Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SCEN- Pierwszy dzień w szkole.

Kolejny scenariusz!!! Tym! Tym! Tym! Zapraszam!


Dzięki swoim jakże zajebistym mocom dostałaś się do klasy 1A. Miałaś mniej więcej szóste miejsce, więc nie było tak źle. Nie skupiłaś się na reszcie startujących, bo nie miałaś do tego chęci, a poza tym. Nie lubisz zbytnio współpracować z obcymi ludźmi. W ogóle im się nie przyglądałaś.

W tej chwili twe nogi pędziły przez kałóże, twe włosy były rozczochrane przez wiatr i z nosa leciało ci tyle wody, że spokojnie napełniłabyś nią wiadro. Zmierzałaś do U.A. Miałaś na to tylko pięć minut, nie wstałaś za szybko... A to dlatego, że wczorajszego dnia robiłaś bardzo ważną rzecz! To wcale nie tak, że do piątej rano pisałaś na wattpadzie....nieee...

Przebiegłaś przez ulicę, przy tym robiąc ślizg na masce jakiegoś samochodu niczym jakiś badass. Przeleciałaś w stronę szkoły i wbiłaś do budynku. Shit! Pomyślałaś. Byłaś spóźniona jakieś dwanaście minut. Złapałaś buty na zmianę i w ciągu trzech sekund miałaś je na nogach, zresztą w tym czasie zdążyłaś nawet ściągnąć płaszcz i przeczesać włosy. Jednym słowem byłaś gotowa na lekcję.....właśnie.... Na którą byłaś spóźniona.... Oł.

Wybiegłaś na korytarz i w sumie.........nie wiedziałaś gdzie jest ta klasa... NTadziu

Zamiast tego znalazłaś pokój nauczycielski. Ekhem...ekhem... niechcący... Spotkałaś jakąś myszę, która ku twemu niezadowoleniu okazała się być dyrektorem... A czemu niezadowoleniu..? Bo już zdążyłaś go powyzywać i załapałaś minusa... Koleś niezrażony poklepał cię po twarzy puchatą łapką i powiedział gdzie masz iść. Miła myszka....

Po długim marszu i kolejnych straconych dwudziestu minutach lekcji dotarłaś przed upragnione drzwi. Ogromne...

Po swoim długim zacieszu tami jakże zajefajnymi drzwiami wzięłaś się za siebie, zbierając wszelkie wymówki i zapukałaś do drzwi. Nooo i weszłaś bez zaproszenia. Zamykasz za sobą drzwi, nie patrzysz na uczniów. Jedyne co widzisz przed sobą, to... Czarny Pan.. Tyn! Tyn! Tyn! Ale tak na serio.. Typek z czarnymi włosami i zaspaną twarzą. Uuuuuu... A co tam w rogu?! ....śpiwor.......? Aha... Dobra! Czas na twój pokaz!Ten gościu na ciebie patrzył z niesmakiem. Uklękłaś przed nim i zaczęłaś wymuszać łzy.

- Ja tak strasznie przepraszam..akhaa- płacz i przyczłapałaś do tego gostka- Naprawdę! Nie chciałam się spóźnić! Snif..- objęłaś rękami jego nogę i skuliłaś się wokół niej w żałobnym geście- T..t..to dlatego, że moja matka ..snif...- załkałaś. - Jest chora!... A...a..a moje rodzeństwo... Snif- rzeka wymuszonych łez-  na....granicy ŻYCIA!!!- fala łez. I jeszcze bardziej zniesmaczony wzrok nauczyciela. Zaczął cię odczepiać.

- Daj mi spokój! Przecież nic ci nie mówię! Zajmij tą ławkę i odejdź!- odczepiłaś ręce zadowolona ze swojego komicznego kłamstwa. W środku śmiałaś się z naiwności innych, ale na zewnątrz wyglądałaś jak rozpuszczona żaba.- I łaskawie....przestań płakać... To denerwuje...

Puściłaś, otarłaś łzy i poszłaś do wskazanej ławki. Napotkałaś na swojej drodze oczy innych uczniów. Mweh... Co za naiwniaki.. Pomyślałaś. We wszystkich spojrzeniach napotkałaś kogoś kto nawet cię nie zauważył i chyba nawet nie widział jak wchodzisz do klasy.... Rozświetliły ci się oczy, bo tym kimś, był ktoś ci znajomy. A mianowicie....


Midoriya Izuku aka Deku

A mianowicie Deku. Tak... Ten chłopak, którego nastraszyłaś swoim zamiłowaniem do soli. Wydawał się nieobecny, ale jakby omijał cię wzrokiem, czy po prostu cię nie zauważył. Raczej to drugie. Usiadłaś. Wszyscy już odwrócili swój żałobny wzrok, lecz ty wciąż wpatrywałaś się w zielonowłosego chłopaka. Co mu? Dostał laga?

Miałaś dość tego, więc wstałaś. Nikt nie zwrócił na ciebie zbytniej uwagi. Zaszłaś go od tyłu i szybko zakryłaś mu oczy. Wystraszył się jak mało kto! Prawie na zawał! Zaczął się trząść i wymachiwać rękami.

- Zgadnij kto.- szepnęłaś. Trochę się uspokoił. Coś pod nosem mamrotał...

- Nie wiem... Chociaż...- bosz.. On nawet ciebie nie pamięta? Ale burak...

- Dawaj...- zniecierpliwiłaś się. No co? Jesteś bardzo mało cierpliwa i nie będziesz czekać aż w końcu truskawek ( deku) zacznie się produkować... No nie ważne. Oo! Coś zaskoczył i cieplejszy się zrobił...

- C..c..chyba znam ten g..g..głos.. [Twoj.Im.] ?...-wow... Zabrałaś ręce i psześlizgnęłaś się przed jego ławkę. Kucnęłaś.

- Brawooo!! Klask..klask! - cicho zaklaskałaś. Chłopak zrobił się różowy na twarzy. Awww.. Ale słodziak. Na serio truskawka:) Odwróciłaś głowę. Napotkałaś zły wzrok nauczyciela, tupał nogą.

- Nie przedstawiłaś się...- toooo może najpierw niech się sam przedstawi..? Halo?!- Jestem twoim nauczycielem. Aizawa...... Na co czekasz?- o! Dobra! Skoro pierwszy to zrobił to mogłaś iść. Powolnym krokiem skierowałaś się ku środkowi klasy.

- Nazywam się [tw.im.] . Bardzo mi miło!😗 ........... Mogę już usiąść?- twoje przywitanie było takie entuzjastyczne...👌 Masakra.. Czarnowłosy tylko mruknął i poszłaś do ławki. Zerknęłaś na Izuku. Maźnęłaś pewien napis na kartce i zgniotłaś. Żuciłaś chłopakowi. Napisane było:

" Co tam?"

Chłopak był zaskoczony, gdy zobaczył małą zgniecioną kartkę na swojej ławce. Chwilę potem na twojej ławce leżał inny zwitek papieru. Rozwinęłaś.

" Dobrze.."

Wyrwałaś kolejny skrawek papieru i napisałaś:

" Czy coś mnie ominęło, gdy mnie nie było?"

I tak potoczyła się reszta lekcji. Cały czas odżucaliście sobie liściki.


Bakugo Katsuki aka Kacchan aka Bakuś (myślę czy nie dać tutaj jeszcze jogurt, ale to raczej chyba w dalszych scenariuszach:))

A mianowicie Bakugo. Zaczęłaś intensywnie myśleć. Jak on ma na imię, bo to na sto pro jego nazwisko. A jeśli nie podał mi imienia, toooooooo.. Przerobię jego nazwisko! Bakugo... Bakugo... Bakugooooooooo... BAKUŚ! Ta!

Jako że twoja noga dalej nie była wyleczona i nie mogłaś być....że tak powiem nadwyrężana, to lekkim krokiem usiadłaś w swojej ławce. Wszyscy wyglądali jak na stypie. Jeden to chyba nawet płakał... Wpatrzyłaś się w jedyną nie zwracającą uwagi na ciebie sobę. Blondyn coś sobie bazgrał.....lub! Spał... Zwinęłaś kawałek papieru i już miałaś w niego żucić, kiedy...

- Nie przedstawiłaś się...- powiedział nauczyciel. Zaspany.. I w ogóle bez życia.. Co za cebulak!

- A muszę.......?😵- Zrobiłaś teatralny gest umierania i spadłaś z ławki. Złapałaś się za skręconą nogę. W sensie już w gipsie, czy czymś takim. Nie wiem, bo nie nosiłam gipsu. Skuliłaś się na podłodze. Jednym okiem zerknęłaś na wychowawcę. Był zniecierpliwiony?

- Taaaaak. Jestem twoim wychowawcą, Aizawa.... A ty jesteś...

- [tw.im]. BARDZO MI MIŁO, że będzie mnie PAN uczył.- dopowiedziałaś. To było aż przesiąknięte jadem i sarkazmem. Mruknął coś na wzór ,,przestań grać takie sceny,, , a ty skitrałaś się za plecami niewzruszonego Bakugo. Wciąż coś bazgrał. Inni nie patrzyli na ciebie. To była ta idealna chwila👌

Wyłoniłaś się zza niego i wyłożyłaś obie dłonie na poziomie jego uszu, ale żeby nie zauważył. Miałaś perfidny i złowieszczy uśmieszek. No co? Twoja skręcona noga nie zabiera ci chęci życia i nawet robisz to czego ci doktor zabronił. Hehe.. Wracając do... Plasnęłaś obiema naraz w jego uszy. Poderwał się z krzesła wystraszony i odbiegł zakrywając uszy. Wszyscy teraz byli przestraszeni z minami ,, Przygotuj się na koniec swego życia...,, albo ,, Współczuję ci takiego losu,, Przesadzają. Blondas się odwrócił i zobaczył ciebie uśmiechającą się niczym diabeł wcielony. Pomachałaś mu.

- Hejo BAKUUUUUŚ!- krzyknęłaś. Popatrzyłaś mu w oczy. Żądza mordu, krwii, twojej zguby i wgl. wszystkiego co mogłoby doprowadzić cię do śmierci. Zaczął do coebie podchodzić z wybuchami w dłoniach. Czyli to jego quirk? Fajny... Ale ty masz lepszy! Wysokie ego się kłania...

- TO TY?! MYŚLAŁEM, ŻE CIĘ W TYM SZPITALU ZAMKNĘLI!- uuu...

- Tak to ja😘 I już mnie wypisali:) - jego twarz się skrzywiła w gniewie- Widzisz to?- pokazałaś na skręconą nogę. Popatrzył się. Szedł w twoim kierunku. Miał większe wybuchy.

- Ta! I co z tego?!?!- czemu ten wychowawca sobie nic nie robi? I czemu inni już zrobili ci ołtarzyk i zapalają znicze..?

- Że to twoja wina Bakusiu.- uśmiechnęłaś się słodko. Tamten się wkurzył i podbiegł do ciebie. Stanął nad tobą. W sensie, że był wyższy.

- Jak żeś mnie nazwała, kretynko?- wysyczał. O nje... Przypomniałaś sobie pewną reklamę. Wcale nie spokrewnioną z nazwą Bakugo.. Nieee... Nie mogłaś się powstrzymać.

- Kto Bakusia ma, ten zawsze radę DA!- zaśpiewałaś i dostałaś z wybuchu w skręconą nogę. Pisnęłaś. Odpowiedziałaś mu pięknym gipsakiem w brzuch. No wiecie...bo gips i kopniak... Hehe... To razem gipsak..hłehłe... Mało śmieszne.......×__×

-AAGGGHHHH!!! ZAPŁACISZ MI ZA TO!!!- w snach! Ty się nie poddajesz!

Tak spędziliście resztę lekcji. Kłutnia, bitwa i twój przygotowany pogrzeb. Gdy w końcu Aizawa się zdenerwował zostaliście odizolowani od siebie. Kazano ci iść do pielęgniarki, bo Bakugo połamał ci kawał gipsu, a on został w klasie. Z obrażeniami i śladami PO twoim gipsie.


Todoroki Shoto aka Tadziu aka Todoś

A mianowicie Todoroki. Ziemniakojad, co lubi tylko kartofle z solą. Jakby ktoś zapomniał.. Nie no. Jego poker face cię rozwala. Masakra. Siedzi w tej ławce i patrzy się w zeszyt. Co on tam widzi? Siebie? I jeszcze to spojrzenie. Takie.. Takie głupie..po prostu. Ale ty wiedziałaś, że jest chyba mądry...

Wszyscy odwrócili już głowy. Co ważniejsze. W ogóle nie byli zainteresowani twoją osobą, więc wykorzystałaś to i niepostrzeżenie ukradłaś Todorokiemu piórnik....plecak..........i zeszyt. Taka jesteś sprytna!  Skitrałaś, żeby nie zauważył i czekałaś na ten moment.

- Twoje imię?- nauczyciel cię zapytał. Ty byłaś gdzie indziej. W poczekalni... Taaa.. W takiej gdzie siedzisz i czekasz...czekasz i czekasz.....czekasz aż w końcu się zatracasz i dostajesz totalnego poker facea...... Obudziłaś się.

- [tw.im]. Coś ważnego się działo gdy mnie nie było?- wciąż myślami byłaś na kolorowowłosym chłopaku i jego spostrzegawczości.

- Nieeeee.... raczej nieeee...- gość śpi. WOW! Nagle popatrzył na ławkę Todosia. Już mu takie przezwisko dałaś. Słodko....- Powiedz mi Todoroki, gdzie twoje rzeczy? Mam ci wpisać nieprzygotowanie?- Kolorowowłosy nagle zaskoczył i zaczął nerwowo przeszukiwać ławkę i klasę. hehe.. Ale jesteś podła.

- Mam te rzeczy! Ale nie mam pojęcia gdzie zniknęły....- aż ci się smutno zrobiło. 

- Tłumacz się.... Znam takie wymówki...- odpowiedział nauczyciel. Uśmiechnęłaś się. Po prostu nie mogłaś wytrzymać. Za dużo entuzjazmu. 

Oczy Todosia zwróciły się na ciebie i można rzec iż był zaskoczony. Powoli do ciebie podszedł. Miał bardzo poważną twarz. Zorientowałaś się, że zdradziłaś się uśmiechem. Kurde! Odwróciłaś głowę. Miałaś nadzieję, że wcale nie idzie w twoją stronę... Wcale teraz nie stoi przy twojej ławce i wcale nie uważa cię za winną....niee...

- Hej [tw.im]. Czy możesz zwrócić mi moje rzeczy?-z lękiem powoli odwróciłaś głowę. O dziwo chłopak kucał, także nie musiałaś patrzyć w górę. Ale jednak...... Ej! On jest radosny, chyba?

- Hejko Tadziu.- zakryłaś usta. Coś ty powiedziała? Tadziu? Przecież miał być Todoś. Chłopak był zaskoczony. Pozbierałaś swoje myśli.- A magiczne słowo?

- Emmm..proszę?- hehe... nikt nie zna odpowiedzi...

- Nie. Wysil się, bo nie odzyskasz:)- zachichotałaś.

- Hmmm...- oj oj oj.. On chyba wie, bo jego poker face zmienił się na mniej poker faceowaty.............- Chcesz kartofla z solą?

- Da. Brawo! *klask* *klask*- zaśmiałaś się i oddałaś mu rzeczy.- Ale kupisz mi, nie?

- Nie.- odszedł, a ty rzuciłaś w niego kartką. Zwiniętą kartką. Trafiłaś w głowę. Todoś sobie nic z tego nie zrobił, więc rzucałaś w niego do końca lekcji. Nom dopóki nie skończył ci się zeszyt....


Denki Kaminari aka Kami aka Denkiś aka Pikachu

A mianowicie Denki. Taaa.. Ten bardzo inteligentny Pikachu. Miałaś do niego zagadać jednak coś ci przeszkodziło......

- Imię twe brzmi?- zapytał Aizawa. 

-[tw.im.] . Co pan tam brzęczał przez jedną trzecią lekcji?- Teraz ty zapytałaś, bo faktycznie nie słuchałaś.JEB! Dostałaś w łeb kawałkiem kredy!

- Gdybyś słuchała, wiedziałabyś........- Biedaczyna znudzony życiem...- Kaminari do tablicy!- Krzyknął. Popatrzyłaś się na chłopaka. Ten to jeszcze większy biedak.... Ma minę jakby wszystkie kolory z niego zeszły. Podszedł, Aizawa napisał równanie. ( nie napiszę, bo nie che mi się....) Denki był mega wystraszony, ale teraz jakby dostał pomysłu. Odwrócił lekko głowę:

- Help me.......HELP ME....- Szepnął. Wystawiłaś mu środkowy palec. Tak dla zabawy XD. Zamknął jedno oko i napisał coś na tablicy, po czym odwrócił się do ciebie i pokazał kciuka w górę. Ty zrobiłaś sobie solidnego face palma, bo napisał ,,1,,.

- Bardzo dobrze....usiądź. Bakugo twoja kolej.....- Powiedział nauczyciel. Bakugo podszedł i bez żadnego problemu wykonał równanie. Szybki i solidny chłop. Jednak trzeba zagadać do pikachu. Bo chyba nawet się nie zorientował, że jesteś nowa i wgl. że zna cię dopiero od dwóch dni i że to przypadek, że trafiliście do jednej szkoły.

Kaminari usiadł w ławce, a ty podeszłaś do niego.

- Ty! Pamiętasz mła?- zapytałaś.

- mmmmmmmmmmmm....-mruczał przez jakieś pinć minut- No! To ty stara! Siema!

- Wow. Szybka reakcja...- byłaś nadwyraz zaskoczona jego umiejętnościami. Sarkazm...

- No danke... I jeszcze danke za pomocny palec xd.- oh geez musiał? Taki żartowniś... Pomyślałaś, że szybko zostaniecie przyjaciółmi. O ile jeszcze nimi nie jesteście... Zerknęłaś na rozkojarzonego nauczyciela. Hehe co chwila gapił się w waszą stronę, a że wymyśliłaś pewien bardzo kreatywny plan, to zamierzałaś podzielić się nim z Denkisiem:) 

- Oya.. Mam pomysł.

- Wal!- oparł dłonie na ławce. Wyszeptałaś mu i razem podbiegliście, radośnie tupiąc do pana Aizawy. Stanęliście i zaczęliście się wkórzająco uśmiechać. Gościu za biurkiem to zauważył.

-Czego łamagi?- szturchnęłaś Kamiego w ramię i pokręciłaś palcami. Pikachu zrobił to samo i teraz szturchaliście się nawzajem.

-Wie pan co?- zaczął Kami.

-Skoro jemioła i drzewo żyją w symbiozie... To czemu huba i drzewo też nie mogą?- XD

- Co?- zapytał Aizawa.

- Ekhem.. Kumpelusiuwna chciała zarzec iż dlaczego wirus grypy nie może żyć w symbiozie z człowiekiem?- się uśmiechnęliście. Czarnowłosy wyglądał na...emmm..niee.. Wyglądał jakby chciał was wywalic za okno...

- Po pierwsze.- wziął wdech- Jemioła i drzewo nie żyją w symbiozie... Jemioła to PASOŻYT. A reszta to też pasożyty! Bosz... Kto was bioli uczył?- załamka.. Ci! Cicicicci!!ciiii słyszycie?

- Pan.- xd ale se z niego beke ciśniecie! Dawaj Denki!

- To wszystko?- uuuu... Jeszcze nie!

- Nie psze panu... Bo ja panu wyjaśnię jak żyje jemioła z drzewem w symbiozie!

- Nie...

- No winc tak! Jemioła daje drzewu ciężar by ono nie odleciało, a drzewo daje jemiole życie!

- To prawda!- potwierdziłaś. Aizawa strzelił sobie porządnego face palma. Ale zabawa!

- Idźcie sobie... I one nie żyją w symbiozie... Nie męczcie mnie już...

- To ja panu pomogę dojść dd tego samego wnisku co my!- krzyknęłaś.

- Njjjeeeee....

- Wirus czy tam choroba... Jak kto woli... Żyje w symbiozie z człowiekiem! A wie pan czemu?!

- Nieee.. I nie chcę....

- Bo człowiek oddaje swoje zdrowie, a choroba daje człowiekowi to, że  nie musi iść do szkoły!

- Raczej nieeeee... Co? Nie... To w sumie ma sens... Dostajecie dodatkowe punkty! Wyrysujcie to na tablicy, niech wszyscy przepiszą!- sukces! Podeszliście z Kamim do tablicy i wzieliście kredy. Namalowaliście symbiozy różnych rzeczy np. asfalt i samochód, drzewo i jemioła, człowiek i wirus, żyd i Hitler...czekaj? Co?

Wszyscy męczyli sié z przepisywaniem, a wy do końca lekcji bazgraliście rodzaje symbiozy! Do końca lekcji!


Ufffff.... Denkiego się najtrudniej pisało. A tka by the way... Xd to o symbiozie jest z mego życia wziętę. Opowiedziałam moje wnioski całej rodzinie i niekt9rzy przyznali mi rację ( dopiero gdy wymieniłam choroba x człowiek:D

A nawet na jednej lekcji... Podchodzę se do pani z bioli, nie? I tak pytam:

- A wie pani, że jemioła i drzewo żyją w symbiozie?

-Tak? w jaki sposób?

- Bo drzewo daje jemiole życie, a jemioła drzewu ciężar, żeby nie odleciało:D* zaciesz na mordzie*

- Nieee... Zapewniam cié, że nieee....

- Niech pani posłucha jeszcze jednego! Wirus i człowiek też żyją w symbiozie!

- Hmm? Co wymyśliłaś?

- Bo człowiek daje virusowi zdrowie! A virus człowiekowi, to że nie musi iść do szkoły!

-* śmiech* No tak... Dobre... Faktycznie...

I takie XD z zacieszem na mordzie wychodzé i wszystkim opowiadam o moich wnioskach i potwierdzeniu tych wniosków przez panią z biologii! XD

Mam nadzieję, że scenarek się podoba, bo trudno sié pisało i wgl.:DDdDDDD))))

BAJO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro