Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. SCENARIŪSZE II♥️ (A.S)

》Ayato《

Przejechaliśmy limuzyną niemałą odległość. Jeśli dobrze wywnioskowałam z obserwacji, znajdowaliśmy się na polanie nieodpodal miasteczka. Pojazd się zatrzymał a czerwonowłosy chłopak wysiadł. Już miałam nadzieję, że odetchnę w spokoju, jednak nawet to nie było mi dane. Drzwi koło mnie, zostały nagle otwarte a ja poczułam jak ktoś mnie podnosi.

Odkąd podejrzany czerwonowłosy, targał mnie gdzieś ze sobą, nie przestawał obrywać moimi pięściami. Mimo to, widać było, że kompletnie nic sobie z tego nie robił.

- Proszę pana, proszę mnie puścić. - wtrąciłam stanowczo i przystopowałam swą przemoc na krótką chwilę.

- Proszę pana? - spytał drwiąco, uśmiechnięty kociooki - Podejrzewam, że raczej jesteśmy w podobnym wieku.

- Zadzwonię na policję.. - ponowiłam próbę groźby. Mimo to, dobrze zdawałam sobie z tego, jak komicznie brzmi ona w tejże sytuacji. Jakiś dziwak, przerażająca limuzyna, brak telefonu, brak jakiejkolwiek broni!

- Niby czym? Ręką? Nawet nie masz przy sobie telefonu.

- Skąd o tym wiesz? - spytałam lekko zszokowana. Jak się domyślił? Przecież mogłabym ją mieć w kieszeni i czekać na odpowiedni moment, by jej użyć. Po chwili jednak doszłam do wniosku, że nie nad tym powinnam myśleć,
w tej chwili. - Zresztą matko, nieważne. Puszczaj mnie głupku!

- Wyluzuj, po prostu jestem głodny. - uśmiechnął się i postawił mnie na równe nogi.

- I co ja mam z tym wspólnego? - spytałam kpiąco, krzyżując przy tym ręce i unosząc brwi ku górze.

- Twoja krew.. - wymruczał spokojnym głosem.

- Moja krew?

Ten jedynie niebezpiecznie się przybliżył.
Co było najdziwniejsze, z początku wyglądało jakby miał mnie zaraz pocałować. Jeszcze milimetr a obiecuje, że oberwie tak, że popamięta na całe, swoje życie!

Zamknęłam oczy i przygotowałam dłoń.
O dziwo poczułam... jak oblizał moją szyje! Niczym błyskawica, otworzyłam oczy i wrzasnęłam. Mój krzyk jednak został szybko uciszony ręką chłopaka, zasłaniającego mi usta w tej jakże zacnie, romantycznej chwili.

- Ciszej bądź, uszy mnie bolą od twojego wrzasku - warknął i odsłonił mi usta niezadowolony.

- Jak mam być niby cicho?! Ty... ty mnie oblizałeś... Obrzydliwe! - wrzasnęłam cała zagotowana.

- Jak widzę to twoje przerażenie, to mam jeszcze większą ochotę zasmakować twojej krwi - uśmiechnął się sadystycznie.

W tym właśnie oto momencie, coś, co potocznie nazywają właśnie
'zdrowym rozsądkiem', zostało stłumione przez wściekłość ( zmieszany ze strachem ) i dość spontaniczny odruch.
Odruch, co oznaczało tyle, co kopnięcie chłopaka z całej siły w jego nogę.

- Ała! Pogrzało cię?! - syknął wściekły chłopak, tym samym trzymając się za ( zapewne bolące ) go miejsce.

Już miałam się rzucić do ucieczki, gdy poczułam czyjąś dłoń na swojej i dość mocny uścisk.

Chwila, chwila...

- Pomocy! To morderca! - zaczęłam krzyczeć.

- Serio jesteś pokręcona. - powiedział chłopak po czym zaczął się głośno śmiać.

- Zażartowałeś sobie ze mnie?!

- Poniekąd tak.

- Poniekąd? A co jakbym tu padła na zawał serca? - warknęłam oburzona.

- To było by dość zabawne. A teraz, muszę cię zmartwić ale chyba już na mnie pora, głód wzywa. Do zobaczenie wkrótce Chichinashi.

- Mam nadzieję, że jednak nie. - mruknęłam.

Hm? Gdzie on się podział? Doprawdy, co za dziwny chłopak.

Rozejrzałam się dookoła, w poszukiwaniu tego dziwnego człowieka.

Chwila, poniekąd? Co było niby żartem w takim razie? A co lepsze, gdzie ja jestem?! wykrzyczałam w myślach.

- ZAPŁACISZ MI ZA TO KRYMINALISTO! - wrzasnęłam wściekła, na całą okolicę.

》Shū《

Lekko podirytowana zaistniałą wcześniej sytuacją, nie myślałam o niczym innym, jak o tym by porządnie wygarnąć nauczycielowi, co myślę o jego błędnej decyzji.

Pierwszy i ostatni raz spotkałam się z
tym leniwym człowiekiem, powtarzałam
sobie w myślach.

W mgnieniu oka, na końcu korytarza dostrzegłam pomysłodawcę mojej jakże 'przyjemnej' wędrówki. Ten jak ostatnia sierota, znowu się zgubił.

Pracuje już tu dobre cztery lata a nadal jest taki nieporadny... Matko.

Westchnęłam cicho i spokojnym krokiem podeszłam do nauczyciela.

- Sensei, papiery dostarczone. - oznajmiłam spokojnie.

- Długo cię wczoraj nie było, stało się
coś? - nauczyciel spytał jak gdyby coś podejrzewał.

Czy coś się   s t a ł o?
Oczywiście, że się stało! I to dużo, sporo, wiele!

Powiedzieć to na głos czy nie powiedzieć ... hm. Po dokładnym przemyśleniu sprawy, ostatecznie jednak postanowiłam skłamać. Gdyby jeszcze komuś przez myśł przeszło, że mnie i tego blondynka coś niby łączy... broń Boże!

- Ależ ską...

- Cieszę się bo mam dla ciebie kolejną prośbę - przerwał uśmiechnięty.

Co za ignorant, nawet mnie nie wysłuchał...

- Jaką prośbę?

Byłam ciekawa, nie zaprzeczę.
W duchu jednak szczerze modliłam się, by to było jakieś łatwe i przyjemne zadanie. Mogły być już to nawet sprawy udzielania korepetycji byle nie...

- Cóż... - zaczął wolno lecz nie minęła chwila, a przyspieszył w słowach - skoro już tak się zakolegowałaś z Shu, to twoim zadaniem będzie namówić go na to. - szybkiem ruchem przekazał mi sterte papierów - Pamiętaj, że los całej ludzkości (w tym mojej pracy), leży w twoich rękach. Powodzenia! - zaśmiał się nerwowo i zwiał do pokoju nauczycielskiego.

....Byle by nie coś związanego z
tym Sakamakim!
Zdaje sobie pan sprawę, że za chwilę będzie pan współwinny morderstwa?!

Niezadowolona z "roboty" do której w pewnym sensie zostałam zmuszona, chwyciłam za klamkę od jednej z sal, gdzie jak podejrzewam, dalej spała moja zguba. Wchodząc do pustego i lekko zaciemnionego pomieszczenia, zamknęłam po cichu za sobą drzwi. Dość szybko w moje oczy, rzuciła się sylwetka wysokiego osobnika, śpiącego gdzieś między ławkami na podłodze.

- Ej, śpiąca królewno, mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. - zaczęłam spokojnie.
Jednakże oczywiście nic nie mogło przyjść tak łatwo. Naturalnie, zostałam olana. Znowu.

- Halo, mówię coś do ciebie. - syknęłam niezadowolona z braku jakiejkolwiek, reakcji chłopaka.

Kretynie, może mi łaskawie odpowiesz, co?
Raczej nie przeszłam połowę szkoły, by prowadzić monolog z samą sobą.

- Sakamaki Shu. - upomniałam go stanowczo.
Jednak chłopak nie okazywał jakiekolwiek reakcji. Podeszłam bliżej blondyna i przykucnęłam przy nim. Mimowolnie znowu zaczęłam mu się przyglądać. Trzeba przyznać, że naprawdę ciężko było się podtrzymać.
Po chwili jednak zaczęłam się zastanawiać czy z nim wszystko w porządku. I wtedy zauważyłam coś, co wcześniej ani trochę nie rzuciło mi się w oczy, a powinno od razu!

Chłopak wogóle nie oddychał.
Próbowałam sprawić by okazał jakiekolwiek oznaki życia, kilkukrotnie powtarzając przy tym jego imię.

- Shu? - powtórzyłam po raz kolejny, załamanym głosem. Nie lubiłam go, naturalnie,
ale sama myśl, że mógł w tej chwili umierać a ja skończyłabym w więzieniu, wywoływała we mnie same negatywy. W tej chwili nawet ja sama, nie wiedziałam czy bardziej byłam przerażona, czy też bliska płaczu.

- Shu-san! Obudź się, otwórz te oczy! - zaczęłam krzyczeć przerażona.

Wtem moje życzenie się spełniło. Zauważyłam, że chłopak powoli otwiera zmęczone oczy a kolejno usta, by powiedzieć...

- Ciszej...

Ciszej?! Tylko tyle?

- Całe szczęście nic ci nie jest - odetchnęłam z ulgą na co chłopak cicho parsknął.

- Początkowo chciałem się odwdzięczyć żartem za tamto bezczelne przeszkadzanie mi w trakcie odpoczynku. Ale z czasem stwierdziłem, że to jednak zbyt czasochłonne...

- Co z ciebie za kretyn!

Poszłeś normalnie spać, tak?
No faktycznie, najlepiej przestać oddychać dla żartów i udawać nieboszczyka!

- Czyżby droga Reader się martwiła? - spytał z widocznym zadowoleniem

- Oczywiście, że tak. Nie wiem jak tobie, ale mi nie spieszy się do więzienia!

- Tak jak mi do sprawdzania tego, co mi przyniosłaś wcześniej. - mruknął niezadowolony.

Jeszcze chwila, a obiecuję, że jego śliczna buźka pożałuje dzisiejszego spotkania ze mną. Jeszcze tylko jedno słowo, o obiecuję, że...

>>>>>>>

Wszem i wobec chciałam wszystkich przeprosić za tak długie czekanie. Przepraszam.
Mówię od razu, nie mam weny, chęci i czasu.
Nie wiem kiedy będą się pojawiać kolejne książki. Z Ayato zapewne pojawi się najszybciej, bo niebawem będę ją kończyć
(w sensie nowy rozdział). Reszta, nie wiem, przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro