaś. Teraz musiałaś się ogarnąć, bo na szczęście miałaś posprzątane. Chłopak przybył bardzo szybko na miejsce. Kiedy zadzwonił do drzwi, otworzyłaś mu i zobaczyłaś, że miał w ręku pudełko czekoladek.

- Kostja, nie trzeba było! Ale dzięki - uśmiechnęłaś się szeroko.
- Nie myśl że ja ich też nie będę podjadać, [T.I.] - mruknął, po czym wszedł do środka. Zamknęłaś drzwi i zaprowadziłaś gościa do salonu. Kostja czuł się u Ciebie jak u siebie w domu, więc rzucił się na łóżko i rozejrzał się dookoła. Wyjęłaś szklanki i jakieś słodycze z szafki.

- No, to co robimy?
- Jakbym wiedziała, Kostja, to...
- Wiem - przerwał Ci - Mam pomysł, jak możemy spędzić to nudne popołudnie... - Uśmiechnął się łobuzersko.

Przez następne 3 godziny Mél i Ty graliście w stare planszówki, karty i oglądaliście telewizje. Teraz jednak Kostja znowu zaczął się nudzić, a Ty siedziałaś koło niego z uśmiechem na twarzy.

- Przynieść Ci coś do picia? - spytałaś, widząc pustą szklankę chłopaka.
- Jak chce Ci się wstawać - mruknął.

Podniosłaś się z kanapy rogówki i obrociłaś się przodem do chłopaka z pytaniem, co by wolał. Ten jednak złapał Cię za nadgarstek i pociągnął do siebie tak, że usiadłaś na jego kolanach. Pisnęłaś zaskoczona.
- Kostja, co ty...?
Twoje pozostałe słowa utonęły w miękkich wargach Mélovina. Nie miałaś zupełnie nic przeciwko temu, więc oplotłaś szyję chłopaka rękami. Po dłuższej chwili oderwaliście się od siebie. Odsunęłaś się delikatnie z uśmiechem na ustach.
- To chcesz sok czy napój gazowany?
Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Kostji.
- Chcę Ciebie.
Wasze usta znowu się połączyły, a Ty dziękowałaś dzisiejszej nudzie.

💜Panna💜
Mélovin (Ukraina)

Za dzieciaka miałaś najlepszego przyjaciela, Kostję. Chłopak był z Ukrainy, z samej granicy, tak jak Ty - tylko że byłaś po stronie polskiej. Wasza przyjaźń zaczęła się od niespotykanej w takim wieku rywalizacji o miejsce na nowej huśtawce. Ty i Kostja kłociliście się, kto będzie ją miał. Całe podwórko nie śmiało nawet jej zająć i było podzielone na dwa obozy, więc osoba, która na niej by usiadła, miała się stać jej właścicielem.

Ostateczny dzień sporu i waszej znajomości nadszedł wczesnym, nawet bardzo wczesnym czerwcowym rankiem. Kilka tygodni temu Ty i chłopak skończyliście 7 lat. Twoi rodzice dali Ci większa swobodę, jeśli chodzi o poruszanie się po osiedlu. Dlatego żeby w końcu wygrać kilkumiesięczną wojnę, wybiegłaś z domu przed szóstą nad ranem. Plac zabaw był tuż koło Twojego domu, i tuż koło domu Kostji - tylko, że z drugiej strony. Szłaś szybkim krokiem w stronę huśtawki, z ogromną dumą i poczuciem, że wygrałaś, kiedy zobaczyłaś chłopaka nadchodzącego z drugiej strony. Oboje Was zamurowało na chwilę, po czym ile sił w nogach ruszyliście do huśtawki. Nie był to już czas na dyskusje słowne, tylko wyścig, kto na niej będzie pierwszy. Szybko zobaczyłaś, że Kostja jest znacznie bliżej. Nagle usłyszałaś, jak ktoś woła Twoje imię. Zrezygnowana, zatrzymałaś się. Była to Twoja mama.

- [T.I.]! Nie wolno Ci tak wymykać się z domu! Nie dzisiaj, kiedy jest takie zamieszanie! Wracaj tu do mnie, wyjeżdżamy natychmiast!

Zupełnie zapomniałaś, że to już koniec. Dzisiaj był dzień wyprowadzki. Miałaś już nigdy nie mieć tej huśtawki ani zobaczyć Kostji i innych znajomych z trzepaka.

- Słyszysz co mówię, [T.I]? Chodź do mnie.

Dla siedmiolatki był to cios. Przegrałaś. Stałaś plecami do huśtawki i już miałaś iść do domu, kiedy postanowiłaś się obejrzeć. Ku Twojemu nieopisanemu zdziwieniu, Kostja nie siedział z dumnym wyrazem twarzy na hustawce. Stał koło niej z niepewną miną i patrzył na Ciebie.

- Wyjeżdżasz?

Skinęłaś głową.

- Na zawsze?

Ponowne potwierdzenie. Zapadła chwila ciszy. Podwórko było puste. Twoja mama weszła do środka, czekając tylko na Ciebie. Stałas niepewna, nie wiedząc, co zrobić.
- Siadaj - odezwał się chłopak, a Ty w jeszcze większym szoku spojrzałaś na niego. Podeszłaś powoli do huśtawki. Kostja był lekko czerwony, ale na jego twarzy widziałaś pewność.

- Mówię poważnie, siadaj. Ja... Znaczy... Pewnie się już nie zobaczymy. A nie chcę, żebyś.... Nieważne, po prostu usiądź na tej huśtawce, proszę.

Szeroki uśmiech rozjaśnił Ci twarz. Pchnięta impulsem, pocałowałaś bo w policzek i usiadłaś. Chłopak popchnął Cię lekko, żeby urządzenie nabrało pędu...

- Nawet nie wiesz, ile to mnie wtedy kosztowało! - zawołał Kostja. Było piętnaście lat później, a Wy siedzieliście w przytulnej kawiarni. Było to wasze trzecie spotkanie od pamiętnego dnia, kiedy wyjechałaś do Czech. Mając jakoś 16 lat, odnalazł Cię na portalu społecznościowym. Od tej pory mieliście stały kontakt i byliście z wydarzeniami na bieżąco z życia drugiej osoby.
Kolejne kilka lat później, postanowiliście się spotkać w połowie drogi. To już było trzecie z kolei, a Ty nie mogłaś zrozumieć, jakim cudem tak długo bez niego wytrzymałaś.

- Mogę się domyślać - zaśmiałaś się. Byłeś bardziej czerwony niż Twoje włosy kilka miesięcy temu!

Wstaliście od stolika. Musiałaś już iść, więc pożegnałaś się szybko z Kostją. Zdążyłaś się już odwrócić, kiedy on chwycił Cię za nadgarstek i przyciągnął Cię do siebie. Zaskoczona, nie miałaś nic przeciwko. Jego ciepłe dłonie lekko dotknęły Twojej twarzy, kiedy on nachylił się, żeby Cię pocałować. Pocałunek był krótki, ale nieziemski. Kostja uśmiechnął się szeroko.

- Po tylu latach. Teraz już możesz się spieszyć - roześmiał się, po czym odszedł jakby nigdy nic. Szybko go dogoniłaś. Nie oszukujmy się, kto by myślał o pilnych sprawach przy takim chłopaku jak Kostja?

💜Waga💜
Mélovin (Ukraina)

Dzień był słoneczny, ale Ty czułaś się, jakby był to najgorszy dzień na świecie. Od kilku miesięcy umawiałaś się z starszym od Ciebie o rok chłopakiem. Dzisiaj jednak tamten perfidnie zerwał z Tobą przez telefon. Musiałaś przyznać, że przez ostatnie dni bardzo dużo się kłociliście i to, co było pomiędzy Wami na początku, wypaliło się, ale nie sądziłaś, że aż tak to się skończy. Nie miałaś już nawet siły na płacz. Siedziałaś tylko na kanapie i patrzyłaś na telefon. Twój najlepszy przyjaciel, Kostja, obiecał że do Ciebie zaraz wpadnie, więc liczyłaś, że Cię pocieszy. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Kostja wszedł do środka, słysząc zaproszenie. Od razu przysiadł się do Ciebie. Przez chwilę siedzieliście w milczeniu. Po chwili chłopak odezwał się.

- Chyba nie muszę mówić, że zasługujesz na lepszego, dobrze że nie jesteś z takim chamem, znajdziesz kogoś lepszego, bla bla i te de?

Pokręciłaś głową. Kostja objął Cię ramieniem i przyciągnął do siebie.

- Och, Kostja - westchnęłaś - Dlaczego tak jest cały czas? Nie potrafię się związać na dłużej, a jak już, to i tak to się rozpadnie. Może powinnam już ich wszystkich odpuścić...

- Możliwe, że tak będzie lepiej.

Gwałtownie odsunęłaś się od chłopaka. Smutek przerodził się w złość i miałaś ochotę się na kimś wyżyć.

- Sugerujesz, że nie zasłużyłam na chłopaka? - doskonale wiedziałaś, że nie to miał na myśli, ale na obecną chwilę Kostja był dla Ciebie kimś, kto Cię nie rozumiał.

- Hej, [T.I], spokojnie. Nie powiedziałem tego. Miałem na myśli, że...

Zerwałaś się z kanapy.

- Nie obchodzi mnie, co miałeś na myśli. Zabrzmiało to tak, jakbyś wolał żebym była starą panną! Po za tym, każdy mój związek negujesz!

- Niby kiedy powiedziałem coś złego o Twoim chłopaku?

- Nie musisz tego mówić wprost, Kostja! Widzę Twoją niechęć do każdego z kim się umawiam! Czy Ty w ogóle jesteś moim przyjacielem, skoro nie chcesz żebym była szczęśliwa? - zawołałaś, jednocześnie rzucając w chłopaka paczką żelków i odsuwając się jeszcze dalej od niego.

- Wiesz, męczy mnie to czekanie, aż w końcu zrozumiesz! - lekko podniósł głos chłopak.

- Niby co mam jeszcze zrozumieć? Zresztą, może po prostu powinnam...

Niespodziewanie chłopak jednym krokiem przeroczył dzieląca was odległość. Zbliżył się do Ciebie zdecydowanie bardziej niż powinien przyjaciel. Byłaś zbyt zdumiona, by zareagować. W tym momencie Kostja przycisnął swoje usta do Twoich, po czym się lekko odsunął.

- Możesz mnie uderzyć. Masz 3 sekundy. Dwie. Jedną.

Byłaś zbyt zaskoczona, żeby cokolwiek zrobić.

- Kostja, czy... Czy Ty...?

Chłopak znowu się do Ciebie zbliżył i ponowił pocałunek. Bez problemu pozwoliłaś mu na to. Teraz zrozumiałaś. Kiedy Ty szukałaś po całym świecie drugiej połówki, ta była cały czas koło Ciebie.

💜Skorpion💜
Mélovin (Ukraina)

Obudziłaś się z samego rana. Było Ci strasznie zimno i nie chciałaś wychodzić z przyjemnego łóżka. Nakryłaś się mocniej kołdrą i założyłaś na głowę kaptur swojego kigurumi [N.U.Z]*. Westchnęłaś cicho i w końcu postanowiłaś wyjść z łóżka. Wyjrzałaś przez okno i omal nie krzyknęłaś z radości. Cała okolica była ślicznie zakopana pod białym puchem, a z nieba cały czas zlatywały kolejne piękne białe płatki. Wyszłaś ze swojej sypialni i zbiegłaś po schodach na dół, żeby wyjrzeć przez okno po drugiej strony domu. Byłaś ciekawa, czy wstał już Kostja - uroczy chłopak z Twojego sąsiedztwa. Nie myliłaś się - Mél już od rana odśnieżał chodnik przed domem. Szybko pobiegłaś do łazienki się przebrać. Założyłaś czarny sweter i na to płaszcz. Do tego czarne jeansy i botki w takim samym kolorze. Wokół szyi owinęłaś szal i chwyciłaś czapkę. Jak tylko zamknęłaś drzwi, postanowiłaś się do chłopaka zakraść od tyłu. Naciągnęłaś mu nagle swoją czapkę na oczy, a on ze śmiechem zrobił obrót wokół siebie. Próbowałaś uciec, ale ręce Kostji objęły Cię wokół talii i przyciągnęły do siebie. Ze śmiechem zdjęłaś mu czapkę z głowy i poczochrałaś włosy.
- Kostja, nie waż się mi rozchorować! Co będę robić całą zimę bez Ciebie?
- Nie będę chory, obiecuję. [T.I]...
- Tak?
- Zbudujemy igloo?
Roześmiałaś się na uroczą propozycję chłopaka i zgodziłaś się. Zaczęliscie budować ścianę naprzeciwko siebie, kiedy nagle Kostja rzucił w Ciebie śnieżką i schował się za śnieżnym murem.
- O Ty - mruknełaś, zgarniając śnieg z ziemi - Chcesz wojny? To będziesz ją mieć!
Resztę dnia spędziliście goniąc się jak dzieci, lepiąc bałwana, latarnie śnieżną i jeżdżąc na łyżwach po zamarzniętym jeziorze.

~-~-~-~-~-~-

Nad ranem kolejnego dnia pukałaś do drzwi domu Kostji. Chłopak ledwo żywy Ci otworzył. Weszłaś do środka i z kpiącym uśmiechem spojrzałaś na chłopaka.

- Oj, Kostja. Mówiłam Ci, żebyś tak nie szalał. A teraz?

Chłopak tylko zaburczał coś w odpowiedzi i, zanim zdążyłaś wyjąć z torebki leki i pudełko z ciepłymi kotletami, przyciągnął Cię do siebie. Wiedziałaś doskonale, co teraz się stanie, więc tylko stanęłaś na palcach i chciałaś pocałować chłopaka. Ten jednak lekko się odsunął, mając minę jak zbity szczeniaczek.
- Nie chcę Cię zarazić.
- To akurat jest tego warte.
Kostja nie mógł inaczej zareagować na taki argument. Wasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Tak jak słusznie stwierdziłaś, było to warte tego, że następnego dnia oboje leżeliście w łóżku - przytuleni i kaszlący.


💜Strzelec💜
Mélovin (Ukraina)

Przyjemny zapach kawy rozszedł się po całym Twoim gabinecie. W końcu maszyna wypluła ostatni łyk czarnego płynu i wyjęłaś kubek z pysznym napojem. Kończyłaś już pracę na dzisiaj, i byłaś już naprawdę zmęczona. Wyszłaś ze swojego biura i z radością udałaś się wzdłuż mocno oświetlonego korytarza. Jednocześnie z biura obok wyszedł Kostja. Nie lubiłaś zbytnio gościa. Wydawał Ci się rozpuszczonym bachorem, który zaszedł tak wysoko nie dzięki swoim umiejętnościom, ale bogactwem domu, z którego pochodził. Rzuciliście sobie chłodne spojrzenie. Lekko poirytowana, ramię w ramię ruszyliście do windy. Weszłaś do środka. Z góry dochodziła cicha, oklepana melodyjka. Czarnowłosy stanął koło Ciebie i ruszył do guziczków.
- Na parter?
- Oczywiście - mruknęłaś. Kostja posłusznie wcisnął przycisk. Z głośnym protestem winda ruszyła w dół kilkanaście pięter. Staliście z daleka od siebie, wpatrzeni w różne ściany, jak w słabej komedii. Nagle lekko ją zatrzęsło, a Ty, nieprzygotowana na
to, straciłaś równowagę i wpadłaś na Kostję. Lekko się zarumieniłaś i szybko odsunęłaś się od klatki piersiowej chłopaka.
- Przepraszam - powiedziałaś z dumą. Chłopak tylko spojrzał na Ciebie, a Ty starałaś się nie myśleć o równomiernym, przyjemnym biciu jego serca. W tym momencie urządzeniem znowu zatrzęsło i winda zatrzymała się.
- Cholera - wyrwało Ci się. Pieprzony brak prądu. Uparcie jednak wciskałaś przycisk zawiadamiający o awarii. Chłopak bez słowa wyjął komórkę i próbował wybrać numer. Spojrzałaś na niego z wyczekiwaniem.
- I co?
- Brak zasięgu - rzucił. Ze zdziwieniem zauważyłaś, że nie ma Iphone'a, tylko dość stary model LG.
- Myślałam, że drogi telefon powinien mieć zasięg wszędzie - dogryzłaś, zirytowana przeciwnością losu.
- Myślałem, że pani prezes ma przy sobie zawsze telefon.
Zacisnęłaś usta.
- Zostawiłam akurat w biurze.

Kostja na to tylko wzruszył ramionami. Oparłaś się o ścianę.
- Myślisz, że długo tu sobie posiedzimy? - zapytał Kostja.
- Zgaduję, że ktoś powinien Cię szukać, skoro jesteś taki ważny.

Chłopak bardziej obrócił się w Twoją stronę. Wyglądał na lekko skonsternowanego i zrezygnowanego.
- Ty coś do mnie ewidentnie masz. Co ja Ci zrobiłem? Jesteś na wyższej pozycji niż ja, więc co ja... Ach. Chyba już rozumiem. Syndrom rozpieszczonego dzieciaka. Mam rację?

Przez chwilę tylko stałaś w milczeniu. Po chwili pokiwałaś głową. Chłopak też oparł się o ścianę, wyglądając na rozczarowanego.

- Jeśli chcesz wiedzieć, to ojciec się mnie wyrzekł. Uciekłem z domu starając się przeżyć za kilka groszy. A Ty... Ty byłaś moim wzorem do naśladowania. Dziewczyna trochę młodsza ode mnie, a znacznie lepsza ode mnie.

Zrobiło Ci się mocno głupio. Zwaliłaś swoją złą ocenę o nim na przepracowanie. Nagle windą coś szarpnęło i znów ruszyła w dół.

- Kostja, ja... Przepraszam. Oceniłam Cię przez pryzmat Twojej rodziny i...

- W porządku. Dużo osób tak myśli.

Nie wiedziałaś co powiedzieć, aby pocieszyć chłopaka. Winda akurat dojechała do garażu. Wysiedliście w niezręcznym milczeniu. Postanowiłaś porozmawiać z nim na spokojnie następnego dnia. Ruszyłaś szybko w stronę swojego samochodu. Wsiadłaś i odpaliłaś silnik, który bezradnie zacharczał. Zaklęłaś i spróbowałaś kolejne kilka razy.

Nagle ktoś zapukał w Twoją szybę, a Ty podskoczyłaś na siedzeniu. Kostja z zagadkową miną opierał się o Twój samochód.
- Tak? - spytałaś, jakby nigdy nic.
- Chyba potrzebujesz pomocy. Podrzucę Cię.
Zgodziłaś się na jego propozycję. Podróż minęła Wam w milczeniu. Podrzucił Cię pod sam dom.
- Dziekuję - odezwałaś się, ale zanim zdążyłaś wysiąść, Kostja złapał Cię za rękę.

- Zmieniłaś o mnie zdanie? - spytał.
- Oczywiście, że tak. Ja...

Nie zdążyłaś powiedzieć nic więcej, bo nagle chłopak przycisnął swoje usta do Twoich warg. Pocałunek był długi i delikatny. Następnie czarnowłosy spojrzał na Ciebie z uśmiechem.
- To co? Zaczniemy od nowa?
- Zaczniemy od teraz - sprostowałaś, po czym z powrotem nachyliłaś się do niego.

💜Koziorożec💜
Mélovin (Ukraina)

Od samego rana, co było nietypowe, miałaś dobry humor. Nie mogłaś właściwie powstrzymać uśmiechu na samą myśl o popołudniu. Dzisiaj przychodził do Ciebie Kostja, z którym, w ramach bardzo ciekawego zakładu z przyjaciółmi, mieliście coś upiec. Jako że podkochiwałaś się w chłopaku, nie mogłaś się już doczekać, a była dopiero dziesiąta rano. Ostatecznie postanowiłaś wybrać się sklepu i kupić rzeczy, które mogą być Wam potrzebne, jakieś aromaty do ciast i inne. Wracając, kupiłaś sobie lody o Twoim ulubionym smaku. Idealnie na czas wszystko rozplanowałaś i zorganizowałaś, kiedy usłyszałaś dzwonek do drzwi. Pobiegłaś otworzyć Kostji. Po przywitaniach i śmiechu zaprowadziłaś go do kuchni.  Lekko oparłaś się o blat i spojrzałaś pytająco na Kostję.

- Co pieczemy? - spytałaś z uśmiechem.

- Nie masz przygotowanego planu?

- Nie, ale zgaduję, że Ty masz.

- Dokładnie. Upieczmy ciasto bananowo - czekoladowe!

Załamaś ręce. Byłaś na zakupach, ale nie pomyślałaś o wzięciu kakao i bananów. Powiedziałaś to Kostji, ale on niezrażony wyciągnął Cię do sklepu.

Krążyliście między regałami w poszukiwaniu produktów. Kostja oczywiście upolował już banany, ale okazało się, że trzeba jeszcze dokupić mleka. Starsza kobieta przy kasie przyglądała się Wam natarczywie, ale z uśmiechem. Nagle zwróciła się do męża obok, ze słowami: "Jaka urocza para, aż mi się przypomina jak Ty mnie próbowałeś poderwać, staruchu!", ale wciąż z uśmiechem na twarzy. Ty i Kostja roześmialiście się, ale żadne z Was nie sprostowało.

W końcu dotarliście do Twojego domu i zabraliście się za pieczenie. Już po kilku minutach miałaś napad śmiechu, widząc niezdarność chłopaka w kuchni. Litując się nad nim, wszystko mu doradzałaś. Obecnie od dłuższego czasu siedziałaś na blacie, czekając, aż Kostja idealnie odmierzy ilość mąki.
- Masz o jeden gram za dużo - rzuciłaś kpiąco, patrząc na tarczę wagi.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nieprawda - odparł Kostja i rzucił w Ciebie garstką mąki, na co kichnęłaś.
- Zwariowałeś? - roześmiałaś się i chwyciłaś biały proszek, żeby nie być dłużną Kostji.

Przez dobre pół godziny Ty i Kostja goniliście się po domu jak dzieci, rzucając W siebie produktami kuchennymi. Kiedy kostka masła, nie w folii, przeleciała przez całą długość salonu, tuż poniżej lampy, i trafiła Kostję w tyłek, zorientowaliście się, jaki burdel zrobiliście.

Reszta dnia minęła Wam na sprzątaniu pokojów i skończeniu tego ciasta. Kiedy W całym domu czuć już było zapach bananów i kakao, chłopak nagle nachylił się i Cię pocałował. Smakował bardzo przyjemnie czekoladą i surowym ciastem, Ty prawdopodobnie także. Dopóki piec nie wydał odgłosu sygnalizującego koniec pieczenia, całowaliście się. Tak połączyło Was zwyczajne ciasto, z bananami, które tak uwielbia Kostja.


₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Przy okazji, KrowaFioletowa wszystkiego najlepszego jeszcze raz! 💖

I przepraszam wszystkich, że bonus tak późno 😳💖

Niezbyt jestem zadowolona z tego rozdziału :C

Dziękuję Filadelfia353 za pomoc w pisaniu rozdziału o koniach. I w ogóle love :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro