Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ONE-SHOOT: ,, W życiu surfera...,,

(Przepraszam XD MUSIAŁAM XDDXDX)

Normalnie jak zwykle wyszedłem na plażę by popływać na desce i się wyluzować..... Jest ona dość blisko mojego domu by dojść z buta, ale nie tak blisko, żeby rodzice wiedzieli co robię. Wiadomo nie jestem przestępcą ani nic w tym stylu, tylko pływam. Jednak chodzę na dziką plażę, bo na innych dają ograniczenia. Tutaj nic mnie nie ogranicza.... Mogę być wolny.

Jest przepiękny wieczór, woda praktycznie stoi.... Niestety odpływ już się zbliża.. I teraz powtórka filmu ,,183 metry strachu,, Hah. Ten film był śmieszny... To nie tak, że się wyśmiewam, czy coś..... Ale ona nawet wtedy nie pomyślała, tylko jak głupia podpłynęła do krwawiącego stworzenia. Chyba nawet nie pomyślała, że jeżeli KRWAWI to trzeba uciekać.... Ona po prostu czekała na falę, by popływać. Ja sam nie chciałbym przeżyć czegoś takiego, ale proszę no! To był chyba jakiś żart....

Wracając do plaży. Od kiedy byłem mały tato zawsze zabierał mnie, żebym nauczył się pływać.. To były wspaniałe lata. Teraz sam tu przychodzę i jak dotąd nie było żadnych wypadków. Raczej nie mam takowych zamiarów... By skończyć w szpitalu..... ani zostać zjedzonym.... przez rekina czy coś....

DO WODY! Pobiegłem zrzucając bluzę i wskoczyłem z deską do wody. Woda obmyła moją twarz, a ja sam zamknąłem oczy. Wspaniale jest być surferem.... Mogę całymi dniami siedzieć w wodzie. Zauważyłem już dawno temu, że gdy kropelki wody obijają się o taflę wody, a potem do niej wpadają.... To w czasie gdy lecą w powietrzu, to są przezroczyste, a gdy łączą się z wielką taflą, to stają się tak samo niebieskie jak niebo..... Nie jestem pewny czy dobrze to powiedziałem, bo w głowie mam zupełnie inną wersje tego zdania, ale myślę, że to zrozumiałe o co mi chodzi. Po prostu nie wiem jak opisać to jak kocham morze. No i trudno...

Fala się zbliża, mam ochotę po prostu na nią wpłynąć i tak też zrobię. Położyłem się na desce i ruchami ręki zacząłem płynąć w stronę nadchodzącej fali. Gdy byłem na tyle blisko, odwróciłem się deską do brzegu i na niej stanąłem. Ta bryza, ta woda Ahhhhh........ REKINY?!

ŚLIZG

I nagle wpadłem do wody... Doznałem chwilowego szoku i nabrałem powietrza wynurzając się. I jakaś fala walnęła we mnie z ogromnym impetem. Co jeśli ten rekin mnie zje?! Albo co gorsza nadpłynie ich więcej i będą mnie rozszarpywać?! Wynurzyłem się z trudnością zamiast nabrać powietrza kolejna fala walnęła we mnie. Tym razem walnąłem głową o dno............................

*

- *Kaszl,kaszl* C..co się stał...o?- zapytałem samego siebie i nagle poczułem jak na moje nogi powoli wpływa mała fala.. Poczułem piasek pod sobą..... I do głowy przyszła mi jedna myśl. ,, Nie umarłem...,, Ucieszyłem się.... ale wciąż dochodziłem do siebie. Gdzie moja deska? Pewnie pływa sobie po wodzie. A nie.. Jest tam. Spojrzałem obok. Deska była przy mnie... Tylko czy woda mnie wypluła na brzeg, czy ktoś mnie uratował? Na pewno nie.. Inaczej by mnie nie pozostawił samego na plaży. Jeszcze raz wyplułem wodę i wstałem. Pobiegłem do domu. Otwierając drzwi poczułem ból na łydce i upadłem. Popatrzyłem na nią.... Ugryzienie... Ugryzienie rekina.... Wiedziałem. Wiedziałem, cholera!

- Kiri! Nic ci nie jest?!- Matka podbiegła do mnie.

- n..n...nie- skłamałem, ale nie dała się nabrać. Pobiegła po apteczkę, wylała mi na nogę wodę utlenioną i opatrzyła rany... Kochana jest^^

- Znowu byłeś serfować? - zapytała.

- Tak- odparłem.

- Na tamtej plaży, tak...?- dopytywała.

- yhm.

- Przecież tam nie ma rekinów .....- zastanowiła się.

- Ale BYŁ!!- krzyknąłem. Nie powiedziałem jej, że dwa... Niech się nie martwi.

- Uspokój się... masz szczęście, że ugryzł cię tylko, a nie pożarł....- Myślała, po czym podniosła mnie i położyła na kanapę.- Masz szlaban na pływanie przez tydzień.- warknęła.

- C O?! Ja nie przeżyję bez pływania!!- Zacząłem rozpaczać.

- Widocznie musisz.- prychnęła. Nie pogodzę się z tym, nie ma nawet mowy. Nie_E. Potem poszła do kuchni,a ja pobiegłem do swojego pokoju na piętrze. Ja jutro i tak pójdę pływać, nikt mnie nie zatrzyma. Mam w nosie to co mi mówią. Albo........... Nie będę pływać... Bo te rekiny i fale. Po prostu pójdę posiedzieć z deską na plaży! Yay! I tak matka jutro do pracy idzie. 

Zasnąłem....

NASTĘPNEGO DNIA

Mama już wyszła... Wstałem i ubrałem strój kąpielowy czyt: krótkie spodenki. Zrobiłem sobie coś do jedzenia po czym wziąłem deskę i wybiegłem z domku. W tym czasie napotkałem jeszcze trójkę przyjaciół.

- Hej, Kiri. Gdzie tak pędzisz?- zapytał Denki.

- Na plażę!- Uradowałem się.

- Zabierz nas kiedyś, ok?- zapytał Sero.

- Nie ma sprawy.- uśmiechnąłem się.

- Co ci w nogę?- Zapytała Mina.

- Rekin.....- mina mi zrzedła.

- Stary! Bolało? Może nie powinieneś dziś pływać..- Zaproponował Denki.

- Bolało, ale nawet mi nie mów o tym bym nie szedł na plażę, nie bądź jak moja matka- zaśmiałem się.

- Dobra, spoko. Uważaj na siebie, pa!- krzyknęła Mina i poszli sobie. Ja dalej kontynuowałem moją podróż na plażę. W zasadzie nie jest tak daleko. Bardzo fajnie spotkać przyjaciół, bo są wakacje i nie widzimy się zbyt często. Gdybym został w domu to bym ich nie spotkał.....

Wbiegłem na plażę i daleko w oddali na strzeżonej plaży coś zobaczyłem. Ja aktualnie jestem na połowie... Jeszcze muszę kawałek przejść by dojść do dzikiej.. Przypatrzyłem się...... To jakiś człowiek.... W czarnym podkoszulku i okularach....

Oooooo!!!! Louis Fonci! Akurat dziś nagrywa teledysk? No nic, nie będę mu przeszkadzał. Lecę na moją plażę. ( Nie pytajcie skąd Kiri w Hiszpanii XD)

Gdy dotarłem siadłem na piasku i popatrzyłem na wodę..... Gdybym do niej teraz wskoczył ah... Ale na chwilę obecną mi nie wolno. To nie tak, że się boję czy coś, ale wolę jeszcze moment poczekać...

DRRDRRRRRR

Usłyszałem dzwonek od telefonu. Popatrzyłem kto dzwoni. Kaminari? Czego on chce? Odebrałem.

- No?

,, Stary, jutro idziemy z tobą na plażę! Moja matka pozwoliła.,, 

- Nie kłamiesz?

,,Noup,,

- Dla mnie spok-..........

,, Co?,,

- Nie mogę..... Musiałbym się wymknąć, bo mama mi dała szlaban i dziś się wymknąłem.....

,, Nieźle startujesz wakacje XD,,

- No co ty nie powiesz?

,,Dobra, dobra. To zadzwoń kiedy będziesz mógł, spk?,,

-Nom. Baj!

,,Baj,,

I się rozłączyłem. Położyłem telefon obok deski i wziąłem jakąś muszelkę do ręki. Rzuciłem ją w wodę, zrobiła trzy kaczki... Ale nagle wstałem i próbowałem przypatrzyć się wodzie. Czemu przybrała inny kolor tylko przy tamtej skale? Gdy się dopatrzyłem zauważyłem, że to jest nic innego jak krew. Wziąłem deskę i popłynąłem w tamto miejsce... Hah. Jestem teraz taki głupi.. Najpierw obgadywałem bohaterkę ,,183 metry strachu,, i teraz sam robię to co ona.. Płynę jak głupi do miejsca skąd wydobywa się krew. Wskoczyłem na skałę i doszedłem do strony, z której się wydostawała. Starałem się wypatrzeć czegoś, ale nawet nie zwróciłem wzroku w dół. Gdy to zrobiłem zobaczyłem chłopaka... Blond włosy. Do pasa zanurzonego w wodzie. Krew była zbyt ciemna, więc nie widziałem jego nóg.

- N..NIC CI NIE JEST?!- krzyknąłem. Muszę mu jakoś pomóc!

- Wypad.- Warknął.

- Ale ty krwawisz!- Nie dawałem za wygraną.

- G..Gówno mnie to obchodzi..- Ból był wypisany w jego słowach..

- Zaraz ci pomogę...- szepnąłem i zacząłem brać do ręki jego ramię.

- Odwal się!!- Krzyknął i walnął mnie w twarz.

- Czemu nie chcesz pomocy?- zapytałem z lekkim bólem.

- Nie po...potrzebuję..- mruknął.

- Nie masz nic do gadania. Pomogę ci w każdym razie.- stwierdziłem i jedno jego ramię obwiesiłem na mojej szyi, a potem chciałem wziąć jego resztę.

- WYPIERDALAJ!!!!!!- Krzyknął.

- Nie..- Szepnąłem i wziąłem go za biodro, tak jak mąż nosi żonę. Trochę dziwnie to brzmi, ale trzeba pomóc. Ale moment.... CZEMU ON MA OGON REKINA TYGRYSIEGO?! Przeraziłem się i wypuściłem go z rąk.

- Ta. To może pomóż komuś innemu, cwelu,  bo nie widzę cię w tym.- Warknął i zwrócił swój wzrok na mnie. Ma takie.... czerwone, lśniące oczy........ NIE.

- Nie ma mowy, nie wiem co ci, ani czym jesteś, ale to mi nie przeszkodzi w pomocy. - Powiedziałem i znowu wziąłem go na ręce. Usadowiłem się na desce i powoli popłynąłem do brzegu. Oczywiście bez obelg się nie obeszło... Położyłem go na piasku i sprawdziłem czy oddycha, bo od jakiegoś czasu przestał mnie obrażać. Oddycha.... Muszę coś zrobić z krwotokiem! Wziąć go do domu, czy nie? Nie mam bladego pojęcia co zrobić z tym czł.... z tym STWORZENIEM.

Wziąłem go na tę deskę i zabrałem do domu. Wciągnąłem do mojego pokoju i położyłem na ziemi.,, Chyba potrzebuje wody do życia...,, pomyślałem. Na szczęście w pokoju mam dodatkową łazienkę... Pobiegłem i w wannie puściłem by woda się lała. Teraz wróciłem do pokoju i wziąłem go na ręce po czym wsadziłem do wanny. Teraz muszę mu jakoś opatrzyć rany... Poza tym jestem cały w krwi.... Nie wiem jak się opatrza ogon REKINA, ale mam nadzieję, że nie ma na nim ran...

- WRÓCIŁAM!!- Matka już jest?! Zbiegłem na dół i się przywitałem.

- Mamo, gdzie apteczka i atlas rekinów?- zapytałem.

- A po co ci?- przymrużyła oczy.

- Bo Chcę sprawdzić jaki rekin mnie ugryzł i chcę nauczyć się jak korzysta się z apteczki^^- Uśmiechnąłem się. Chyba na to poszła...

- Pod stołem i w regale w twoim pokoju. Idę jeszcze na targ, także chwilę mnie nie będzie.- Pokiwałem głową i zabrałem apteczkę po czym wskoczyłem do pokoju i zabrałem atlas z regału. Rekiny tygrysie podobno są mega groźne, co też pokazuje się w tym chłopaku jako wulgaryzm.... Ale czym on jest? Wbiegłem do łazienki i popatrzyłem na niego. Praktycznie cała jego klatka była w krwi. Obmyłem ją wodą po czym zauważyłem długą ranę. Trzeba będzie zszyć..... Najpierw odkaziłem ją alkoholem, a potem wziąłem igłę i nitkę. Je też odkaziłem...

- To nie będzie boleć..- Szepnąłem. Mimo, że jest nieprzytomny to jestem pewien, że poczuje ten ból.. Wbiłem igłę w skórę po czym na jego twarzy ukazał się grymas bólu.. Zacząłem zaszywać. 

TIME SKIP

Gdy już zaszyłem poszukałem innych ran, ale znalazłem tylko jedną na twarzy oraz dwie na rękach... I malutką na ogonie..... Obmyłem jego twarz i swoje ręce z krwi. Wziąłem wacik i polałem go alkoholem, przyłożyłem mu do rany na twarzy i rękach. Nakleiłem plastry i gazę. Teraz jeszcze ta na ogonie.... Chyba opatrzyć ją można tak jak resztę, cn? Wziąłem i polałem tę ranę alkoholem. Zaczęła się pienić..... Coś źle zrobiłem?! Nie, chyba ma tak być... Nakleiłem plaster i umyłem resztę chłopaka. Wyjąłem go na moment z wanny i wlałem świeżej wody. Potem wsadziłem go tam z powrotem. Teraz tylko czekać aż do siebie dojdzie.....

Wyszedłem łazienki i usiadłem na łóżku. Zadzwoniłem do Sero.

,,No cześć, co tam?,,

- Przyjdźcie do mnie jutro...

,,Po co?,,

- Wtedy wszystko wyjaśnię..

,,Ale chyba nie chcesz się wymknąć z szlabanu?,,

- Nie. Tylko po prostu przekaż reszcie, żeby przyszli...

,,No ok,,

-Pa

,,Elo,,

Rzuciłem telefon na łóżko. Wziąłem atlas i przewróciłem na stronę o rekinach tygrysich. Przeczytałem i nie dowiedziałem się niczego na temat pół ludzi, pół syre-

SYRENY!! No tak!! W tym przypadku to chyba jednak syren.... Ale skąd te mistyczne stworzenie się tu pojawiło?

- Gdzie ja do cholery jestem?!- Chyba się obudził... Poszedłem, otworzyłem drzwi i zobaczyłem go na ziemi.

- Pomóc?- zapytałem.

- Sam wleze do tego pojemnika, cwelu.- Warknął.

- Skoro tak mówisz...- ziewnąłem i patrzyłem na pięć prób wejścia do wanny.- Może jednak?

- NIE- spróbował jeszcze raz- Dobra....- ucieszyłem się i wziąłem go na ręce po czym wsadziłem do wanny.

- Czym ty jesteś? Syreną?- zapytałem.

- Jak już to ,,syrenem,, ale nie. Jestem krzyżówką. W zasadzie.. No dobra jestem syrenem.- mruknął.- GDZIE JEST MORZE?!- krzyknął.

- Za oknem....- Ziewnąłem jeszcze raz. On tylko pokazał palcem, żebym do niego podszedł i tak zrobiłem. Złapał mnie za nogę i wywalił. Trzymał ją dalej i się przyglądał. Ja w bólu leżałem na posadzce.

- Jak wy ludzie tego używacie?- zapytał.

- Chodzimy, biegamy i inne takie..- Puścił moją nogę i popatrzył na swój ogon.

- Uh...- Warknął. Popatrzył mi w oczy i przez moment tak patrzył po czym podniósł brew.- Czemu się czerwienisz, deblu? Chory jesteś?- parsknął.

- NIE PRAWDA! NIE CZERWIENIĘ SIĘ! czerwienię się?- zakryłem twarz rękami.

- Jesteś czerwony jak twoje włosy.- Zaśmiał się. Wybiegłem z łazienki i popatrzyłem do lustra. On ma rację... Ale czemu się czerwienię? Wróciłem tam, ale oczywiście on znowu był na ziemi.

- Pomóc?- zapytałem.

- Nie.- Warknął. Po pięciu minutach mojego patrzenia zauważyłem, że zamiast ogona pojawiają się dwie odnogi i nagle uformowały mu się nogi. Patrzyłem oszołomiony po tym co do mnie dotarło potem zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. On był GOŁY. Odwróciłem się i zaśmiałem nerwowo. Usłyszałem kilka upadków i stuknięć i przekleństw. Potem nie było nic, lekko zerknąłem co się dzieje. Podpierał się o wannę i ledwo stał.- Co to do cholery jest?!- krzyknął.

- n..nogi? Zgaduję.- Zażartowałem, ale w tym samym czasie znowu nie patrzyłem na niego.- j..jak masz na imię?- Zapytałem nerwowo.

- Nie twoja spra- AGH!!- Słyszałem upadek. Taki mocny upadek.. I znowu cisza. Potem poczułem na ręce chłodny dotyk.- Stój gdzie stoisz.- rozkazał. Czułem nie pewność w jakiej się poruszał, ale co gorsza był zaraz obok mnie...... BEZ NICZEGO.......

- Um.. Nie potrzebujesz jakiegoś ubrania czy co?- zapytałem.

- A po co mi...?........... AGH?! NIE PATRZ! NIE PATRZ!!!! NIE PATRZ ŚMIECIU!!!!!!!!- Dostałem ze stopy w plecy, a potem w twarz. Moja twarz robiła jako worek treningowy dla jego nogi.... Potem wybiegł z łazienki. Już nauczył się biegać, tak? Ała... Ale ból...... Wstałem powoli i wyszedłem z łazienki. Zobaczyłem go w moim kocu w gwiazdy. Takie małe białe kropeczki na czarnym tle, zresztą to nie ważne.... Jak on słodko w tym wyglądał... Taki opatulony.................................... Czy ja właśnie pomyślałem ,,SŁODKI,, ?!!!- Co się tak głupio uśmiechasz?!- zapytał.

- ni..nie PRAWDA!- Odwróciłem się.

- Co to jest? takie mięciutkie.......- Obejrzałem się na niego i zobaczyłem jak wtula się w moją poduszkę.

- To moja poduszka.....- uśmiechnąłem się.

- PRZECIEŻ MÓWIŁEM, ŻEBYŚ NIE PATRZYŁ DUPKU!- Krzyknął i rzucił we mnie tą poduszką. Miała taki mocny wyrzut, że walnąłem w wyłącznik światła. Światło zgasło.- GDZIE SŁOŃCE?!- zaczął się drzeć.- ZEPSUŁEŚ SŁOŃCE!!!!!!!- Podbiegł do mnie i zaczął mnie znowu kopać stopą.

- Nie...nie....- wstałem i zapaliłem światło.

- Jak?!- zapytał.

- Proste.. Masz przełącznik i naciskasz w dół to gasisz, w górę, to zapalasz...- Wytłumaczyłem. On podbiegł bliżej włącznika i zaczął przełączać na zmianę. Po chwili na jego twarzy zaczął formować się uśmiech.

- WIDAĆ!......... NIE WIDAĆ!!!!!!........... WIDAĆ!!..... NIE WIDAĆ!!!!!!!!........ WIDAĆ!!!!!!..... NIE WID- złapałem go za rękę.

- Chyba już wystarczy, co?- zapytałem. Znowu dostałem ze stopy w twarz.

- NIE DOTYKAJ MNIE!!!!!!!!!- Krzyknął i rzucił mi się na łóżko.- Jakie.... Mięciutkie........- Umilał się.

- Wiesz.. To moje łóżko...- Zacząłem. On popatrzył na mnie wrogo i zszedł z niego. Wtoczył się pod biurko. Zaczął coś mamrotać pod nosem.- Nie o to mi chodziło.....- zaśmiałem się. On tylko coś burknął i usłyszałem zgrzyt. Podbiegłem tam i zauważyłem, że zabił muchę.......

- Czego się gapisz?!- warknął.

- Zastanawiałem się co wydało ten dźwięk......- powiedziałem.

- Mój paznokieć...- Mruknął po czym pokazał mi swoją rękę. Jakie długie i czarne paznokcie! W dodatku ostre i wyglądają jakby były pomalowane lakierem do paznokci.... Ha?

- Jak są takie lśniące?- zapytałem.

- Woda i inne pierdoły w morzu.....- odpowiedział.

- A jak zrobiłeś, że są taki czarne?

- Nie wiem, takie były zawsze.- wzruszył ramionami. W tej chwili znowu dostałem ze stopy w twarz.- Wiesz co? Lubię jak to nazwałeś? Nogi. Są spoko.- Zaśmiał się po czym wyszedł spod biurka i legnął mi na łóżko. Obwinął się w kołdrze i spadł. Wyglądał jak naleśnik. Zachichotałem.- Miękko i przytulnie........- Zamruczał. Wtoczył się pod stół i tam zasnął. Jeju, ale to było dziwne. No nic jutro przychodzą Kami, Sero i Mina. Będę musiał im pokazać tego chłopaka.

- Ja jestem Kirishima Eijirou...- Uśmiechnąłem się.

- Cokolwiek..- Mruknął i się skulił. Dotarło do mnie, że zostałem bez kołdry. Ta......aaaa..... Muszę iść do pokoju mamy i jej zabrać..... Poszedłem, znalazłem w jej szafie jakiś koc. Wróciłem i zobaczyłem tego chłopaka jak śpi. Tak spokojnie oddycha... Co nie zmienia faktu, że wygląda jak buritto...... Hehehe 

Poszedłem się umyć i przebrać w piżamę. Wróciłem i się położyłem..... Po chwili już prawie zasypiałem, ale nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee, bo czemu?

- WRÓCIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIŁAM!!!!!!!- Mama już z targu wróciła?

- CO TO BYŁO????!!!!- Oczy tego chłopaczka się otworzyły i wyskoczył z tych rzeczy co miał na sobie. Znowu zacząłem być czerwony i starałem się odwrócić wzrok. Tylko dostałem ze stopy w twarz. Chyba po raz setny... - NIE PATRZ!!!!!! NIE PATRZ!!!!!!!!!!- No przecież nie patrzę, a przynajmniej się staram... Założył na siebie koc i zrobił minę wyrzutu. 

- Masz kogoś w pokoju?!!- krzyknęła z dołu mama.

- Nikogo! Po prostu z łóżka spadłem!!- Zaśmiałem się z bólem. Mnie TAK BARDZO boli twarz. Przetarłem ją i spostrzegłem, że z nosa leci mi krew. Poszedłem przemyć twarz i wróciłem.

- Tch..- Prychnął blondyn. Teraz znowu zawinął się w naleśnik i po chwili mogłem ujrzeć jak mu wygodnie. Jak on szybko zasypia... W takim razie ja też pójdę spać.

NEXT DAY

-Yawn!!! -Ziewnąłem. Kolejny wspaniały dzień. Otworzyłem oczy i spostrzegłem na brzegu mojego łóżka palce i głowę od nosa w górę. Czerwone oczy mi się przypatrywały, mogłem zobaczyć jak on się oblizuje. Wystraszyłem się i odskoczyłem. On dalej na mnie patrzył po czym pobiegł do łazienki. Nie wiem po co, ale coś mi mówi, że chyba jest głodny.

- WYCHODZĘ DO PRACY!!!!!- Matka krzyknęła. Nagle głowa blondyna wychyliła się zza drzwi i patrzył na drzwi prowadzące na dół.

- O...okej!!!- Odkrzyknąłem. Jego wzrok zwrócił się na mnie. Zaczął biec z szeroko otwartą paszczę. Dopiero teraz zauważyłem ile ma zębów i jakie ostre. Wcześniej miał normalne.... CO NIE ZMIENIA FAKTU, ŻE MUSZĘ UCIEKAĆ!!! Wyskoczyłem z łóżka i szybko pobiegłem w stronę drzwi na dół. Otworzyłem je i zamknąłem przed oczami chłopaka. Usłyszałem głośny stukot. Chyba walnął głową o drzwi. Teraz ja zejdę na dół i go tu zostawię.... Nie umie przecież otwierać drzwi ani schodzić ze schodów. Schodząc wyciągnąłem telefon i napisałem sms-a do Miny.

MINA

Ja: Mina? Kup 10 ryb zanim do mnie przyjdziesz, ok?

 Mina: Po co?

Ja: Dowiesz się, tylko po prostu zrób to, ok?

Mina: No spk.

.....................................................................................................................

No i zostawiłem telefon. Poszedłem zjeść śniadanie. Cały czas słyszałem tupanie na górze. Podszedłem do lodówki. Ziewnąłem jeszcze raz i otworzyłem ją. Wziąłem do ręki mleko i popatrzyłem na resztę zawartości.. Kapusta, pomidory, sałatka, kalafior o! i nawet cebula! ,,Cebula ma warstwy, OGRY mają warstwy,, XD Teraz mi się przypomniało.. Ta.... Nie ma to jak być wegetarianinem.. Ahhh... Zjadłem płatki i poszedłem się przebrać. Na szczęście garderobę mam poza pokojem. Ubrałem bluzę bez rękawów i krótkie spodenki.

DRRRRRRRRRRRR

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem i otworzyłem drzwi.

- Siema! Po co ci te ryby?- Zapytał Sero uśmiechnięty.

- Zaraz wam wszystko wytłumaczę..- Pospieszyłem by weszli.

- Co? Dopiero śniadanie się zjadło?- Zapytała pobłażliwie Mina.

- Nie uwierzysz, ale gdyby nie pewna..... um.. RZECZ..... którą chcę wam pokazać to bym nie wstał..- Zaśmiałem się.

- No to pokazuj tę RZECZ- Uśmiechnął się Denki.

- Najpierw RYBY!- Krzyknąłem, zabrałem im z ręki i pobiegłem do kuchni. Jakoś trzeba je chociaż przygotować..... Nagle usłyszałem wielki HUK. Nie mam czasu na przygotowywanie się, dam mu surową.

- Co to było?- Wystraszył się Sero.

- Chodźcie, ale obiecajcie, że będziecie cicho.- Przytaknęli. Powoli szedłem po schodach na górę.- Shh......- Pokazałem palcem, żeby byli cicho. Lekko uchyliłem drzwi i wrzuciłem do pokoju ryby po czym gwałtownie zamknąłem. Był moment ciszy dopóki coś nie walnęło w drzwi. Potem znowu cisza.......

- Co tam jest..?- zapytała wystraszona Mina.

- Shhh...- Uciszyłem i przysłuchiwałem się. Słyszałem żucie i warczenie, a potem cisza.... Znowu lekko uchyliłem drzwi i zobaczyłem chłopaka na ziemi. Tylko pod moim kocem. Był rozłożony na podłodze jak pan i władce. W dodatku chyba zasnął... Otworzyłem dzrwi szeroko i wrzuciłem trujkę do pokoju po czym szybko zamknąłem drzwi.

- Przecież to tylko chłopak..- Zaśmiał się Denki.

- Czego się tak bałeś?- zapytała Mina. Wszyscy patrzyliśmy na blondyna z góry. Ja kucnąłem i otworzyłem mu paszczę. Ukazały się ostre jak brzytwa kły.- Zwracam honor.

- Kim on jest? Taki przystojniaczek~

- MINA!- Krzyknąłem.

- No co? Nie prawda?- Zapytała.

- Prawda, ale nie obu-

- PODOBA CI SIĘ! PODOBA CI SIĘ!!- Zaczęła tańczyć. Nagle oczy blondasa szeroko się otworzyły.

- O żesz ja pierdole, WAS JEST WIĘCEJ??!!!!!!- Krzyknął i uciekł. Ja tylko patrzyłem z poirytowaniem na Minę, Sero i Denkiego. Znowu zawinął się w moją kołdrę i wtoczył pod łóżko.

- O co mu chodzi?- zaśmiał się Kaminari.

- Nie mam bladego pojęcia....- odparłem.

- Twoja mama wie, że przechowujesz u siebie w pokoju chłopaka z ogromnymi kłami?- zapytała Mina.

- No nie wie, ale to nie jest zwykły chłopak....- podrapałem się za głową.

- To ktoś kogo LUBISZ?- Zapytał Sero.

- NIE! ABSOLUTNIE NIE!!! Nie o to mi chodziło... On nie jest do końca człowiekiem....- Zaśmiałem się nerwowo. Oni patrzyli na mnie z niezrozumieniem.

- Więc czym jest?- Dopytał Denki.

- On jest syrenem....- szepnąłem.

- O ja! Zawsze chciałam zobaczyć syrenkę!!!- Zaczęła krążyć w około łóżka Mina.

- JESTEM SYRENEM, PIERDOŁO!- Krzyknął chłopak spod łóżka. Za to ona go z tamtąd wyciągnęła i jak na złość spadła z niego cała pościel.

- To teraz się przygotujcie...- westchnąłem.

- NIE PATRZCIEEEE!!!!!!! NIE PATRZCIE CWELE!!!!! NIE PATRZCIE!!!- Wszyscy po kolei podostawaliśmy stopą w twarz dopóki on nie zebrał koca i się nie przykrył.

- Czemu on jest..... no...- Sero zaczął wymachiwać rękami. Po momencie skumałem.

- Bo był syrenem i go przywlokłem do domu, potem jego ogon zmienił się w nogi i zaczął mnie kopać, żebym nie patrzył. Następnie zaczął biegać jak szalony i schował się w kocu, a na końcu bawił się światłem..... I to chyba tyle..- Wzruszyłem ramionami.

- Ahhhhaaaaa....... Więc jak ma na imię?- Zapytał Denki.

- No tego nie wiem.- Westchnąłem.

- Ty! On dorwał twój eyeliner! XD- Krzyknął Sero.

- C O?!- Popatrzyłem dookoła. Faktycznie.... Zaczął mi maziać nim po ścianie. Wstałem i do niego pobiegłem. Zabrałem mu z ręki eyeliner. Popatrzył na mnie z wyrzutem po czym mnie ugryzł w tę rękę.- AŁA!- Krzyknąłem. On zabrał mi go i poleciał do łazienki. Ja usiadłem z innymi, nie wiem czego on chce, ale zostawię go w spokoju....

- Niezły jest- Powiedziała Mina. Szturchnąłem ją łokciem.- No co?

- A jaki ma ogon?- zapytał Denki. Wziąłem do ręki atlas rekinów i pokazałem mu rekina tygrysiego.

- Dokładnie taki.- Uśmiechnąłem się.

- To faktycznie niezły jest~- Mruknął Sero.- NIE w tym sensie!

- Jasne, jasne haha- Zaśmiała się Mina. Nagle usłyszeliśmy jak coś wyskakuje z łazienki. Spojrzeliśmy. To ten blondyn..... UMIE UŻYWAĆ EYELINERA?!

- JAK?!- krzyknąłem.

- Raczej bym tego nie zjadł... Poza tym, jeszcze raz mi coś zabierzesz, a zostawię ci krwawy ślad na ręce, idioto- Warknął. 

- Psst.. Kiri~ Pasuje mu ten eyeliner, cn?- Z boku szepnęła Mina.

- Przestań!- Zarumieniłem się. Ona zaczęła się śmiać. 

- W takim razie blondasku jak masz na imię?- zapytał Sero.

- Wydajesz się być nawet....... Do przetrawienia- Sero przełknął ślinę.- Więc mam na imię Bakugo Katsuki.- Uśmiechnął się wrednie. Po chwili wrócił do łazienki i trochę mu zajęło. Wrócił. Miał na sobie moje dresy..... HA? Dalej bez koszulki, ale przynajmniej dresy włożył..- Zajebisty materiał!- krzyknął uradowany.

- Więc, Bakugo..... Jak znalazłeś moje dresy?- zapytałem.

- Były..... Na tym czymś przy takim dużym przez, które da się patrzeć na morze.....- Próbował wytłumaczyć.

- Na parapecie?- Zapytałem.

- Obojętnie- prychnął.

- Ale trzeba ci przyznać Koteczku, że niezłe z ciebie ciasteczko~- mruknęła Mina.

- MINA NO!- Krzyknąłem.

- Co to ciasteczko?- zapytał blondyn.

- Taki bardzo dobre coś, słodkie i w ogóle- Sero zaczął tłumaczyć.

- Ja chcę!!- Wrzasnął.

- Hah. Akurat składa się, że mam jedno- Denki wyciągnął z kieszeni POCY GAME!???? On oszalał?!

- Denki!- Krzyknąłem.

- No co? Przecież nie gramy. Tylko mu to daję, to jest praktycznie jak ciasteczko.- mruknął. Bakugo zabrał mu to z ręki i wskoczył na moje łóżko. Zaczął pałaszować.

- Baku... Wyglądasz jak chomiczek..- Powiedziałem i dopiero potem dotarło do mnie jak się na mnie inni patrzą.

- Kiri..... Wyglądasz jak GÓWNO- Warknął Bakuś. Ehhh........ no tak.

- No to po co my tu konkretnie?- zapytał Denki.

- Żeby mi z nim pomóc....- westchnąłem.

- UWOLNIĆ ORKĘ!!!- krzyknął Sero. Bakugo popatrzył na niego z oburzeniem.

- Nienawidzę orek.- Warknął.- Są głupie...

- Jak ty!- Denki mu dowalił. XD Tylko, że teraz Bakugo wstał, podszedł do niego i ugryzł go w nogę, zaciągając pod łóżko. Usłyszeliśmy tylko krzyk przerażenia, a potem Kami powrócił. Pogryziony.......- Przepraszam....- szepnął.

- Tch- Warknął Bakuś. Nagle pobiegł do toalety i po chwili usłyszeliśmy huk i stukania. Pobiegliśmy tam. Otworzył okno i przez nie wyleciał?! No ja nie mogę. Podbiegłem do okna i popatrzyłem w dół.

- To chyba mamy go z głowy, nie?- Zapytał Sero. Wróciłem do nich.

- Ej! Ja tu jestem! Halo!- Ktoś zza okna krzyknął. Pobiegłem i popatrzyłem w prawo. Uff.... Nie spadł. 

- Czemu, żeś wyskoczył przez okno?- zapytałem.

- Bo było takie ładne, a poza tym mówiłeś, że za oknem jest morze...- Wyszczerzył zęby.

- I to był powód abyś wyskakiwał przez okno?- Krzyknąłem.

- Nooo tak...- Wskoczył do środka tym samym powalając mnie na ziemię. W tym momencie siedział na mnie. Zrobiłem się cały czerwony..... - Oh, pardon... Już wstaję, pierdoło.- mruknął po czym stanął przede mną i nimi. - Jak obsłużyć ten magiczny biały pojemnik, w którym wczoraj siedziałem? Aha i przestań być czerwony...- Mruknął.

- NIE JESTEM!- Krzyknąłem.- Naciskasz tamten kurek- poinstruowałem. On go nacisnął... Poczekał aż mu się napełni po czym zdjął dresy i.......... ODWRÓT! Odwróciłem głowę cały czas będąc czerwony. Tylko w zasadzie Mina patrzyła......

- Mina!- Krzyknął Sero.

- Nie mam dużo okazji, więc daj mi spokój!- Sero walnął ją w głowę i odwrócił. Po krótkiej chwili usłyszeliśmy plusk. Nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem. Już mu ogon wyrósł, więc się odwróciłem. 

- Możecie już patrzeć.- Powiedziałem. Mina aż skoczyła z radości i zaczęła przyglądać się ogonowi Bakugo. On sam wyglądał na zadowolonego... Sero i Denki też dołączyli się do Miny i oglądali ogon Bakugo. Po chwili Mina wyciągnęła telefon i strzeliła sobie selfie z blondynem i chłopakami. Ja poszedłem po ręcznik i wracając poślizgnąłem się na posadzce i wylądowałem w wannie. 

- Hmm?- Katsuki popatrzył na mnie spod przymrużonych oczu.- Przestań się czerwienić, bo niedługo uznają cię za raka.- Mruknął.

-W...wybacz..- Jak pali! Jak pali!!

- UuuuuUUUUuuuuUUu~ Kiri~- Mina zaczęła swoją telenowelę. 

- No, no stary!- Krzyknął Denki.

- Czyli widzę, że nasz syren spodobał się Kirishimie~- Zachichotał Sero.

- Co?- zapytał Bakugo.

- N...NIC!!- Chciałem wyjść z wanny, ale niechcący ręka mi się ześlizgnęła i nim się obejrzałem całowałem Bakugo. Tragedia! Miła...... ALE TRAGEDIA! Od wczoraj chciałem to zrobić!!

- AGH!?- Krzyknął Katsuki i mnie odepchnął. Przetarł usta po czym popatrzył na mnie spod ukosa.

- Ja ... Ja nie chciałem!!!! Naprawdę!!!- Przepraszałem. On tylko popatrzył na mnie tymi pięknymi, wielkimi czerwonym oczami i wywalił mnie z wanny. Minął moment po czym sam wyszedł, pojawiły mu się nogi, ubrał dresy i wybiegł. Na nasze nieszczęście, skoro nauczył się otwierać  okno to drzwi nie będą przeszkodą... Słyszałem tylko huk. No tak schody hehe..... Potem było tyko zatrzaśnięcie drzwi i cisza....

- Kiri, miłość ci ucieka..- Mruknął Sero.

- Wiem....

- PĘDŹ ZA NIM!- Krzyknęli. Ja tylko wstałem i ruszyłem sprintem. Wybiegłem i byłem prawie pewny, że on nie umie tak dobrze biegać, ale od kiedy umie latać?!!! Z dłoni wybuchały wybuchy i na nich leciał. Gdy był dostatecznie daleko wybuchy przestały się pojawiać i po prostu runął na ziemię. Gdy tam dobiegłem okazało się, że jednak nie na ziemię tylko od razu do wody. Wbiegłem na plażę i tylko patrzyłem jak odpływa...Po chwili całkiem zniknął. Siadłem na plaży blisko wody i tylko ona obmywała moje nogi. Schowałem twarz w ramiona i zacząłem powoli płakać. To wszystko moja wina. Teraz Mina, Sero i Denki będą mnie zdręczać...Siedziałem tam tak w tej pozycji szlochając trzy godziny, gdy podniosłem głowę to zauważyłem wzrok Bakugo...... Na mnie. B...BAKUGO...?!

- czemu płaczesz?- Zapytał. On był w wodzie jako syren i podpierał głowę łokciami.

- Bo u...ciekłeś i to była moja wina....- poleciała mi łza.

- Nie całkiem...- Uśmiechnął się. Co?

- j..jak to?- zapytałem.

- Dostałem sygnał rodzinny i jak najszybciej pospieszyłem z pomocą rodzinie.... Zaatakowały nas jakieś stworzenia mroku.- Wyjaśnił.- Przybliż twarz, masz coś na policzku..- Powiedział. Pochyliłem się i popatrzyłem mu w oczy. On położył palce na moich policzkach i szybkim ruchem mnie pocałował. CZ... CZEMU?! Odczepił się na moment.

- D...D...dlaczego?!- krzyknąłem szczęśliwy i czerwony.

- A nie wiem.... Podobało mi się to uczucie...- Zaśmiał się i tym razem ja go pocałowałem. Trwaliśmy tak przez moment, a potem on mnie odepchał.- Mam nadzieję, że jeszcze cię tu kiedyś zobaczę......- mruknął.

- Codziennie będę przychodzić popływać....- Powiedziałem jeszcze oszołomiony.

- Więc do zobaczenia. - Odwrócił się i popłynął daleko.

- No stary, mam wszystko na taśmie...- Powiedział Denki.

- DENKI!!!!!!!!


I to moi mili koniec. Długie w uj, ale strasznie mi się spodobało pisanie tego^^ To było KIRIBAKU. Tok, tok..... W zasadzie nie wiem czemu zrobiłam Bakugo takiego nie ogarniętego... Może dlatego, że mieszkał w wodzie cały czas... może.. niewykluczone. W każdym razie ja się żegnam. Wgl Przepraszam za tego Fonciego XD ale nie mogłam gdy tylko sobie przypomnialam go na plaży XDDXDXDXDDX

Pa!





(Na to nie patrzcie, to moja notatka) Ktoś poleca anime?

 Chūnibyō Demo Koi ga Shitai!  -Anime które TRZEBA obejrzeć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro