Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SCEN- Wspólny wypad!

Scenariuszki ludziska! To ostatnie co ode mnie dzisiaj i przez CAŁYYYYYY TYDZIEŃ zobaczycie:') Tam. Nie. Będzie. CHYBA. Neta. Jej! Będziecie mogli sobie odpocząć ode mnie! A dzisiaj następna dawka chorych (dosłownie) przygód z czwórką naszych kochanych bohaterów!(ja wiem, że mam Tomusia dorobić...)


Midoriya Izuku aka Deku aka Midu

Przez twoje zamiłowanie dooooo pewnej rzeczy postanowiłaś, że w tym roku zabierzesz ze sobą jeszcze jedną osobę... A akurat na drodze stanął ci Deku. Podbiegłaś do niego.

- Hejoooo...- powiedziałaś. Zarumienił się...no już tak miał.. Nie byłaś pewna, czy na coś choruje, czy może coś mu się w dzieciństwie stało już nieuleczalnego...

- Hej.- popatrzyłaś mu w oczy i wręczyłaś tajny liścik, a potem odeszłaś. Usłyszałaś jakby coś się paliło....hmmmm.. Chyba jego twarz..i ten zapach spalenizny..hehe.. Na liściku było ,, Dzisiaj. Wieczorem. Pod Lewiatanem. NIE! SPÓŹNIJ! SIĘ!,, taaaaaaaaaaaa

W wymienionym miejcu, o wymienionym czasie...:)

Zobaczyłaś idącego w twą stronę kalafiora. Jakiś nerwowy był... Za to ty. Luzik i wgl. Podszedł do ciebie.

- To gdzie i..i..idziemy?- awwww jak on się jąka. Złapałaś go za rękę i pociągnęłaś za sobą. Znowu czuć było spaleniznę..

- ZOBACZYSZ!-krzyknęłaś.

Eeeeeeee...gdzieś tam:)

- Czy to nie piękne!?- zachwyciłaś się, stojąc w bramie.

- Ha?! Lombard?!- tak. Twym zamiłowaniem było wymienianie się i robienie dealów z ludźmi. Nie po to miałaś ze sobą torbę pełną starych, wartościowych rzeczy.

- Nom!- uśmiechnęłaś się i zobaczyłaś coś co może się spodować Midoryi. Pociągnęłaś go i stanęliście przy stoisku zzzzzzzzz... jakimiś rzeczami firmowymi z nadrukami All Mighta albo złoczyńców. Kalafior dopiero po chwili zajarzył.- Podoba się?

- NO BA!- rozpromienił się i zaczął szukać czegoś dla siebie za to ty wyciągnęłaś z torby coś na wymiankę. A że typ, który sprzedawał wyglądał podejrzanie, bo był w masce to miałaś coś dobrego. Gość miał jakieś fioletowe coś pod oczami i czarne włosy schowane pod czapką. Na rękach miał to samo fioletowe co wyglądało jak szwy. Położyłaś przed nim drobny przedmiot, a Izuku wrócił do ciebie z czymś co chciał, aż mu się oczy świeciły.

- Co pan powie o tym?- zapytałaś sprzedawcę, który patrzył na to z zaciekawieniem.

- Nie. Chociaż...Pokarz co to potrafi..- mruknął. Deku nie bardzo ogarniał o co biega. Wyciągnęłaś zawleczkę z tego przedmiotu i stał się wybuch, który był dość mocny.

- Mhm...- pokiwał głową gościu.- Coś jeszcze?- westchnęłaś i zrobiłaś maraton z tego co to potrafi. Na koniec dokonaliście wymiany, a Deku dostał to co chciał.

- Dzięki!- uśmiechnął się. Dałaś mu kuksańca w ramię.

- Nie ma za co...- spostrzegłaś coś- PATRZ!

- Oo!- tam było kolejne stoisko z bohaterami i wgl. Pobiegliście tam z iskrami w oczach. W sumie wymieniłaś się wszystkim co miałaś i mieliście dużo rzeczy. W tej chwili nosiłaś bransoletkę z Kamuim Woodsem, a w ręku trzymałaś balon.....z helem!

- Ej! Deku! Obczaj to!- zwrócił na ciebie wzrok. Wciągnęłaś trochę helu- Jestem Alvin! A to majne bruda I RAZEM TWORZYMY Alvina i wiewiórki!- a potem wydałaś z siebie śmiech. Deku się zaśmiał, bo faktycznie brzmiałaś tak jak wiewiór. Teraz to on się zaciągnął.

-UuuuuuuuuUUUUUU! Jestę bałdzo przyjemnym szczurem i waszym dyrektorem! Nezu się nazywam i głos mam jak wiewiórka po energetyku!- wybuchłaś śmiechem razem z nim.

- XD serio?- spytałaś ocierając łzę. Pokiwał głową. Zatrzymałaś go ręką i wciągnęłaś tlen.- Dajesz ze mną!- razem wchłonęliście ten hel i zaczęłaś..- NA ZBOCZACH GÓR BIAŁY ŚNIEG NOCĄ LŚNI!

- I NIETKNIĘTY STOPĄ TRWWWWWWAA! KRÓLESTWO SAMOTNEJ DUSZY!

- A KRÓLOWĄ. JESTMEM JA!- teatralnie przewróciłaś się na Deku. I odgrywaliście cały teledysk.

- POSĘPNY WIATR NA STRUNACH BURZY W SERCU GRA..

- CHOĆ OPIERAM SIĘ...TO SIĘ NA NIC ZDA!

A few moments later...

- MAM TĘ MOC! MAM DEPRESJĘ!!!!! 

XD sry...

Bakugo Katsuki aka Kacchan aka Bakuś

Po ogromnym wysiłku męczęnia Bakugo, żeby gdzieś wyjść, w końcu odnosłaś sukces! ...Zgodził się wyjść z tobą gdzieś dalej niż na trzy metry.... Ale to i tak zwycięstwo!

W tej chwili ciągnęłaś go za rękaw. Już normalnie cała zm3czona, bo ten fajfus nie chciał się ruszyć! Dosłownie! Nawet nie drgnął..

- BAKUŚ!!!Noooooo!!- krzyczałaś, a ten tylko rechotał.

- Głupia jesteś, czy co? Powiedziałem więcej niż trzy metry, a nie...- mruknął. Skooooro nie chciał się ruszyć, toooo ty go ruszysz! Dostałaś przebłysku i puściłaś jego rękaw, ,,PRZYPADKOWO,, stając mu na stopę.- KURNA!- zaczął podskakiwać, ale ty miałaś ubaw.

- Czekaj tu skoro się nie ruszysz!- zawołałaś i pobiegłaś do miejsca tylko ci znanego.

- Hmpfh..- stęknął.

 Kilka minut później...

- BAKUUUUUUUŚ!!!!!- wrzasnęłaś, będąc blisko niego. Tamten, gdy cię zobaczył przestraszył się.

- CO DO CHOLERY?!- zaklął. A czemu? Bo zjeżdżałaś ze stromej góry na jakiejś odczepionej PRZYCZEPIE! W NIEEEEEGO! Normalnie prędkość światła.

- JA!- zaśmiałaś się i wiechałaś w niego, bo nie zdążył uskoczyć.

- JESTEŚ WALNIĘTA!- krzyknął, leżąc z bólem dupy obok ciebie. Uuuuu... Miał taką piękną czerwoną linię na ryju po zderzeniu.... Parsknęłaś śmiechem, a potem wybuchłaś śmiejąc się niekontrolowanie.- LECZ SIĘ!!!- kurczowo trzymał się przyczepy. Gdy nagle...

- AĄAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!- pisnęłaś, bo właśnie wjeżdżaliście na rozszalałą autostradę. Pod wpływem całej tej masakrycznej prędkości!! Bakugo zbladł jak trup, ale się trzymał...nie to co ty.. Nagle puściłaś przyczepę, bo jakiś gołąb wleciał ci na mordę.- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!

- EJJJJ!!! WRACAJ!!!-pooOOoOOOooOOoleciałaś w tył, próbując odczepić ptaszora, który też chyba nie wiedział na co trafił. Wypchnęło cię z przyczepy no i w DAL! TYYYYY MOŻESZ WSZYSTKO! LECIEĆ W PRZYSZŁOŚĆ, BO BARDZO TEGO CHCESZ!!! Xd nie mogłam się powstrzymać hue hue...

- AAAAAAAWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!- jeszcze wrzeszczałaś, Bakuś podążał za tobą wzrokiem.

- LECZ SIĘ!- krzyknął znowu.-JESTEŚ CHORA NA MÓZG, PRZYPALE! I GDZIE TY LECISZ!?!?! ZATRZYMAJ TĄ CHOLERĘ!!!!!!!!!!- ledwo przejechał bez  żadnej kolizji obok tira. Za to tyyyy.. Miałaś problem... Trafiłaś na ...ławkę.. Ale najpierw walnęłaś w latarnię, potem poraził cię słup telefoniczny, dalej spadłaś z drzewa, kończąc w ramionach jakiegoś żelaznego typka przyklejonego do ławki:) ale....czułaś, że zamdlejesz...poza tym cała byłaś obolała i miałaś rany oraz liczne krwotoki, tym samym chyba połamałaś sobie połowę ciała, a gołąb się na tobie zepścił, dziobiąc cię w głowę... Gdzieś dalekooooo usłyszałaś wybuch, ale byłaś już nieprzytomna.

I taka smutna muzyczka XDDD sry... Ludzie...


Todoroki Shoto aka Tadziu

Wiedziałaś, że to ten dzień! Przygotowywałaś się do niego od spotkania z Todorokim! To ten dzień kiedy to zrobisz! Ten jedyny dzień, którego nie możesz spartolić! Jedyny i niepowtarzalny! FESTIWAL KARTOFLI!!!!!!!! TAAAAAAKAKAKAK! 

Pobiegłaś do szkoły i gdy przebierałaś buty zobaczyłaś kogoś kto musi tam być z tobą! Wbiegłaś w niego z impetem

- HEJIOOOOO! TADZIU!- krzyknęłaś. Z impetu wleciał w ścianę. Jego mina wyrażała...eeee.. W sumie nic.. Tego jego pokerfacea.. Jak zwykle. Stanął obok ciebie.

- Elo..- odparł. Łuuuu.. Ale luzacki! Popatrzyłaś mu w oczy z migotającymi iskierkami, od których nie mógł oderwać wzroku. Taki urok:)

- Ej! Idziesz ze...mną... na..na..na..- w tej właśnie chwili zaczęłaś się jąkać. Akurat teraz?! I w tej też chwili poczęłaś unikać jego wzroku, który wydawał się coraz intensywniejszy- ...na... FESTIWAL KARTOFLI?!- ostatnie krzyknęłaś.

- Oh..- mruknął. Trochę się przestraszyłaś, bo nie chciałaś iść sama- Pewnie!

- Na serio?!- ucieszyłaś się.

- Ta.. Ale ja tylko kartofle z solą..- zwężył źrenice. Pokiwałaś głową i poszłaś na lekcje.

Po zajęciach czekałaś na niego pod bramą. Szczerze? Spać ci się już chciało.. Normalnie zasypiałaś na stojąco, dopuki! On pojawił się na horyzoncie! Podszedł do ciebie z czymś w ręce.

- Masz.. Takie coś z okazji...festiwalu..- podał ci breloczek z ziemniakiem. Przytuliłaś go, a on się wzdrygnął, ale potem się uspokoił, a ty się oderwałaś. Wyglądał na zarumienionego albo.. słońce sprawiało takie wrażenie...

- Nie musiałeś..- obejrzałaś ten malutki prezencik.- Chodźmy!- kiwnął głową i ruszyliście na największy festiwal na świecie! Albo tylko w tym mieście..hue hue..


Kaminari Denki aka Pikachu

Siedziałaś sobie właśnie na korytarzu na lekcji.. Ale lekcja była w klasie:) Urwałaś się z niej, a czemu?! Bo pan Aizawa postanowił zrobić klasie powtórkę z! ....WDŻ-TU!!!! Tam! Tam! TAM! Właśnie... A ty kompletnie nie miałaś zamiaru go słuchać... Siedziałaś zwijając się, gdyż ściany nie były grube i słyszałaś wszystko.......

-  Czy wy?! Bahory tego wieku?! Wiecie czym jest.... OKRES?! To takie mistyczne pojęcie, wciąż obce chłopakom jak i mężczyznom, więc może, któraś z dziewcząt nam wyjaśni:)?- bosze drogi... Nie pisałaś się na to... Jedyne o czym teraz rozmyślałaś to..,, BŁAGAM! NIECH ŻADNA Z DZIEWCZYN SIĘ NIE ZGŁASZA!!!!!,,

- Ja chcem!- usłyszałaś głos. Bardzo znajomy ci głos i gdy w końcu uświadomiłaś sobie czyj on jest... Naprawdę zaczęłaś odmawiać różaniec i wszystkie modlitwy po kolei do ściany... 

- Kaminari? Ale ty jesteś chłopakiem...-zaczął Aizawa.

- I co z tego?! To jest niby powód, żebym nie mógł odpowiedzieć?!- krzyknął śmiesznie zdenerwowany Denkiś. Aizawa chyba się przestraszył... Postanowiłaś trochę się przyjżeć tej sprawie... Prześlizgnęłaś się do drzwi i patrzyłaś przez zamek.

- Kontynuuj...- odchrząknął przestraszony czarno-włosy. Denki podbiegł do tablicy. Oczywiście po seryjnej liczbie potknięć o plecaki innych! Stanął przy biurku i rozpoczął... NAJOKROPNIEJSZĄ RZECZ W TWOIM ŻYCIU!!! TY WCALE NIE CHCIAŁAŚ DO TEGO WRACAĆ I SŁYSZEĆ!!!!

-A więc-- Dostał z twojego trampka w twarz. Upadł, a trampek wróził do ciebie niczym bumerang... I jeszcze to oświetlenie.. Sprawiło, że wyglądałaś jak Indiana Jones w akcji! ...ratowania własnej dupy! Brakuje jeszcze tekstu.

- Sory Denki, ale nie chcę tego słyszeć...- taaa ten epicki tekst! Tamten się poderwał i przysunął do ciebie z miną kogoś kto bardzo musi coś powiedzieć, ale nie chce urazić drugiej osoby. Parsknęłaś śmiechem...

- Tyyyyy....- widać, że się hamował- Mogłem się wykazać! Ale przyszłaś i...- taaa.. Zdecydowanie taaaaak- ..WSZYSTKO SPARTOLIŁAŚ!

- Wal śmiało!- zachęciłaś. Aizawa wyglądał na wkurzonego i nieprzewidywalnego!

- Już mi lepiej..- odetchnął. Wow! Tego się nie spodziewałaś!- To co? Idziemy na lody? Trochę ochłodzić sytuację....?-zaczął dziwnie mrugać jednym okiem... To było.. Dziwne! Jakby drgawki... Achaaaaaa! Oki!

- Dobry żart, zią!- też mu zamrugałaś.

Nagle podszedł do was zniecierpliwiony i wytrącony z lekcji nauczyciel! Złapał was za ramiona w żelaznym uścisku aż zajęczeliście i wpatrywał się w was z pogardą i przeszywającym na wylot wzrokiem.

- Skończyliście łaskawie?- zapytał. Pokiwaliście głowami- To se lećcie na te lody! Won!- już chcieliście uciekać, ale wciąż was nie puszczał.

- Co jest?- warknęłaś. Zaczął was ciągnąć w stronę przeciwną do drzwi, co tobie w ogóle się nie podobało. Bo tam było OKNO! 

- Powiedziałem lećcie...., a nie iddźcie..hue hue..- starałaś się szarpać. W przeciwieństwie do Denkiego, który wyglądał jakby po masażu wyszedł... Ale jego wzrok był jednoznaczny.,, NIE! NIEEEEE!!! NIEEEEEEE!!!! BŁAGAMMMM!!!,, tak samo ty się czułaś...

- Błagam nie!- prosiłaś, lecz było już za późno.

- WYPAD!- wywalił was za okno. 

- AAAAAAAAAAAAA!!!!!!- wrzeszczeliście, trzymając się siebie w powietrzu.- AAAAAA!!!!

- JEŚLI UMRĘ TO ZAOPIEKUJ SIĘ MOIM NAGROBKIEM!!!!- pisnęłam.

- OKEY!!! A TY DO MOJEGO PODŁĄCZ KABLÓWKĘ!!! ŻEBYM SIĘ W GROBIE NIE NUDZIŁ!!!- pokiwałam głową. LECIMY NA LODY!!!!WOOOOOOOO!

HELOOOOOOOOOOOOO MI FRIEND...! XD ostatnie to takie tam XD ,, Wspólny wypad,, Ale nie mówiłam, że nie może być dosłownie WYPAD XDDDXDDDmacie ten jakże zaczepisty temacik, a możeeeeeeeeeeeeeeeee tym razem zrobimy tak...

Co chcielibyście kolejne? Hmmmm?Jeśli nie wiecie to ja coś wymyślę:)

A przygody z Bakugo XDDD w dzieciństwie z kumplem łaziliśmy na przyczepę i biegaliśmy po niej tak żeby się przewracała w tą i z powrotem! xD ale była zabawa! No dopuki nie stał się debilem:)

Życzcie mi szczęścia nad morzem! Z moim językiem smoków! Hu hue...

Pozdro dla kumatych XDDDD męczcie się albo lepiej nie.... Bo zginiecie....

BAJO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro