One Shot 2 <3
Cóż... A więc tak :D
Wpadłam ostatnio na ciekawy pomysł opisania owej dzikiej imprezy, o której była mowa w zodiakach CIX - CX. A potem tak kombinuję - czemu by tego nie połączyć z rozdziałem na zamówienie? 😁
Dla Dociia - miłego czytania!! <3
Dziękuję ksiezniczkaidealna za podsunięcie pomysłu ;)
Tylko proszę, dużo komentujcie, jestem bardzo ciekawa Waszych reakcji :D
Przed państwem - Kac Vegas Eurowizja!
ENJOY!
Dominika delikatnie przesunęła złotym markerem po białej papeterii, tworząc cienką linię. Następnie sięgnęła na sam skraj mahoniowego biurka, by znaleźć tam taśmę ozdobną, którą skleiła część zaproszenia na imprezę. Przesunęła mocniej miejsce sklejenia, a potem z westchnieniem oparła się o oparcie krzesła obrotowego. Koniec pracy na dzisiaj, pomyślała.
Miała zamiar jeszcze tego samego letniego dnia rozdać niektórym przyjaciołom zaproszenia na imprezę, którą urządzała za dwa dni w swoim domu, co lekko ją niepokoiło. Długo się wahała, nim postanowiła ostatecznie zaryzykować i zaprosić wariackich, czasem nieobliczalnych przyjaciół. Raz się żyje, prawda?
Z dobrą miną do złej gry chwyciła stos zaproszeń, szybko czytając, czy o nikim nie zapomniała.
Alexander Rybak
Vanja Radovanovich
AWS
Benjamin Ingrosso
Amaia Romero
Melovin
Ari Ólaffson
DoReDoS
Alekseev
Claudia Pascoal
Waylon
Mikolas Josef
Stwierdziła, że w jest w porządku i optymistycznie wyszła z domu, by wręczyć zaproszenia osobiście.
Dochodziła godzina osiemnasta po południu. Dominika, jako że wszyscy zgłosili chęć przyjścia, czekała na gości robiąc ostatnie poprawki w salonie. Szybkie zerknięcie upewniło ją, że wszystko jest w porządku. Poncz, który wyglądał na fluorescencyjny, smakował jej zdaniem idealnie. Brokatowe balony z helem unosiły się wokół kryształowego żyrandola. Tacki z rozmaitymi smakołykami i plastikowe kolorowe kubeczki tylko czekały na gości. Zamknęła też na klucz wszystkie pokoje na piętrze, by nie ryzykować jakiegoś skoku pijanego gościa do basenu z kilku metrów i innego grzebania po jej rzeczach.
Kilkanaście minut przed wyznaczoną godziną rozległo się pukanie do drzwi. Oczom Dominiki ukazał się roześmiany Alexander. Po wymianie uprzejmości i zaproszeniu go do środka, przyznał się, że wziął "tylko" dwie butelki wiśniówki na rozgrzewkę. Nie chcąc okazywać dużego niepokoju, Dominika wzięła od niego butelki i wstawiła do kuchni. W międzyczasie dołączyły kolejne osoby - już po chwili dziewczyna zmuszona była biec do przedpokoju, by przywitać Claudię i Alekseeva, którzy, o zgrozo, również mieli zapasy na imprezę. Organizatorka powoli zaczynała podejrzewać, że to był bardzo zły pomysł. Następni byli Mikolas i Waylon.
Z kolei punktualnie na progu jej domu stanęli Melovin, cała grupa DoReDoS, Amaia Romero oraz Ari Ólaffson. Zdążyła już odebrać kilka piw, jakąś mocną, polską wódkę i pigwówkę, więc kilka kolejnych butelek nie zrobiło jej większej różnicy. Rozsądnie doszła do wniosku, że najlepiej zrobi, jak nie będzie pamiętała tej nocy. Hiszpanka szeroko się do niej uśmiechnęła.
- W tą sobotę będziemy mieli własne Las Vegas, nie sądzisz? - po czym, kołysząc biodrami, wbiła do salonu, co przyjęto kilkoma okrzykami. Dominika podejrzewała, że kilka osób już coś otwarło. Nie zdążyła przejść do dużego pokoju, bo zatrzymał ją dzwonek do drzwi. Spóźnialskimi osobami okazały się zespół AWS, Vanja Radovanovich oraz Benjamin Ingrosso. Ten ostatni, przechodząc, nachylił się do Dominiki.
- Mam coś rosyjskiego. Podobno tak kopie, że wstaniemy za dwa dni.
Mężczyzna z Czarnogóry przyjrzał się uważnie Dominice.
- Wszystko w porządku? Bardzo zbladłaś - zaniepokoił się. Dziewczyna może by i poczuła się lepiej, gdyby w tym samym momencie nie wyjął z biedronkowej reklamówki kilku wódek, na których to, a przynajmniej na jednej, był napis "80%".
Jedyną dobrą wiadomością okazało się to, że wszyscy, którzy mieli przyjść, już byli w środku. Zamknąwszy drzwi, Dominika skierowała się do kuchni, z której to dobiegały to coraz ciekawsze okrzyki. Była gotowa się założyć, że to, co przed chwilą zabrzmiało, było hymnem Rosji. Już w progu zatrzymała się w szoku. Amaia szybko się rozgościła, na tyle, by siedzieć po turecku na blacie i radośnie rozlewać do kubeczków alkohol przyniesiony przez Vanję.
- Dla Ciebie też, złociutka? - te słowa skierowane były do niej. Spojrzała na Mikolasa, który rozpisywał marker na gazecie, a potem na Alekseeva, który cicho nucił melodię z "Jak rozpętałem II Wojnę Światową".
- Wiadomo.
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Kiedy każdy miał już w ręku kubek z alkoholem, oprócz Waylona, który uparcie trwał przy swoim mimo protestów reszty, zaczęły się ustalenia dotyczące tego, co zrobić. Dzięki głosowi Dominiki rozbierany poker przegrał z rosyjską alkoholową ruletką.
Alexander podrasował zasady tak, że teraz ten, kto przegrał, musiał i wypić shota, i wykonać zadanie. Usiedli wszyscy dookoła koła na podłodze na tyle, na ile byli w stanie. Claudia odmówiła siedzenia na podłodze i machała nogami z blatu stołu. Melovin wcisnął się w tak ciemny róg, że było mu widać tylko białą soczewkę, co po nawet niewielkiej dawce trunku nie wyglądało zachęcająco. Ari już leżał pod stołem, przez co dziewczyna się bała, co będzie potem.
Na pierwszy strzał poszedł Melovin, który miał dostać wyzwanie od Örsa. Węgier spojrzał na jedno jasne oko Melovina. Następnie na czarny ubiór mężczyzny. I rzekł:
- Masz iść do kuchni i zjeść ząbek czosnku.
Kiedy Ukraińczyk posłusznie wykonał zadanie, rozpoczęła się właściwa zabawa. Alexander taplał się w ubraniu w wannie w pudrze. Örs przez megafon zawył utwór Eliny Nechayevy. Ari i Vanja zniknęli w ciemnym przedpokoju. Grupa DoReDoS miała jednak inny pomysł na spędzenie wieczoru. Jako, że każdy miał inny plan, ustalono kompromis.
Postanowiono, że każdy napisze na kartce to, co chce robić. Mieli w planach zabawę przez całą noc, więc nikt nie będzie pokrzywdzony. Dominika szybko zdecydowała się na bitwę na jedzenie, ale na ulicy. Wiedziała, że inne pomysły będą tysiąckroć gorsze.
Zaszczyt wylosowania przypadł niepijącemu Waylonowi. Jego jednak również porwała atmosfera, przez co zachowywał się jak reszta. Długo przyglądał się karteczce, nim uśmiech rozjaśnił jego twarz.
- Kochani - zawołał. Następnie zapadła dłuższa chwila ciszy, by zbudować napięcie - Wszyscy się ubierają! Wybijamy na miastoooo!
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Dominika posłusznie podążała za przyjaciółmi. Alkohol lekko buzował w jej żyłach. Obok niej szedł Benjamin. Wdała się z nim w cichą rozmowę, póki miała w sobie płyną odwagę, ale w niewielkim stopniu. Uznali, że nie będą się pytać o swoje zadania. Zastanawiali się, co jako pierwsze im przypadnie. Podejrzewali, że jest dopiero dziewiąta, dlatego nie mogli zbytnio szaleć. Waylon jednak uparcie milczał i tylko prowadził ich uliczkami. Kiedy Dominika dojrzała tabliczkę informacyjną, przepchnęła się naprzód.
- Waylon, czyś ty zwariował? - zawołała - Po co mamy iść do zoo?
- Nie moja wina - zaoponował mężczyzna - ja tu tylko losuję!
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Mikolas, chodź no tu.
Czech jednak tylko zrobił przerażoną minę i ukrył się za Claudią.
- Nie ma mowy, żebyśmy szli do zoo - zbuntowało się kilka osób.
Poszli do zoo.
Butelka alkoholu ukryta pod bluzą Alexandra zachęciła Amaię do robienia min do małp. Dominika przyjęła kubeczek od chłopaka, aby wytrzymać z nimi resztę nocy.
- Dominika! - rozległ się wrzask Hiszpanki - Ten pawian mnie małpuje!
- A co ma robić, w końcu to małpa - burknął Melovin, przyglądając się nietoperzom. Na ten widok Alexander przytulił się do pleców Benjamina, który akurat pokazywał Örsowi wielkego, grubego goryla.
- Netta...? - wybełkotał Węgier i wrócił do dyskusji z Claudią na temat ciąży tapirów.
Vanja klęczał przed klatką z jaguarami.
- Cóż za blask strzelił tam z okna! - zacytował Romea, wyciągając ręce pomiędzy prętami.
- Żebym ja cię zaraz nie strzelił - zagroził Mikolas, odciągając mężczyznę - Chodź zobaczyć wieloryby!
Zamyślony Örs na chwilę się ocknął.
- Netta...? - powtórzył.
- Ej wiem! - zawołał nagle Waylon - Ukradnijmy wielbłąda dla Mikolasa! Wiecie, jako niespodzianka!
Mikolas, który stał tuż obok, uznał to za świetny plan. Dominika podjęła się zadania odwrócenia uwagi ochroniarza. Zbliżyli się do klatki. Podeszła tanecznym krokiem do mężczyzny w średnim wieku, który stał bokiem do klatek. Wąsacz zmierzył ją wzrokiem.
- Niedługo zamykamy. Powinna Pani się już kierować w stronę wyjścia. To w tamtą stronę - wskazał kierunek ręką.
- Nie, dziękuję - zachichotała - A wie pan, że ja umiem rozmawiać ze zwierzętami?
Gąsienicowate brwi ochroniarza podjechały aż pod łysinę.
- Wszystko z panią w porządku? - zapytał, a dziewczyna kątem oka dostrzegła, jak Mikolas gorączkowo usiłuje nakłonić garbate zwierzę do przeskoczenia ogrodzenia. Szybko odwróciła ochroniarza przodem do przeciwległej klatki z zebrani.
- Hej! Co pani...
- Nie słyszy pan? Mówią, że dajecie im o 12 kg mniej jedzenia, niż powinny dostawać. O, a te fenki - wskazała na klatkę z liskami pustynnymi - mówią, że mimo iż pochodzą z pustyni, potrzebują więcej wody.
Mężczyzna rozdziawił ze zdziwieniem usta.
- O, a te małpy tam...
- Pani ich nie słucha! - przerwał jej gwałtownie - To było dawno temu, jak byłem młody i głupi!
Dominika zaśmiała się, a on poczerwieniał.
- To ja już będę szła. Miłego wieczoru! - dygnęła, a potem szybkim krokiem ruszyła do wejścia. Ochroniarz odprowadził ją zdziwionym wzrokiem.
Tuż pod bramą Mikolas autentycznie stał z wielbłądem koło siebie i najszerszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziała.
- Co Ty niby z nim zrobisz? - spytała zdumiona Marina z DoReDoS - Przed nami cała noc!
- Będzie w salonie u Dominiki - uśmiechnął się Czech.
- Czy Ty do reszty zwariowałeś? - spytała dziewczyna.
- Czemu?
- A gdzie będziemy siedzieć? Przecież damy go do kuchni!
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Grupa przyjaciół wróciła do punktu wyjścia. Nastąpiło kolejne losowanie, które odbyło się jednak bez Ariego. Nikt nie zauważył, że podczas wyprawy go nie było. Jak się okazało, został w domu i zjadł wszystko, co było w lodówce. Benjamin wciskał zwierzę do kuchni, podczas gdy Dominika narzekała na stratę ulubionej czekolady.
Za karę wykluczono go z losowania.
Dominika w lepszym już humorze wylosowała zmiętą karteczkę, co radośnie oznajmił światu Melovin przez megafon. Claudia zdążyła mu go wyrwać, zanim zdążył wszystkim objaśnić rosyjskie przekleństwa.
- Powiem ci sekrety Putina, chcesz? - darł się do biednego Rybaka, który w strachu przed wampirem zaczął szukać drewnianego kołka. Claudia rozsądnie odłożyła urządzenie z dala od innych.
- Jakie zadanie? - wołał ciekawy Vanja, tocząc walkę na kciuki z Örsem. Dominika chyba tylko cudem zdołała przekrzyczeć bandę.
- Cynamon Challenge!
Ari, zepchnięty na dalszy plan, rozemocjonował się.
- Cynamon? Jedzenie? JA CHCĘ!
Dominika wymieniła z resztą porozumiewawcze spojrzenia.
- Całą chochlę?
- Całą chochlę.
- Chwila! - zawył Alekseev - Ja to nagram!
Dominika nasypała całą chochlę brązowego proszku i wcisnęła ją do ręki Islandczyka.
- Trzy - zaczął odliczanie Waylon.
- Dwa - włączyła się Amaia.
- Jeden! - zawołała Dominika, a mężczyzna wsadził cynamon do ust. Przez chwilę w domu panowała martwa cisza. Nagle wszędzie znalazł się brązowy pył. Ari wyglądał jak smok, tylko nie ział ogniem, a cynamonem we wszystkie możliwe strony.
Wszyscy dusili się ze śmiechu, oprócz Ariego. On dusił się z brązowego proszku. Chwycił szybko ostatnią rzecz w lodówce - karton mleka - i wypił cały naraz. DoReDoS płakało ze śmiechu, a wszyscy się jeszcze bardziej nakręcali. Przeszło im dopiero po kilku minutach.
- Khe, khe - wycharczał Vanja - Czuję, jak mi się ociera tchawica o śledzionę.
- To był dopiero napad śmiechu - zaśmiał się Alexander.
- Napad...? - zapytał niewinnie Örs.
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Laura Rizzotto i Rasmussen przechadzali się ulicami Lizbony. Nagle coś głośno zapiszczało.
- Słyszałeś? - spytała zaniepokojona Laura, zatrzymując się. W tym momencie z piskiem opon stanęła koło nich czarna furgonetka, z której wyskoczyła grupa osób. Zanim Laura zdążyła choćby krzyknąć, była już w środku, a porywacze zdjęli kominiarki. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Szczerzyli się do niej Alex, Alekseev, Benjamin i inni, których znała z Eurowizji.
- Czy wy jesteście normalni?! - wrzeszczała, okładając ich torebką. Jej złość trochę przeszła, gdy podali jej butelkę.
W wielkiej zgodzie wrócili do domu Dominiki. Na szczęście był z nimi niepijący Waylon, więc mogli robić praktycznie wszystko.
Okazało się, że na schodach przed domem siedziało kilka osób. Wysiedli z furgonetki, a wtedy postacie okazały się znajome.
- Saara Aalto, Julia Samojłowa i Netta - zdziwił się Melovin - Jak wy nas znalazłyście?
- Miło nas tak nie zaprosić na imprezę? - spytała Saara - Lokalizacja na Snapchacie, wampirze.
Alexander Rybak skulił się na dźwięk tego ostatniego słowa.
- Ari już skończył z cynamonem? - kontynuowała Finlandka - Aha, i jeszcze jedno. Szuka was policja. Za kradzież wielbłąda.
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Jednogłośnie zdecydowano, że zostaną na kolejne kilka godzin w domu, aby uniknąć policji. Kolejną atrakcją miał być hawajski pokaz mody. Złączono kilka stołów i postanowili, że będzie to wybieg. Garstka osób poszła się przygotować, a reszta miała być widownią. Kiedy nagle na końcu stołu pojawił się Mikolas w samej przepasce na biodra, reakcje były mieszane. Kilka dziewczyn zakryło dłońmi oczy, a kilka spadło z krzeseł.
Cali pokryci kwiatami ukazali się następnie Örs i Alekseev. Dominika zaczęła się nad czymś głęboko zastanawiać.
- Jeśli wyjdzie Netta w samej przepasce, to umrę - poinformowała uprzejmnie siedzącego tuż obok Benjamina. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, a po chwili na jego twarzy wymalowało się czyste, totalne przerażenie. Ku radości dziewczyny, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.
Wyszli na podwórko, gdzie było ciszej i chłodniej. Było około 3 w nocy. Zgadywała, że nie licząc Waylona, to oni byli najmniej pijani ze wszystkich. Cieszyła się, że mają okazję pogadać. Spacerowym krokiem przeszli przez duży ogród i wyszli na pustą ulicę.
- Nie ma Ci chłodno? - zatroszczył się Szwed. Dominice wcale nie było jakoś szczególnie zimno, ale chciała założyć bluzę chłopaka. Przytaknęła. Przechadzali się w świetle księżyca, rozmawiając szczerzej, niż kiedykolwiek. Pomógł im płyn odwagi i panująca ciemność. Po dłuższym czasie Benjamin zebrał się na odwagę i złapał ją za rękę.
- Dopiero teraz? - zażartowała, ściskając jego ciepłą dłoń.
- Nie wiem, o czym mówisz - zaczerwienił się piosenkarz. Dominika zaśmiała się cicho i zatrzymała. Stanęła na palcach, żeby pocałować Benjamina, ale zanim zdążyła się przybliżyć, on nachylił się i pocałował ją.
Straciła rachubę czasu, ale kiedy w końcu się od siebie oderwali, uznała, że to chyba już pora, żeby wrócić.
- Powtórzymy to jutro - obiecał jej Benjamin - na trzeźwo.
- Trzymię Cię za słowo - pogroziła mi żartobliwie palcem Dominika.
Komórka Szweda odezwała się. Zmartwiła się, że coś się stało o tej porze, ale okazało się, że to Felix dzwoni z imprezy. Kiedy chłopak został, żeby porozmawiać, ona wróciła do domu, żeby dać mu trochę prywatności. Spodziewała się, że będzie źle, ale nie że aż tak.
Już w progu zatrzymała się przerażona. Na przedpokoju Amaia Romero uczyła Vanję zmysłowego tańca. Była surową nauczycielką.
- Nie ta noga! Nie w to lewo! W to drugie! DO PRZODU, TY DURNIU! I TY JESTEŚ Z CZARNOGÓRY?! CHYBA Z CZARNEJ DUPY!
Przerażona Dominika przemknęła do głównego pokoju, gdzie nie było ani trochę lepiej. Netta na stole udawała kurę, co nie dziwiło już nikogo. Martwiła się o stół pod kobietą i o Laurę, na którą uwziął się Rasmussen.
- JAK TO NIE UMIESZ ZROBIĆ RISOTTO?!
To, co jednak wykończyło ją do reszty, był Alekseev i Melovin, którzy gdzieś zniknęli z Rosjanką na wózku inwalidzkim. Pełna złych przeczuć znalazła ich w jadalni.
- Mogłabyś wstać, jak do ciebie mówię - narzekał Melovin.
- Nie mogę stać! - krzyknęła Julia.
- DO IT! JUST DO IT! - cytował znanego trenera personalnego Alekseev, po czym nagle obaj dźwignęli ją do góry.
Dominika krzyknęła i już miała interweniować, ale okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Samojłowa stała. I to o własnych siłach. Kątem oka nagle dostrzegła otwartą szufladę z kluczami do pokojów na górze. Szybko wbiegła po schodach, uskakując przed DoReDoS, którzy z nich zjeżdżali.
- Łoooo! Marina, widzę murzyna! - zawołał Eugeniu, zjeżdżając koło niej.
Wpadła do pierwszego pokoju po lewej, w idealnym momencie, by zobaczyć jak Örs wyskakuje przez okno do basenu. Bez słowa przeszła do kolejnego. Był całkiem czarny i nie było nic widać.
- Halo...? Jest tu ktoś? - posłała pytanie w nieprzeniknioną ciemność. Była pewna, że coś koło niej przebiegło.
Przeszedł ją dreszcz i chciała się już wycofać.
Nagle z ciemności wyskoczyła na nią jakaś postać, a Dominika krzyknęła ile sił w płucach. Saara Aalto przebiegła koło niej, wrzeszcząc, że widzi potwory.
W następnym pokoju Alexander Rybak i Claudia Pascoal dzwonili do randomowych osób płacząc ze śmiechu. Dominika miała akurat szczęście usłyszeć jedną z nich. Wykręcili numer.
- Halo? - odezwał się kobiecy głos.
- Tak? - zmienił głos Norweg - Czy to mama Netty?
- Zgadza się. Coś się stało?
- Czyli to kura?
- ...słucham?
- A TU KOGUT - krzyknęła Claudia, po czym zgodnie zaczęli wyć ze śmiechu. Dominika postanowiła pozostawić ich samych sobie.
Przeszła na drugą stronę korytarza, bojąc się jeszcze, co ją czeka. Nie była gotowa na Ariego i DoReDoS, którzy mieli bitwę na jedzenie. W momencie, kiedy prawie dostała pomidorem, zatrząsnęła drzwi. Nawet w łazience znalazła Benjamina, który dorwał butelkę i teraz malował się jej pomadką.
Na końcu korytarza siedział sam Waylon. Dosiadła się do niego. Siedzieli przez chwilę w milczeniu, słuchając niepokojących odgłosów z każdego pokoju.
- Wiesz - odezwał się mężczyzna - Chyba będę miał traumę.
- A ja nie - ucieszyła się Dominika - Nie wypiłam tyle, żeby zachowywać się jak oni, ale zmyłam się, nim przyszła Netta po hawajsku.
- Nie przypominaj mi! - spanikował Waylon - Dochodzi czwarta rano. Trzeba by ich odwieźć, nie sądzisz?
- Jakbyś mógł - zgodziła się wdzięczna Dominika.
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Po wielu krzykach przez megafon udało się wpakować do samochodu chociaż Melovina i Rybaka. Biedny Norweg wcisnął się w siedzenie jak najdalej od "wampira". Waylon odjechał z nimi.
Dominika siedziała na blacie kuchennym, głaszcząc wielbłąda i patrząc, jak Amaia z kilkoma osobami nagrywa parodię Netty. Przez okno widziała też Alekseeva, który szalał na placu zabaw. Patrząc na ich stan, zgadywała, że jeszcze rano będą nietrzeźwi. DoReDoS zniknęło z dziwnymi minami w łazience. Próbowała się tym nie przejmować. Nie minęło więcej niż 10 minut, kiedy do domu weszli Alekseev i Melovin. Zdziwiona dziewczyna podeszła do nich.
- Waylon was nie odwiózł?
Zignorowali ją. Wspólna podróż najwyraźniej ich zbliżyła, a przynajmniej Norwega, bo teraz był zafascynowany Ukraińczykiem.
- Mel, no ugryź mnie, no! Też chcę być wampirem!
- Daj mi spokój!
- A czemu nie?
- Zostaw mnie.
- A pokażesz kły?
- Cyka blyat...
- A co to znaczy??
Odezwała się jej komórka. Dzwonił Waylon.
- Gdzie Ty do cholery jesteś?
- No wiozłem tych durni do domu, a co miałem zrobić. Wyskoczyli mi na światłach z auta i uciekli. Są u ciebie?
- Są.
- To przyprowadź ich na zewnątrz, stoję pod domem.
Dominika zrobiła to, a potem wróciła do miejsca obserwacji w kuchni. AWS na dworze oblewało się wodą. Skąd oni wzięli pistolety na wodę, pojęcia nie miała. Ona w domu owych nie posiadała. Ktoś, prawdopodobnie Mikolas, wrzeszczał utwór "Wrecking Ball", a chwilę później coś zaczęło niepokojąco skrzypieć. Miała dziwne przeczucie, że huśta się jej żyrandol.
Koło niej do lodówki zakradł się Vanja, który najwyraźniej uciekł Amai i dostał zawału na widok wielbłąda w kuchni, o którym zdążył zapomnieć. Nagle drzwi otwarły się. Ku nieopisanemu zdumieniu dziewczyny, do środka wszedł Melovin i Alexander. Ten pierwszy natychmiast dorwał megafon, przez który ogłosił poszukiwanie soczewki, którą zgubił. Norweg dziwnie się uśmiechał. Ponownie zadzwonił telefon Dominiki, i ponownie był to Waylon.
- Co ty mi tu odwalasz, Waylon?!
Głos mężczyzny był dziwnie spokojny.
- Jest u Ciebie Melovin?
- Tak.
- A Alexander?
- Tak.
- TO DAJ ICH KURWA DO TELEFONU, BO SIĘ ZGUBIŁEM!
°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°.°
Nadeszła piąta rano. Dominika padała z nóg jak nieżywa. Znalazła każdemu miejsce do spania. Przy lodówce z chochlą z resztami cynamonu głośno chrapał Ari. Alexander Rybak pod łóżkiem Melovina w jednej sypialni. Twierdził, że czuje się tam bardziej jak w trumnie. Vanja i AWS śpią na kanapie w salonie. Amaia i Claudia okupują drugą sypialnię. Alekseev uwił sobie miłe gniazdko w wannie, strasząc ludzi wchodzących do łazienki. Waylon i DoReDoS rozłożyło sobie śpiwory w garażu. Dominika, nim się położyła, zauważyła, że jej telefon leży przy Portugalce, ale to już jej nie zdziwiło. Netta zajmowała na materacu cały przedpokój, Rasmussen zniknął w jadalni z kocami, poduszkami i Laurą Rizzotto, a Julia Samojłowa spała wtulona w wielbłąda z Mikolasem.
Dominika wróciła do swojej sypialni, gdzie na drugim końcu łóżka spał Benjamin. Ostrożnie zbliżała się do łóżka, tak, aby nie zdeptać Saary. Kobieta bała się potworów i nie chciała spać sama, więc Dominice udało się znaleźć kilka poduszek i zrobić jej posłanie przy swoim łóżku.
Dopiero za kilka godzin miała odnaleźć liściku, który jej każdy zostawił. Cieszyła się, mimo iż niektórzy nie będą nic jutro pamiętać, ona będzie. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że potem będzie wspominać tą noc jako jedną z najlepszych w życiu, ani że Waylon ma miliony pamiątkowych zdjęć.
Legenda głosi, że jest gdzieś na Internecie filmik z Arim wykonującym Cynamonowy Challenge i te wszystkie zdjęcia.
Chętnie podałabym Wam linka, ale obiecałam im wszystkim, że tego nie zrobię. Musicie mi więc to wybaczyć.
Koniec
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro